Wincenty Szymański, lider Ruchu Ofiar Księży - rozmawia Przemysław Prekiel.
Jak ocenisz list papieża Benedykta XVI po ujawnieniu skandali pedofilskich w Irlandii? Przekonał Cię?
Obecny papież, Benedykt XVI, już nas prawdopodobnie niczym nie zaskoczy. Jest z innej epoki, a może jest po prostu zawstydzony i załamany faktem, iż wszystko to co tak skrzętnie ukrywało przez wiele lat prowadzona przez niego Kongregacja do Spraw Wiary przestało być sekretem. Jego przekonania, zapał z jakim wykonywał, stanie na straży wypełniania rozporządzeń, dekretu "Crimen Solicitationis", poległy w gruzach. Mało tego, prawa, które uważał za święte określa się teraz zbrodniczymi, bo wyniszczały niewinnych, wyniszczały tych, którym należała się pomoc. Do niedawna jeszcze wszystko to wydawało się jakąś iluzją, jakimś wielkim nieporozumieniem, czymś, w co trudno było uwierzyć nawet ofiarom. Teraz jednak nikt już nie wątpi, że to nie iluzja czy nieporozumienie, to czarna rzeczywistość.
Z drugiej zaś strony, z dotychczasowego postępowania papieża odczytuję, że tak naprawdę nie rozumie on sytuacji w jakiej przyszło mu pracować. Myślę, że jego natura to raczej rola "dochodzeniowego", ślepa pomoc, "niesłusznie" oczywiście, oskarżanym księżom, a nie przewodzenie im czy jakiekolwiek rozliczanie. Nie bardzo też rozumiem dlaczego papież zachowuje się tak jakby był na pozycji człowieka największego zaufania, a jego słowa miały jakieś nadzwyczajne znaczenie. Przecież to zaufanie, swoim postępowaniem, już dawno utracił i żaden z jego listów, do kogo by nie był skierowany, bez konkretnego działania utraconego zaufanie nie przywróci.
To prawda, że co niektórzy zachwycają się faktem, iż papież... skierował list do biskupów, tego czy innego kraju. Cóż jest w tym nadzwyczajnego? Czy powinniśmy się cieszyć z faktu, że łaskawie postanowił poświęcić sprawie swój czas i wreszcie stwierdzić to co wszyscy od dawna już i tak wiedzą? Czy może tym, że w ogóle zechciał uznać, iż problem istnieje? Doprawdy nie mogę pojąć co takiego specjalnego jest w komunikowaniu się przełożonych z podwładnym personelem czy społecznością danej organizacji czy instytucji? Pojawia się list głowy Kościoła, który tak naprawdę niczego nie załatwi,a a wszyscy próbują dopatrywać się w nim jakichś wartości, których w nim tak naprawdę nie ma.
Przecież z tego listu nic nie wynika. Czy dzięki temu listowi Kościół odzyskał zaufanie? Czy może już rozpocząć odbudowę? NIE! Czy ktoś poniesie karę za to co się wydarzyło z winy Watykanu? Czy dzieci po tym liście... będą bezpieczniejsze? Nic podobnego, nie dotyczy on nawet fatalnej sytuacji Kościoła w innych krajach, co było wyraźnie powiedziane przez rzecznika Watykanu. O co więc chodzi? Skąd to podniecenie? Czy katolicy maja się niby cieszyć z faktu, że Watykan z wielkim trudem zechciał przyznać po latach, że pedofilia to zło i na dodatek przestępstwo, tak jak to miało miejsce kilka lat temu? Skąd ci ludzie pochodzą? Z innej planety?
My wiemy to już od dawna i wcale nie potrzebujemy papieskiego oświadczenia, że pedofilia księży jest czymś obrzydliwym, wielkim złem i przestępstwem, jak również i to, że Kościół od środka toczy nieuleczalna choroba zwana rakiem. Potrzebna jest natychmiastowa operacja, konkretne działania, a nie listy podobne do "życzeń wielkanocnych".
W przypadku Irlandii większość biskupów tego kraju powinna być pozbawiona wykonywania swoich funkcji. Wszakże każdy z nich, w jakiś tam sposób odpowiada za tragedie irlandzkich dzieci. Oczywiście zdaje sobie sprawę z faktu, że w jednym dniu cały ten irlandzki "męski klubek" przenieść na przymusową emeryturę nie sposób, ale spodziewałem się, że przynajmniej poleci głowa szefa episkopatu Irlandii, a tymczasem nic podobnego nadal nie ma miejsca.
Watykan jednak nie wziął na swoje barki odpowiedzialności za skandale, które wstrząsnęły Kościołem w Europie. Spodziewałeś się czegoś więcej?
Osoby czy instytucje poważnie traktujące odpowiedzialność charakteryzuje miedzy innymi to, że potrafią nie tylko przyznać się do winy, przeprosić za popełnione błędy, ale również przystępują niezwłocznie do ich skorygowania, udowadniając swoim dalszym postępowaniem (pod nadzorem w tym przypadku społecznym), że wyrządzone zło nie miało charakteru umyślnego, było niedopatrzeniem czy po prostu zwykłym ludzkim błędem. Bo i któż t, od popełniania błędów jest całkowicie uwolniony, prawda?Dotychczasowe postępowanie odpowiedzialnych za nieszczęścia setek tysięcy niewinnych ludzi ofiar księży pedofilów wskazuje na coś zupełnie innego niż zwykły ludzki błąd. Nie może być więc odpowiednio skorygowany, ponieważ nie był błędem, a świadomym postępowaniem ludzi w pełni zdających sobie sprawę z faktu co czynią.
Nie tylko jednak Kościół należy obwiniać. Winę ponoszą również wszyscy ci, którzy pozwalają na funkcjonowanie państwa w państwie. Nie powinno się nigdy dopuścić do sytuacji w której jakakolwiek instytucja państwowa czy prywatna byłaby poza obowiązującym prawem. Skutki tego są zawsze tragiczne, ale też łatwe do przewidzenia. Watykan to taki dziwny "twór", który, kiedy trzeba zbierać pieniądze całego świata, twierdzi, że ma do tego świata pełne prawo. Okazuje siłę i fakt kontrolowania nie tylko tych co datki czynią, ale i tych co kontrolują. Kiedy jednak zaistnieje konieczność wzięcia odpowiedzialności za czyny związane z operacją zgarniania tych pieniędzy twierdzi, że to lokalna i oddzielna sprawa. A jak już to czyni to jedynie tam gdzie jest do tego zmuszony. Dlatego też mamy kartę ochrony amerykańskich czy irlandzkich dzieci, ale nie polskich czy niemieckich.
Nie spodziewaj się, że nastąpią w tej kwestii jakieś konkretne dobrowolne zmiany. Obecnie Watykan skupia się na zdławieniu skandalu w Europie, a nie uczciwego podejścia do problemu. Dlatego to co ma miejsce będzie przez jakiś okres bagatelizowane. Jeśli próby zdławienia skandalu seksualnego w Niemczech czy Holandii przyniosą marne skutki wtedy dopiero nastąpi "szczersze" podejście do problemu z jednoczesnym udawaniem, że nikt nic nie wiedział, że wszystkim jest przykro, że należy przebaczyć i zapomnieć. No i oczywiście zachować wszystkich na dotychczasowych stanowiskach, bo przecież oni są niczemu nie winni. A może by tak po prostu, tak naprawdę, tym razem i przy okazji wymienić to co zepsute i naprawić już nie sposób?
Prymas Irlandii Sean Brady, który jest mocno uwikłany w ten skandal, nie rezygnuje jednak ze swojej funkcji. Możemy wiec mówić o rozliczeniu na szczeblu moralnym?
Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy ci sami ludzie którzy świadomie niszczyli ofiary wypełniając rozporządzenia takiego czy innego dekretu, teraz nagle potrafiliby poprowadzić środowiska którym się tak straszliwie sprzeniewierzyli do ich odnowy oraz odnowy instytucji, którą reprezentują a którą również tak naprawdę swoją działalnością zniszczyli. Powinni odejść, muszą odejść, żeby można było mówić ponownie o wprowadzaniu i przestrzeganiu jakichkolwiek zasad moralnych. Pozostawienie kardynała Seana Brady jest pogwałceniem wszelkich zasad i będzie miało, fatalne w skutkach reperkusje.
Wikary, proboszcz, biskup czy papież krzywdzący dzieci czy spokojnie patrzący na krzywdę dzieci, to moralny degenerat. Oczywistym jest, że pozostawianie takich ludzi na stanowiskach na których się tak straszliwie nie sprawdzili nie tylko nie jest moralne, ale graniczy z przestępstwem. Poza tym, Watykan pozbywa się prawa do mówienia o moralności jeśli nie usunie tych ludzi ze swoich szeregów.
Pojawiają się dyskusje o przyczynach tego stanu rzeczy w Kościele tj. dlaczego pedofilia ma miejsce, dlaczego jest tuszowana oraz dlaczego panuje zmowa milczenia? List papieża jednak nie odpowiada na te pytania.
Wszystko wskazuje na to, że Kościół katolicki z problemami seksualnymi księży boryka się od zawsze. Tajemniczość tej instytucji, ogólne przekonanie, że jej pracownicy/księża są nieskazitelni (bo co i komu może być winny człowiek w sutannie?), życie w sekrecie, łatwy niekontrolowany przypływ gotówki, możliwość bezpłatnego wykształcenia, no i nade wszystko usprawiedliwione obcowanie z dziećmi, spowodowało napływ do tej profesji ogromnej ilości pedofilów, którzy widzą sutannę i sposób funkcjonowania instytucji kościelnej jako wymarzone dla nich miejsce. Po prostu niebo na ziemi. Prestiż księdza nie ma sobie równego, a szyty na miarę czarny mundur/sutanna przysparza im powagi. Tak czy inaczej ksiądz z chwilą założenia sutanny cieszy się ogólnym zaufaniem, musi jedynie popracować nad wyrobieniem sobie pozytywnego, osobowego portretu, wszakże parafianie powinni, postrzegać go w jak najlepszych kolorach. Nie jest to bynajmniej dla księdza żadną poważną trudnością. Studiował psychologię i doskonale zna sposoby wpływania zarówno na masy jak i poszczególne osoby. Mając do dyspozycji wszystkie te mechanizmy, jeśli nie przeholuje, ma szanse na ciche wykorzystywanie seksualne dzieci przez długie lata. Jak by tego było mało dyrekcja firmy dla której pracuje, której podlega, konkretnie biskup, pomimo że najczęściej orientuje się w "słabościach" księdza, nie utrudniania mu życia, bo i po co, przecież wszyscy, oprócz Boga, jesteśmy słabi. Wymaga wiec jedynie aby ksiądz nie dal się złapać na gorącym uczynku. Oficjalne stanowisko Watykanu również stoi murem za księdzem pedofilem, bycie "innym" niż ogólnie akceptowani to nic złego. Jedynie praktykowanie tej "inności" grzechem jest i jest zabronione. Ale dopóki nikt cie nie przyłapał na molestowaniu dzieci to prawdopodobnie oznacza to, że nie praktykujesz lub praktykujesz, ale jesteś nadzwyczaj utalentowanym pedofilem... problem, więc nie istnieje.
Takie i podobne rozumowanie praktykowano od zawsze i stały się one normami postępowania Krk, jak więc można by było oficjalnie negować je teraz w listach do biskupów czy konkretnych poleceniach. Papież więc jest w swoich wypowiedziach niezwykle ostrożny, żeby przypadkiem nie narazić się na oskarżenia ze strony księży, że ich zdradził, że jest hipokrytą w ich pojęciu, bo jedynie to się w środowisku tych ludzi liczy. Zdradę wiernych owieczek Kościoła można wytłumaczyć. Zdrada, rodziny/familii przez jej członka jest trudna do przełknięcia. Ale zdrada rodziny przez ojca rodziny, jest największą zbrodnią. Tajemnic Kościoła nigdy nie poznamy w pełni i utrzymywane będzie one nadal w imię dobra tej instytucji. Tajemnice gwarantują powodzenie całej operacji tej firmy. Nadal księży pedofilów, będzie się ochraniać, a z ofiarami walczyć (w bardziej zmodyfikowany sposób) zaś upadłych moralnie biskupów utrzymywać na ich stanowiskach, ponieważ celem nie jest naprawa a przetrwanie za wszelką cenę. Nie otwartość, a utrzymywanie sekretu. Nie odpowiadanie na pytania, a przekazywanie tego co Kościół zechce nam przekazać. Oto odwieczne metody postępowania tej instytucji. Czy są one do zaakceptowania przez dzisiejszego "internatowego" człowieka? Wątpię.
Czy zniesienie celibatu Twoim zdaniem rozwiązałby te problemy?
Światowy problem księży pedofilów jest na pewno złożonym zjawiskiem, ale gdyby celibat został zniesiony, a ksiądz świeciłby przykładem męża i ojca pedofile postrzegaliby profesję księdza inaczej niż obecnie. Myślę, że obawialiby się, iż wśród normalnych rodzin ich kolegów po fachu mogliby być narażeni na większą wykrywalność i bezkompromisowe piętnowanie ich pedofilskich czynów. Nie wyobrażam sobie aby biskup posiadający rodzinę zdecydowałby się na ukrywanie księdza pedofila, który przecież w jakimś stopniu byłby potencjalnym zagrożeniem, również dla jego rodziny. Uważam, że kwestia zniesienia celibatu i większej roli kobiet w Krk, po wykruszeniu się obecnie rządzącej "wierchuszki" to jedynie kwestia 10, 15 lat. Nie jestem jednak pewny czy świadomość całego świata już dojrzała do tego typu zmian. Wprowadzanie na siłę zniesienia celibatu czy większej roli kobiet w Krk, może spowodować rozłam tej firmy. Dojrzewanie do tego typu zmian powinno być naturalne. Zmiany powinny nastąpić w wyniku akceptacji, pewnych procesów życiowych, potrzeb społeczności, a nie rozgrywek politycznych czy innych uwarunkowań. Ja oczywiście jestem za niezwłocznym zniesieniem celibatu i wymagania od księdza życia w rodzinie przyczyniłoby się to na pewno do polepszenia zdrowia psychicznego księży, co miałoby dodatni wpływ na ich obcowanie z dziećmi. Życie wbrew naturze, w ciągłym oszustwie, i strach o konsekwencje tego oszustwa nie może wpływać pozytywnie na nikogo i to bez względu na stopień przygotowania do tego typu zagadnień.
