To przekonanie potwierdzane przez przyjęte praktyki i utrwalane przez instytucje publiczne. Trudno spodziewać się istnienia ateistów w kraju, w którym krzyż wisi w parlamencie i w dzielnicowym urzędzie pocztowym, w którym przepisy prawa sankcjonują obecność religii w szkołach i mediach publicznych, w którym z publicznych funduszy finansuje się jeden związek wyznaniowy i w którym żadna z publicznych uroczystości nie może się odbyć bez obecności przedstawiciela Kościoła katolickiego.
Wyznawanie przekonań ateistycznych lub obojętność na kwestie religijne ma w Polsce posmak skandalu. Ateista to ktoś, kto popełnia coś w rodzaju towarzyskiego faux paux i mówi o sprawach, o których się nie wspomina. Wypowiedzi dotyczące ważnych kwestii publicznych takich jak legalizacja związków jednopłciowych, regulacje dotyczące aborcji i zapłodnienia in vitro, etyka lekarska i eutanazja, czy wreszcie regulacja przywilejów Kościoła rzadko kiedy idą pod prąd ideologii tego ostatniego. Jeśli już w jakiś punktach się z nim nie zgadzają, obwarowane są wieloma zastrzeżeniami, by "nie burzyć istniejącego kompromisu" – tylko kto z kim i w imię czego go zawarł?
Mówiąc krótko, nie jest łatwo być w Polsce ateistą, a jeszcze trudniej być ateistą, który swoje poglądy traktuje serio i nie ma oporów przed publicznym ich głoszeniem. Problem polega również na tym, że niewiele mediów ma odwagę publikować wypowiedzi dotyczące ateizmu, a te, które nie mają przed tym oporów, zazwyczaj mają charakter niszowy. Fakt, że na publikację rozmów temu poświęconych zdecydowało się duże wydawnictwo, które w serii Bez Tabu opublikowało już książkę poświęconą ateizmowi i deklaruje, że będzie kontynuować wydawanie serii, daje pewne nadzieje, co do możliwości swobodnego wypowiadania się na ten "kontrowersyjny" temat. Trudno tego oczekiwać po głównym nurcie mediów, który ze śmiertelną powagą i bez najmniejszego zażenowania publikuje doniesienia o "cudach" zmarłego Jana Pawła II lub o skutecznym sposobie odparcia powodzi, jakim jest wystawienie relikwii św. Stanisława.
Rozmówcy Piotra Szumlewicza to osoby o bardzo różnym pochodzeniu, skrajnie odmiennych doświadczeniach z religią i bardzo zróżnicowanych poglądach na to, czym właściwie jest ateizm. Są wśród nich: osoby, w których życiu religia nigdy i w żadnej postaci nie odgrywała istotnej roli, osoby traktujące religię ze zdystansowanym powątpiewaniem, wreszcie ci, których droga do ateizmu była dość dramatycznym doświadczeniem.
Mimo skrajnych odmienności i bardzo zróżnicowanego problematyzowania swoich doświadczeń, można wskazać na kilka ważnych wątków przewijających się we wszystkich wypowiedziach. Po pierwsze: na związek między rolą, jaką religia odgrywa w życiu danej osoby a wolnością. Po drugie: na wątek społecznie szkodliwej roli religii. Po trzecie – związek krytyki religii z krytyką kościoła instytucjonalnego.
1.
We wszystkich wywiadach przeprowadzonych przez Szumlewicza pada to samo, choć formułowane na różne sposoby, stwierdzenie, że wolność od religii wiąże się ze znacznym poszerzeniem wolności. Oznacza to niezależność od różnych religijnych tabu, zarówno obyczajowych, jak i intelektualnych. Spektrum postaw prezentowanych przez rozmówców jest jednak dość rozległe: od ateizmu "entuzjastycznego" Mariusza Agnosiewicza, przez sceptyczny – prezentowany przez Jerzego Urbana, do agnostycyzmu Wandy Nowickiej lub Edwina Bendyka. Niezależnie od tego, jakie konkretnie stanowisko wobec ateizmu zajmują rozmówcy, wszyscy podkreślają, że łączy się on zazwyczaj z silnymi postawami prowolnościowymi. Brak dogmatyzmu i odrzucenie istnienia niezmiennych prawd objawionych prowadzi do krytycznego nastawienia do rzeczywistości, a w efekcie do niechęci wobec narzucania jakichkolwiek poglądów innym.
2.
Związek ateizmu z wolnością ma jednak drugą, znacznie ciemniejszą stronę. W Polsce ateizm traktowany jest jako pogląd marginesu intelektualnego. I choć istnieje formalnie swoboda religijna, bardzo silnie rozbudowane są różne formy "miękkiej" dyskryminacji, począwszy od nachalnej obecności symboli religijnych w sferze publicznej, a skończywszy na różnych formach dyskryminacji w praktyce funkcjonowania instytucji. Za jej przykłady można uznać faktyczny brak świeckiej edukacji czy niedostępność świeckich uroczystości takich jak śluby i pogrzeby – wskutek przejmowania kompetencji urzędów stanu cywilnego przez kler na podstawie regulacji konkordatowych. Te formy spychania ateistów na margines życia publicznego w Polsce to tylko jeden z przejawów szkodliwej społecznie roli odgrywanej przez religię. Instytucje religijne – czyli po prostu Kościół katolicki – monopolizują coraz szerszy zakres sfery publicznej i coraz silniej przenikają się z instytucjami państwowymi. Fakt, że politycy niemal wszystkich opcji kornie pielgrzymują do Torunia lub Łagiewnik, jest dobitnym przejawem rozkładu jednego z fundamentów nowoczesnego państwa liberalnego, jakim jest rozdział i niezależność związków wyznaniowych od państwa. Znajduje ono zresztą wyraz w wielu regulacjach prawnych. Jak podkreśla Pawel Borecki, specjalista od prawa wyznaniowego, mimo istnienia formalnych gwarancji wolności sumienia, prawo w nierównych stopniu chroni tych, którzy wyznają jakąś religię i tych, który nie wyznają żadnej. Przepisy dotyczące obrazy uczuć religijnych są tego dobitnym przykładem. Innym jest finansowanie przez państwo z różnych źródeł Kościoła katolickiego; dyskryminuje ono nie tylko ateistów (organizacje ateistyczne nie mogą korzystać z takich form dotowania), ale również inne organizacje wyznaniowe.
3.
Wszystkie osoby, które udzieliły wywiadów składających się na "Niezbędnik ateisty" – niezależnie od tego, jakie są źródła ich ateizmu i jaką drogą do niego doszły – łączy krytyka kościoła instytucjonalnego. Poza negatywnymi skutkami dla sfery publicznej i destrukcyjnym wpływem na instytucje państwowe, głównym przedmiotem krytyki jest hipokryzja przejawiająca się w stosowaniu podwójnych standardów moralnych (dla kleru i pozostałych) oraz instrumentalne wykorzystywanie ideologii religijnej do maskowania interesów niemających nic wspólnego z realizacją celów religijnych.
Tylko jednym z tego przejawów jest pazerność w gromadzeniu majątku, określanego często jako "odzyskany", choć tytuły prawne – mimo że bez szemrania uznawane przez Komisję Majątkową – są nierzadko nader wątpliwe (przypomnijmy kazus domu pracy twórczej w Wigrach). Znamienne, że ten rys Kościoła jest piętnowany zarówno przez osoby, które nigdy nie były z nim związane (Grzegorz Napieralski), jak i tych, którzy mieli okazję dobrze przyjrzeć się funkcjonowaniu tej instytucji od wewnątrz (Roman Kurkiewicz, były dominikanin). Do tych grzechów Kościoła instytucjonalnego można by dodać jeszcze wskazywane przez rozmówców Szumlewicza najróżniejsze formy upośledzenia kobiet, dyskryminację osób homoseksualnych, czy wspieranie i promowanie patriarchalizmu i opresyjnych form wychowania.
Wywiady składające się na książkę prezentują bardzo zróżnicowane spektrum postaw i przekonań. Prawdopodobnie dlatego stawiane przez Szumlewicza pytanie o możliwość powstania w Polsce kultury ateistycznej spotyka się ze sceptycznym odzewem rozmówców. Wszyscy natomiast podkreślają znaczenie budowania postaw kultury laickiej i laickich instytucji państwowych. Ateizm, jeśli wziąć pod uwagę tylko postawy wyrażone w tych wywiadach, jest zbyt zróżnicowanym zjawiskiem o zbyt indywidualistycznym charakterze, by można spodziewać się powstawania jego form obejmującego szersze grupy społeczne. Jednak wszystkie te wersje niewiary – poza elementami wspomnianymi wyżej – łączy jedna wspólna cecha, którą bardzo trafnie scharakteryzował Ludwik Stomma: ateistów stać na luksus wolności od nienawiści.
"Niezbędnik ateisty. Rozmowy Piotra Szumlewicza", Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2010, s. 320.
Sebastian Szymański
Recenzja ukazała się w "Kulturze Liberalnej" nr 72 (22/2010) z 25 maja 2010 r.