Jakub Majmurek: Katastrofy smoleńskiej nie było

[2011-04-11 08:36:36]

Mija właśnie rok od katastrofy w Smoleńsku. Czy jednak wydarzyła się ona gdziekolwiek indziej poza telewizją? Po tym roku mam coraz mniej pewności. Oglądane na żywo, w czasie rzeczywistym obrazy zlewają się z setkami telewizyjnych transmisji, reportaży i filmów. Żałoba, "ciało króla" wiezione przez miasto, rozpaczające na ulicach tłumy - to wszystko wygląda jak kolejna powtórka melodramatu, który widzieliśmy już po śmierci Diany Windsor, papieża, Stalina. Jak pisał Baudrillard: "[...] mamy wrażenie, że nigdy tak naprawdę nie było nam dane zapoznać się z oryginałem. Źli aktorzy, źli dublerzy, zły striptiz".

Śmierć Lecha Kaczyńskiego - wbrew nadziejom prawicowych publicystów - nie stała się prawdziwym politycznym wydarzeniem. Nie wyznaczyła żadnych nowych podziałów, nie unieważniła dotychczasowych sporów. Wręcz przeciwnie, zakonserwowała stare: "oświecenie" kontra "ciemnogród", "normalni" kontra "oszołomy", na nowo zamykając polską wspólnotę w chocholim tańcu. Od roku obserwujemy powrót widm. Marsze z pochodniami cementują lęk nieprawicowej inteligencji przed "faszyzmem"; okrzyki "krzyż to skandal!" cementują lęki "prawicowego ludu" przed zapaterystowską bolszewią.

Smoleńskie zapadlisko


Wydarzenie nie istnieje samo w sobie. Istnieje wyłącznie dzięki działaniom podmiotu, który uznaje je za swoje i zrywa z dotychczasowym sposobem myślenia i działania. Wydarzenie faktycznie zachodzi dopiero za sprawą czyjejś decyzji, jest konstytuowane retrospektywnie. W tym sensie Smoleńsk nie jest wydarzeniem. Nie pojawił się żaden polityczny podmiot, który uznałby prawdę "wawelskiej skały" za swoją i radykalnie zmienił współrzędne politycznych sporów w Polsce. Oglądane przez nas wszystkich obrazy smoleńskiej katastrofy i żałoby nie nabrały jakichkolwiek sensów, tak by mogły stać się wydarzeniem. Rozegrały się tylko w sferze wirtualnej, jako transmitowane na żywo telewizyjne symulakrum.

Smoleńsk okazał się zapadliskiem. Wydarzenie historyczne niesione jest zawsze pewną wizją świata i utopią: taka była rewolucja przemysłowa, Komuna Paryska, rewolucja październikowa. Zapadlisko jest natomiast osunięciem się gruntu historyczności pod stopami, zjawiskiem "pozostawiającym po sobie [...] wrażenie bezwydarzeniowości", wobec którego "żadna władza nie może dowieść swojej skuteczności". Taka była właśnie katastrofa smoleńska, podobnie jak masakra w Timişoarze, pucz Janajewa czy wojna z terrorem.

Zakładnicy


Podstawową figurą polityki kształtowanej wokół wydarzenia jest bojownik. To podmiot wydarzenia, który przysięga mu wierność i wciela je w życie, gotowy poświęcić dla niego swoje pojedyncze istnienie. Śmierć bojownika wynika z świadomej decyzji, jest autonomicznym aktem.

Figurą polityki kształtowanej wokół zapadliska jest zakładnik. Zakładnik nie staje się nim w wyniku świadomej decyzji, ale za sprawą przypadkowego trafu. Czas zakładnika to ciągle teraźniejszym czas transmisji na żywo. Jego zagrożone życie ma jedynie na krótką chwilę skupić uwagę telewizyjnej publiczności.

