"Zmurszały kapitalizm" ukazał się po polsku w 2004 r. w Wydawnictwie Akademickim DIALOG. Uważam, że w 2010 r. lektura tej książki jest nadal potrzebna, nie tylko by dobrze zrozumieć współczesny świat, ale i zadania, jakie stoją dziś przed lewicą. Także polską.
Zastrzegam też, że to, co piszę, nie jest recenzją. Dzieło Amina przeczytałem kilka miesięcy temu. I piszę wyłącznie w oparciu o treści, które z tej lektury zapamiętałem i nadal mnie inspirują. Choćby do tego, by odnieść je do toczącej się na lewica.pl debaty o kondycji i perspektywach polskiej lewicy. Do skreślenia tych kilku słów zachęcił mnie zresztą jeden z jej uczestników, mój przyjaciel.
Książka Amina jest cenna i odkrywcza - przynajmniej dla mnie - w dwóch warstwach: analitycznej i postulatywnej.
Nie będę się długo zatrzymywał przy analizach. Warto jednak zwrócić uwagę, na brak dogmatyzmu i oryginalność autora "Zmurszałego kapitalizmu" w odczytywaniu Marksa.
Choćby w kwestii determinizmu. Amin nie utożsamia go z jakimś rodzajem dziejowego fatalizmu. Przeciwnie, uważa - odczytując na nowo klasyka - że historia jest zawsze wynikiem walk sił społecznych, a wyniku tych walk nie sposób przewidzieć. Wynikiem jest często kompromis. A logice prawa akumulacji kapitału, działającej z nieugiętą konsekwencją, daje wyraz zaledwie jedna z tych sił.
Na naszych oczach Unia Europejska schodzi ze sceny historii. Kończy się europejskie marzenie. Unia staje się niesuwerennym fragmentem globalnego kapitalistycznego ładu. Amin i ten scenariusz przewidział w swojej analizie, wpisując go w program zbiorowego imperializmu kapitału, który chce ładu globalnego, a nie europejskiej alternatywy. "Albo Europa będzie lewicowa - przestrzegał - albo nie będzie jej wcale". Dziś bliżej nam do tej drugiej opcji...
Ciekawe są i inne spostrzeżenia Amina. Ukazuje historyczne tło powojennego kompromisu socjaldemokratycznego w krajach Zachodniej Europy. Kompromisu, do którego skłonił kapitał strach przed wrogiem zza żelaznej kurtyny. Gdy niewygodnego sąsiada zabrakło, kapitał nazajutrz porzucił kompromis z klasą pracującą i powrócił do swojej jednostronnej logiki zysku.
Krytycznym okiem autor "Zmurszałego kapitalizmu" patrzy jednak także na próby niekapitalistycznego rozwoju inicjowane w bloku wschodnim i Trzecim Świecie. Odchodziły one od początkowych ambicji emancypacyjnych, tworzenia nowego społeczeństwa, wolnego od determinizmów. Efekt był zawsze jednakowy: pod hasłem modernizacji i dogonienia państw kapitalistycznych, naśladowano ich organizację i logikę produkcji. By - koniec końców - stworzyć w tym "kapitalizmie bez kapitalistów" państwowo-partyjną biurokrację, z czasem coraz bardziej uprzywilejowaną, która pewnego dnia gładko przedzierzgnęła się w kapitalistów.
Amin nie zgadza się także z głosami twierdzącymi, że nastał już czas ponadnarodowych korporacji. Uważa, że są one wciąż narodowe. Tyle że warunkiem sine qua non ich istnienia jest obecnie działanie w skali ponadnarodowej.
Mimo wielu cennych analiz i obserwacji, ważniejsze wydaje się to, co Amin odpowiada na pytanie: Co robić? Na szczęście nie pozostawia czytelnika z tą kwestią samemu sobie...
