W Warszawie policja zatrzymała premiera rządzu Czeczenii na uchodźstwie Ahmeda Zakajewa. Przyjechał on do Polski aby wziąć udział w Kongresie Narodu Czeczeńskiego, odbywającym się w Pułtusku.

Zatrzymanie miało związek z zarzutami terroryzmu stawianymi Zakajewowi przez rosyjską prokuraturę. Dotyczące tego dokumenty miały zostać już przekazane stronie polskiej.

Z tej samej przyczyny Zakajew był już zatrzymany w Danii w roku 2002, jednak sąd uznał wówczas zarzuty za bezzasadne.

Polska prokuratura wystąpiła z wnioskiem o aresztowanie Zakajewa. Może zostać skierowany wniosek o jego ekstradycję do Rosji.

Zakajew, uważany za jednego z najbardziej umiarkowanych czeczeńskich polityków, brał udział w obu wojnach czeczeńskich. Był również ministrem spraw zagranicznych w rządzie Asłana Maschadowa.

W roku 2003 Zakajew otrzymał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii.

Aresztowanie Zakajewa skrytykował Jarosław Kaczyński który stwierdził, że gdyby żył jego brat premier Czeczenii otrzymałby list żelazny.

O uwolnienie Zakajewa zaapelował też Ryszard Kalisz z SLD. O tym musi zdecydować rząd w osobie ministra sprawiedliwości. Lewica mówi jednak w sposób kategoryczny i jasny: Polska nie może wydać Zakajewa - mówił.

Premier Donald Tusk stwierdził, że Polska nie będzie ulegać żądaniom Rosji i ma nadzieję że sprawa zostanie szybko wyjaśniona.

Sąd orzekł, że Zakajew może wyjść na wolność, powołując się na przyznanie mu w jednym z krajów UE - Wlk. Brytanii statusu uchodźcy. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że inna decyzja byłaby sprzeczna z prawem. Kończy to sprawę Zakajewa, który stwierdził, że od początku wierzył w takie rozwiązanie.