Dlaczego nie wyjdzie z pracy po upływie ustawowych 8 godzin? Bo następnego dnia nie miałby już po co przychodzić. Pracodawcy na ogół nie pozostawiają w tej kwestii żadnych wątpliwości. Na urlop też nie pojedzie, bo ma śmieciową umowę. Jakieś zlecenie, albo o dzieło, a może nawet w ramach obniżania kosztów pracy został zmuszony do wykonywania dotychczasowej pracy jako samodzielny podmiot gospodarczy. Tak czy inaczej, ze pójść na urlop musiałby mieć za co, a płatny urlop wypoczynkowy wiąże się z umową o pracę i taką pensją, która daje możliwość pokrycia jego kosztów. Istnieją poza tym jeszcze naciski. Firma jest zawsze w potrzebie i zwykle szuka oszczędności w zwolnieniach. Wszak mamy kryzys. A na miejsce zwolnionych woli takich, którzy na urlopy nie jeżdżą. O tym kto i kiedy pojedzie na urlop decyduje rynek. Na razie rynek zdecydował, że na wakacje pojadą pracodawcy. Oni są przecież solą tej ziemi, a ci co ja dostali niech się cieszą i z wdzięczności nie ważą się jej przerywać.
Po komercjalizacji służby zdrowia również o tym kogo i jak bardzo leczyć rozstrzygać będzie rynek. I cos mi mówi, że leczenie ludzi z trudem wiążących koniec z końcem okaże się marnym interesem. Po tej komercjalizacji czyli urynkowieniu usług medycznych będzie przyjemnie wejść do szpitala gdzie pośród klimatyzacji i komfortu leczyć będą się i umierać godnie ci, których na to stać. Rynek w odróżnieniu od biurokracji państwowej rządzi się prostymi zasadami. Mamy olbrzymi popyt na usługi medyczne i stosunkowo niewielka ich podaż. W tej sytuacji musimy tak długo zwiększać cenę aż osiągniemy cenę równowagi czyli zlikwidujemy kolejki. Przy obecnej składce na NFZ nie da się z tego źródła pokryć nawet połowy ceny równowagi więc leczyć się będzie tych, którzy z własnych środków pokryją różnicę. Na razie urynkowiono płace lekarzy przez co zaczyna brakować środków na pozostałe koszty leczenia.
Reformatorom nie chodzi jednak o płace tylko o zysk. Wprowadzenie do służby zdrowia kategorii zysku wykluczy leczenie niezamożnej części społeczeństwa. Może poza opieka paliatywną.
Mądrzy ludzie twierdza, że lepiej zapobiegać niż zmagać się ze skutkami własnej lekkomyślności. A zatem teza o "tańszości" profilaktyki jest truizmem. Taką najprostszą i oczywista profilaktyką jest zmniejszenie stopy wyzysku. Przestrzeganie ośmiogodzinnego, ustawowego czasu pracy i takie ucywilizowanie stosunków pracy, aby każdy mógł raz do roku wypocząć i zregenerować siły, a nie tak jak obecnie tylko co czwarty obywatel RP. Kapitaliści, wszystko co jest prawem pracownika nazywają przywilejem. I systematycznie te "przywileje" odbierają. Gdy maszyna się przegrzewa od nadmiernej eksploatacji, to ją wyłączają a nawet poddają konserwacji. Bo są gospodarni. A ludzi? Ludzi nie oszczędzają, a człowiek też potrzebuje przeglądu, konserwacji i przerwy w pracy. Tylko, że maszynę jak się zepsuje, trzeba kupić nową. A człowiek nowy na miejsce wyeksploatowanego, zamortyzowanego w 100% znajdzie się za pierwszym rogiem. Za darmo. I będzie pracował dla pracodawcy dosłownie do ostatniego tchu.
Grzegorz Napieralski ogłosił na łamach "Faktu", że gotów jest się poświęcić i zostać wicepremierem w kolejnym rządzie Donalda Tuska. A wszystko po to, żeby załatwić nam "in vitro". Cieszy mnie to. Urodzi nas się jeszcze więcej, żeby jeszcze ciężej pracować. Ku chwale Ojczyzny!
Piotr Ikonowicz