Tomasz Żukowski: I pokocha, i polegnie

[2010-07-23 12:19:47]

czyli życie seksualne polskich patriotów


W czasie Mundialu w 2006 roku na pierwszej stronie "Faktu" umieszczono nagłówek: "Wygrajcie, a zrzucę z siebie ciuszki". To Agnieszka Frykowska, znana szerzej jako Frytka, zagrzewała do boju polskich piłkarzy. Mecz z Ekwadorem przegraliśmy, a portal Pudelek doniósł, że "bluzeczka Frytki pozostała niestety na swoim miejscu". Jej gest wpisywał się jednak w polską tradycję – Frytka była gotowa rozebrać się na ołtarzu Ojczyzny.

Seks i patriotyzm to w Polsce sfery najściślej związane. Rozdano role: chłopcy walczą o Polskę, a kobiety uwielbiają i kuszą, bo jak wiadomo wdzięki kochanki są zachętą do poświęceń i nagrodą. Czyn patriotyczny staje się przepustką do seksualnego zaspokojenia i tym samym nabiera erotycznego charakteru. Patriotyzm pozwala ujawnić się męskiemu seksapilowi i w pełnej krasie stawia go przed oczyma kobiet, a one rozkwitają jak sama Ojczyzna, na patriotycznych pocztówkach z początku zeszłego wieku przedstawiana pod postacią uciśnionej niewinności, roznegliżowanej i pociągającej, choć póki co w rękach wrogów.

Mogłoby się wydawać, że Polacy obu płci żyją w erotycznym raju, jak Piszczyk z "Zezowatego szczęścia" Munka, który w konspiracji przeżywał seksualne wtajemniczenia. Czy rzeczywiście? Czy pod Polką i Polakiem kołysze się ziemia, kiedy słychać szept "Jędruś, ran twoich niegodnam całować"? Sięgnijmy do biblii polskiej wyobraźni patriotyczno-erotycznej, czyli do książek Henryka Sienkiewicza.

Bohun z Azją


Niestety, na drodze do alkowy, gdzie na zwycięskiego Polaka czeka Frytka gotowa spełnić swój patriotyczny obowiązek, stoi przeciwnik znacznie groźniejszy od drużyny Ekwadoru. Bohun, Bogusław i Azja to wcielenia obcego, który czyha na cześć polskich dziewic. Chcielibyśmy widzieć w nim po prostu przebiegłego gwałciciela, ale jest stokroć groźniejszy. Fascynuje wszystkich – od pisarza i bohaterek jego powieści po czytelniczki i czytelników. Nic dziwnego, uosabia dzikie pożądanie, wolność i bezpośredni urok, które nie potrzebują niczego poza sobą.

Patriotyczna erotyka ujawnia pierwszą sprzeczność: wróg ma cechy, których polskiemu mężczyźnie brakuje i które chętnie by sobie przypisał. Rodacy widzą w Bohunie, Bogusławie i Azji to, za czym tęsknią – pożądanie, które wcale nie chce poddawać się rygorom patriotycznych obowiązków i cnót. Seks bez zapośredniczenia i spełnienie uroków patriotycznej świętości. Skoro mamy już do czynienia z logiką projekcji, należy się spodziewać, że wrogowi przypisano nie tylko cechy, których marzyciel pragnie, ale i te, do których wolałby się nie przyznawać. W Bohunie, Bogusławie i Azji fascynuje nie tylko urok, którego Polakowi brakuje, ale i gwałt, który skrycie lubi.

Trzeba pilnować kobiet, bo należą do narodu, czyli do mężczyzn i nie zawsze są jak Wanda, co nie chciała Niemca. Wyobrażenie walki o kobietę jest tak mocno zakorzenione w polskich fantazjach erotycznych, ponieważ naród pozostaje w nich wspólnotą krwi. Dlatego mężczyźni muszą bronić, a właściwie sprawować kontrolę nad dziewicami i dlatego tak groźna jest obca sperma oraz wszelki erotyczny urok, który mógłby odciągnąć Polkę od Polaków. Stawką okazuje się narodowa prokreacja, ojcostwo, a w końcu Ojczyzna jako rodzaj patriarchalnej władzy.

Bez przymusu się nie obejdzie, bo przecież bohaterom naszej narodowej wyobraźni jakby czegoś brakowało. Skrzetuski – święty do obrzydliwości; Kmicic uganiający się z bandą pijanych "kompanionów" za "sikorkami" ze wsi jakby odrobinę nieapetyczny; Wołodyjowskiego – może ze względu na wzrost – niezmiennie częstują arbuzem. Gdzie im do Bohuna, Bogusława i Azji... Kmicic przejawiał przynajmniej pewien temperament, ale przecież "Potop" to opowieść o wyzbywaniu się temperamentu, o tym jak bohater podporządkowuje się patriotycznej normie. Żeby oprzeć się urokom Bogusława, Oleńka potrzebowała niemało samozaparcia. Pewnie nie mniej potrzebował Kmicic, żeby się ustatkować. Tyle że on dostał w zamian pewne przyjemności, podczas gdy ją czekają samotne dni i noce, podobnie jak Helenę z siedmiorgiem dzieciaczków i Baśkę po upadku Kamieńca.

W czasie sierpniowych strajków na murze Stoczni Gdańskiej wypisano słowa piosenki: "Niepodległość Polski to twoja rywalka". Maria Janion w rozmowie z Shaną Penn wyjaśniała: "sens był mniej więcej taki: «Kobiety nie przeszkadzajcie, walczymy o Polskę»". Co w takim razie sprawia, że Polki pożądają patriotów, choć oni są nie tylko mało ciekawi, ale w dodatku ciągle porzucają je dla Ojczyzny? Pójdźmy tym tropem.

Pal i oczko


U Sienkiewicza mężczyźni też zajmują się walką o Polskę i kobiety z pewnością nie powinny im w tym przeszkadzać, ale szczęk szabel ma znacznie więcej do czynienia z romansami, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.

Żeby uratować kochankę nie wystarczy wyrwać ją z rąk oprawcy. Uzurpatora trzeba ponadto pokonać i poniżyć. Sienkiewicz przenosi nas w świat porwań, pościgów, pojedynków i forteli. Jesteśmy w królestwie chłopców, którzy bawią się w podchody. Nic nie sprawia takiej przyjemności, jak to, że wróg dał się "wystrychnąć na dudka". Zagłoba będzie bez końca opowiadał, jak Bohun uciekał w samej tylko koszuli, kiedy Wołodyjowski wziął jego obóz. Kmicic przeżyje swoje wielkie chwile prowadząc Bogusława na postronku. Poniżenie wroga polega na zakwestionowaniu jego męskich cnót i pokazaniu wszem i wobec wyższości własnych. A to – co tu ukrywać – przynosi zwycięzcy ogromną satysfakcję.

Żeby zrozumieć, o jakiego rodzaju satysfakcji mowa, trzeba sięgnąć do "Pana Wołodyjowskiego". Tu Sienkiewicz popuścił wodzy wyobraźni. Pokonanego Azję Polacy wbijają na pal, a Luśnia wydłubuje mu oko. Erotyczna symbolika tego obrazu jest aż nadto przejrzysta. Jak wiadomo zaostrzony pal wprowadzano w ciało nieszczęśnika przez odbyt. Kat potwierdzał przy tym symbolicznie własną męskość. Stosunku analnego, którego modelem jest kaźń, nie należy łączyć z homoseksualizmem. Chodzi raczej o erotykę, w której podniecające jest przede wszystkim okazywanie władzy związane z poniżeniem partnera. Ten sadomasochistyczny model jest dobrze znany w Europie przez ostatnie kilkaset lat. Hołdują mu i hetero, i homoseksualiści. U Sienkiewicza występuje raczej w wersji hetero. Jest pokrewny erotyzmowi panów wypisujących gdzie popadnie skrót HWDP, hasło "jebać Żyda" lub komunikaty w rodzaju "kanar to cwel". Panowie ci z pewnością czynnie zaprotestowaliby przeciw kojarzeniu ich z kulturą gejowską.

Wchodzimy w sferę wyobrażeń i praktyk sadystycznych, rozkoszy związanej z przemocą, w której gwałt analny jest oznaką dominacji i upokorzeniem. Ściśle mówiąc: odebraniem męskości, bo jak wiadomo mężczyzna to ten, kto nie jest biernym obiektem seksualnym. Azja sprowadzony do takiej roli zostaje więc – jak nazwaliby to użytkownicy gwary więziennej – zcwelowany.

Sienkiewicz opisuje egzekucję aż nadto dosłownie. Azja "od połowy ciała aż do stóp był rozebrany i uniósłszy nieco głowy, ujrzał między swymi nagimi kolanami świeżo obrobione siekierą ostrze pala. (...) Luśnia pochylił się i wziąwszy w obie dłonie biodra Azji, tak aby mógł nimi kierować, zawołał na ludzi: – Ruszaj! A powoli, razem! Konie ruszyły: wyprężone sznury pociągnęły za nogi Azji. Ciało jego sunęło się przez mgnienie oka po ziemi i trafiło na zadzierzyste ostrze. Wówczas ostrze poczęło się w nim pogrążać (...). Kości nieszczęśnika rozstępowały się, ciało darło się na dwie strony; ból niewypowiedziany, tak straszny, że graniczący niemal z potworną rozkoszą, przeniknął jego jestestwo". Falliczna moc Polaków nie ulega już wątpliwości. Twardy pal okazuje swoją wyższość nad ciałem poniżanego skazańca, penetruje je, niszczy i otwiera. Jak zwykle w fantazmatach gwałtu, oprawca wyobraża sobie, że sprawia ofierze rozkosz, czym dodatkowo potwierdza swoją władzę i seksualną moc. "Broniła się, ale jęczała z rozkoszy" – to fantazmat stary jak patriarchat. Rozkosz przypisana ofierze jest w gruncie rzeczy narcystyczną rozkoszą samego gwałciciela, który w ten sposób przeżywa własną wyższość, wyimaginowaną władzę dawania rozkoszy, która upokarza ofiarę.

Kaźń Azji ma jeszcze jeden szczegół: po porwaniu Baśki Luśnia ślubuje, że wyłupi mu oko. Kiedy pal z nawleczonym nań skazańcem podniesiono i wkopano w ziemię, Luśnia każe się podsadzić: "– Pani wybiła ci jedno oko, a ja sobie ślubowałem, że ci wywiercę drugie. I to rzekłszy zapuścił ostrze w źrenicę, zakręcił raz i drugi, a gdy powieka i delikatna skóra otaczająca oko owinęła się już naokół skrętów świdra – szarpnął". Czytelnicy studium Freuda o Piaskunie E.T.A. Hoffmana spodziewają się już, że w grę wchodzi fantazmat kastracji. Freud łączył z nim lęk przed utratą oczu. W "Trylogii" wyjęcie oka jest karą za przestępstwo seksualne – porwanie równoznaczne z próbą gwałtu. Azja traci pierwsze, kiedy Baśka wyrywa się z niewoli i uderza go kolbą pistoletu. Nieudana próba zapanowania nad polską kobietą kończy się kastracją połowiczną, którą dopełnia Luśnia w akcie ostatecznej zemsty.

