Christakis Georgiou: Kryzys strefy euro a integracja europejska cz. I

[2011-01-29 11:50:23]

Jest czymś oczywistym, że od września 2008 r. stoimy wobec najtrudniejszych problemów od czasu II Wojny Światowej, a być może nawet pierwszej. Żyjemy w naprawdę dramatycznych czasach (...). Wiele rynków nie funkcjonowało prawidłowo; wszystko wyglądało jak sytuacja z połowy września 2008 r. po tym jak zbankrutował Lehman Brothers.[1]
Jean-Claude Trichet, Prezes Europejskiego Banku Centralnego


Kryzys, który dotknął Europę na wiosnę i na początku lata 2010 r., jest dowodem na to, że mówienie o wychodzeniu z recesji, która rozpoczęła się we wrześniu 2008 r., jest zupełnie nietrafione. Pośród paniki, która na początku maja ogarnęła europejskie rządy i inwestorów na całym świecie, wiele złowróżebnych znaków wskazywało na to, że mamy do czynienia z sytuacją podobna do tej, która poprzedziła upadek Lehamn Brothers i wprowadziła światową gospodarkę w najgłębszą recesję od końca II Wojny Światowej, co przyznała nawet tak miarodajna osobistość jak prezes Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Jean-Claude Trichet. Ryzyko niewywiązania się z płatności przez państwa europejskie zmusiło nawet prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamę do naciskania na rządy Francji i Niemiec, aby uzgodniły rozwiązanie, które zapobiegnie kolejnej katastrofie finansowej. W rezultacie, przywódcy europejscy spędzili trzy miesiące, od połowy lutego do połowy maja, dyskutując nad dokładnymi warunkami udzielenia Grecji pomocy finansowej. Nie brakowało spekulacji, czy pomoc ta zostanie w ogóle udzielona, i czy Unia Gospodarcza i Walutowa (UGW - mechanizm stanowiący podporę euro) przetrwa ten kryzys. I chociaż dzięki ogromnym subwencjom potencjalnie sięgającym 750 mld euro oraz decyzji EBC o rozpoczęciu wykupywania zadłużenia państw udało się uniknąć katastrofy, to wśród polityków europejskich i komentatorów nadal toczy się debata na temat przyszłości UGW. W międzyczasie ponownie implementuje się bolesne decyzje o zmniejszaniu deficytu finansów publicznych, które wywołują opór ludności, a które stosowano w Europie już podczas procesu wprowadzenia euro w 1999 r.

Integracja europejska z perspektywy historycznej


Proces integracji europejskiej został zapoczątkowany ze względów geopolitycznych.[2] Po zakończeniu II Wojny Światowej głównym celem francuskiej polityki zagranicznej w Europie było powstrzymywanie i kontrolowanie odbudowy Niemiec.[3] Francuzi stopniowo doszli do wniosku, że najlepszym sposobem zapobiegnięcia dominacji Niemiec, zważywszy na okoliczności Zimnej Wojny i zagrożenie ze strony ZSRR, jest zainicjowanie wieloletniego procesu integracji interesów różnych klas rządzących na kontynencie. Przywództwo polityczne zajęłaby w nim Francja, a Niemcy stanowiłyby o jego sile ekonomicznej. Pierwszą konkretną formę proces ten przyjął w postaci Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (EWWiS) powołanej w 1951 r., w wyniku propozycji przedstawionej przez stronę francuską rok wcześniej.

