Psychologia międzykulturowa
Paradygmat kulturowy w psychologii ogólnej, stosowany także do psychologii społecznej, skontrastować można z dominującym nurtem poznawczym oraz zdobywającym coraz więcej zwolenników – biologicznym. O ile dwa ostatnie przyjmują odpowiednio formę psychologii poznania społecznego i socjobiologii (psychologii ewolucyjnej), o tyle nurt będący przedmiotem omawianego opracowania skupia się wokół skryptów, praktyk i wymiarów kulturowych. Pośród znaczących dla psychologii między/kulturowej ujęć kultury znajdujemy: ewolucyjne, materialistyczno-funkcjonalistyczne, psychoanalityczne i semiotyczno-aksjologiczne. Natomiast dziedziny wiążące psyche i kulturę to: (1) psychologia międzykulturowa typu cross lub trans, zajmująca się porównywaniem kultur i weryfikowaniem możliwych generalizacji praw psychologicznych, (2) psychologia międzykulturowa typu inter, badająca procesy zachodzące w trakcie interakcji osób pochodzących z różnych kultur i akulturację psychologiczną, (3) psychologia kulturowa i indygeniczna, dokonująca analiz w obrębie danej kultury. W sferze kultury proponuje Boski wyodrębnić obszary obiektywny i subiektywny. Pierwszy, obejmujący warunki ekologiczne, typ i rodzaj ekonomii, instytucje społeczne, możliwy jest do opisania na wymiarach ekokulturowych, które odnoszą się do stylów i rozwoju poznawczego oraz takich zachowań społecznych, jak konformizm czy agresja. Ekokulturowy model uwarunkowań psychiki (rozdz. 2) związany jest przede wszystkim z nazwiskiem Johna W. Berrego, Kanadyjczyka niechętnego Stanom Zjednoczonym. Pośród innych, zwraca uwagę autor prac na temat przyczyn przemocy politycznej – Evart van de Vliert. W swoich badaniach ustalił on, że trudne warunki klimatyczne w połączeniu ze społeczną zamożnością pozwalają przewidywać nieautorytarny styl przywództwa, mniejszą agresywność, większą skłonność do współpracy i zachowań prospołecznych. Natomiast jeśli nieprzyjaznemu człowiekowi klimatowi towarzyszy niska zamożność, a więc warunki przeżycia są trudne, sprzyja to autorytaryzmowi, niskiej kooperatywności i darwinizmowi społecznemu. Zależności te są tym bardziej frapujące, że trudno o wyjaśniającą je teorię. Kraje skandynawskie są dziś zamożne i demokratyczne, jednak w ubiegłych wiekach brakowało tam żywności. Wydaje się, że współpraca we wspólnotach i zasady równości są pierwotne wobec dobrobytu. Pytanie o związki między raczej niezmiennym klimatem i gospodarką oraz ich łączne oddziaływanie na życie społeczne pozostaje więc otwarte.
Obszar kultury subiektywnej czyli programowania mentalnego obejmuje z jednej strony wymiary aksjologiczne, a więc wartości (rozdziały 3, 4, 5) i dobrostan psychiczny (rozdział 7), z drugiej zaś – wymiary epistemologiczne, a więc aksjomaty, filozofie i światopoglądy (rozdział 8). Z aksjologią związana jest z kolei psychologia ja jednostkowego – motywacje i zachowania społeczne osób w kulturach niezależnych i współzależnych (rozdział 6), zaś z epistemologią – style myślenia, percepcja i pamięć (rozdział 9). Niewymienione dotąd rozdziały wykraczają poza tematykę wymiarów kulturowych: dziesiąty poświęcony kulturze polskiej, napisany jest zgodnie z postulatami psychologii kulturowej i indygenicznej, zaś ostatnie cztery dotyczą kulturowych ram tożsamości i relacji międzygrupowych, a więc obszaru zainteresowań psychologii kulturowej typu inter. Pośród tego bogactwa poruszanych treści zmuszeni jesteśmy wybrać nieliczne, by nie rozsadzić ram strawnej recenzji (a właściwie w przeważającej części omówienia, gdyż trudno z przekonaniem poddać merytorycznej krytyce tezy niekwestowanego lidera psychologii międzykulturowej w Polsce).
Totalna krytyka koncepcji Hofstede
Najbardziej znana koncepcja różnic międzykulturowych powstała w wyniku badań przeprowadzonych w latach 1968-1972 w oddziałach IBM w 50 krajach, w trzech regionach świata. Objęły one 116 tysięcy pracowników i miały cel organizacyjno-komercyjny, jednak Geert Hofstede sformułował i spopularyzował wnioski z nich płynące, dzięki czemu zdobył trwającą do dziś międzynarodową sławę. W Polsce wyszła drukiem książka "Kultury i organizacje" (2000, wyd. 2. 2007), która do ukazania się omawianego tu podręcznika stanowiła główne źródło danych z zakresu psychologii międzykulturowej. Omówione w niej cztery wymiary: dystans władzy, indywidualizm – kolektywizm, męskość – kobiecość i unikanie niepewności uzupełnione zostały później o wymiar długoterminowej orientacji. Ta kulturowa (w odróżnieniu od osobowościowej) Wielka Piątka jest wehikułem szkoleń i warsztatów organizowanych w korporacjach na całym świecie. Problem w tym, że nowsze badania w sposób jednoznaczny obnażyły słabości dyskwalifikujące sposób myślenia Hofstede o wymiarach kultury. Boski poddaje go totalnej krytyce w przekonujący, choć elegancki sposób (można by rzec "w białych rękawiczkach", w czym znać szkołę jego mistrza – Janusza Reykowskiego). Przypadkowo – bez wstępnych założeń teoretycznych, wyłącznie w drodze eksploracyjnej analizy czynnikowej (metody statystycznej pozwalającej wychwycić korelacje między odpowiedziami na pytania kwestionariusza) – odkryte wymiary zostały bezkrytycznie przyjęte przez społeczność naukową. Jednak samo nadanie nazw wymiarom to za mało, by zbudować spójną koncepcję. Wątpliwości interpretacyjne dotyczą wszystkich konstruktów poza dystansem władzy, w największym zaś stopniu wymiaru unikania niepewności, na którym – ku zaskoczeniu odbiorcy tych danych – kraje o niskich wynikach cechują mechanizmy precyzji technologicznej i proceduralnej oraz regulacje państwa prawa, podczas gdy kultury państw o wysokich wynikach przejawiają dużą nieprzewidywalność, prowadzącą do dezorganizacji życia i obniżenia psychologicznego dobrostanu mieszkańców. Również błędy w analizie statystycznej sprawiają, że w niektórych kategoriach krajów poszczególne wymiary uzyskują niespotykaną w naukach społecznych zbieżność. Hofstede zaprezentował wyłącznie dane świadczące o prawidłowościach i zależnościach, co jest potencjalną słabością każdej procedury ex post. Ponadto poddał dane takiej interpretacji, która w sposób jednoznaczny waloryzuje kultury protestanckie, zwłaszcza konfigurację właściwą dla kultury holenderskiej. Wszystko to sprawia, że warto skoncentrować się na propozycji, którą oferuje inny duży, prowadzony od 1991 roku projekt badawczy – GLOBE. Książka stanowiąca jego zwieńczenie ma aż pięciu redaktorów i 21 autorów. Oczywiście przyjęty w niej, podobnie jak w zdecydowanej większości teorii prezentowanych w "Kulturowych ramach zachowań społecznych", nomotetyczny paradygmat badawczy nie jest jedynym możliwym, a niejeden antropolog kultury z perspektywy swojej dyscypliny bez trudu wskazałby na słabości takiego podejścia, jednak rozmach badań, ich staranne przygotowanie teoretyczne, wielokulturowość (62 państwa), zespołowy charakter i staranność opracowania danych pozawalają z większym zaufaniem podejść do wymiarów kulturowych stanowiących kryteria porównań między krajami.
GLOBE – rozróżnienie wartości i praktyk
Jedną z cech charakterystycznych badań prowadzonych pod kierownictwem Roberta J. House’a jest rozróżnienie praktyk, a więc rzeczywistych zachowań, od wartości, a więc stanów pożądanych (Hofstede postulował badanie jedynie tych drugich, choć w praktyce pytania dotyczyły także stanów istniejących). Wyniki uzyskiwane przez poszczególne kraje w tych dwóch obszarach różniły się znacząco. Same wymiary kultur badane w projekcie GLOBE autor "Kulturowych ram..." pogrupował w trzy triady: zadaniową (impersonalną), dotyczącą relacji między ludźmi i związaną z kulturową męskością – kobiecością, przy czym ta ostatnia jest najuboższa w społeczne korelaty i konsekwencje. W skład pierwszej wchodzą: jakość wykonania, orientacja przyszłościowa i unikanie niepewności; druga składa się z dystansu władzy oraz kolektywizmu rodzinnego i instytucjonalnego; trzecia obejmuje równość płci, asertywność i orientację humanistyczną. Które z tych wymiarów są istotne z punktu widzenia dyskursu równościowego i emancypacyjnego? Zanim odpowiemy na to pytanie zwróćmy uwagę, że w niemal wszystkich przypadkach praktyki i wartości są negatywnie skorelowane (wysokim wynikom w zakresie praktyk odpowiadają niskie w zakresie wartości i odwrotnie), przy czym praktyki kulturowe mają silniejsze i szersze konsekwencje makrospołeczne niż wartości. Ta pierwsza zależność świadczyłaby raczej o kompensacyjnym niż motywującym charakterze wartości. Stany pożądane, idealne, upragnione w niewielkim stopniu decydują o rzeczywistości społecznej i pozostają raczej rodzajem mentalnej przeciwwagi dla nie zawsze satysfakcjonującej rzeczywistości. Rozbieżność jest szczególnie duża w przypadku takich wymiarów, jak orientacja na jakość wykonania, orientacja przyszłościowa czy dystans władzy. Drugie z wymienionych uogólnień pochodzi z analizy korelacji poszczególnych wymiarów kulturowych z wybranymi wskaźnikami makrospołecznymi. Z punktu widzenia analizy marksowskiej, nie przeprowadzonej przez Boskiego, są to zależności pomiędzy szeroko rozumianą nadbudową a bazą. Psychologia międzykulturowa nie rozstrzyga wprawdzie, dysponując wyłącznie danymi korelacyjnymi, kierunku zależności przyczynowo-skutkowych, ale częściej skłania się ku wskazywaniu zjawisk kulturowych jako pierwotnych wobec fenomenów ekonomicznych i psychospołecznych. Poniżej przedstawimy niektóre z tych dyskusyjnych zależności.
