Przepraszam bardzo Czytelniczki i Czytelników, że po tak rzeczowym wstępie pozwolę sobie na kilka impresji. Opiszę parę moich olśnień – ale te olśnienia też będą bardzo rzeczowe. Da się je wypunktować:
- Donald Tusk zapowiada kastrację pedofili;
- platformiane Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada likwidację mizernych przywilejów, a właściwie symbolicznych osłon dla uczniów z dysleksją, dysgrafią i dyskalkulią: to oznacza wykluczenie, deklasację i zamknięcie drogi do wykształcenia dla wielkiej grupy chorych dzieci;
- Platforma, która gwałtownie atakowała PiS-owskie służby śledcze i ich nadmierne uprawnienia, po przejęciu władzy nadaje tym służbom jeszcze większe, wręcz niebezpieczne dla demokracji uprawnienia;
- Platforma, która potępiała PiS za panoszenie się w mediach publicznych, przygotowuje ustawę o mediach publicznych pozwalającą PO na jeszcze większe panoszenie się w mediach publicznych (w projekcie nie mówi się za to o społecznej i kulturalnej misji tych mediów: mają być tylko autorytarnym narzędziem władzy);
- i wreszcie olśnienie zagraniczne: oglądałem słynny film "Wideokracja", ukazujący jak włoski teleneoliberalizm niszczy demokrację. W pewnym jeden ze współpracowników i przyjaciół premiera Silvio Berlusconiego nazywa go dziedzicem Mussoliniego i puszcza z komórki faszystowski hymn, który zarazem jest dość obrzydliwą pioseneczką rozrywkową o tym, jak biały pan rżnie abisyńską poddaną: "Faccetta nera" ("Czarna twarzyczka").
To ostatnie, to oczywiście drobiazg, scenka rodzajowa. Ale razem z nią przyszło olśnienie, w którym zsumowały się wszystkie pozostałe: czy rządzące Polską, Włochami, światem plastikowo-finansowe gówno wypada nazywać neoliberalizmem? Po co obrażać liberałów: nazwijmy to po prostu neofaszyzmem.
Nieprzypadkowo w tekście zacytowanym na początku powtarza się słowo "obóz". Faszyzm nie zaczyna się od masowych mordów. Faszyzm zaczyna się od symbolicznego wykluczenia, od opaski z gwiazdą. Żeby móc człowieka bezproblemowo zabić, pozbawić praw, zdeklasować do roli niewolnika, trzeba go najpierw publicznie poniżyć.
Jest oczywiste, że czerwona kropka w Carrefourze nie służy usprawnieniu pracy. O wiele sprawniej byłoby, gdyby pracownik poszedł, wysikał się i wrócił bez pytania. Trwałoby to minutę, a więc byłoby krócej niż teraz, gdy musi przez pięć minut, albo i dłużej, stać na upokarzającej czerwonej kropce.
W tej praktyce nie chodzi o usprawnienie. Chodzi o cierpienie i poniżenie. Chodzi o to, żeby powiedzieć pracownikowi: jesteś śmieciem, jesteś psem, nie możesz się nawet wysikać bez zgody swego pana, to my dowolnie zadajemy ci ból i upokorzenie. Po czymś takim z człowiekiem można już zrobić wszystko. Po czerwonej kropce przyjdą dodatkowe bezpłatne nadgodziny, i obniżka pensji, i śpiewanie obrzydliwych hymnów na cześć firmy i managementu (jak w Auchan).
I niech ktoś mi jeszcze powie, że jak najszybsze budowanie od podstaw wielkiego, ogólnopolskiego ruchu związkowo-społecznego nie jest w tej chwili najważniejszą sprawą...
