Autorzy dokumentu podkreślają, że na wielu uczelniach w Polsce za studia doktoranckie trzeba płacić, a jeśli stypendia są wypłacane to są one bardzo niskie, co pozostawia osoby, które są przyszłością polskiej nauki bez odpowiednich środków finansowych. W liście stwierdzono ponadto, że doktorantki i doktoranci nie mają żadnego wpływu na decyzje uniwersytetów.
Czas przemyśleć obecną praktykę uniwersytetu, którego sama idea jest demokratyczna: społeczności wspomagających się wzajemnie studentów, doktorantów, pracowników naukowych i obsługi. Ta wartość zagrożona jest teraz komercjalizacją uczelni, podporządkowaniem uniwersytetu dyktatowi rynku i niewielkich ciał zarządzających nauką, które często nie reprezentują studentów, doktorantów i młodszych pracowników nauki - czytamy w liście. Jak dodają jednak jego autorzy w wielu krajach miały miejsce protesty środowisk akademickich.
Inicjatorzy listu domagają się wykształcenia akademickiego o ludzkiej różnorodności raczej niż jednowymiarowego przygotowania do zawodu, bezpłatnego dostępu do edukacji uniwersyteckiej, demokratyzacji uniwersytetów, całościowego finansowania uniwersytetów, dostępu niepełnosprawnych, uchodźców, imigrantów i mniejszości do uniwersytetów, godnych warunków pracy dla pracownic obsługi uniwersytetu, parytetu – 50 proc. kobiet pośród kadry uniwersytetu na każdym szczeblu, feminizmu oraz praw i kultury queer jako ważnej część uniwersytetu oraz szerszej zmiany społecznej przeciw wykluczeniom.
Dokument podpisali m.in. Rafał Błachnio, student filozofii UMCS, działacz klubu Krytyki Politycznej w Lublinie, koordynator portalu Alterkino, dr Andrij Bondarenko, absolwent UMCS i Kolegium Ukraińsko-Polskiego w Lublinie, dziennikarz agencji prasowej, współzałożyciel Alternatywy Myślenia i Działania Lublin 9/"Ta Obca", Katarzyna Bratkowska, działaczka i badaczka feministyczna, polonistka, aktywistka Porozumienia Kobiet 8 Marca i SOS i dr Iza Desperak z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, absolwentka studiów doktoranckich. Popisy można wysyłać na adres: tkitlinski@gmail.com.
Swoją solidarność z wrocławskimi doktorantami wyraziła także Uczelniana Rada Doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego. W swoim liście podkreślają oni, że problemy, które zdecydowali się przedstawić doktoranci UWr. rozpoczynając swój protest dotyczą także ich.
Doktorantami staliśmy się przez złożenie przysięgi, w której obiecywaliśmy bronić jedności stanu akademickiego. Dziś stajemy w jej obronie, gdyż warunki finansowe, na jakich budujemy Naukę w Polsce, wykluczają nas z tej społeczności - czytamy w liście. Jego autorzy stwierdzają, że sytuacja doktorantów jest złożona i zła, dodają jednak, że bez tej grupy nie będzie uczelni flagowych, a doktoranci są warunkiem sukcesu każdego wydziału czy instytutu.
Sprzeciwiając się niesprawiedliwości wobec doktorantów nie zapominajmy o studentach. Proces Boloński spowodował, że studenci mają mniej czasu na rozpoznanie swojej sytuacji: 3 lata na studiach licencjackich, 2 lata na magisterskich. My na tzw. studiach spędzamy najwięcej czasu. Mamy na ogół 4 lata na przeprowadzenie badań, prowadzenie zajęć, publikowanie, zaliczenie kursów i obronę naszych doktoratów. Studenci (i niestety coraz częściej również doktoranci) są najbardziej obciążoną podatkami pośrednimi grupą społeczną, a za swój wkład pracy wynagradzani są "paciorkami" w postaci punktów ECTS - twierdzą gdańscy doktoranci.
Uczelniana Rada Doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego stwierdza w swoim piśmie, że doktoranci stanowią swego rodzaju robotniczą arystokracją, dlatego części z nich udaje się zdobyć atrakcyjne stypendia, które jednak nie są rozwiązaniem dla wszystkich pracujących dla rozwoju nauki w Polsce. Wezwali oni także do podjęcia wspólnych działań na szczeblu ogólnopolskim w celu zmiany obecnej sytuacji nauki i uczelni wyższych.
W sytuacji braku stypendiów doktoranckich na wielu wydziałach (szczególnie humanistycznych i nauk społecznych), pomysły, by doktoranci utrzymywali się tylko z grantów, uważamy za rozwiązanie, które wyklucza projekty badawcze nieatrakcyjne z punktu widzenia logiki rynku i priorytetów zawartych w funduszach unijnych. Zatem przeciwstawiając się podziałowi na te lepsze (dofinansowane) i gorsze (niedofinansowane) nauki, pamiętajmy więc, że każda propozycja złożona doktorantom, jest propozycją złożoną całemu stanowi akademickiemu - czytamy w liście URD UG.
Solidarność z wrocławskim protestem i chęć pomocy w kolejnych akcjach środowisk studenckich, doktoranckich oraz pracowników administracji i obsługi uniwersytetów wyraziły także Polska Partia Pracy, Organizacja Młodzieżowa Polskiej Partii Pracy i Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80", w którym powstała Komisja Środowiskowa Studentów i Doktorantów z siedzibą w Lublinie, obejmująca swoim zasięgiem cały kraj.
Michał Warecki