Orientacja przyszłościowa i unikanie niepewności
Orientacja przyszłościowa to hierarchiczne strukturyzowanie zadań – podporządkowanie tych bliskich odległym i złożonym, oraz traktowanie pracy jako elementu dalekosiężnego planu, dzięki czemu jest wykonywana z zaangażowaniem, a kierunek działania jest stabilny. W odróżnieniu od niej krótka perspektywa czasowa oznacza życie tu i teraz, ograniczanie się do wykonywania zadań bieżących, częste zmiany kierunków działania. Na poziomie praktyk najsilniejszą orientację przyszłościową przejawiają kraje Europy nordyckiej i germańskiej oraz Azji konfucjańskiej. Wymiar ten (na poziomie praktyk) wysoko pozytywnie skorelowany jest między innymi z PKB per capita, dobrobytem gospodarczym, osiągnięciami naukowymi, konkurencyjnością i społecznym wsparciem dla niej, ale też ze wsparciem sektora publicznego dla dobrobytu gospodarczego, poziomem zdrowia społecznego i ogólnym dobrostanem; negatywnie zaś – z pogardą dla demokracji, dużą rolą rządu, szacunkiem dla rodziny i przyjaciół. Niezwykle podobny obraz zależności ma też miejsce w przypadku unikania niepewności (wymiaru o odwrotnym znaczeniu niż w interpretacji Hofstede). Wysoki jego poziom oznacza dużą swobodę w zakresie wyboru i planowania własnych celów, precyzyjne, czytelne respektowane prawa i reguły postępowania, przywiązywanie wagi do planów, zobowiązań, ładu i dobrej organizacji, a co za tym idzie – przewidywalność także w zakresie życia publicznego. Innowacje i nowości są w tego typu kulturach także planowane z wyprzedzeniem i wprowadzane w życie. Polska jest krajem o niskim poziomie unikania niepewności.
Kolektywizm instytucjonalny i rodzinny
Także wymiary triady "relacyjnej" okazały się w badaniach House’a i współpracowników istotne dla wielu zjawisk skali makro, przy czym kluczowe było rozróżnienie kolektywizmu instytucjonalnego od rodzinnego. Ten pierwszy mierzony jest za pomocą "socjaldemokratycznych" wskaźników lojalności grupowej i zbiorowych interesów, kosztem indywidualnych osiągnięć i zysku. Drugi natomiast przejawia się we współzamieszkiwaniu trzech pokoleń, a także w międzypokoleniowej dumie z osiągnięć dzieci i rodziców. Te dwa rodzaje kolektywizmu (na przeciwnych biegunach wymiarów są odnośne rodzaje indywidualizmu) stanowią niezależne reguły funkcjonowania psychologicznego, regulujące relacje z ludźmi na poziomie prywatnym bądź publicznym. Społeczeństwa, w których dominują praktyki rodzinnego kolektywizmu są ubogie, niekonkurencyjne, trawione patologiami (przestępczością pospolitą i korupcją), zdominowane przez rząd i religie. Obywatele są pasywni, nie tworząc społeczeństwa obywatelskiego, a ich jakość życia jest niska. Więzy rodzinne i przyjacielskie stanowią dla nich jednak źródło przetrwania i wsparcia. Z jednej strony tradycyjna rodzina hamuje rozwój i uniemożliwia transgresję wobec przeszłych pokoleń, z drugiej jednak – przy zaniku opiekuńczej funkcji państwa stanowi zastępcze środowisko adaptacji do ciężkich warunków bytowych. Tak więc w tradycyjnych kulturach społeczności krewniacze tworzą podstawowe struktury tożsamościowe i ograniczają społeczny rozwój. W społeczeństwach Zachodu spadek znaczenia więzi rodzinnych i rozwój indywidualizmu może być konsekwencją, a nie przyczyną osiągnięcia pewnego poziomu dobrobytu. W społeczeństwach o wysokim poziomie życia rodzina po prostu przestała pełnić funkcję dostarczyciela zasobów. Natomiast w ubogich społeczeństwach, w obliczu ekonomicznych następstw neoliberalnych szoków jej konserwacja w tradycyjnej "zacofanej" postaci może dawać jedyną szansę przeżycia. Boski nie idzie w swojej analizie dalej, ale może właśnie ten aspekt prezentowanych badań pozwala zrozumieć tę szokującą w dzisiejszej Polsce mieszankę: zachłystnięcia się wolnym rynkiem przez instytucje publiczne i tożsamościowy ultrakonserwatyzm wielu środowisk, zwłaszcza z materialnych nizin społeczeństwa.
Kulturowa kobiecość i męskość
Powyższe zależności są istotne dla zrozumienia relacji pomiędzy wymiarami lewicowości – prawicowości ekonomicznej i tożsamościowej. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych i frapujących wymiarów różnic międzykulturowych jest męskość – kobiecość. O ile w interpretacji Hofstede budził on więcej wątpliwości niż oczywistości, o tyle GLOBE definiuje go znacznie precyzyjniej. Centralnym jest równość płci, niezwykle wysoko skorelowana z proporcjami kobiet zatrudnionymi w pracy pełnoetatowej. Konstrukt ten jak żaden inny przekłada się na ideologię i programy polityczne. Kraje przodujące w aksjologii feministycznej są zamożniejsze, o wyższym dobrostanie, tworząc społeczeństwa obywatelskie, demokratyczne, z duży udziałem kobiet. Wysoki poziom egalitaryzmu rodzajowego wiąże się też z silniejszym waloryzowaniem cech kobiet, choć ich prawa polityczne i dostęp do władzy są stosunkowo świeże w krajach o silnej ideologii feministycznej. Jak pisze Boski, "egalitaryzm płci w Polsce i krajach naszego regionu jest bardziej zakorzeniony w historii i praktykach kulturowych niż na Zachodzie, gdzie mimo wyższego zaawansowania cywilizacyjnego kobiety były realnie dyskryminowane. Stąd radykalizm ruchu feministycznego tam zrodzonego, który nie przyjął się w Europie Środkowo-Wschodniej, gdyż nie miał tu obiektywnych podstaw" (s. 144). Można z tym twierdzeniem polemizować, gdyż w niektórych krajach tak zwanego Zachodu, na przykład w Skandynawii, społeczna pozycja kobiety zawsze była relatywnie wysoka (prawo do dziedziczenia, do odmowy poślubienia niechcianego mężczyzny, władza rodzicielska nad nieślubnym dzieckiem).
Jednak należy chyba zgodnie z linią rozumowania autora zauważyć, że polskie feministki nie uzyskały dla swoich postulatów wystarczająco dużego poparcia społecznego, by znalazły one odzwierciedlenie w obowiązującym prawodawstwie (ustawa antyaborcyjna) i praktykach społecznych (masowa likwidacja przedszkoli). Z drugiej strony sam Boski zwraca uwagę, że polską kulturę cechuje feminizm kulturowy, przejawiający się w dominującej roli kobiet, które kierują życiem rodzinnym i mężczyznami. Jest to jednak, co autor zdaje się przeoczać, niepełna prawda, gdyż z kolei wpływ kobiet na życie publiczne oraz partycypacja w dostępie do różnego rodzaju dóbr (władza, zarobki) nie należy w Polsce do wysokich. Krytycy patriarchatu, jak choćby Pierre Bourdieu, wskazywaliby wręcz na kompensacyjny i – ze społeczno-politycznego punktu widzenia – raczej zastępczy charakter domowej władzy kobiet.
Pośród innych cech naszej kultury Boski wymienia: wysoki kolektywizm rodzinny, przejawiający się w intensywnym życiu rodzinnym, angażującym wiele osób w sprawy każdego z członków; niski kolektywizm instytucjonalny, widoczny w słabym rozdziale życia osobistego od pracy i działalności publicznej; niskie unikanie niepewności i krótką perspektywę czasową, przejawiające się w mało przewidywalnym, wciąż improwizowanym i elastycznym trybie realizacji zadań, a także w swobodnym traktowaniu praw i reguł życia społecznego. Obraz kulturowej specyfiki społeczeństwa polskiego omawia zresztą autor w odrębnym rozdziale, poświęconym głównie humanizmowi jako rdzennemu wymiarowi naszej kultury.
Humanizm – centralny wymiar kultury polskiej
W wyniku badań prowadzonych na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat Boski doszedł do wniosku, że wymiar rdzenny i charakterystyczny dla kultury polskiej to humanizm – materializm, przy czym pozytywnie, wciąż jeszcze, wartościowany jest ten pierwszy biegun (twierdzenia mu odpowiadające zyskują większą akceptację). Humanizm przejawia się we wrażliwości i dbałości o relacje z ludźmi – są oni traktowani jak bliscy, bez wyrachowania, i jest niejako przeciwieństwem materializmu – bezosobowego traktowania ludzi i koncentracji na realizacji celów związanych z własną korzyścią. O ile sama prezentacja konstruktu i wspierających go danych empirycznych jest przekonująca, to już rozważania dotyczące genezy tej cechy polskiej kultury wydają się dyskusyjne. Otóż Boski wywodzi humanizm od katolicyzmu, argumentując, że Kościół katolicki zakazywał lichwy i handlu, a więc głosił postulaty antymaterialistyczne, a ponadto nawoływał do wybaczania i miłosierdzia. Rzeczywiście, ideologiczna fasada tak wyglądała, w pewnej mierze wciąż tak wygląda. Jednak tenże Kościół bynajmniej nie stronił (a i dziś nie stroni, choć w inny sposób) od profitów, bezwzględnie egzekwując dziesięcinę, sprzedając stanowiska i odpusty, bez skrupułów przyjmując darowizny od najbardziej nawet zepsutych władców świeckich, korzystając z niewolniczej pracy w majątkach ziemskich i przy budowie świątyń. Podobnie teza o miłosierdziu jako wartości, której źródłem rzekomo był Kościół, nie wytrzymuje ciężaru faktów historycznych: torturowania ludzi o odmiennych poglądach, palenia na stosach, prowadzenia wojen (zazwyczaj świętych), wreszcie wypraw łupieżczych, zwanych krucjatami, gdzie antymaterializm i miłosierdzie skupiały się niczym w soczewce (krzywym zwierciadle?). Zapewne te fakty nie pasowały autorowi do wywodu, a wiele z nich zapewne wykraczało poza tematykę książki, ale ogólniejsza refleksja o zasadniczej różnicy między wartościami (a więc deklarowanymi poglądami), a praktykami została przecież przez niego poczyniona w innym miejscu. Skoro zarzucił koncepcji Schwartza, że ignoruje rozziew między deklaracjami a rzeczywistym postępowaniem, to i we własnych rozważaniach mógł tej ułomności staranniej uniknąć.
Narodowym ucieleśnieniem humanizmu został wytypowany Jan Paweł II. Uwielbienie naszych rodaków dla tej kontrowersyjnej (wszędzie poza polskim dyskursem medialnym) postaci Boski wyjaśnił właśnie nosicielstwem cenionych przez nich wartości. Znów jednak, podobnie jak w przypadku całej instytucji, skupił się na deklaracjach i pustych słowach, za którymi stały mało miłosierne czyny: walka z antykoncepcją (przyczyniająca się do epidemii AIDS w Afryce), potępienie homoseksualizmu, feminizmu i ateizmu, paternalistyczny stosunek do innych religii. Wybaczenie niedoszłemu zabójcy było raczej pokazowym gestem, za którym nie poszło (bo nie mogło) realne ulżenie jego losowi. Istnieje więc pewne prawdopodobieństwo, że w przypadku przynajmniej części Polaków kulturowy humanizm w praktyce ma bardziej deklaratywny niż realny charakter. Oczywiście jeśli zdefiniujemy humanizm wyłącznie operacyjnie (jako odpowiedzi na pytania Kwestionariusza Wartości i Skryptów Kulturowych), to słuszność niejako z definicji będzie po stronie autora. Jeżeli jednak uwzględnimy "pozametodyczne" wątpliwości, to być może równie istotną cechą polskiej kultury jest hipokryzja. To jednak znacznie trudniej byłoby zbadać metodami samo- i kulturoopisowymi, które niepodzielnie panują w psychologii międzykulturowej.
Materializm, liberalizm i sarmatyzm – pozostałe wymiary kultury polskiej
Dla porządku dodajmy, że jedna z nowszych weryfikacji empirycznych autorskiej koncepcji Boskiego doprowadziła do wyłonienia czterech niezależnych wymiarów kultury polskiej. Obok humanizmu jest to materializm (bogacenie się, instrumentalne zaangażowanie w pracę i takież traktowanie ludzi), liberalizm (wolność w życiu jednostkowym i brak ingerencji tradycji natury religijnej w życie społeczne) oraz sarmatyzm (takie cechy polskiej mentalności, jak brak dyscypliny społecznej i anarchiczny hedonizm). Z badań przedakcesyjnych wynika, że z materializmem wiązana była niechęć do odrzucenia zewnętrznej kultury Unii Europejskiej, zaś z liberalizmem – wysoka niechęć do polskiego dziedzictwa oraz silny eurocentryzm. Obecnie, choć humanizm ma najwyższe wskaźniki osobistych preferencji, to w niektórych sektorach społecznych (np. grupach biznesu młodej inteligencji) liberalizm zaczyna górować. Odrębność polskiej charakterystyki kulturowej zapewne będzie słabnąć wraz z integracją z innymi kulturami. Nasuwa się refleksja, że choć – jak pisze Boski – "humanizm zakłada personalizację przestrzeni społecznej, wytyczającą obszar osób bliskich, wobec których obowiązują nas szczególne (partykularne) zasady ludzkiej dobroci" (s. 401), to – jak sądzę – oferuje skrypty nieprzystające do wysoce rywalizacyjnego środowiska, jakie stwarza system neoliberalny. Niewyrachowane relacje międzyludzkie są wprawdzie preferowanym ideałem, jednak wymogi ekonomiczne wydają się utrudniać ich realizację. W ten sposób doszliśmy do momentu, w którym pojawia się dylemat o ogólniejszym charakterze.
