Lautsi v. Italia
W 2009 r. Soile Lautsi wygrała proces - Trybunał w Strasburgu w składzie siedmiu sędziów orzekł, że obecność krzyży narusza (zagwarantowane Europejską Konwencją Praw Człowieka) wolność sumienia i wyznania oraz prawo rodziców do wychowania dzieci według swoich przekonań. W uzasadnieniu można było przeczytać: "Państwo powinno powstrzymać się od narzucania, nawet w sposób pośredni, określonej wiary w miejscach, w których znajdują się osoby od niego zależne. (...) Obecność krzyża może powodować, że uczniowie odbierają edukację w środowisku szkolnym jako naznaczonym obecnością danej religii, co może być źródłem zaburzeń emocjonalnych w przypadku uczniów innych wyznań, lub ateistów." W wyroku wydanym w pierwszej instancji podkreślano, że "wolność od religijnego przymusu to nie tylko wolność od przymusu praktykowania religii, ale też wolność od religijnych symboli".
Po uzyskaniu pozytywnego wyroku w Strasburgu, rodzina Albertin-Lautsi stała się ofiarą wielokrotnych aktów przemocy - wyrażonych w słowach i czynach - na ich domu wymalowano czerwone krzyże, dostawali anonimowe listy zapraszające ich by opuścili miejscowość i kraj, a także pogróżki przemocy fizycznej.
Symbol pasywny
Rząd włoski odwołał się od wyroku do Wielkiej Izby Trybunału w Strasburgu. Przez wiele miesięcy w wielu krajach Europy trwała "walka o krzyże" - zawieszano je tam, gdzie ich do tej pory nie było, nawoływano do ich obrony. Watykan wykonywał niestrudzoną pracę lobbingu próbując wpłynąć na rządy wszystkich katolickich krajów UE. Największą presję wywierał oczywiście na rząd włoski - gdzie sprawa krzyża stała się bardzo ważna w relacjach z premierem Silvio Berlusconim i stanowi cenę rozgrzeszenia za bunga-bunga.
18 marca 2011 r. zapadł ostateczny wyrok w sprawie "Lautsi v. Italia", całkowicie inny niż poprzedni. Grand Chambre, nie ma naruszenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, gdyż wiszące krzyże nie prowadzą do indoktrynacji religijnej. Sędziowie Wielkiej Izby uzasadnili wyrok: "w przypadku krzyży we włoskich szkołach indoktrynacji nie ma, krzyż jest bowiem symbolem "pasywnym". Jego obecność w szkołach nie jest powiązana z obowiązkiem nauczania religii chrześcijańskiej. Nie odnotowano też przypadków nakłaniania uczniów przez nauczycieli do praktyk religijnych. I nie ma zakazu, by w szkołach były symbole czy nauczanie innych religii, jeśli taka byłaby wola rodziców i uczniów. Nie są zakazane chusty islamskie, a w niektórych szkołach jest świętowany początek i koniec ramadanu". Siedemnastu sędziów z Wielkiej Izby Trybunału w Strasburgu, przy dwóch głosach przeciwnych uznało, że to, czy krzyże mogą wisieć w państwowych szkołach należy do swobodnego uznania państw Unii Europejskiej.
Wojny krzyżowe
Pierwszy rozpoczął Adel Smith - muzułmanin z Ofeny w prowincji Abruzzo, który zażądał usunięcia krzyża ze szkoły do jakiej chodziły jego dzieci lub zawieszenia obok 112 sury Koranu. Wygrał proces a Trybunał w Aquila nakazał usunąć krzyż, motywując wyrok: "W środowisku szkolnym, obecność krzyża wprowadza uczniów w błędne przekonanie, dotyczące wymiaru kulturalnego wiary, które prowadzi do podświadomej interpretacji, że to Państwo, w szkole publicznej, stawia kult katolicki w centrum Wszechświata i traktuje jako prawdę absolutną, bez żadnego respektu dla roli, jaką w historycznym procesie rozwoju ludzkości odegrały inne podmioty religijne i społeczne". Rząd włoski jednak rozwiązał sprawę powołując się na Konkordat.
W 2005 r. sędzia Luigi Tosti odmówił prowadzenia rozpraw w sali sądowej z krzyżem, domagając się usunięcia go lub eksponowania symbolu menory. W efekcie został zwolniony z pracy. Wyrok w jego sprawie ma zapaść za miesiąc - będzie na pewno ważnym etapem włoskiej wojny krzyżowej. Tosti też ma zamiar procesować się w Strasburgu, ucząc się jednak na błędach Lautsi.
Agnieszka Zakrzewicz
Z Massimo Albertin, mężem Soile Tuulikki Lautsi rozmawia Agnieszka Zakrzewicz
Jak wasza rodzina odebrała ten wyrok?
Jesteśmy bardzo rozczarowani - nie da się tego ukryć. Trudno było wyobrazić sobie taką całkowitą zmianę opinii sędziów. Pierwszy wyrok w Strasburgu mówił jasno, że eksponowanie symboli religijnych narusza wolność sumienia i wyznania oraz prawo rodziców do wychowania dzieci według swoich przekonań, zagwarantowane Europejską Konwencją Praw Człowieka. Teraz sędziowie stwierdzili, że nie narusza, gdyż nie ma indoktrynacji.
Jest to nieprawda. My zwróciliśmy się do sądu, gdyż nasze dzieci uczęszczające do tej szkoły były właśnie indoktrynowane. To nieprawda, że we włoskich szkołach mogą też wisieć inne symbole religijne, że świętuje się ramadan i że są lekcje religii na których naucza się Koranu czy studiuje Torę. Włochy są krajem katolickim, w którym nadal dyskryminuje się ateistów i innowierców. Myślę teraz, że nasz adwokat powinien bardziej stawiać nacisk na te sprawy.
Jeżeli wczytamy się w wyrok Wielkiej Izby, to wydaje się on zrównoważony. "Efektom wyeksponowania krzyża" nie należy nadawać aż tak dużej rangi, gdyż obecność ta "nie jest związana z obowiązkowym nauczaniem chrześcijaństwa". Trybunał pozostawił państwom decyzje w tej sprawie.
Niestety coraz częściej Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu staje po stronie państw członkowskich, a nie obywateli, którzy się odwołują do tej najwyższej instancji przeciwko własnym państwom. Jeżeli taka będzie tendencja, trudno będzie dochodzić sprawiedliwości, zwłaszcza w sprawach związanych z religią. Ten wyrok byłby zrównoważony, gdyby wszystkie kraje w Europie były laickie. Teraz będziemy mieli kraje, w których do eksponowania krzyża nie będzie się przywiązywać dużej wagi - tak, jak zresztą było to przed wyrokiem - oraz kraje, w których krzyż będzie eksponowany w sposób emfatyczny. Tak będzie we Włoszech. Proszę tylko zwrócić uwagę, że wyrok nie autoryzuje zawieszania nowych krzyży lecz tylko dotyczy ewentualnego usunięcia ich.
Burmistrz z Ligi Północnej z sąsiedniego miasteczka Cittadella, w 2009 roku radził burmistrzowi waszego miasteczka, aby rodzinie Albertin-Lautsi odebrano rezydencję w Abano Terme i groził, że na murach u siebie zawiesi listy gończe z pana twarzą i napisem "Wanted". Czy spotkały was jakieś nieprzyjemności również teraz, po tym wyroku?
Na razie nie. Może nam dadzą spokój skoro przegraliśmy... Niestety w 2009 roku, gdy wygraliśmy spotkało nas wiele nieprzyjemnych rzeczy: wymalowano nam krzyże czerwoną farbą na ogrodzeniu - był to widok dość makabryczny. Otrzymaliśmy anonimowe listy i pogróżki.
Nie żałujecie, że zaczęliście tę sprawę?
Teraz, po 9 latach czujemy tylko zmęczenie. Przegrana pogłębia je. Nie żałujemy jednak. Nasza sytuacja pokazuje, że ateiści są nadal dyskryminowani we Włoszech, a dyskryminacja ta wynika z indoktrynacji. Trudno zgodzić się, że krzyż jest "pasywny". Równie dobrze można powiesić swastykę na ścianie w szkole lub młot i sierp - skoro symbole są pasywne. To jednak nie koniec "drogi krzyżowej" - we Włoszech za miesiąc zapadnie wyrok w sprawie Luigiego Tosti - sędziego, który odmówił prowadzenia rozpraw w salach sądowych, gdzie jest zawieszony krzyż. Domagał się usunięcia go lub eksponowania menory - został zwolniony z pracy...
Tekst i wywiad ukazały się na blogu W Cieniu San Pietro (wcieniusanpietro.blogspot.com).