Nie było w tym absolutnie nic dziwnego. Adam Ciołkosz, autor owego wyliczenia, był materialnie związany z imperializmem poprzez przynależność do reakcyjnej kliki popierającej polski "rząd" na emigracji i jeżeli można mówić o jakiejś lewicowości w jego przypadku, to była to przynależność do lewego skrzydła burżuazji. Tak jak w USA mamy Demokratów, w Wielkiej Brytanii labourzystów, a w kręgach polskiej emigracji mieliśmy PPS. Niby lewica a jednak wspiera imperializm wszystkimi siłami i środkami. Lenin nazywał takie partie burżuazyjnymi partiami robotniczymi – czyli oszukującymi robotników partiami burżuazyjnymi.
Jednak nie tylko socjaldemokraci i im podobni "lewicowcy" przyjmują całkowicie punkt widzenia nadany im przez prawicę. W przypadku socjaldemokratów to nie dziwi ponieważ ich program zakłada zachowanie i obronę systemu kapitalistycznego. Jednak także ci którzy chcą ten kapitalizm obalić i znieść w ogóle państwo, mający więc w pewnym sensie zbieżny z komunistami cel działania, a więc anarchiści, kadzą dokładne po myśli IPNu, przedstawiając sprawy może z nieco innego punktu widzenia niżby chciał tego reżim, lecz dochodząc do takich wniosków, za jakie mógł pochwalić by rozumującego w ten sposób ucznia-anarchistę pro-PiS-owski nauczyciel od historii.
Doskonałym przykładem takiego postępowania jest Piotr Ciszewski, który w swoim artykule zatytułowanym "Wybrali mniejsze zło" próbuje przekonać czytelnika, że
"Trudno się więc dziwić polskim robotnikom i chłopom, że w roku 1920 nie tylko nie pomogli Rosjanom w obaleniu rządu, ale licznie uczestniczyli w obronie, miedzy innymi w odpowiedzi na apele PPS. Woleli wybrać mniejsze zło - państwo kapitalistyczne".
Oto jak można zdemaskować niejawnego sojusznika kapitalizmu. Anarchiści, którzy niegdyś potępili bolszewików za pakt brzeski, widząc w nim rzekomą "zdradę" Lenina teraz sami sami prawią kazania o "mniejszym źle", stając jednoznacznie po stronie kapitału. Piotr Ciszewski stwierdził po prostu, że państwo kapitalistyczne jest lepsze od państwa rządzonego przez bolszewików. Uzasadnia to podając, że "bolszewicy znieśli rady robotnicze", "wprowadzili cenzurę", "aresztowali przywódców anarchistów". Jest to charakterystyczne dla antykomunistycznej propagandy straszenie, rozpatrywanie zjawisk tylko z jednej strony, bez uwzględnienia całej sytuacji.
Dekret o prasie czyli rzekoma niedemokratyczność bolszewików
Weźmy zarzut dotyczący rzekomego zniesienia wolności słowa przez rewolucyjne władze
Wikipedia podaje,że:
"Jednym z pierwszych dekretów Rady Komisarzy Ludowych był wydany 10 listopada "Dekret o prasie" zabraniający wydań "kontrrewolucyjnych" – czyli "tymczasowo" przywracający zniesioną przez rewolucję lutową cenzurę".[1]
Zdanie to powielają i oficjalne i "wolne" media, prawica i lewica, liberałowie i anarchiści. Zobaczmy, co Lenin pisze w sprawie "dekretu o prasie".
"W ciężkich decydujących godzinach rewolucji (...) Tymczasowy Komitet Rewolucyjny musiał zastosować szereg środków przeciwko kontrrewolucyjnej prasie różnych odcieni. Ze wszystkich stron podniosły się natychmiast wołania, że nowa socjalistyczna władza, targnąwszy się na wolność prasy, naruszyła podstawową zasadę swojego programu.
Wszyscy wiedzą, że prasa jest jedną z najpotężniejszych broni w rękach burżuazji. Specjalnie w obecnej chwili, w krytycznej chwili umacniania się władzy robotników i chłopów, nie można było pozostawiać w rękach wroga broni, w tej chwili równie niebezpiecznej jak bomby i karabiny maszynowe. Oto dlaczego zastosowano tymczasowe środki wyjątkowe dla przerwania potoku błota i oszczerstw, w którym żółta i zielona prasa chętnie by utopiła młode jeszcze zwycięstwo ludu.
Gdy tylko nowy ustrój zostanie utrwalony, wszystkie administracyjne restrykcje w dziedzinie prasy zostaną cofnięte; prasa będzie posiadała zupełną wolność (...)
Jednakże, licząc się, z tym że ograniczenie wolności prasy nawet w chwilach krytycznych dopuszczalne jest tylko w granicach niezbędnych, Rada Komisarzy Ludowych postanawia:
1) Zamknięciu podlegają tylko organy prasy:
a) Nawołujące do nieposłuszeństwa lub wystąpienia przeciwko rządowi robotniczo-chłopskiemu
b) Siejące zamęt przez jawnie oszczercze przekręcanie faktów
c) Nawołujące do czynów przestępczych ściganych sądownie
2) Tymczasowe lub stałe zamknięcie organów prasy zostaje dokonane tylko na podstawie decyzji Rady Komisarzy Ludowych
3) Dekret niniejszy ma charakter tymczasowy"[2]
Wszystkim "obrońcom wolności słowa" od liberałów na anarchistach skończywszy, należy przypomnieć, że dekret ten został wydany jednocześnie z dekretem o milicji robotniczej, który stworzył podstawy do budowy autentycznie demokratycznego społeczeństwa socjalistycznego, zastępując państwowe siły represji milicją robotniczą (Gwardia Czerwona). Oddziały te formowane oddolnie przez rady robotnicze, stanowiły najwierniejszych obrońców rewolucji. Zastąpienie państwowych organów represji stanowiło początek realizacji idei państwa socjalistycznego jako półpaństwa, gdzie siły represji nie składają się ze skoszarowanych policjantów i wojskowych, lecz z samego uzbrojonego ludu. Szerzej ta kwestia rozwinięta jest w "Państwie a rewolucji" Lenina.
W wyżej podanym dekrecie Lenin pisze, że prasa jest jedną z najpotężniejszych broni w rękach burżuazji. Państwo robotnicze, jakkolwiek by nie było ono demokratyczne, pozostaje w dalszym ciągu dyktaturą proletariatu (bo inaczej przestało by być w ogóle państwem, lecz zniknięcie państwa nie jest możliwe bez zniknięcia klas) oznacza że władzę sprawują robotnicy bądź reprezentanci ich interesów.
Analogicznie jak w państwie burżuazyjnym władzę sprawują reprezentanci klasy kapitalistycznej. W obu przypadkach, jakkolwiek by nie była demokratyczna konstytucja tych państw klasa panująca w wypadku zagrożenia swojego panowania może stosować nadzwyczajne środki, począwszy od cenzury a skończywszy na terrorze i rozstrzeliwaniach, i tak było też w przeszłości. To biali interwenci w obronie własności kapitalistów wywołali wojnę domową w Rosji, terror białogwardyjski w Finlandii, utopili we krwi republiki radzieckie w Bawarii i na Węgrzech. Socjaldemokratyczni sojusznicy kapitalistów w 1919 roku dopuścili się ohydnego mordu na Róży Luksemburg i Karlu Liebknechcie, wreszcie fakt historyczny który Ciszewski wyśmiewa obnażając swoją ignorancję.
Mowa o "eserowskich terrorystach". Widać autor nie wie co miało miejsce 30 sierpnia 1918 roku – zginęli wtedy bolszewicy Uricki i Wołodarski a sam Lenin został ciężko ranny. Za zamachy odpowiadali eserowcy. Do Lenina strzelała najprawdopodobniej Fanny Kapłan, a Urickiego zamordował Kingisser.
Nota bene, samo powiązanie terroryzmu z partią eserowców jest trafne, bowiem partia ta odwoływała się do tradycji Narodnej Woli i jej programu indywidualnego terroryzmu.