Kulturowe i materialne uwarunkowania szczęścia
Jedno z pytań zadawanych często przez humanistów (zbyt rzadko – przez polityków) dotyczy czynników warunkujących ludzkie szczęście. Psychologowie zazwyczaj wskazują tu na czynniki osobowościowe. I rzeczywiście na poziomie jednostkowym neurotyczność jest predykatorem cierpienia, zaś ekstrawersja, a w mniejszym stopniu ugodowość, sumienność i otwartość na doświadczenie – zadowolenia. Od kilku dziesięcioleci analizy psychologiczne obejmują także zmienne makrospołeczne i kulturowe jako korelaty jakości życia. Jeden z dwóch wymiarów wartości w projekcie Ronalda Ingleharta stanowi "dobrostan – przetrwanie". Na jednym jego biegunie znajdujemy między innymi równowagę afektywną, zadowolenie z życia, przywiązywanie wagi do przyjaźni i czasu wolnego, tolerancję, zaufanie do ludzi. Na przeciwnym – między innymi brak szczęścia, mozolną pracę, tradycyjny model rodziny, technologię i pieniądze. Bieguny drugiego wymiaru stanowią "władza świecka i racjonalna" (w tym zaangażowanie, motywacja osiągnięć, akceptacja rozwodów i aborcji, zainteresowanie polityką) oraz "tradycyjna władza" (w tym przywiązywanie wagi do religii, Boga, wiary, dumy narodowej posłuszeństwa rodziny i wielodzietności). Bogate kraje protestanckiej Europy znajdują się na każdym z pierwszych biegunów obu wymiarów. Natomiast kraje postkomunistyczne skoncentrowane są na walce o przeżycie.
Różnice w dobrostanie do pewnego stopnia są zależne od poziomu zamożności materialnej, jednak prawidłowość ta sprawdza się w porównaniach między państwami. Jeśli prześledzimy zmiany zamożności w obrębie jednego kraju na przestrzeni kilkudziesięciu lat, to stwierdzimy, że w zasadzie nie towarzyszą im odpowiednie zmiany w poziomie szczęścia. Istnieją psychologiczne mechanizmy wyjaśniające ten fenomen, jednak dane empiryczne pokazują, że o ile przyrosty zamożności do siły nabywczej 10 tysięcy USD powodują odpowiednie przyrosty dobrostanu, to powyżej tej wartości proces ten ulega wyraźnemu wyhamowaniu. Materializacja szczęścia społecznego, jak zauważa Boski, ma więc wyraźne ograniczenia. Nie formułuje jednak postulatu transferu zamożności od bogatych (którzy przez to nie staliby się mniej szczęśliwi) do uboższych (którym to sprawiłoby wyraźną różnicę). Zamiast tego przytacza dane o negatywnej korelacji odsetka ateistów z jedną z miar dobrostanu, wyciągając stąd wniosek, że dążenia ugrupowań lewicowych do desakralizacji życia nie są sposobem na uczynienie społeczeństwa bardziej szczęśliwym (s. 278). Pomijam już fakt, że postulaty lewicy idą raczej w kierunku rozdziału Kościoła od państwa i ograniczenia wpływu irracjonalnych, często pełnych hipokryzji i chciwości instytucji na życie publiczne, przy jednoczesnym zachowaniu wolności wyznania, ale Boski nie wyjaśnia istoty tej negatywnej korelacji ateizmu z dobrostanem w świetle przytoczonych w tym samym akapicie danych o najniższym poziomie praktyk religijnych w szczęśliwej Skandynawii.
Brak zaufania, pesymizm i cynizm Polaków
Polska jest krajem o najniższym poziomie zaufania społecznego pośród wszystkich krajów Unii Europejskiej, a także o najwyższej przewadze pesymistów nad optymistami w odniesieniu do sytuacji politycznej we własnym kraju. Boski wyjaśnia stosunkowo niski, w porównaniu do obiektywnej miary dobrobytu (HDI – obejmującego PKB, wykształcenie i zdrowie), poziom dobrostanu w krajach postkomunistycznych właśnie cynizmem społecznym (przekonaniem o niemoralnej naturze ludzkiej, prowadzącej do nadużywania władzy dla własnych korzyści) i brakiem zaufania. Jednoznacznie obwinia za ten stan rzeczy ustój komunistyczny (w rzeczywistości socjalistyczny), którego kulturowe skutki rzekomo obserwujemy obecnie. Nie bierze jednak pod uwagę, że dane uzyskane zostały już w obecnym tysiącleciu, w kilkanaście lat po wprowadzeniu wolnego rynku. Być może więc źródło nieufności do polityków tkwi także w ocenie rządów kapitalistycznych. Zmiany mentalności są wprawdzie powolne, ale – jak przyznaje sam autor – obiektywnie rzecz biorąc życie publiczne w Polsce niewiele daje okazji do pozytywnych ocen.
Kołowy model wartości Schwartza
Innym interesującym obszarem zaprezentowanym w "Kulturowych ramach zachowań społecznych" jest koncepcja Shaloma H. Schwartza, znana wprawdzie polskim badaczom, ale nie analizowana wcześniej tak szczegółowo. Wartościom zaczerpniętym z klasycznej koncepcji Rokeacha przypisał ten badacz – co może budzić kontrowersje – uniwersalną właściwość motywacyjną, a więc wpływ na zachowania. Dzięki wykorzystaniu metody skalowania wielowymiarowego dane zebrane na 80 próbach nauczycieli z 58 grup narodowych oraz 115 prób studentów z 64 grup narodowych zostały graficznie przedstawione w schematach kołowych wartości osobistych (analiza wyników jednostek) oraz wartości kulturowych (analiza danych dla krajów). Lokalizacja poszczególnych grup wartości po przeciwnych stronach ich uniwersum odpowiada ich konfliktowemu, wykluczającemu się charakterowi. Tak więc władza i osiągnięcia, związane z podwyższaniem własnego ja pozostają w opozycji do dobroci i uniwersalizmu, związanych z przekraczaniem własnego ja. Bezpieczeństwo i władza grupują wartości nastawione na ochronę, po przeciwnej zaś stronie mamy podmiotowość i uniwersalizm, grupujące wartości nastawione na wzrost. Bezpieczeństwo, tradycja i konformizm z bieguna "konserwatyzm" pozostają w opozycji do poszukiwania doznań i podmiotowości z bieguna "otwartości na zmianę". Po jednej stronie mamy wartości konstytuujące orientację osobistą (osiągnięcia, hedonizm, poszukiwanie doznań), pod drugiej – orientację społeczną (dobroć, tradycja, konformizm). Triadę najwyżej cenionych wartości stanowią dobroć (prospołeczna troska o ludzi bliskich), podmiotowość (twórczość, niezależność, ciekawość poznawcza, decydowanie o własnym życiu) i uniwersalizm (jedność z naturą, mądrość, sprawiedliwość społeczna, równość). Zdecydowanie najniżej ceniona jest władza (kontrolowanie i wpływanie na innych, czynniki statusu, bogactwo materialne). Uderzający jest rozdźwięk pomiędzy deklarowanymi wartościami a praktyką, w której motywacja związana z pieniędzmi i pozycją społeczną wydaje się jedną z najważniejszych. Co ciekawe, akceptacja dla aż dziesięciu rodzajów wartości wykazuje związek z rozwojem społeczno-ekonomicznym, ale w przypadku władzy i osiągnięć związek ten jest negatywny. Można by, czego Boski nie robi ograniczając się do wykrzyknika w nawiasie przy "osiągnięciach" (s. 196) postawić pytanie o sens medialnej propagandy, w myśl której ludzie "ambitni, osiągający sukcesy, zdolni, inteligentni" (nazwy poszczególnych wartości z tego obszaru) stanowić mają podstawę wzrostu gospodarczego. Oczywiście możliwa jest sytuacja, w której w rozwiniętych społeczeństwach zaczynają dominować inne, bardziej prospołeczne wartości, ale wydaje się, że rozwój społeczno-gospodarczy nie może opierać się wyłącznie na realizacji osobistych ambicji rywalizujących ze sobą jednostek.
Lewicowe wartości a głosowanie na lewicę
Pomimo wysokiego poziomu teoretycznego wyrafinowania (teoria nomotetyczno-dedukcyjna) dzieło Schwartza niekiedy nie dostarcza skutecznego narzędzia przewidywania zachowań. W badaniu postrzeganych cech osobowości i wartości przypisywanych Silvio Berlusconiemu i Romano Prodiemu przed wyborami 2001 roku polityczna lewicowość korelowała z uniwersalizmem, dobrocią i podmiotowością, a negatywnie z osiągnięciami i władzą. Pomimo to kandydat centroprawicowy (według określenia Boskiego, w rzeczywistości prawicowy) wygrał i nie jest to jedyny tego typu przypadek. Gdyby wyborcy w głosowaniach politycznych kierowali się wartościami, to w każdych wyborach, zwłaszcza we Włoszech, kraju o najwyższym poziomi kulturowego egalitaryzmu (sic!), wygrywałaby lewica, może nawet bardziej wyrazista niż Drzewo Oliwne. Tymczasem dla sfery politycznej takie grupy wartości, także tych z poziomu kulturowego, jak hierarchiczność i egalitaryzm, zakorzenienie i autonomia (afektywna i intelektualna), mistrzostwo (nastawienie na wpływ i ekspansję) i harmonia (ochrona środowiska, pokój) mają znaczenie tylko pośrednio. Przykładem państwa lokującego się w pierwszych pozycjach pod względem hierarchiczności, zakorzenienia i mistrzostwa są Chiny, natomiast Szwecja czy Niemcy reprezentują kulturę egalitaryzmu, autonomii i harmonii. Jakże różne są społeczne umowy, modele wzrostu gospodarczego i stosunek do spraw międzynarodowych w najludniejszym państwie świata i w starych europejskich demokracjach. Na poziomie kulturowym autonomia i egalitaryzm są pozytywnie skorelowane z poziomem wykształcenia, długością życia, PKB na głowę, poziomem demokracji, poziomem ładu i prawa, równością płci, negatywnie zaś z heterogenicznością etniczną i wielkością rodziny. Boski stroni w obiektywnej naukowej analizie od politycznych wartościowań, jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że obie te sfery wartości i ich korelaty (konsekwencje?) wydają się być bliskie, jeśli nie tożsame z lewicowymi ideałami. Tak więc nauka i ideologia spotykają się niekiedy. Trudno zatem uznawać poglądy polityczne za w pełni idiosynkratyczne. Mogą one stanowić konformistyczną emanację wartości kulturowych na poziomie jednostki lub też stanowić konktrukulturową kontestację zastanego stanu rzeczy.
Kulturowy arcymistrz w objęciach propagandy
Choć omawiana książka zarówno pod względem merytorycznym, jak i formalnym prezentuje bardzo wysoki poziom (nieliczne błędy drukarskie giną w morzu poprawności), to zdarzają się momenty, w których jej lektura może irytować. Wprawdzie niebieskie ramki, zawierające portrety uczonych, anegdotyczne ilustracje tez teoretycznych, historie z życia egzemplifikujące omawiane zjawiska kulturowe, niekiedy poboczne rozważania metodologiczne, stanowią chwile wytchnienia w strumieniach gęstego, naukowego tekstu, jednak miejscami nieprzyjemnie zaskakują. O zupełnym braku orientacji w polskim życiu polityczno-biznesowym zdaje się świadczyć zawartość ramki 8.7 (s. 323). Większość afer korupcyjnych w Polsce łączona jest tam ze środowiskiem towarzyskim SLD, a zwłaszcza tym skupionym wokół Jerzego Urbana. Jak wiadomo tygodnik wydawany przez tego dziennikarza opublikował najwięcej informacji o różnego rodzaju aferach (niezgodnych z prawem i/lub niemoralnych działaniach polityków i hierarchów kościelnych), często związanych z politykami partii prawicowych. Większość z tych informacji nie została jednak nagłośniona w mediach głównego nurtu (lub nastąpiło to dopiero po latach, zazwyczaj bez cytowania pierwotnego źródła). Cynizm polityczny wiązać więc należy z politykami różnych opcji, a poprawniej byłoby – choćby w kontekście afery Stella Maris – pisać o cynizmie polityczno-kościelnym. Na usprawiedliwienie Pawła Boskiego można pewnie wskazać, że media głównego nurtu w Polsce w okresie rządów SLD znacznie chętniej nagłaśniały korupcyjne lub domniemane przewinienia tamtej ekipy niż robią to w czasie, gdy PO sprawuje władzę. Afera Rywina (przypomnijmy, że "grupa trzymająca władzę" nie została przez sąd imiennie określona) doprowadziła do upadku rządu Leszka Millera. Afera hazardowa, choć jako winni zostali wskazani czołowi działacze partii rządzącej, w zasadzie nie zaszkodziła jej notowaniom w sondażach. Z jednej strony można to przypisać uodpornieniu opinii publicznej na polityczny cynizm, z drugiej jednak świadczyć to może o tendencyjności mediów, które traktują Donalda Tuska jako męża opacznościowego, oczyszczającego własne szeregi, nie zaś premiera odpowiedzialnego za skorumpowany rząd. Podkreślić jednak należy, że bieżące sprawy polityczne nie są tematem "Kulturowych ram zachowań społecznych", a autor w wielu miejscach dał wyraz obiektywizmu, niewartościującego dystansu i racjonalności analizy kulturowej codzienności. Całość jest zatem godna polecenia i to nie tylko ludziom naukowo zainteresowanym psychologią, socjologią czy kulturoznawstwem, ale także praktykom życia społecznego. Otwiera horyzonty, chwilami nawet niepokoi.
Paweł Boski "Kulturowe ramy zachowań społecznych. Podręcznik psychologii międzykulturowej". Wydawnictwo Naukowe PWN, Academica Wydawnictwo SWPS. Warszawa 2009, s. 656.
Dziękuję Jarosławowi Pietrzakowi za cenne uwagi merytoryczne, które pozwoliły mi uzupełnić tekst i nadać mu lepszy kształt. Za ewentualne błędy, przeoczenia oraz za wygłoszone opinie biorę oczywiście pełną odpowiedzialność. [JK]
Jarosław Klebaniuk