Strategiczne cele Francuzów zbiegały się częściowo z celami Amerykanów[4], którzy byli w pełni świadomi konieczności odbudowy gospodarek europejskich z dwóch powodów. Pierwszym był strach przed przejęciem Europy zachodniej przez Rosjan. W celu stworzenia bastionu przeciw państwom bloku socjalistycznego gospodarki państw Europy zachodniej, w szczególności Niemiec, miały zostać odbudowane i zremilitaryzowane pod przywództwem USA (czego konkretnym przejawem jest NATO). Aby dokonać tej rekonstrukcji, należało powstrzymać francusko-niemiecką rywalizację, która doprowadziła do wybuchu trzech wojen w okresie 70 lat. Dlatego jednym z warunków amerykańskiej pomocy dla Europu, tzw. Planu Marshalla, ogłoszonego w czerwcu 1947 r. było zaakceptowanie przez państwa europejskie pewnej formy współpracy.[5]

Drugim powodem był strach przed wrogiem wewnętrznym, tj. europejskim ruchem robotniczym. W 1947 r. mocno obawiano się przejęcia władzy przez komunistów we Francji i Włoszech; wybuchły również strajki w zakładach Renault we Francji. Wpływ ruchu robotniczego mogła ograniczyć tylko szybka odbudowa i przywrócenie pewnego stopnia stabilności ekonomicznej.

Następnym krokiem integracji był Traktat Rzymski z 1957 r. który ustanowił Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG). Traktat zapowiadał stopniowe zniesienie taryf celnych do 1968 r.

Rozwój wypadków zmienił się nieznacznie w 1958 r. wraz z upadkiem Czwartej Republiki i nastaniem Piątej Republiki pod przywództwem gen. Charles’a de Gaulle’a. Oznaczało to zwrot w stronę bardziej stanowczej polityki zagranicznej Francji opartej na mocniej scentralizowanym systemie politycznym. De Gaulle był przeciwnikiem Traktatu Rzymskiego, i choć nie zamierzał go renegocjować, to usiłował tak pokierować procesem integracji europejskiej, aby o jego dalszym rozwoju decydowały negocjacje międzypaństwowe oraz ustalenia instytucjonalne, a nie "ponadnarodowe" federalne instytucje takie jak Komisja Europejska. Celem tych zabiegów była chęć lepszego wykorzystania potencjału polityczno-militarnego Francji. Dlatego kryzys "pustego krzesła", który rozpoczął się w czerwcu 1965 r., a polegający na nieuczestniczeniu przez Francję w pracach Rady EWG był wyrazem protestu przeciwko decyzji o wprowadzeniu od 1966 r. procedury podejmowania uchwał w Radzie kwalifikowaną większością głosów, co osłabiało pozycję Francji i pozbawiało ją prawa veta. Kryzys zażegnało tzw. "porozumienie luksemburskie" ze stycznia 1966 r., które w gruncie rzeczy sprowadzało się do utrzymania zasady jednomyślności. Zablokowało ono ważny krok w kierunku większego scentralizowania procesu decyzyjnego EWG.

Wizja De Gaulle’a łączyła w sobie dążenie do uniezależnienia się od USA z jednoczesnym pozostaniem w Sojuszu Atlantyckim.[6] Dwukrotnie w latach 60-tych zawetował on przyjęcie Wielkiej Brytanii do EWG obawiając się, że zamiast wzmocnienia stosunków pomiędzy najważniejszymi krajami na kontynencie, które mogłyby pewnego dnia stanowić przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych, ewoluuje ona w gigantyczny obszar wolnego handlu. Jest to jeden z głównych problemów procesu integracji europejskiej, w którym rywalizują ze sobą idea jednolitego rynku europejskiego podporządkowanego USA, której emanacją są kolejne rozszerzenia, oraz idea mniejszej i niezależnej Europy, której wyrazem był proces "pogłębiania" UE. Spór o przyszłość Europy wciąż trwa i można nim wyjaśnić wiele sprzeczności istniejących dziś w Unii Europejskiej.

W 1970 r. doszło do dwóch istotnych wydarzeń, które mogły zniweczyć wysiłki ostatnich dwóch dekad. Pierwszym było zawalenie się systemu z Bretton Woods opartego na stabilizacji kursów walut, a drugim ponowny kryzys kapitalizmu, zapoczątkowany recesją z lat 1974-75. Krach systemu z Bretton Woods doprowadził do katastrofalnych w skutkach konkurencyjnych dewaluacji walut państw członkowskich EWG, oraz niebezpiecznej niestabilności na rynkach walutowych, które zwiększały ryzyko dezintegracji wspólnego rynku europejskiego. Stanowić to mogło ogromny problem dla firm, które prowadziły swoją działalność w kilku państwach członkowskich i stabilność kursów walut była im potrzebna do planowania operacji. Recesja z lat 1974-1975 wywołała podobny szereg nieskoordynowanych reakcji. Państwom EWG udało się stopniowo stworzyć wspólną strategię, chociaż pierwsza próba integracji monetarnej w 1972 r., tzw. "wąż walutowy", w następnych latach spaliła na panewce.[7]

Drugą próbą było utworzenie w 1979 r. Europejskiego Systemu Walutowego (ESW) i tzw. Mechanizmu Kursowego (Exchange Rate Mechanism - ERM). Ustalenia dotyczące powołania tych mechanizmów były korzystniejsze dla słabych walut.[8] Miało to na celu ochronę marki niemieckiej przed dalszą rewaloryzacją wobec szybko tracącego na wartości dolara, oraz zyskanie poparcia gaullistycznej Francji, rządzonej obecnie przez Jacques’a Chiraca, który sprzeciwiał się cięciom budżetowym koniecznym dla wzmocnienia pozycji franka francuskiego w ERM.[9] Również niepowodzenie "węża" pozwoliło Francji domagać się od Niemiec poniesienia części ciężaru wdrażania nowego systemu, jeżeli pragną oni, aby integracja europejska była kontynuowana. Debata o kształcie europejskiej współpracy walutowej i równowadze, jaką powinna ona zapewnić pomiędzy interesami słabych i silnych walut państw członkowskich jest niezmienną cechą integracji europejskiej od lat 70-tych. Większość dyskusji z wiosny 2010 r. dotyczyło właśnie tego problemu.

Lata 70-te charakteryzowała deprecjacja dolara, który stał się główną bronią amerykańskiej klasy rządzącej w utrzymywaniu jej władzy gospodarczej. Jednym z efektów ubocznych powojennego boomu gospodarczego było osłabienie gospodarki USA w stosunku do gospodarek Niemiec i Japonii. Dlatego amerykańska klasa rządząca próbowała odwrócić niekorzystny wzrost ostatnich dwóch dekad dzięki różnym zabiegom m. in. ograniczeniem wydatków na zbrojenia[10], wprowadzeniem środków protekcjonistycznych takich jak 10 procentowy wzrost taryf[11] oraz jawną napaścią na standard życia amerykańskich robotników[12]. Jednocześnie maksymalnie wykorzystywała ona uprzywilejowaną pozycję dolara jako jedynej międzynarodowej waluty rezerwowej, co miało równie istotne znaczenie[13].

Przywilej ten pozwalał USA na utrzymywanie ogromnego deficytu na rachunku obrotów bieżących i dokonywanie znaczących dewaluacji dolara przez stosunkowo długie okresy bez ryzyka załamania się jego wartości. Dlatego w latach 70-tych Stany Zjednoczone nieoficjalnie prowadziły politykę pozwalającą na spadek wartości dolara w celu wzmocnienia amerykańskiego eksportu - taką politykę określa się czasami jako politykę "zbawiennego niedbalstwa" (benign neglect). Spowodowało to wprowadzenie przez Niemcy i w związku z tym również przez Unię Europejską polityki deflacyjnej, która jest stosowana do tej pory. Ponieważ rozwój Niemiec opierał się w tym czasie głównie na eksporcie, a marka niemiecka nie była w stanie rywalizować z międzynarodową walutą rezerwową jaką był dolar, aby uniemożliwić USA wykorzystywanie jego uprzywilejowanej pozycji, Niemcom pozostawała jedynie strategia ograniczenia popytu wewnętrznego, usprawnienie i unowocześnienie aparatu produkcyjnego, przeniesienie produkcji do państw o niższych kosztach pracy oraz ciągłe utrzymywanie nadwyżki na rachunku obrotów bieżących[14].