Czy największy błąd polityki historycznej polskiej prawicy nie polega na pomieszaniu figury zakładnika i bojownika? Żołnierze pomordowani w Katyniu funkcjonują jako martwi zakładnicy, których trupy (czy choćby ich guziki) ciągle podrzuca się Rosjanom i światu, by akumulować polską "wartość ofiarniczą", wzbudzać wyrzuty sumienia. Dokładnie w tej samej roli zostali obsadzenia pasażerowie tupolewa. Wyniesienie jednego z nich na "wawelską skałę" miało sprawić, że z martwego zakładnika stanie się świadkiem wydarzenia, nie jest to jednak możliwe. Lech Kaczyński stał się więc dla swoich zwolenników jednocześnie zakładnikiem i bojownikiem: przypadkową ofiarą i kimś, kto swoim życiem i śmiercią dał wyraz heroicznym cnotom i służbie ojczyźnie. Ta sprzeczność paraliżuje wszystkie "ruchy 10 kwietnia".

Poza zasadą rzeczywistości


"Informacja w czasie rzeczywistym zatraca się w całkowitej nierzeczywistej przestrzeni, dostarczając ostatecznie jedynie czystych, bezużytecznych i błyskawicznych obrazów telewizyjnych, ujawniając swą pierwotną funkcję polegającą na wypełnianiu próżni, zatykaniu dziury ziejącej w samym środku ekranu, przez którą wycieka substancja wydarzeń". Ideologia kryje się po stronie form, a nie po stronie wypełniających je treści. Ideologią naszej narodowej żałoby okazał się ostatecznie nie żaden"„faszyzm PiS" - ale funeralna ekstaza komunikacji fabrykowana przez współczesne media. Przybiera ona na całym świecie dokładnie takie same formy, niezależnie od tego, czy umierają gwiazdy muzyki, sportu, "przywódcy narodu" czy głowy Kościołów.

Być może wszyscy na lewicy przeceniliśmy rolę Kościoła w smoleńskiej żałobie. Jej reguł nie ustalał wcale Kościół, tylko telewizje; jej generatorem i transmiterem były nie ambony, tylko całodobowe kanały informacyjne. Wierni byli widoczni w przestrzeni zorganizowanej przez Kościół tylko o tyle, o ile przestrzeń ta została wcześniej włączona w telewizyjną symulację.

Nadprodukcja znaczeń przez środowiska prawicowe, które usiłowały wpisać tę śmierć w porządek narodowej teodycei, była z góry skazaną na klęskę. "Poezja obywatelska" czy Jan Pietrzak wyśpiewujący na YouTube, że "po Katyniu pierwszym przyszedł Katyń drugi", nie mogli wygrać z hegemonią transmisji telewizyjnej w czasie rzeczywistym. Działania prawicy miały w sobie coś z alergicznej reakcji, nie były w stanie nadać sensu i kształtu smoleńskiej katastrofie.

Ofiarą medialnej maszynki padła jednak nie tylko prawicowa praca sensotwórcza czy oparty na niej projekt politycznej mobilizacji (co akurat cieszy), ale także sama zasada rzeczywistości. Znikł efekt prawdy, podważone zostały wszelkie gwarantujące go mechanizmy. Czy smoleńskie teorie spiskowe nie są tego symptomem? Czego tak właściwie żądają od Rosji czytelnicy "Gazety Polskiej" czy widzowie "Mgły"? Jakie "wyjaśnienie sprawy" by ich zadowoliło, rozwiało wszelkie wątpliwości? Cała ta obscena spisku wyrasta z tęsknoty za zasadą rzeczywistości, tyle że w efekcie jeszcze bardziej tę rzeczywistość podważa.

***


Takie wydarzenia/nie-wydarzenia jak Smoleńsk pokazują, jak wiele musi się zdarzyć - na żywo, w czasie rzeczywistym, na wszystkich kanałach - by nic się nie wydarzyło.

Katastrofy smoleńskiej nie było. Jak wszystkie telewizyjne hity i ten się wkrótce starzeje, zatrze pomału w naszej pamięci.

Jakub Majmurek


Tekst ukazał się na stronie internetowej "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku