Cindy Sheehan: Niesprawiedliwość w czasach Obamy

[2010-11-23 08:35:27]

Barack Obama, jako były wykładowca prawa, powinien żywić głęboki szacunek do wolności obywatelskich, ale jego działania świadczą o czymś dokładnie odwrotnym.

Ponieważ już sześć razy postawiono mi zarzuty w związku z moim udziałem w protestach przeciw okupacji Iraku i Afganistanu, wiem, że policja kłamie. Kropka.

Niestety, kłamstwa nie są wyłączną domeną szeregowych policjantów. Niemal każdy organ władzy każdego szczebla - aż po Pentagon, Departament Stanu, CIA, FBI i Gabinet Owalny - ma na swym koncie kłamstwa o broni masowej zagłady i wpływach "Al-Kaidy". To nie są małe kłamstewka, to wielkie kłamstwa. Mistrzowskie Okazy Absolutnej Bezczelności (MOAB), czyli kłamstwa, które kosztują życie setki osób. I. F. Stone wiedział, co mówi, stwierdzając "Rządy kłamią".

Wobec tego chciałabym zająć się przypadkiem, który stanowi wierzchołek góry lodowej porażek amerykańskiej jurysdykcji.

W lutym tego roku Aafia Siddiqui, Pakistanka, matka trojga dzieci, została w sposób bezprawny skazana przez sąd federalny za siedem przestępstw, w tym dwie "próby zamordowania obywateli Stanów Zjednoczonych". 23 września sędzia Berman, który nie ukrywał swoich uprzedzeń w stosunku do dr Siddiqui, skazał ją na 86 lat pozbawienia wolności.

Fala kłamstw na temat dr Siddiqui - neurobiolożki wykształconej na MIT i Brandeis University - zaczęła wzbierać jeszcze w trakcie kadencji Busha, ale wcale nie opadła w tym roku, w trakcie jej procesu prowadzonego przez Departament (nie)Sprawiedliwości Obamy.

Przed 11 września, Aafia mieszkała ze swoim mężem (podobnie jak ona obywatelem Pakistanu) i dwójką dzieci w Massachusetts. Wszelkie źródła mówią o niej jako o cichej, pobożnej muzułmance (czego w Stanach ciągle nie uznaje się za zbrodnię), w której domu organizowano zabawy dla dzieci z sąsiedztwa. Była dobrą studentką, pilnie się uczyła (miała doskonałą średnią ocen), nie powodując nigdzie ani nikomu żadnej szkody.

Po 11 września, spodziewając się pierwszego dziecka, namówiła męża na powrót do Pakistanu. Nie chciała, by jej muzułmańskie dzieci doświadczyły prześladowań - wobec wciąż nasilającej się od tamtego czasu islamofobii była to słuszna decyzja.

"Prawda" wydobyta torturami


Po przeprowadzce do Pakistanu dr Siddiqui rozwiodła się z mężem. Chwilę potem w jej życiu dokonał się przerażający zwrot. CIA poddała torturom Chalida Szejka Mohammeda (ChSM), domniemanego architekta zamachów 11 września. W ciągu miesiąca został poddany aż 183 sesjom "podtapiania" - w trakcie jednej z nich zidentyfikował doktor Siddiqui jako członkinię Al-Kaidy. Może mieliśmy do czynienia z kradzieżą tożsamości, a może po prostu Mohammed mamrotał już przypadkowe słowa, jak zachowałby się każdy w takiej sytuacji, byle tylko przerwać tortury?

Istnieją pewne sporne "doniesienia", jakoby Aafia poślubiła bratanka ChSM. To co najmniej wątpliwa poszlaka. Nawet jeśli jest to prawdą, to czcigodny system prawny USA nie przewiduje skazywania na podstawie prawa przechodniości.

Na podstawie wymuszonych torturami zeznań ChSM Departament Stanu w czasach Busha uznał doktor Siddiqui za jedną z siedmiu najniebezpieczniejszych agentek Al-Kaidy na świecie. Matka trójki dzieci wyposażona w zabójczą umiejętność rozłożenia każdej osobowości na czynniki pierwsze w zaledwie kilka sekund. Jeśli domniemane koneksje i zdrowe zainteresowanie neuropsychologią mają dowodzić "przynależności do organizacji terrorystycznej", to niech Malcolm Gladwell wykona już profilaktycznie kilka telefonów do Crane, Poole & Schmidt.

Kultura kłamstwa


Pogódźmy się z tym. Wszyscy wiemy, że od 11 września ogłoszono niezliczoną ilość fałszywych alarmów "terrorystycznych" i podobnych kłamstw, co doprowadziło do zatrzymania i torturowania setek niewinnych jednostek - szczytowy przejaw tej patologii stanowiły ekscesy w Abu Ghraib. Co więcej, czy mamy wierzyć, że wielokrotny zbrodniarz wojenny, Colin Powell, utorował drogę dla inwazji na Irak, składając fałszywe oświadczenie przed ONZ, tylko dlatego, że został wprowadzony w błąd przez wadliwie działający wywiad? Czy mamy bezwarunkowo wierzyć wywiadowi, gdy kłamie nie tylko w sprawie doktor Siddiqui, lecz i innych osób?

Doktor Siddiqui wraz z trójką dzieci zaginęła tymczasem w tajemniczych okolicznościach na całe pięć lat - od 2003 do 2008 r. Pojawiła się ponownie w Ghazni (Afganistan), z najstarszym, jedenastoletnim synem. Jak twierdzi, przez te pięć lat przetrzymywano ją w wielu pakistańskich i amerykańskich więzieniach, poddawano torturom i wielokrotnie gwałcono. Wielu więźniów, w tym Yvonne Ridley, zaświadcza, że przez pięć lat była ona uwięziona w bazie lotniczej Bagram i przynajmniej przez część tego okresu poddawano ją torturom.

Ledwie doktor Siddiqui pojawiła się, aresztowano ją i przewieziono na afgański posterunek policji, gdzie czterech Amerykanów - dwóch wojskowych i dwóch agentów FBI – zażądało "przesłuchania" jej w obecności tłumaczy. FBI i żołnierze twierdzą, że zostali zaprowadzeni do pokoju z zaciągniętą zasłonką, za którą, czego nie wiedzieli, spała na łóżku dr Siddiqui. Dalsza część złożonych przez nich zeznań w brutalny sposób dowodzi ich całkowitej fałszywości.

Amerykańska wersja: Kiedy weszli do pokoju, jeden z żołnierzy, jak zeznaje, odłożył broń (tuż przed przesłuchaniem jednej z najniebezpieczniejszych osób na świecie!), a Siddiqui podniosła się, złapała broń i wykrzykując obelżywe hasła groziła Amerykanom śmiercią. Dzięki swojej imponującej posturze 160 cm mogła spokojnie chwycić za broń i wystrzelić dwukrotnie, nie trafiając przy tym nikogo w małym pokoju - co więcej, nie trafiając nawet w ściany, podłogę czy sufit - nie znaleziono bowiem nigdy żadnych nabojów ani łusek.

Następnie jeden z Amerykanów postrzelił ją dwukrotnie w brzuch "w obronie własnej". W trakcie procesu wskazano, że na broni nie znaleziono jej odcisków palców. Jedyne znalezione kule znajdowały się w ciele dr Aafii. Ile razy słyszeliśmy od 11 września o przypadkach tuszowania skandali przez wojsko? Z marszu mogę przytoczyć dwa: Pat Tillman i Jessica Lynch.

Dno niesprawiedliwości


Wersja dr Aafii: Po aresztowaniu i ponownym pobiciu spała w łóżku, gdy usłyszała rozmowę w pokoju, w którym się znajdowała. Wstała z łóżka i usłyszała krzyk: "O nie, uwolniła się!" Następnie padł strzał. Gdy traciła przytomność, padły słowa "Może nas to kosztować pracę".

Choć nie znaleziono żadnych dowodów, że użyła broni, została uznana za winną (przysięgli nie zgodzili się na wstępne negocjacje) i skazana na wspomniane 86 lat. Co ciekawe, nie usłyszała od oskarżycieli żadnych zarzutów o "terroryzm". Wiedząc, że nie znajdą na to innych dowodów poza wymuszonymi torturami zeznaniami ChSM, postanowili przedstawić jej zarzuty napaści i usiłowania zabójstwa.

Zastanówmy się, co by było, gdyby nawet doktor Siddiqui rzeczywiście strzelała do Amerykanów. Powiedzmy, że podobna sprawa w podobnych okolicznościach miałaby miejsce w Pakistanie, ale bohaterką byłaby Amerykanka, nazwijmy ją dr Betty Brown, którą pojmało, wielokrotnie torturowało i gwałciło ISI. W takich okolicznościach w Stanach nazwana zostałaby bohaterką, gdyby strzelała do oprawców. Nikt by jej nie przedstawiał w najczarniejszych barwach, nie odbierał prawa do życia w społeczeństwie ani nie odseparowywał od dzieci.

Uważam, że dr Aafia Siddiqui jest więźniem politycznym, wykorzystywanym nadto jako polityczny straszak przez dwa kolejne reżimy amerykańskie.

W Pakistanie w odpowiedzi na jej wyrok wybuchły masowe protesty, palono flagę amerykańską i podobiznę Obamy, wzywano rząd do repatriacji dr Siddiqui. Ci ludzie wiedzą, kim są prawdziwi zbrodniarze, którzy resztę życia powinni spędzić w więzieniu! Departament Stanu pod przewodnictwem Hilary opowiada dziś głodne kawałki na temat "soft power" i dyplomacji, ale czy istnieje lepszy recepta na przełamanie nieufności do Stanów Zjednoczonych w świecie muzułmańskim niż staranne i rzetelne przeprowadzanie procesów sądowych w tego typu sprawach?

Niewiele osób w Stanach wie o tej sprawie. Co jasne, wielu za-hope-notyzowały miliony dolarów, które napędzają machinę PR-owską Obamy, dzięki czemu uwierzyli w jego obietnice, że nowa administracja będzie odróżniać się przejrzystością i praworządnością od bandytów ery Busha.

Najwyraźniej byli w błędzie.

Cindy Sheehan
tłumaczenie: Małgorzata Krupa


Tekst ukazał się na witrynie internetowej telewizji Al Jazeera.

Cindy Sheehan jest matką Casey’a A. Sheehana, żołnierza amerykańskiego, który poległ w Iraku 4 kwietnia 2004 r. Po jego śmierci została działaczką na rzecz pokoju i praw człowieka. Wydała pięć książek, prowadzi Cindy Sheehan’s Soapbox - własny program w radio internetowym i otrzymała nominację do Pokojowej Nagrody Nobla. Cindy mieszka w Oakland w stanie Kalifornia, z pasją poświęcając swój wolny czas trojgu wnukom. Więcej o Cindy na stronie Peace of the Action (www.peaceoftheaction.org).

Dziękujemy autorce za zgodę na przedruk.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku