Zima za oknem, śnieg, mróz, zawieje. Paraliż komunikacyjny na drogach, wielogodzinne opóźnienia pociągów, zerwane linie energetyczne i trudne życie mieszkańców wsi i miast pozbawionych elektryczności, trudny zimowy czas.
Do stałych komunikatów o zimowych klęskach na drogach i trakcyjnych sieciach media dołączają informacje o ilości zamarzniętych bezdomnych, wykolejonych, pijanych obywatelach Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Bezdomność jako status różne ma źródła, od artystycznej pozy clocharda przez (najczęściej) chorobę alkoholową do społecznego wykluczenia w następstwie bezrobocia, kalectwa i tysiąca innych nieszczęść, jakie są udziałem ludzi. Brak mieszkania oznacza brak adresu a bez adresu nie można uzyskać stałej pracy, kredytu, pomocy medycznej i prawnej. Tylko te zasygnalizowane powyżej problemy (a przecież to zaledwie wierzchołek góry lodowej) wystarcza, aby uzmysłowić sobie, że jeśli nawet mieszkanie jest towarem to bardzo szczególnego rodzaju. Przypomnijmy klasyczną literaturze przedmiotu koncepcję A. Maslowa i znaną powszechnie piramidę potrzeb, zaspakajanie których jest treścią naszego życia. Wg A. Maslowa struktura potrzeb człowieka zbudowana jest na fundamencie potrzeb fizjologicznych takich jak potrzeba oddychania, utrzymywania stałej temperatury, odżywiania (zaspakajanie głodu i pragnienia), snu, potrzeb seksualnych. Powyżej poziomu potrzeb fizjologicznych w koncepcji Maslowa występuje złożony układ potrzeb społecznych związanych z tym prostym faktem, że człowiek poza społeczeństwem jest abstrakcją, poza społeczeństwem nie można sobie wyobrazić jego istnienia. W koncepcji A. Maslowa układ potrzeb społecznych tworzy piramidę poczynając od potrzeby bezpieczeństwa poprzez potrzebę przynależności, potrzebę uznania i prestiżu kończąc na grupie potrzeb wiedzy, piękna i samorealizacji. W teorii Maslowa (ale i w praktyce ludzkiego życia) łatwo zauważyć, ze poziom potrzeb fizjologicznych ma wspólną i ważką cechę — ich niezaspokajanie prowadzi zawsze do śmierci organizmu(różnice mogą dotyczyć tylko czasu w jakim można wytrwać w niezaspokajaniu danej potrzeby, od paru minut w przypadku potrzeby oddychania do paru tygodni w przypadku jedzenia). Tu ważna glosa — potrzeba seksualna jest tą specyficzną, której niezaspokajanie prowadzi nie do śmierci jednostki ale całej zbiorowości, gatunku.
Nie czas tu ani i miejsce na rozważanie subtelności teorii potrzeb człowieka i różnych skutków ich niezaspokajania. Do tego co wyżej dodamy jedynie to, że niezaspokajanie którejkolwiek potrzeb społecznych prowadzi do przykrego na ogół stanu napięcia psychicznego, stresu i frustracji. Mówiąc krótko, żyć można, ale co to za życie.
Wystarczy jednak tak pobieżne prześledzenie struktury naszych potrzeb, aby zgodzić sie z tezą, że mieszkanie jest dobrem które umożliwia zaspokojenie całego szeregu naszych potrzeb zarówno tych pierwszego jak i drugiego rodzaju. Świadomie i celowo użyłem słowa “dobro” mówiąc, że mieszkanie jest dobrem, niech będzie to sygnałem w poszukiwaniach odpowiedzi na pytania postawione na wstępie naszych rozważań.
Czy mieszkanie jest towarem? Jeżeli ktoś twierdzi, ze mieszkanie jest towarem to ten ktoś musi stać na pozycjach fundamentalisty rynkowej gospodarki gdzie wszystko jest towarem a rynkowe mechanizmy najlepiej regulują życie ludzi i społeczeństw. (O tym, ze przynajmniej ta druga cześć wyznania wiary w rynek jest wątpliwa świat boleśnie przekonał się w trakcie ostatniego, trwającego jeszcze kryzysu ). Przyjęcie stanowiska, ze mieszkanie jest towarem jak buty, żywność, samochód czy pralka oznacza dla firm deweloperskich czas burzliwego rozwoju i wielkich zysków. Takie rozumienie "towaru" może leżeć u podstaw decyzji władz miasta Gdańska o zabudowie wysokimi budynkami pasa nadmorskiego od Brzeźna do Jelitowa. Ta sama wiara fundamentalisty- liberała dyktuje kolejne rozwiązania prawne określające prawa właściciela budynku i prawa lokatora z ostatecznym rozwiązaniem jakim jest prawo do eksmisji na bruk. Brak rozwiązań w polityce społecznej państwa dotyczących skutecznych form budownictwa mieszkaniowego umożliwiającego otrzymanie własnego mieszkania przez młodzież wchodząca w wiek rozrodczości jest więcej niż zbrodnia - jest błędem skutki którego choć odłożone w czasie wrócą z siłą huraganu za kilkadziesiąt lat w postaci zapaści systemów emerytalnych.
Boom budowlany, bogata oferta firm deweloperskich, nadwyżka podaży nad popytem mieszkań i domów na rynku to efekt rynkowego podejścia i traktowania mieszkania jak towaru. W tym samym czasie liczba młodych bez własnego mieszkania, bez szans na własne mieszkanie jest dramatycznie wielka, tak wielka, że zagraża to odtworzeniu populacji biologicznej Polaków. Boom budowlany, nowe osiedla nowoczesnych mieszkań i domów budowanych za kredyty pod zastaw nieruchomości, przy niepewnym rynku pracy, musi powodować wzrost napięcia i lęki w myśleniu o przyszłości młodego pokolenia. Czy ktoś zna jakieś badania dotyczące ilości nerwic i chorób psychicznych wśród młodych lokatorów i właścicieli mieszkań i domów obciążonych 30- 40 letnim kredytem? Kryzys finansowy był następstwem bańki spekulacyjnej na rynku amerykańskich nieruchomości, jaki będzie skutek na lokalnych rynkach załamania możliwości spłaty zaciągniętych kredytów? W programach rządowych (wszystkich rządów po Wielkiej Transformacji) nie było żadnego, spójnego a tym bardziej skutecznie realizowanego programu rozwiązującego problem katastrofalnego braku mieszkań w Polsce. Zjawiska i trendy, jakie mogliśmy obserwować były efektem zapobiegliwości i przedsiębiorczości młodych, wysiłku i pomocy ich rodziców. Systemowych propozycji brak.
Można nagłaśniać pozytywy, można podawać zwyżki i spadki cen na rynku wynajmu mieszkań w rożnych polskich miastach, można epatować opinie publiczną widokiem i cenami Sea — Tower w Gdyni, wizją Big Boy, a w pasie nadmorskim w gdańskim Brzezinie — można, ale w najmniejszym stopniu nie rozwiąże to narastającego problemu braku mieszkań dla młodych roczników pragnących założyć rodzinę, pragnących usamodzielnić się i wyprowadzić od rodziców, pragnących po prostu żyć zaspokajać wszystkie potrzeby z przywołanego modelu A. Maslowa.
Zbigniew Szczypiński
Autor był posłem na Sejm RP II kadencji, jest członkiem Rady Naczelnej PPS. Tekst ukazał się na stronie Polskiej Partii Socjalistycznej (www.socjalistyczna.pl).