Nie jest możliwe aby w państwie którego przeciwnicy stosują terror panowała pełna i idealna demokracja, bez nadzwyczajnych środków. Trafnie podsumował tę kwestie Lew Trocki:
"Stopień zaciętości walki uzależniony jest od szeregu czynników wewnętrznych i międzynarodowych. Im bardziej zaciekły i niebezpieczny jest opór wroga klasowego, tym bardziej system represji przybierze formę represji."[3]
Studium antykomunisty
Tekst Piotra Ciszewskiego pokazuje dokładnie schematyczny sposób myślenia jaki prezentują antykomuniści wszelkiego typu. Począwszy od skrajnej prawicy (faszystach) poprzez centroprawicę, centrum a na radykalnej lewicy anarchistycznej skończywszy, schemat propagowania antykomunistycznych treści jest dosyć podobny. Składają się na niego:
1. Podawanie jednostronnej wersji informacji, bez zweryfikowania ich o źródła przychylne komunistom i próby wyciągnięcia obiektywnych wniosków, straszenie czytelnika milionami ofiar, okrucieństwem, torturami, bez zweryfikowania ich i wspomnienia że przeciwnicy komunistów też popełniali zbrodnie, stosując terror i represje.
2. Ignorancja – autor wie lepiej więc wyśmiewa opinię która dochodzi do przeciwnych wniosków niż on.
3. Idealizm filozoficzny, myślenie że światem rządzą abstrakcyjne idee takie jak "wolność słowa", "demokracja" bez zrozumienia że rządzą nim żywi ludzie którzy mają swoje potrzeby i na zaspokajaniu swojego interesu indywidualnego, bądź interesu grupy (klasy) społecznej. Konsekwencją tego punktu jest negacja walki klas i głoszenie poglądów, że społeczeństwo dzieli się na wierzących i niewierzących, heretyków i obrońców wiary, dobrych Polaków i złych Ruskich, Żydów i Aryjczyków, obrońców krzyża pod pałacem prezydenckim i ich przeciwników, masońską żydokomunę i Polaków-katolików, "zwolenników totalitaryzmu" i demokratów, albo wręcz do zapomnienia, że społeczeństwo posiada materialny charakter i potraktowanie go jako abstrakcyjnego matematycznego obiektu, poprzez zdefiniowanie społeczeństw "otwartych" i "zamkniętych".
4. Moralność Kalego i niekonsekwencja – bolszewików oskarża się o terror i stosowanie cenzury zapominając, że rządy kapitalistyczne stosowały wielokrotnie represje wobec komunistów.
5. Zwyczajny oportunizm, mówienie tego co jest wygodne dla antykomunistycznego prawicowego mainstreamu jaki promuje rząd, podręczniki od historii i publiczne media, co najwyżej podlanie tego sosem odpowiednim do wyznawanej ideologii.
Punkt 1. Ciszewski realizuje wypisując długą litanię tragicznych losów anarchistów, więzionych w więzieniach, rzekomo gorszych od carskich. Tym czasem warto wiedzieć, że więzienia w pierwszych latach władzy radzieckiej, wbrew zgryźliwej propagandzie anarchistycznych fanatyków, miały opinię najbardziej humanitarnych na świecie, więzienia nie miały charakteru represyjnego, nie stosowano kajdanków, karceru, a więźniowie nie byli wykorzystani jako tania siła robocza.[4]
Co do rzekomo niesłusznej rozprawy bolszewików z bandami anarchistycznymi w kwietniu, jak pisze niechętny bolszewikom R.H.B Lockhart, brytyjski dyplomata, który przebywał w Rosji w roku 1918, jako główne zagrożenie dla życia ludności przedstawia anarchistów praktykujących żywiołowy terror.[5]
Ciszewski straszy też represjami wymierzonymi w lewicowych eserowców, spowodowanych rzekomą "samowolą bolszewików".
Uważa on jakoby lewi eserzy zbuntowali się przeciwko bolszewickiej samowoli i przez to mieli moralne prawo nie jak błędnie podaje autor tekstu w czerwcu, ale 6 lipca 1918 dokonać zamachu bombowego na ambasadora Niemiec w Moskwie (kolejny przykład terroryzmu eserowskiego), licząc się z zamiarem wywołania wojny rosyjsko-niemieckiej i dokonać nieudanej próby przejęcia władzy w kraju.[7]
Na odpowiedź czy te działania miały poparcie mas przytoczę skład polityczny V Ogólnorosyjskiego Zjazdu Rad który obradował w dniu 4 lipca 1918. 773 z 1164 delegatów na zjazd, wybieranych przez robotników i chłopów, a więc 66% należało do partii bolszewickiej.[8] Nawet pomijając delegatów bezpartyjnych, którzy mogli wspierać bolszewików, lewicowi stanowili w radach zdecydowaną mniejszość.
"Wojna rewolucyjna" której żądali lewicowi eserowcy a także część bolszewików z Bucharinem na czele nie miała poparcia mas, zwłaszcza chłopstwa które było znużone latami pożogi wojennej i pragnęło pokoju i ziemi. Eserowcy w rządzie Kiereńskiego mieli okazje spełnić najbardziej elementarne żądania chłopskich mas. Nie spełnili a zamiast tego zrobili to bolszewicy. Sprzeciwiając się temu czego chciały masy lewicowi eserowcy dokonali zamachu terrorystycznego i próby zbrojnego puczu. I jak określić te wydarzenia jako nie mianem bandyckiej, antydemokratycznej samowoli w wydaniu lewicowych eserowców?!
Kolejny zarzut to rzekomo ograniczona dostępność edukacji w porewolucyjnej Rosji, wytaczany, gdy autor zapomina jednocześnie, że w carskiej Rosji powszechna edukacja właściwie nie istniała, a czytać i pisać umiało jedynie 40% ludności. Rewolucja październikowa nie tylko nie zniszczyła, ale dopiero wprowadziła system bezpłatnej powszechnej edukacji, zgodnie z ustaleniami VIII zjazdu RKP(b).
Aby pokazać jaki opis świata stosuje Ciszewski, posłużymy się pewną alegorią:
Fakt: Głodny mężczyzna wrócił do domu, dostał obiad. Zupa była trochę za słona, bo żona nie jest mistrzem gotowania i zdarzyło się jej przesadzić z ilością soli.
Ciszewski: Żona wprowadziła szowinistyczny terror w domu, ustanowiła dyktaturę nad mężem, ubezwłasnowolniła go, samowolnie gotując mu obiad i zmusiła go do jedzenia przesolonej zupy. Rozwód jest więc mniejszym złem.
Punkt 2. Najbardziej daje się zauważyć jako skłonność do używania cudzysłowu przez autora. Pisze on "komuniści" odmawiając bolszewikom prawa do nazywania się komunistami, nie podając jednak z jakiego powodu rewolucjoniści nagle mieliby stać się reakcjonistami. Kolejne przypadki to już omówiony przeze mnie wcześniej "terroryzm eserowski" oraz "kułacy". Ciszewski nie pisze ani jednego słowa wyjaśnienia, kim w rzeczywistości byli kułacy i traktuje ich jako urojony wytwór stalinowskiej propagandy.
Tymczasem kułacy – czyli bogaci chłopi posiadający ziemię i zatrudniający najemną siłę roboczą – czyli wiejska burżuazja nie są wymysłem Stalina, lecz konsekwencją rozwoju kapitalizmu na rosyjskiej wsi. Jeżeli komuś można przypisać "wymyślenie kułaków" to carskiemu ministrowi Piotrowi Stołypinowi, nota bene zamordowanemu właśnie przez eserowskich terrorystów, który poprzez wprowadzenie reformy rolnej rozwiązał tradycyjne wspólnoty wiejskie – obszcziny i umożliwił nieograniczony wzrost dużych gospodarstw rolnych zarządzanych właśnie przez kułaków.[6] Kułacy po reformach stołypinowskich zaistnieli jako pełnoprawna część burżuazji i po rewolucji stanowili, jak cała klasa kapitalistów, ostoję reakcji przeciwko robotnikom i biednym chłopom. Sprawiali nie tylko organom władzy radzieckiej, ale też całej klasie robotniczej dużo problemów, przetrzymując zboże.
Kułacy bratali się z biurokracją i właśnie sojusz z popierającą "wrastanie kułaka w socjalizm" prawicą w partii umożliwił Stalinowi zamknięcie ust i rozgromienie opozycji w partii, co miało miejsce nie na IX zjeździe RKP(b) w kwietniu 1920, jak sugeruje Ciszewski, lecz dopiero na XV zjeździe WKP(b) w grudniu 1927 roku.
Punkt 3. Idealizm filozoficzny, pogląd głoszący wtórność realnego świata nad ideami, jest myślą przewodnią autora tekstu, tak jak i wielu antykomunistycznych pamfletów. Działa on wedle schematu – Rosja Radziecka roku 1920 nie była państwem moich marzeń - więc jest zła z definicji a każde "zło" zadane przez bolszewików, chociażby zadali je samemu diabłu – jest dowodem na kontrrewolucyjność, zbrodniczość i totalitarność bolszewików, bo ich państwo nie odpowiada ideałowi społeczeństwa doskonałego. Ciszewski ignoruje przy tym obiektywne warunki jakie napotkali rewolucjoniści, w związku z rewolucją, która nie dokonała się w kraju mlekiem i miodem płynącym, lecz w zacofanym kraju, zniszczonym przez wojnę.
Tym samym autor tekstu, mimo zapewne dobrych intencji przedstawienia czytelnikom prawdy historycznej buja w obłokach, obrzucając jednocześnie bolszewików błotem i wynosząc prawdziwych terrorystów i uzurpatorów pod niebiosa.
Punkt 4. Przykładem niekonsekwencji i moralności Kalego jest wspomniany już przeze mnie lipcowy pucz eserowców z 1918 roku. Sprawę tę omówiłem w punkcie pierwszym.
Jak widać, Ciszewski potwierdza, że można bezkarnie zabić komunistę, ale komunista zabić nie może.
Punkt 5. W tym punkcie wypada zacytować autora tekstu.
90 lat temu miało miejsce wydarzenie które przeszło do kanonu polskich mitów narodowych. "Cud nad Wisłą" jak się go nazywa w obecnej propagandzie nie był żadnym cudem, ale bitwą w której sprawniej dowodzona armia pokonała zbyt pewnego siebie najeźdźcę.
"Trudno się więc dziwić polskim robotnikom i chłopom, że w roku 1920 nie tylko nie pomogli Rosjanom w obaleniu rządu, ale licznie uczestniczyli w obronie, miedzy innymi w odpowiedzi na apele PPS. Woleli wybrać mniejsze zło - państwo kapitalistyczne, dalekie od demokracji, zamiast "komunistycznej" dyktatury nad proletariatem. Późniejsze wydarzenia takie jak zdławienie w roku 1921 antybolszewickich wystąpień rewolucyjnych w Kronsztadzie, stworzenie systemu łagrów, a wreszcie stalinowski totalitaryzm dowiodły, że mieli jednak rację.
Nie jest również prawdą, jakoby po podbiciu Polski pod wpływem kontaktów z zachodnioeuropejskimi rewolucjonistami bolszewicki "komunizm" miał ustąpić nurtom postępowym. Wydarzenia z lat 1918-1920 dowodzą, że to raczej rewolucjoniści z zachodu Europy mogli spodziewać się represji i dominacji jedynie słusznej opcji politycznej. Komintern w jego stalinowskiej wersji zacząłby funkcjonować o wiele wcześniej i to on sprawowałby władzę nad ludźmi pracy".
Godne zauważenie są tutaj trzy rzeczy rzeczy – po pierwsze potwierdza się teza, że antykomuniści, jakkolwiek radykalni i lewicowi by nie byli dojdą do wniosków zbieżnych z tym czym karmi nas IPN i podręczniki od historii. Mimo że nie popiera on oczywistego absurdu firmowanego przez walczących z Piłsudskim w ramach obozu burżuazji endeków, jakoby zwycięstwo armii Piłsudskiego nie było jego militarnym sukcesem a działaniem sił wyższych, pod wnioskiem, że II RP była lepsza od bolszewickiej Rosji podpisały by się wszystkie elity rządzące naszego kraju rękami i nogami.
Po drugie, muszę się z autorem tekstu zgodzić w jednej sprawie – rewolucjoniści rzeczywiście mogli się spodziewać represji i represje te miały miejsce na ogromną skalę. Przyczyną ich zaistnienia była konsolidacja sił antykomunistycznych, często hojnie wspieranych przez samych kapitalistów i uprawiających podobną propagandę, zaskakująco podobną w formie do tekstu p. Ciszewskiego. To antykomunizm stał się fundamentem ruchów faszystowskich i ich fundamentem ideologicznym. Zjawisko faszyzmu, naturalnie jest przez Ciszewskiego przemilczane a "stworzeniem systemu totalitarnego" obarcza on, chociaż bez wysuwania osobistych oskarżeń, Lenina i Trockiego.
Po trzecie – co nie jest dziwne – kończący artykuł komentarz autora nie odstaje od reszty tekstu pod względem głębi i bezstronności spojrzenia oraz odkrywczości myśli.
Wnioski – co by tu dużo nie pisać – stoją w dokładnej sprzeczności z faktami i w ogóle z logiką. Ciszewski pisze, że międzynarodowa rewolucja komunistyczna w europie w roku 1920 tożsama jest stalinizmowi. W jaki sposób doktryna "socjalizmu w jednym kraju" miała by się ukształtować, jeżeli międzynarodowa rewolucja proletariacka odniosła by sukces, a władza rad robotniczych zapanowała by w całej Europie, a Rosja otrzymałaby pomoc z zachodu i skończyły by się problemy gospodarcze z komunizmem wojennym, NEPem, kułakami, brakiem zaopatrzenia?
O ile w obliczu klęski rewolucji proletariackiej, twierdzenie Stalina o możliwości zbudowania socjalizmu w jednym kraju jawiło się dla sporej części działaczy bolszewickich, niekoniecznie biurokratów i karierowiczy, jako trzeźwy realizm wobec krachu polityki internacjonalizmu proletariackiego, a opozycja, choć widoczna nie była wcale liczna, dlatego też Stalin miał poparcie dla swoich działań, w wypadku zwycięstwa rewolucji europejskiej takie sztuczne ograniczanie rewolucji, połączone z częściowym odejściem od doktryny Marksa i Lenina, byłoby niczym innym, jak tylko nowym wydaniem reakcyjnego rewizjonizmu, ba podejrzewam że taki pogląd nie zostałby nawet sformułowany.
Równocześnie nie doszłoby do powstania faszyzmu, dojścia Hitlera do władzy, słowem historia wyglądała by zupełnie inaczej. Można to skomentować tak, że ci co mieli wybór – walczyć z bolszewikami albo im pomóc (a w rzeczywistości, przy przymusowym poborze do wojska swoboda wyboru jest dla szerokich rzesz społecznych znacznie ograniczona), wybrali zło zdecydowanie większe, czego dowodzi tragiczna historia ubiegłego stulecia, a także obecna sytuacja na świecie.
Warto czasami zdjąć klapki z oczu i zamiast sączyć okadzony pseudoradykalizmem, usłużny mainstreamowej propagandzie bełkot na poziomie niższym od współczesnych podręczników do gimnazjum, pokusić się na rzeczową, wszechstronną analizę, wziąć z Marksa to, co wzięli od niego wszyscy rzetelni historycy, a mianowicie, pogląd, że:
"Ludzie sami tworzą historię, ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, jakie już zastali, w okolicznościach danych i przekazanych".
Przypisy:
[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja_pa%C5%BAdziernikowa.
[2] John Reed, "Dziesięć dni które wstrząsnęły światem", Warszawa 1956.
[3] Lew Trocki, "Dictatorship vs. democracy", w: "Historia doktryn politycznych. Materiały źródłowe", Warszawa 1972, s. 275-276].
[4] Andrzej Witkowicz, "Wokół terroru białego i czerwonego", Warszawa 2008 s.433.
[5] Andrzej Witkowicz, "Wokół terroru białego i czerwonego", Warszawa 2008 s.207-208.
[6] http://en.wikipedia.org/wiki/Stolypin_Reform.
[7] Andrzej Witkowicz, "Wokół terroru białego i czerwonego", Warszawa 2008 s.207-208.
[8] W.I. Lenin, "Rewolucja Proletariacka a renegat Kautsky" "Dzieła Wybrane w dwóch tomach" tom II s.449, Wydawnictwo literatury w językach obcych, Moskwa 1948.
Krzysztof Wójcicki
Tekst ukazał się na stronie Władza Rad (www.1917.net.pl).