Jak to wygląda u Ciebie w Kanadzie? Czy ruch, którym kierujesz jest równie sceptyczny i rozczarowany polityką Watykanu odnośnie postępowania ws. pedofilii?
Wypowiedzi zawarte w naszej rozmowie, są w większości oficjalnym stanowiskiem RuchuOfiarKsiezy.Org. Nie tylko zawiedzeni jesteśmy postawą Watykanu w kwestii traktowania przestępstw księży pedofilów, braku pomocy ofiarom, ale i zgodni jesteśmy co do tego, że postępowanie Watykanu jest dla nas ponownym, przysłowiowym "policzkiem w twarz". Utrzymywanie na stanowiskach biskupów odpowiedzialnych za przestępstwa pedofilskie księży niepokoi nas. Postawa Krk zmusza ofiary księży pedofilów na całym świecie do jednoczenia się i być może potrzeby wypracowania jakiegoś wspólnego i jednolitego programu walki z tymi zjawiskami. Być może istnieje potrzeba mówienia jednym głosem. Myślę, że dalsze poczynania papieża same odpowiedzą na pytanie co dalej?
Jeśli chodzi o Kanadę to podobnie jak w innych regionach świata każdy tydzień przynosi nowe zgłoszenia. Ze względu jednak na nieco inną specyfikę i inne podejście społeczeństwa do kwestii wykorzystywanie seksualnego dzieci przez księży katolickich sprawy w większości, te przedawnione, finalizowane są za "obopólnym porozumieniem stron", co jest w zasadzie wygraną zarówno ofiary jak i kościoła. Ofiary wyrażają na taki układ zgodę, ponieważ gwarantuje to szybkie sfinalizowanie sprawy przy niewspółmiernie mniejszych kosztach prowadzenia procesów po obu stronach.
Były dominikanin prof. Tadeusz Bartoś uważa, że w Polsce ten temat to tabu, że istnieje wciąż zmowa milczenia. Myślisz, że skala pedofilii w Polsce jest porównywalna do tej w Irlandii?
Pan profesor Tadeusz Bartoś jest człowiekiem wielkiego formatu. Godnym największego szacunku, uczciwym człowiekiem. Jego wypowiedzi są niezwykle trafne. Cytowana przez Ciebie wypowiedź jest jeszcze jednym tego potwierdzeniem. Nie mam tu nic do dodania. Wystarczy jedynie powtórzyć Jego słowa: "W Polsce ten temat to nadal temat tabu, istnieje nadal zmowa milczenia".
Niewielu obserwatorów areny Krk w Polsce zdaje sobie sprawę z faktu, iż wypowiedzi papieża w większości nie tyczą się całego świata czy wszystkich biskupów na świecie, a jedynie tych do których się zwraca. Świetnym przykładem na to jest tu list do biskupów Irlandii, który nie zawierał absolutnie żadnej wzmianki choćby o rozszerzającym się skandalu seksualnym w Niemczech. Zapytany o to rzecznik papieża powiedział, że te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego. Najwyższy czas aby zrozumieć, iż np. nakaz przyzwoitego załatwiania kwestii wykorzystywania małoletnich w USA czy Kanadzie nie oznacza, że identyczne rozporządzenia, obowiązują polskich biskupów. Niemniej jednak, bez względu na wszystko, pewne procesy społeczne postępują, świadomość społeczeństwa wzrasta, pewne kwestie ulegają zmianom, a inne stabilizacji, mam więc nadzieję, że już wkrótce sytuacja diametralnie zmieni się na korzyść ofiar.
Czy skala problemu w Polsce, porównywalna jest do Irlandii? Oczywiście że jest. W każdym kraju, gdzie księża zajmują się małoletnimi, molestowanie seksualne istnieje. Kariera księdza, jego zawód, sprzyjają kreowaniu nieograniczonego zaufania, które w sytuacjach kiedy człowiekiem któremu dziecko zaufało jest ksiądz pedofil ma tragiczne konsekwencje dla dziecka. Pobłażliwość w stosunku do księży, szczególnie w krajach rozwijających się, sprawiła, że wytworzono kulturę która przyzwala księżom na to na co nikomu innemu, by nigdy nie pozwolono.