Drogie Czytelniczki, drodzy Czytelnicy, możecie zapytać: dlaczego w tym tekście mieszam sprawy z różnych porządków, wielką partię rządzącą w Polsce, jakiegoś debila z Włoch i psychotyczne porządki panujące w supermarketach? Odpowiedź jest prosta: chcę pokazać, że to dzieje się wszędzie i na wszystkich poziomach. Plastikowy neolib-faszyzm zniszczył edukację i rzetelną informację w mediach. W ten sposób wykastrował intelektualnie i moralnie konsumo-wyborców. Dzięki temu z każdym dniem neolib-faszyści mogą coraz bardziej unieważniać demokrację (czym są wybory? powszechnym rytuałem w rodzaju tańca ludowego, skoro zawsze wygrywa jedna i ta sama polityka). Dzięki temu mogą coraz powszechniej wprowadzać swoje praktyki: poniżenie, wykluczenie, wyzysk, niewolnictwo. I to nie tylko w "wielkiej polityce", ale także w codziennym życiu. Nie tylko w Partii, w Kraju, ale także w Firmie. Zresztą, Partia i Kraj nie są dzisiaj niczym więcej, jak tylko Firmą. Jak mówi wspomniany wyżej Silvio Berlusconi: "Azienda Italia" ("Przedsiębiorstwo Włochy").
Ta formacja, która rządzi Polską i światem, przez całą drugą połowę dwudziestego wieku pozwalała żyć Zachodowi na przyzwoitym poziomie, ale równocześnie wyzyskiwała Trzeci Świat za pomocą kolonialnych metod. Teraz, dzięki globalizacji, neolib-faszyzm może wprowadzać te metody także na Zachodzie. Włącznie z sub-zachodnią Polską, w której jest to wyjątkowo łatwe: u nas brak związków zawodowych i świadomości pracowniczej. Obowiązujące dzisiaj w Ameryce i Europie hasło brzmi: harujcie za pół pensji, bo jak nie, to Malezyjczycy zrobią to za was taniej! Jak mówi profesor Norman Klein, amerykańska gospodarka, po tym jak skolonizowała cały świat, zaczęła kolonizować samą Amerykę - niczym wrogie mocarstwo.
Obawiam się, że przeniesienie metod kolonialnych do Europy i Ameryki nie skończy się na obniżce płac. Jak słusznie stwierdziło wiele mądrych osób, przecież Hitler nie zrobił nic innego, jak tylko spróbował przenieść metody kolonialne do Europy. A w latach pięćdziesiątych pewnemu sowieckiemu funkcjonariuszowi, atakowanemu na forum ONZ za gułagi, wyrwało się szczere stwierdzenie: "Nie mamy kolonii, tak jak wy. Więc musimy je sobie robić z wrogów politycznych".
No dobrze. Dosyć teoretyzowania. Co możemy zrobić, tu i teraz? Na pewno zakładać od podstaw i wspierać niezależne związki zawodowe. A jeśli chodzi o Carrefoura, to mam tutaj kilka propozycji, które powinny maksymalnie wkurwić kierownictwo, nie utrudniając zarazem życia obsłudze.
- bojkot: nie kupujemy u Carrefaszystów i namawiamy do tego znajomych, wysyłając im na przykład link do niniejszego tekstu;
- pikieta pod Carrefourem: stajemy pod sklepem z odpowiednimi transparentami, oklejamy sklep plakatami (ważne jest, żeby było kilka osób z filmującymi telefonami komórkowymi: ochroniarze pewnie spróbują się z nami szarpać i bardzo dobrze, będziemy mieć potwierdzenie, że przemoc Carrefaszystów jest nie tylko symboliczna);
- symboliczne zamalowanie: wchodzimy do Carrefourów i zamalowujemy czerwone kropki (telefony komórkowe w gotowości jak wyżej);
- Flash Mop, czyli flash mob polegający na tym, że przychodzimy do Carrefoura wielką grupą, nic nie kupujemy, ale wykonujemy za pracowników ich obowiązki: na przykład przynosimy mopy i mopujemy.
Proszę dać mi znać, jeżeli tylko ktoś będzie coś robił (relacje można przysyłać na kontakt [at] tomaszpiatek.pl).
Przygotowując się do pisania tego tekstu, nie dzwoniłem do Carrefoura, nie szukałem w necie jakiejś ich odpowiedzi na publikacje "Wyborczej" i "Dziennika Wschodniego". Nie interesują mnie PR-owskie kłamstwa, jakie może wyrzygać ich rzecznik. Nie czytam faszystowskiej propagandy. Nawet jeśli teraz wycofają się i zamalują wszystkie czerwone kropki, to za sam pomysł należy im się przykładowy, publiczny kopniak.
Tomasz Piątek
Tekst ukazał się na stronie "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).