Przede wszystkim, wyklucza możliwość pójścia na skróty. Droga wychodzenia poza kapitalizm, jest długa i niepewna. Oczywiście, Amin uważa za możliwe i pożądane, by doprowadziła do prawdziwej wolności, przekreślającej ekonomistyczną alienację. Ale wcale nie gwarantuje, że tak właśnie będzie. Czyhają na niej bowiem liczne pułapki w postaci rozmaitych kulturalizmów, etnicyzmów i fundamentalizmów.
W tej sytuacji program, który proponuje Amin klasom pracującym, nie jest ani efektowny, ani łatwy do realizacji. Innego jednak nie ma. Droga prowadzi przez kompromisy i stopniowe zmienianie systemu. Jest jednak socjalistyczna, a nie socjaldemokratyczna - nie zakłada pogodzenia się z logiką systemu. Perspektywa programu wykracza już poza kapitalizm.
Zanim jednak kwestia wyjścia "poza" kapitalizm, znajdzie się na porządku dziennym, trzeba zmierzyć się z wyzwaniem globalizacji. Autor nie pozostawia złudzeń co do jej prawdziwego oblicza. Jest ona wyrazem imperializmu zbiorowego triady, kapitałów skupionych w trzech ośrodkach systemu: USA, UE i Japonii. Ich zbrojnym ramieniem jest hegemonia Stanów Zjednoczonych. Imperializm zbiorowy prowadzi do niespotykanej w dziejach polaryzacji, reprodukcji stosunków kolonialnych już nie tylko na peryferiach, lecz także w samych centrach - dawnych metropoliach. Coraz głębsza i wyraźniejsza granica między Pierwszym a Trzecim Światem traci geograficzne znaczenie, przebiegając w poprzek społeczeństw.
Zatem - i tu nawiązujemy do pytań o miejsce i program lewicy w Polsce - sprawą pierwszorzędną staje się roztropne "odłączenie się" od systemu. Wymaga to nie lada determinacji i odwagi, ale - jak sądzi Amin - jest możliwe.
Odłączenie się ("delinking") stwarza możliwość zastosowania innych kryteriów racjonalności ekonomicznej niż te, które wynikają z jednostronnej logiki zysku i są uznawane za jedynie obowiązujące w systemie.
Żeby się jednak odłączyć od systemu potrzebni są sojusznicy. Amin przeciwstawia burżuazję kompradorską (lokalny pas transmisyjny dominacji zglobalizowanego kapitału) burżuazji narodowej (przegrywającej w globalnej konkurencji). Proponując sojusz klas pracujących z burżuazją narodową, zastrzega, że ma on charakter tymczasowy i taktyczny. Opiera się jednak na solidnych podstawach.
Program takiego bloku, jednoczącego klasy pracujące i zagrożoną deklasacją burżuazję narodową, nie proponowałby autarkii. Byłby otwarty na globalną wymianę, ale w sposób kontrolowany i wybiórczy. Tylko tam, gdzie byłoby to korzystne i uzupełniało cele rozwoju samoześrodkowanego ("self-reliance"). By te cele móc efektywnie realizować, nieuniknione jest, zdaniem Amina, odzyskanie suwerennej władzy narodowej nad podstawowymi warunkami akumulacji, przepływami finansowymi, technologicznymi, bogactwami naturalnymi, możliwością ukierunkowania nadwyżek na uzasadnione społecznie inwestycje i programy etc.
Ponieważ ewolucja sytuacji w Polsce wpisuje się wyraźnie w przedstawiony przez Samira Amina globalny scenariusz, z nieodłączną od niego polaryzacją społeczną i kopradoryzacją dominującego kapitału i służącej mu części klasy politycznej, pojawia się kwestia taktycznego sojuszu klas pracujących z burżuazją narodową. Niewykluczone, że daleka i jedyna droga poza kapitalizm prowadzi właśnie przez taki sojusz. Choć wielu może się na to skrzywić...
Maciej Chrobak