Nieszczęsny pan Podbipięta


Fantazmaty kastracyjne występują nie tylko w "Panu Wołodyjowskim". Najsłynniejszy i najdziwaczniejszy z nich to ślub pana Podbipięty, który poprzysiągł zachować czystość aż do chwili, kiedy uda mu się ściąć za jednym zamachem trzy pogańskie głowy. Jego wielki miecz i sama postać – był nieprzeciętnie wysoki, żylasty i chudy, przy czym charakteryzował się dodatkowo długim nosem – wskazuje na falliczną symbolikę postaci. Rzeczywiście, głównym zmartwieniem tego poczciwego rycerza jest kwestia przyszłości jego rodu, któremu grozi wygaśnięcie. Pan Podbipięta niecierpliwie wyczekuje momentu, kiedy będzie mógł w alkowie spełnić obowiązek wobec herbu i Ojczyzny. Seksualne wygłodzenie sprawia, że Podbipięta wydaje się ociekającym spermą fallusem poszukującym kobiety, która uwolniłaby go wreszcie od ciężaru pożądania. Niestety – na tej drodze stoją wrogowie Ojczyzny i polski rycerz musi się najpierw z nimi rozprawić. Dokonać spektakularnego czynu, w którym niepoślednią rolę odegra gigantyczny miecz. I znów – jeśli uwierzyć Freudowi – czyn ten będzie miał związek z fantazmatem kastracji. Spadają głowy, wykastrowani wrogowie nie są już groźni, a polski bohater może wreszcie dać upust swoim chuciom. Wzór ten jest dla polskiej kultury czymś tak oczywistym i naturalnym, że seksualne konotacje wbijania Azji na pal albo czynów pana Podbipięty pozostają całkowicie niewidzialne. Sienkiewicza zalecają młodzieży szkolnej najsurowsi moraliści, którzy tropią perwersję nawet we fioletowej torebce gumisia.

Na ostatniej stronie "Przekroju" wydrukowano kiedyś zdanie: "Pod Grunwaldem Polacy i Krzyżacy skrzyżowali swoje interesy, a że Polacy mieli większe, to wygrali". Humor zeszytów otwiera niekiedy dostęp do najtajniejszych zakamarków polskiej duszy. Rzeczywiście "krzyżowanie interesów" wydaje się sednem przygód Sienkiewiczowskich bohaterów. Zarówno przygód prywatnych, związanych z walką o względy kobiet, jak i tych narodowych. Tu dochodzimy do drugiego ważnego paradoksu.

Okazuje się, że rozkosz związana z narcystycznym wykazywaniem przewagi własnej męskości, może okazać się większa od rozkoszy obiecywanej przez kobiety. Pan Skrzetuski, który cnotliwie rezygnuje z miłości, żeby walczyć z kozackim buntem, ma w tym swój interes. Może uczestniczyć w zmaganiach na większą skalę, takich, w których jego męskość rozbłyska prawdziwym blaskiem i dowodzi wyższości nad wrogiem. Co więcej, wchodzi w ten sposób we wspólnotę mężczyzn połączonych tym samym celem – potwierdzaniem własnej męskości kosztem symbolicznie kastrowanych wrogów. Ukraina pokrywa się ciałami nawlekanych na pale Kozaków z wywierconymi oczyma. Pan Podbipięta byłby zatem otoczony gromadą podobnych sobie wyprężonych jegomościów ogarniętych podobną obsesją. To właśnie jest naród.

Gdyby wszystko kończyło się na chłopcach, którzy namiętnie oddają się zabawom właściwym dla swego wieku i w kółko próbują, kto zrobi większą plamę na osiedlowym murku, nie byłoby w tym jeszcze nic złego. Infantylizm i narcyzm praktykowane z umiarem nie należą do najcięższych grzechów. Problem tkwi w zapamiętaniu, które nie chce słyszeć o żadnych granicach.

Wróćmy do pana Podbipięty. Ironia jego losów polega na tym, że stracił życie spiesząc na miłosne spotkanie i to dokonując czynu, który miał mu otworzyć drzwi do sypialni. Pożądanie zaślepiło go w najdosłowniejszym sensie. Rzeczywistość przestała się liczyć, a on porwał się na coś, co było ponad ludzkie siły. Na jego historię można jednak spojrzeć z innego punktu widzenia: spełniwszy pierwszy czyn, musiał szukać następnego. Jak wiadomo męskość nie jest trofeum, które zdobywa się raz na zawsze. Trzeba ją nieustannie potwierdzać w coraz to nowych próbach. Fallus nie stoi nigdy dość wysoko, a ostateczny dowód wymaga ostatecznego ryzyka. W ten sposób infantylne zabawy chłopców ocierają się o śmierć. Pan Podbipięta oddał się narcystycznym rozkoszom, które nie mogły mieć innego finału.

Sienkiewicz zawsze prowadzi swoich bohaterów w podobne rejony, choć z reguły bywa dla nich łaskawszy. Skrzetuski cudem wychodzi cało z wyprawy na Sicz, Kmicic śmiało podejmuje wyzwania, którym są w stanie podołać tylko niezniszczalni bohaterowie powieściowi. Dla takiej próby rycerze z "Trylogii" zostawiają bez mrugnięcia okiem kochanki, choć wydaje się, że na niebezpieczeństwa narażają się wyłącznie dla nich. Cóż, podążają za głosem prawdziwej i jedynej ważnej dla nich rozkoszy.

Narodowy orgazm, który na zakończenie "Pana Wołodyjowskiego" Sienkiewicz przygotowuje pokoleniom czytelników jest podobnego rodzaju. Jeszcze raz w grę wchodzi zakład o męskość. Wołodyjowski i Ketling "przed ołtarzem przysięgli wpierw zginąć, niż zamek poddać". Gotowość do wypełnienia takiego ślubu jest z perspektywy potwierdzenia męskości zdecydowanie lepsza niż zawsze tymczasowe zwycięstwo – stanowi ostateczny i trudny do zakwestionowania dowód siły. "Ketling pospieszył się nie czekając nawet na wyjście regimentów, bo w tej chwili zakołysały się bastiony, huk straszliwy targnął powietrzem: blanki, wieże, ściany, ludzie, działa, żywi i umarli, masy ziemi – wszystko to porwane w górę płomieniem, pomieszane, zbite jakby w jeden straszliwy ładunek, wyleciało w powietrze..."

Taki obraz rzeczywiście przynosi sercom pokrzepienie. Jak tu nie wierzyć w ostateczne zwycięstwo, skoro Polacy są zdolni do tak gigantycznego wytrysku!

Koleżanki wychowane


Tajemnicą pozostają kobiety. Dlaczego uczestniczą w grze, która w znacznej mierze polega na tym, że się je poniża? Za hołdami składanymi Matce Polce stoi taki oto obraz:
Każdy chłopaczek chce być ranny,
Sanitariuszki śliczne są panny,
A gdy cię kulka trafi jaka,
Poprosisz pannę, da ci buziaka.

Jeśli tekst znanej piosenki zaczerpnięty ze strony internetowej Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego jest za mało dosłowny, żeby rozpoznać w nim model zrealizowany przez Frytkę, sięgnijmy do najnowszej historii. W piosence "Świadectwo" Jacek Kaczmarski tak opisał rolę kobiet w opozycji po wybuchu stanu wojennego:
Koleżanki wychowane
Nie certolą się na marne
Dają chętnie i na zmianę
Wszystkie bardzo solidarne.

Przypomnijmy, że świadectwo Kaczmarskiego dotyczy czasów, kiedy kobiety takie jak Barbara Labuda, Helena Łuczywo, Joanna Szczęsna, Anna Bikont, Anna Dodziuk czy Ewa Kulik organizowały podziemne struktury "Solidarności", tworzyły zaplecze, dzięki któremu mogli ukrywać się i działać Bujak, Kulerski czy Frasyniuk, wreszcie prowadziły bezprecedensowe przedsięwzięcie, jakim był "Tygodnik Mazowsze", ukazujący się nieprzerwanie przez cały stan wojenny aż do 1989 roku i osiągający w warunkach konspiracyjnych nakład 60 tysięcy egzemplarzy. W micie i narodowej pamięci przetrwali jednak tylko mężczyźni i ich seksualne wyczyny.

U kresu narodowego romansu, kobieta musi uznać się za pokonaną. Pokorne wyznanie Oleńki "Jędruś, ran twoich niegodnam całować!" dziwnie przypomina rozkosz, którą Sienkiewicz dostrzegł w charczeniu nabijanego na pal Azji. Rzeczywiście, patriotka z polskiego romansu i Tuhaj-bejowicz spełniają podobną funkcję: oboje są potrzebni tylko do tego, żeby męskość Polaka zajaśniała pełnym blaskiem. Starta w proch i zniewolona przemożnym urokiem fallusa, Polka może go tylko uniżenie uwielbiać.

Skąd bierze się trwałość tego toksycznego związku? Choć w Polsce gnębi się kobiety na sposób polski, nie jesteśmy aż tak daleko od Europy i świata. Zwróćmy się więc po pomoc do zagranicznej ekspertki. Okazuje się, że infantylny narcyzm to przypadłość nie tylko polskich mężczyzn; i nie tylko Polki są gotowe go ubóstwiać.

Pani Ramsey, bohaterka powieści "Do latarni morskiej" Virginii Woolf nie mogła znieść myśli, że "jest doskonalsza od męża. Nie mogła także ścierpieć tego, by nie być całkowicie pewną, że to, co mówi mu, jest prawdą". Musiała wierzyć, że ma do czynienia z człowiekiem wyjątkowym i wybitnym, że od jego pracy zależy los ludzkości, a jego umysł pozostaje wcieleniem racjonalności. Pan Ramsey potrzebował tej wiary jak powietrza, bo dręczyły go wątpliwości. Jego myśli uporczywie krążyły wokół pytania o znaczenie i pozycję jego osoby w porównaniu ze współczesnymi i w oczach potomnych. Ciągle powracał do narcystycznych chłopięcych marzeń, w których widział siebie jako przywódcę brawurowej szarży. Pani Ramsey koiła jego infantylne lęki, ale on nie mógł przecież pozostać ze świadomością, że coś jej zawdzięcza. Dlatego zawsze, kiedy pocieszała go jak nieszczęśliwe dziecko, musiała sprawić, żeby znów uwierzył w swoją męskość. Pozwalała otaczać się opieką, choć to na niej spoczywały ciężary życia. Nie sprzeciwiała się też, kiedy ją poniżał przywracając porządek i wykazując wyższość swej męskiej powagi oraz władzy nad jej płochą i nieracjonalną kobiecością. Warunkiem tej gry było głębokie przeświadczenie pani Ramsey, że "z nich dwojga on jest nieskończenie ważniejszy; to co ona daje światu w porównaniu z tym, czym on go obdarza, jest bez znaczenia". Pani Ramsey żywiła szczery podziw dla męża i uwielbiała go. Jej nieprzeciętna przenikliwość i wola prawdy dawały o sobie znać tylko pod postacią przytłaczającego smutku.

W polskim romansie nie ma miejsca na ten rodzaj melancholii, choć zasada jest podobna. Im bardziej wątpliwy okazuje się urok mężczyzn i rola przeznaczona dla kobiet w infantylnych męskich grach, tym silniejsze musi być kobiece uwielbienie, bo tylko ono ratuje przed utratą poczucia sensu. Koło się zamyka. Polki okazują się dobrze wychowane. Nie psują swoim chłopcom zabawy. Może dlatego, że to jedyny sposób, żeby przetrwać.

Tomasz Żukowski


Tekst ukazał się w kwartalniku "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku