Jody, który spędził kilka miesięcy na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy protestując wraz z Palestyńczykami przeciw izraelskiej okupacji, często współpracuje z Electronic Intifada. Obecnie z powrotem w Londynie uczestniczy w rozmaitych protestach studenckich oraz innych akcjach sprzeciwu wobec rządowych cięć wydatków publicznych. Matthew Cassel z Electronic Intifada rozmawiał z Jody'm w jego mieszkaniu w południowym Londynie.
Chciałbym rozpocząć od pytania, jaka jest obecnie sytuacja w w Wielkiej Brytanii?
A więc, mamy obecnie rząd koalicyjny, który lubimy nazywać "Con-Dem"1 [składający się z Partii Konserwatywnej i Liberalnych Demokratów], który dba tylko o interesy własne i elit, które wyniosły go do władzy. W tym gabinecie jest 16 milionerów, i wyraźnie widać jak niewiele wspólnego mają oni ze społeczeństwem, które reprezentują. Pierwsze uderzenie rządowego toporu cięć wydatków wymierzono w edukację; ministrowie chcą zwiększyć opłaty za studia o 300 procent, kiedy każdy z nich zdobył wykształcenie nie za 3.000 funtów (ok. 14.100 zł) [maksymalna roczna opłata za studia przed podwyżką], lecz za darmo. Chcą również obciąć tygodniowe stypendia socjalne wypłacane uczniom z ubogich rodzin w wieku od 16 do 18 lat. Poza tym cięcia obejmą również program finansowania uczelni wyższych. W odpowiedzi na to, widzieliśmy ogromne demonstracje w Londynie i całym kraju, w których biorą udział dziesiątki tysięcy studentów. Podczas pierwszej demonstracji [10. listopada] studenci zajęli główną siedzibę Partii Konserwatywnej w Londynie. W demonstracjach bierze udział coraz więcej osób, ponieważ studenci nie chcą, aby ten rząd zrujnował ich plany na przyszłość.
Ty nie jesteś studentem, prawda?
Nie jestem studentem, ale...
W takim razie, dlaczego protestujesz?
Dołączyłem do protestów z dwóch powodów. Po pierwsze, choć sam nie jestem studentem, to cięcia te dotkną bezpośrednio pokolenie osób w wieku mojego młodszego brata, który ma 16 lat. Za kilka lat chciałby iść na studia, ale dzięki nowemu ustawodawstwu, które rząd teraz przeforsowuje, nie stać go będzie na studia. Wydaje mi się, że o przyjęciu na studia powinny decydować oceny, a nie rozmiar portfela, i o to właśnie walczymy: o równość. A nie o dwu-poziomowy system, zgodnie z którym tylko bogaci mogą pozwolić sobie na studia. Po drugie, edukacja to tylko pierwszy cel rządu. Na przykład, jako osoba niepełnosprawna otrzymuję rentę; rząd ogłosił, że w przyszłym roku ponownie rozpatrzy każdy wniosek o przyznanie renty. A więc, zamiast skupić się na międzynarodowych korporacjach, takich jak Vodafone, który ma nieuregulowane zaległości podatkowe w wysokości 6 miliardów funtów (ok. 28 mld zł), obierają sobie za cel najuboższą i najsłabszą część społeczeństwa, i to nie ograniczy się tylko do studentów, ale dotknie nas wszystkich. Dlatego od pierwszego dnia musimy się zjednoczyć w walce przeciwko obecnemu rządowi.
Przez cały ubiegły tydzień byłeś na czołówkach brytyjskich mediów, po tym jak w trakcie demonstracji w ostatni czwartek zostałeś dwukrotnie siłą wyciągnięty ze swojego wózka inwalidzkiego. Czy możesz nam powiedzieć co się dokładnie wydarzyło?
Podczas demonstracji [9 grudnia], która była czwartą demonstracją przeciw reformie edukacji w przeciągu ostatnich kilku tygodni, zostałem dwukrotnie zaatakowany przez policję. Za pierwszym razem, jeszcze przed rozpoczęciem demonstracji, siedziałem na wózku przed tłumem demonstrantów mając naprzeciw mnie odziały prewencji policji oraz bezpośrednio za nimi policję konną. Jeden z funkcjonariuszy policji uderzył mnie pałką w ramię, po czym czterech funkcjonariuszy wyciągnęło mnie z wózka i wlekło ze sobą wzdłuż ulicy. Drugi incydent miał miejsce mniej więcej 45 minut później po drugiej stronie Placu Parlamentarnego [gdzie znajdowała się większość protestujących]. W chwili, gdy siedziałem w wózku na środku ulicy w znacznej odległości od tłumu protestujących, jeden z funkcjonariuszy policji, który rozpoznał mnie z wcześniejszego incydentu, podbiegł do mnie, wypchnął mnie z wózka na ulicę, a następnie ciągnął mnie za ramiona po jezdni.
Teraz zamierzasz wytoczyć proces tym funkcjonariuszom, zgadza się?
Tak, jestem w kontakcie z moim prawnikiem, i rozważamy wszystkie możliwości. Złożyliśmy już oficjalne zażalenie.
Nie po raz pierwszy zostałeś pobity, lub wywleczony z wózka w czasie protestu, zgadza się?
Mieszkając w Palestynie przez 9 miesięcy, uczestniczyłem w pokojowych demonstracjach, w czasie których wraz z Palestyńczykami na wózkach i innymi przyjaciółmi na wózkach byliśmy atakowani przez izraelskie wojska okupacyjne, które używały do tego nie tylko pałek, ale także granatów ogłuszających, gazu łzawiącego, gumowych naboi i ostrej amunicji, które stanowią rzeczywiste zagrożenie dla życia, i nie mają na celu wyłącznie upokorzenie ofiary. Nie był to jednorazowy incydent, ale regularne cotygodniowe zdarzenia. W porównaniu z tym, zagrożenie ze strony funkcjonariuszy policji [w Londynie] jest niewielkie. Uważam, że muszą się trochę bardziej postarać, jeżeli myślą, że można mnie tak łatwo uciszyć.
Gdzie dokładnie w Palestynie miały miejsce te wydarzenia?
A więc, pierwszy miesiąc spędziłem mieszkając z rodziną Hanounów we Wschodniej Jerozolimie w dzielnicy Sheikh Jarrah. W tym czasie została ona wyeksmitowane z domu, aby zrobić miejsce dla amerykańskich i brytyjskich osadników. Ludzi bez bliskowschodnich korzeni, ale z nowojorskimi i londyńskimi akcentami, oraz amerykańskimi i brytyjskimi paszportami, którzy przejechali tysiące kilometrów, tylko po to, żeby ukraść komuś dom. Tym razem o godzinie mniej więcej 5 rano izraelscy żołnierze wyciągnęli mnie z domu i wyrzucili na betonowe schody. Następne kilka tygodni spędziłem razem z rodziną Hanounów, nocując na chodniku przed ich domem.
Następnie przez 6 miesięcy mieszkałem w wiosce Bilin na Zachodnim Brzegu, która stała się dla mnie drugim domem, a jej mieszkańcy moją rodziną. Każdej nocy w wiosce zjawiała się izraelska armia, aby aresztować moich przyjaciół, na rozmowach z którymi spędzałem całe dnie. Nastolatków i dzieci wyciągano w nocy z łóżek i wsadzano do więzienia na wiele miesięcy, jednocześnie nie informując ich rodzin dokąd są zabierane, tylko i wyłącznie dlatego, że zdecydowały się sprzeciwić swojemu ciemiężycielowi i brały udziału w cotygodniowych demonstracjach przy izraelskim murze apartheidu, który skradł połowę ich ziemi. Po spędzeniu 6 miesięcy w Bilinie pojechałem zobaczyć Gazę i miasto Beit Hanoun na północy Strefy Gazy, w którym również odbywały się pokojowe demonstracje, podczas których mieszkańcy maszerowali w kierunku 300-metrowej "strefy buforowej", która została nielegalnie ustanowiona przez armię izraelską jako zbiorowa kara na ludności Strefy Gazy. Gaza i Bilin różnią się tylko tym, że w Bilinie żołnierze izraelscy używają różnego rodzaju broni, podczas gdy w Gazie używano tylko ostrej amunicji.
Oczywiście sytuacja w Londynie jest diametralnie inna, niż w okupowanej Palestynie, jednak jako osoba, która była świadkiem wielu masowych, pokojowych demonstracji i ruchów protestu, czy dostrzegasz jakieś związki lub podobieństwa pomiędzy oboma krajami.
Myślę, że oba przypadki łączy kwestia równości i nierówności, która jest źródłem wszystkich dzisiejszych konfliktów. My walczymy o równość dla wszystkich ludzi, bez względu na rasę, religię, płeć, status materialny, czy niepełnosprawność. W Palestynie żołnierz izraelski może moralnie usprawiedliwić to jak codziennie traktuje Palestyńczyków, tylko hołdując przekonaniu, że są oni gorsi od obywateli państw zachodnich, i podobnie jest tutaj, działanie naszego rządu można uzasadnić tylko tym, że jest on wyrazicielem idei, według której osoby ubogie są gorsze od osób zamożnych. To jest zasadniczy powód tego sporu. My chcemy równości dla wszystkich ludzi, oni chcą nierówności.
Obecnie w internecie krąży słynny już wywiad jakiego udzieliłeś stacji BBC; w środę podobno było to najczęściej oglądane wideo na YouTube na świecie. W wywiadzie w sposób zdecydowany zareagowałeś na sugestię dziennikarza, że przemoc użyta przez policję wobec ciebie i innych protestujących da się w pewien sposób uzasadnić. Zanim prowadzący wywiad odebrał ci głos, zacząłeś porównywać taktykę "oskarżania ofiary", którą brytyjskie media stosują obecnie wobec protestujących ze sposobem w jakim użyto jej do przedstawiania wydarzeń w Palestynie. Czy mógłbyś teraz rozwinąć tą myśl? Nie zamierzam nic wycinać, a więc bez żadnych obaw możesz mówić to co myślisz.
Wspaniale, miło jest, gdy nikt nie ingeruje w przebieg wywiadu. W trakcie wywiadu zamierzałem rozwinąć moją myśl i po prostu powiedzieć, że w kwestii konfliktu w Palestynie, BBC starała się przedstawić państwo Izrael, które ze swoim systemem apartheidu jest okupantem i sprawcą przemocy, jako ofiarę, a Palestyńczyków, którzy w tym konflikcie są ciemiężeni, jako sprawców przemocy. Dokładnie to samo starają się teraz zrobić z demonstracjami studentów, i to do tego stopnia, że gotowi są poświęcić 8 minut w państwowej telewizji na próbę zasugerowania, że osoba z porażeniem mózgowym na wózku inwalidzkim jest winna temu, że zaatakował ją funkcjonariusz policji metropolitalnej. Tym razem ich zachowanie tak dalece ociera się o granice absurdu, że nie wydaję mi się, aby pozostała im choć krztyna wiarygodności jako nadawcy programów informacyjnych. Ale pragnę zwrócić uwagę na to, że to nie powinna być dla nas niespodzianka. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek doznał szoku słuchając linii argumentacji prowadzącego wywiad; to jest standardowa taktyka BBC. W Wielkiej Brytanii BBC to telewizja państwowa. Dlaczego tak łatwo przychodzi nam potępianie państwowych mediów w innych krajach, gdy jednak sami spodziewamy się, że nasze media będą obiektywne. Ta hipokryzja przyprawia mnie o mdłości.
Przyczyną takiego myślenia jest ideologia nierówności, wyższości i supremacji Zachodu. Ideologia, która każe nam wierzyć, że nasze media państwowe są bezstronne i uczciwe, a innych państw nieuczciwe i stronnicze. Podczas gdy w rzeczywistości wszystkie państwowe media nie są obiektywne, to są media rządu, media władzy państwowej, więc jest oczywiste, że wszystkie materiały BBC, od Palestyny do Iraku i Afganistanu, a obecnie w kwestii demonstracji studenckich w kraju, będą prorządowe. Media państwowe są medialnym ramieniem rządów, i właśnie to reprezentuje sobą BBC. Podobnie jak policja i wojsko są zbrojnym ramieniem rządu, tak BBC jest jego medialnym ramieniem i prowadzi rządową kampanię PR.
Czy relacje BBC z Palestyny, czy to z masowych demonstracji na Zachodnim Brzegu, z izraelskiego ataku na Gazę na przełomie 2008 i 2009 roku, lub z podobnych wydarzeń wpisują się w taktykę "oskarżania ofiary"?
Tak, "oskarżanie ofiary" to zwykła taktyka, ale nie jedyna, gdyż odwracają sytuację tak, aby sprawcę przemocy, sprawcę przestępstwa uczynić ofiarą, a ofiarę przestępcą. W kontekście konfliktu w Palestynie oznacza to, że Palestyńczycy sprzeciwiający się okupacji ich kraju są terrorystami, a izraelscy okupanci są ofiarami. To jest bardzo dziwna linia argumentacji. To jest rozumowanie imperialne; to jest myślenie kolonialne: Izraelczykom, jako ludziom Zachodu, należy się ta ziemia. Nie ma w tym nic nowego. Wielka Brytania, a teraz także Stany Zjednoczone, przez stulecia kolonizowały inne kraje. Izrael i syjonizm są symptomami procesów imperializmu i kolonializmu, które są ideologiami nierówności. Izrael nie jest tego pierwszym przykładem, przyczyną, czy źródłem, ale symptomem; podobnie jak my skolonizowaliśmy liczne kraje na całym świecie, również Izrael jest państwem kolonialnym.
Obecnie z powrotem w Londynie, czy możemy spodziewać się, poza wytoczeniem procesu policjantom, którzy źle się z tobą obeszli, że będziesz nadal relacjonował i brał udział w demonstracjach? Co masz w planach?
Oczywiście. Policja, rząd i media nigdy nie zmuszą mnie do milczenia i bierności. Demonstracje będą kontynuowane, i tysiącami będziemy wychodzić na ulice. Policja zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie nas kontrolować do tego stopnia, że byli komendanci policji sugerują w ogólnokrajowej telewizji, że należy aresztować ludzi jeszcze zanim zaczną uczestniczyć w demonstracjach.
Brzmi trochę jak Egipt albo Iran.
Doszliśmy do punktu, jeśli już tam nie byliśmy, w którym ostatecznie przekroczyliśmy linię dzielącą nas od Orwellowskiego społeczeństwa. Dobrze, że zwróciłeś uwagę na wypowiedzi byłych komendantów policji, o tym że ludzie, którzy zamierzają uczestniczyć w antyrządowych demonstracjach, powinni być aresztowani. Wyobraźmy sobie przez chwilę, że te wypowiedzi miały miejsce w Egipcie, albo Iranie, lub każdym innym państwie muzułmańskim, arabskim, latynoamerykańskim, afrykańskim lub azjatyckim - zostałoby one potępione jako dyktatury. Jeśli ma to miejsce tutaj, to jest to normalne. Ta hipokryzja przewija się w każdym materiale mediów korporacyjnych, od BBC do Sky, FOX i CNN w Stanach Zjednoczonych, ale często to rzekomo "centrowe" media są bardziej niebezpieczne, niż media skrajnie prawicowe. Wynika to z tego, że te ostatnie można łatwo zignorować z powodu bezmiaru głupoty w ich materiałach, podczas gdy BBC, chociaż obecnie podąża w tym samym kierunku, to stara się w subtelny sposób ukryć swoje prawdziwe oblicze za zasłoną bezstronności. Myślę jednak, że ta zasłona już dawno temu została odsłonięta, a jeżeli nie, to na pewno dzieje się to obecnie.
Przypis:
1. Condemn (ang.) - potępiać
tłumaczenie: Piotr Duda
Wywiad ukazał się 17 grudnia 2010 r. na stronie Electronic Intifada (electronicintifada.net). Matthew Cassel relacjonuje z Bejrutu w Libanie i jest asystentem wydawcy Electronic Intifada. Jego strona internetowa to justimage.org.