Wyjaśnia to dlaczego utworzenie ESW nie było wystarczającym środkiem, aby ustabilizować stosunki walutowe w Europie. Skuteczna współpraca walutowa wymagała pewnego stopnia konwergencji polityk gospodarczych państw członkowskich UE, co w kontekście nowych zasad rywalizacji ekonomicznej wprowadzonych przez USA, można było osiągnąć jedynie dzięki dostosowaniu się do niemieckiej polityki gospodarczej. Udało się to dopiero w 1983 r., kiedy prezydent Francji François Mitterrand zdecydował się na poparcie obozu "modernistów" w swoim gabinecie, któremu przewodził minister finansów i przyszły architekt nowego etapu integracji europejskiej Jacques Delors.[15]

W 1985 r. Delors został przewodniczącym Komisji Europejskiej, a rok później doprowadził do zawarcia Jednolitego Aktu Europejskiego (JAE), którego celem było zniesienie wszystkich barier handlowych do 1992 r. Istotne znaczenie miała również rezygnacja Francji z "porozumienia luksemburskiego". Do końca dekady zniesiono bariery w przepływie kapitału w Europie, a w 1991 podpisano Traktat z Maastricht, który zreformował EWG (od tej pory nazywanej Unią Europejską - UE) oraz przewidywał wprowadzenie jednolitej waluty do końca stulecia. Chęć stworzenia znaczącego budżetu oraz wspólnej polityki gospodarczej i fiskalnej ("europejskiego rządu gospodarczego" do powstania którego nawoływała Francja od 1983 r.) znalazła swój wyraz w narzuconych przez Niemcy pięciu kryteriach konwergencji, które stanowiły podporę jednolitej waluty.[16] W 1997 r. kryteria te stały się częścią Paktu na rzecz Stabilności i Wzrostu.[17] Państwa członkowskie próbując spełnić kryteria konwergencji wprowadziły w latach 90-tych szereg cięć w wydatkach budżetowych. Działania te wywołały sprzeciw odrodzonego ruchu robotniczego oraz wzrost sceptycyzmu wśród opinii publicznej odnośnie integracji europejskiej, który doprowadził do odrzucenia konstytucji europejskiej przez Francuzów i Holendrów w 2005 r.[18]

Wprowadzenie euro i utworzenie Europejskiego Banku Centralnego (EBC), paradoksalnie zainicjowane przez Francję, nadało integracji europejskiej bardziej ponadnarodowy i federalistyczny charakter. Instytucje ponadnarodowe (Komisja Europejska i EBC) wysyłają swoich przedstawicieli na ważniejsze fora międzynarodowe i mają wyłączność na stanowienie prawa w wielu istotnych dziedzinach, a mianowicie handlu, polityce monetarnej i rynku wewnętrznym.

Nowe komplikacje wywołał również rozpad Związku Radzieckiego. Z jednej strony pojawiły się rozbieżności pomiędzy Francją i Niemcami dotyczące przyszłości nowych niezależnych republik w Europie. Początkowo Francuzi mówili o konfederacji państw europejskich, jednak zwyciężył niemiecki plan zakładający jak najszybsze przyjęcie nowych państw członkowskich do UE. Składająca się wówczas z 15 państw Unia Europejska opierała się na delikatnym kompromisie, który przy obecnych 27 członkach jest jeszcze trudniejszy do osiągnięcia. Z drugiej strony po zakończeniu Zimnej Wojny i zjednoczeniu Niemiec odżyły stare obawy odnośniedominacji Niemiec w Europie lub nawet ich przeciągnięcia na wschód. Pomimo iż rząd Niemiec pod przywództwem kanclerza Helmuta Kohla był bardziej zainteresowany integracją polityczną, to wyraził on zgodę na Unię Gospodarczą i Walutową po części jako gest potwierdzający w oczach europejskich "partnerów" jego zaangażowanie w proces integracji.

Zarówno krach systemu z Bretton Woods jak i zakończenie Zimnej Wojny przyczyniły się do wzmocnienia pozycji Niemiec w Europie. Marka niemiecka dzięki swojej sile i stabilności wynikającej z bycia walutą największej europejskiej gospodarki stała się niejako z założenia fundamentem, na którym zbudowano współpracę walutową w Europie. ESW był w gruncie rzeczy obszarem marki niemieckiej.[19] Dawało to Bundesbankowi (Niemiecki Bank Centralny) całkowitą kontrolę nad polityką monetarną i kursową w Europie. Natomiast zjednoczenie Niemiec i wzrost ich populacji przełożyły się w ostatecznym rozrachunku na zwiększenie znaczenia Niemiec w instytucjach UE.[20]

Marksizm a Integracja Europejska


Na przełomie lat 60-tych i 70-tych Ernest Mandel i Chris Harman przedstawili rzetelne analizy procesu integracji europejskiej z marksistowskiego punktu widzenia.[21] Po upływie 40 lat ich tezy mają wciąż istotne znaczenie i stanowią podstawę dla zrozumienia jakie mechanizmy wpędzają w ruch proces integracji.

Pierwszą tezą o fundamentalnym znaczeniu było założenie, że integracja europejska jest reakcją na międzynarodową rywalizację i siłę amerykańskiego kapitału. Jego przewaga zarówno pod względem wielkości jak i zaawansowania technologicznego zmusiła kapitał europejski do połączenia środków, aby odzyskać pewien stopień konkurencyjności na rynku światowym. Rynki wewnętrzne poszczególnych państw europejskich nie były jednak na tyle duże, aby mogły w nich powstać przedsiębiorstwa zdolne do konkurowania z amerykańskimi odpowiednikami. Uczyniło to niezbędnym zniesienie przeszkód w handlu i przepływie kapitału oraz integrację wielu rynków w jeden gigantyczny rynek europejski - EWG. Zanim zdołał on powstać, wprawił w ruch proces konsolidacji kapitału, którego zadaniem było przygotowanie "krajowych championów" do nowych warunków związanych ze wzmocnioną konkurencją wewnątrz Europy, będąca wynikiem pełnej implementacji Traktatu Rzymskiego.[22]

Mandel dowodził, że siła instytucji ponadnarodowych zależała od stopnia wzajemnego przenikania się kapitału w Europie. Dlatego słabość Komisji Europejskiej w tamtym czasie sygnalizowała według niego początkowy etap europeizacji kapitału. Później Harman wyszczególnił trzy poziomy koncentracji kapitału: krajowy, regionalny i międzynarodowy. Przewidywał on, że "jeżeli państwo nie będzie w stanie udostępnić wystarczająco dużego obszaru dla aktywności kapitałów, konieczne będzie jego poszerzenie poprzez współpracę i integrację z innymi państwami. Dlatego w dłuższej perspektywie dominującym trendem będzie łączenie się państw w bloki regionalne".[23]

W istocie w latach 60-tych i 70-tych "przy pomocy ze strony rządowej koncentracja kapitału dokonywała się głównie w strukturach krajowych"[24]. Zmieniło się to jednak w połowie lat 70-tych, gdy gospodarki europejskie ogarnął kryzys, który ostatecznie wyzwolił daleko idący proces ich restrukturyzacji i gwałtownego wzrostu ilości fuzji w Europie. Dane na temat fuzji i przejęć dotyczące 1 tys. największych firm w Europie pokazują ich znaczny wzrost w dekadzie lat 80-tych. W latach 1982-1983 było 117 fuzji. Liczba ta wzrosła do 303 w latach 1986-1987 i 662 w latach 1989-1990. Na początku dekady dominowały operacje krajowe, ale pod jej koniec nastąpiła zmiana. Pomiędzy 1983-1984 r. 65,2% stanowiły transakcje krajowe, 18,7% na poziomie europejskim, a 16,1% to porozumienia międzynarodowe.[25] W latach 1988-1989 umowy krajowe stanowiły 47,4%, podczas gdy europejskie 40%, a 12,6% operacje międzynarodowe. Dane te wskazują na to, że skutkiem decyzji z roku 1985 r. o utworzeniu w przyszłości jednolitego rynku europejskiego było przyśpieszenie procesu restrukturyzacji poprzez fuzje i przejęcia, oraz promowanie tych operacji na poziomie europejskim. Decyzja polityczna przyczyniła się więc do nasilenia się centralizacji kapitału na poziomie regionalnym. Oczywistym wydaje się również fakt, że firmy europejskie starały się osiągnąć odpowiednie rozmiary poprzez konsolidację najpierw na poziomie krajowym, a dopiero później na poziomie europejskim.[26] Ostatecznie proces ten został wzmocniony w 1990 r. W badaniu zleconym przez Francuską Komisję Planowania w 2004 r. dowodzono, że "przez zakładanie przedsiębiorstw w innych państwach członkowskich oraz powstawanie firm na poziomie europejskim, udało się w Europie stworzyć, w szczególności w ostatniej dekadzie, silny ośrodek gospodarczy, którego wyznacznikami są Jednolity Rynek Europejski oraz euro"[27].

Na uformowanie się takiego ośrodka wskazuje również duża liczba członków rad dyrektorów zasiadających jednocześnie w radach kilku firm międzynarodowych (interlocking directorates). Świadczy to o istnieniu pewnego rodzaju środowiska skupiającego kapitalistów mających wspólne poglądy co do strategii konkurowania na światowym rynku. W 1990 r. Kees van der Pijl zbadał jak powstają takie środowiska na przykładzie 150 największych korporacji międzynarodowych i doszedł do wniosku, że "neoliberalna restrukturyzacja kapitału w Europie miała również wpływ na zwiększanie się liczby członków rad dyrektorów pracujących dla więcej niż jednej dużej korporacji. W pierwszej dekadzie po wejściu w życie Traktatu z Maastricht ruchy kapitału europejskiego były wyrazem otwarcia struktur kapitału finansowego ograniczonego do tej pory do poziomu krajowego, i ich transformację w międzynarodową sieć odrębną od sieci atlantyckiej".[28] Ostatni fragment tego cytatu wskazuje na proces kształtowania się bloku europejskich imperialistów rywalizującego na światowym rynku z imperializmem amerykańskim.

Można z tego wywnioskować, że przez dziesięciolecia integrację europejską napędzała koncentracja kapitału na poziomie regionalnym. Instytucje europejskie zostały wzmocnione w momencie, gdy proces europeizacji kapitału nabrał większego znaczenia ekonomicznego, niż proces konsolidacji kapitału na poziomie krajowym. Rezygnacja z "porozumienia luksemburskiego" przyczyniła się do scentralizowania procesu decyzyjnego, natomiast znacznie wzmocniono uprawnienia Komisji Europejskiej w obszarach, w których posiada ona wyłączne kompetencje.[29] Bezsporną kwestią są również duże uprawnienia EBC. Taki rozwój wydarzeń może tylko wzmocnić naciski jakim poddawane są państwa europejskie, aby dalej integrować się w europejskie super-państwo. Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że dzięki inicjatywie Francji z 1983 r. europejskie korporacje przemysłowe wspólnie utworzyły Europejski Okrągły Stół Przemysłowców (European Round Table of Industrialists - ERT), określany jako najbardziej wpływowe lobby biznesowe w Europie. Opowiada się ono za pogłębianiem integracji europejskiej, a wiele jego raportów i propozycji stało się w rzeczywistości oficjalną polityką Komisji Europejskiej[30]. Strategia lizbońska z 2000 r. czerpała swoją inspirację z serii raportów opublikowanych w poprzednich latach przez Grupę Doradczą do spraw Konkurencyjności powołanej przez ERT i doradzającej Komisji Europejskiej na temat planu reform.[31]

Aczkolwiek zarówno Harman jak i Mandel dowodzili, że proces integracji europejskiej podlegał także przeciwnym oddziaływaniom[32]. Rządy nadal w dużej mierze kierowały się w polityce interesem narodowym, który przekładał się na próby protekcjonizmu i preferowanie konsolidacji na szczeblu krajowym, a nie spółek i fuzji na poziomie europejskim.[33] Dotyczyło to w szczególności Francji, która również dzisiaj nie może się oprzeć pokusie uciekania się do rozwiązań krajowych. Przykładami takich działań są m.in. sprzeciw rządu Berlusconiego wobec przejęcia linii lotniczych Alitalia przez Air-France-KLM w 2008, a następnie sprzedaż akcji tej firmy włoskiej grupie finansowej, albo nadzorowanie przez rząd francuski fuzji firm Gaz de France i Suez w celu uniemożliwienia wrogiego przejęcia tej ostatniej przez włoskiego giganta energetycznego Enel.

Bardziej istotne jest jednak to, że integracja europejska stworzyła strukturę, w której każde państwo członkowskie dąży do obrony własnych interesów i kapitału w nim ulokowanego. Pomimo, że korporacje międzynarodowe działają na poziomie regionalnym (z wyjątkiem kilku globalnych koncernów), to są w znacznej mierze kontrolowane przez grupy kapitalistów, którzy cieszą się uprzywilejowanym traktowaniem przez poszczególne państwa członkowskie.[34] Dlatego każde państwo stara się tak interpretować politykę i strategię UE, aby służyły one interesom kapitalistów z danego kraju. Najlepszym przykładem takiego działania jest polityka państw strefy euro wobec ich wspólnej waluty. Nie przez przypadek Niemcy, podobnie jak Holendrzy, stale zabiegają o silną pozycję euro. Gugliemo Carrched udowodnił, że największa koncentracja firm wykorzystujących najnowsze technologie, które czerpią korzyści z silnego euro występuje właśnie w Niemczech.[35] Nie dotyczy to takich państw jak Francja i Włochy, które polegają na słabym euro, aby stymulować eksport.[36] Oznacza to, że francuscy i włoscy politycy regularnie narzekają na zbyt wysoką wartość euro i na sposób jego zarządzania, który nie bierze pod uwagę potrzeb przemysłu w ich krajach.

A więc integracja europejska to proces pełen sprzeczności, który dąży do trwałego połączenia ze sobą krajowych frakcji europejskiego kapitału, podczas gdy każda z tych frakcji tak próbuje uformować ten proces, aby służył jej interesom.[37] Ponadto słaby kapitał mający niewielkie szanse przetrwania na otwartych wodach rynku europejskiego szuka ochrony ze strony państwa, w którym został zgromadzony. Obydwa powyższe elementy stanowią trzon ogromnej konserwatywnej siły, która opóźnia pełną integrację w Europie, a mianowicie konsolidacje kapitału na poziomie regionalnym i organizację funkcji państwowych na analogicznym poziomie.[38] Jedynym sposobem na pozbycie się tej przeszkody raz na zawsze byłoby polityczne zjednoczenie Europy za pomocą siły przez najpotężniejsze państwo - Niemcy. Ostatnia tego typu próba zakończyła się II Wojną Światową, a następnie Zimną Wojną, w czasie której niemiecka klasa rządząca została zmuszona do zaakceptowania kompromisu, na mocy którego jej dominacja w Europie miała być uzgadniana w sposób pokojowy z innymi państwami europejskimi. W obliczu rywalizacji z imperializmem innych państw (USA, ZSRR, oraz wyłaniające się obecnie Chiny), państwa te nie miały innego wyboru, niż walka o jak najlepszą pozycję w mającym powstać europejskim bloku imperialistycznym pod przywództwem Niemiec (chociaż trzeba szczerze przyznać, że Francja ma w nim również wiele do powiedzenia).

W tym miejscu muszą pojawić się dwie uwagi. Cały proces integracji nie odbywa się w próżni, ale w kontekście globalnej polityki gospodarczej, w której istnieją rywalizujące ze sobą imperializmy. Dominujący imperializm amerykański ma potencjał do działań w skali globalnej i do wpływania na rozwój wydarzeń na całym świecie, włączając w to Europę. Nastawienie USA do procesu integracji europejskiej jest przychylne dopóty, dopóki nie zagraża on interesom Stanów Zjednoczonych. Dlatego popierają wszystkie działania, które osłabiają tworzenie z UE strategicznie i politycznie niezależnego gracza na scenie międzynarodowej, co miałoby nastąpić dzięki osiągnięciu wysokiego stopnia spójności wewnętrznej. Stany Zjednoczone zdecydowanie opowiedziały się za szybkim przyjęciem do UE państw Europy środkowo-wschodniej, głośno wspierały kandydaturę Turcji (tradycyjnego i do niedawna również bardzo lojalnego sprzymierzeńca USA), oraz mocno sprzeciwiały się próbom stworzenia niezależnego europejskiego potencjału wojskowego i struktury dowodzenia poza strukturami NATO.[39] Jednym z powodów amerykańskiej kampanii na Bliskim Wschodzie od 2001 r. jest podział, jaki akcja tego typu wywołuje wśród państw europejskich. Pomimo zdecydowanego sprzeciwu Francji i Niemiec, czyli państw które stanowią siłę napędową integracji europejskiej, iracką kampanię George’a W. Busha wsparły, oprócz tradycyjnych sojuszników takich jak Wielka Brytania, również tak znaczące państwa jak Włochy, Hiszpania i Polska. Wreszcie Amerykanie wciąż skarżą się na strategię gospodarczą Niemiec, która generuje strukturalną nadwyżkę handlową, i na wynikające z niej konsekwencje deflacyjne.[40] Strategia ta zmusza pozostałe państwa członkowskie do dostosowania się do jej założeń, i zdominowała gospodarkę europejską do tego stopnia, że amerykańskie władze narzekają na nią w równym stopniu co na politykę kursową Chin.

Druga uwaga wiąże się z przewidywaniami Mandela z roku 1970 r, który sądził, że proces integracji ekonomicznej w Europie będzie zawsze można odwrócić, dopóki integracja instytucjonalna nie osiągnie odpowiedniego stopnia rozwoju. Dlatego był przeświadczony, że: "moment prawdy dla zjednoczonej Europu nadejdzie, gdy obejmie ją powszechna recesja"[41]. Słowa te potwierdziły się przynajmniej dwa razy: podczas recesji lat 70-tych i początku lat 80-tych, która spowodowała pogłębienie integracji europejskiej przez utworzenie wspólnego rynku oraz UGW; oraz w czasie kryzysu walutowego w Europie w latach 1992-1993, który po raz kolejny zmusił funta, lirę i franka do opuszczenia mechanizmu kursowego (ERM). Pomimo tych wydarzeń, jak i spekulacji co do tego, czy euro zostanie w ogóle wprowadzone, integracja europejska poszła do przodu. Według Carchediego "zrozumiano, że dalsza integracja gospodarcza (UGW) jest niezbędna nie tylko ze względów politycznych ale również ekonomicznych. Kryzys mechanizmu kursowego (ERM) w latach 1992-1993 pokazał jak wielkie miało to znaczenie"[42]. Powyższe dwa ciągi zdarzeń pokazują, że każdy kryzys działa jak katalizator, który eliminuje opozycję do dalszej integracji ukazując w praktyce dlaczego dominujące frakcje kapitału europejskiego nie mogą dalej polegać wyłącznie na ochronie ze strony państw narodowych, i dlaczego poszczególne państwa byłyby znacznie słabsze gdyby pozostawiono je samym sobie.[43]

Christakis Georgiou
tłumaczenie: Piotr Duda
przekład przejrzał: Bartosz Olesińsk


Tekst pochodzi z pisma "International Socialism Journal" (www.isj.org.uk) (nr 128).

Dziękujemy redakcji za zgodę na publikację przekładu.

Pobierz tekst w formacie pdf.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku