Bartosz Machalica: Wytępić całe to bydło

[2011-05-10 14:20:24]

Bydgoszcz - porażka ruchu kibicowskiego


Finał piłkarskiego Pucharu Polski w Bydgoszczy zakończył się poważną porażką ruchu kibicowskiego. Zaczęło się obiecująco. Kibice Legii i Lecha opuścili trybuny, na których pozostawili transparenty krytykujące stosunek rządu i mediów do kibiców. Wydawało się, że komunikat pójdzie w świat. Po zakończeniu meczu w świat poszedł jednak zupełnie inny komunikat. To nie antyrządowe transparenty, lecz zupełnie inne obrazki zdominowały przekaz medialny. A miało być inaczej: po powrocie na trybuny kibice Legii i Lecha mieli zaprezentować wzorowy doping, dopełniający obraz cywilizowanych, choć niepokornych kibiców. Gdy wykonano ostatni rzut karny, okazało się jednak, że kibicowskie stowarzyszenia nie mają pełnej kontroli nad młodymi chłopakami z Bródna czy Jeżyc. Zgodnie z ustaleniami między Stowarzyszeniem Kibiców Legii Warszawa a Wiarą Lecha kibice mieli nie wbiegać na boisko. Ale nikt nie był w stanie tego wyegzekwować. To poważny cios dla ruchu kibicowskiego.

Tusk cudotwórca


Tę obserwację, widoczną raczej tylko dla wtajemniczonych, przykrył pierwszy cud Donalda Tuska: premier w ciągu jednej nocy najbezpieczniejszy stadion w Polsce, czyli stadion Legii, zamienił w najniebezpieczniejszy. Potem był cud drugi, jeszcze potężniejszy: niebezpieczny okazał się także jeden ze stadionów, na których będą rozgrywane mecze na Euro, co jest skądinąd informacją o wymiarze międzynarodowym. Jeszcze w środę poznańska policja uważała, że mecz Lecha z Górnikiem nie zagraża niczyjemu bezpieczeństwu, ale już w czwartek stadion przy Bułgarskiej stał się niebezpieczny. Jest to jednak tylko cud tymczasowy, bo stadion będzie niebezpieczny do soboty. W niedzielę, gdy pojawią się na nim sympatycy poznańskiej Warty, znów stanie się bezpieczny. Uff... Może to kibice Lecha czynią ten obiekt niebezpiecznym? Ale to pod warunkiem, że pobiją się sami ze sobą. Obecnie bowiem w związku z remontem (remont nowego stadionu to zresztą osobny temat), nie są nań wpuszczani kibice przyjezdnych. Tak więc kibice Lecha są niebezpieczni sami dla siebie.

Pora zejść na ziemię. Cudowności w działaniach Donalda Tuska jest niewiele, sporo zaś starej dobrej odpowiedzialności zbiorowej. Na Lecha i Legię chodzi przeciętnie w sumie 35 tys. osób tygodniowo. Karty kibica ma kilkaset tysięcy. W Bydgoszczy rozrabiało góra 200 osób. To promil rzeszy sympatyków obu klubów. Karę poniosą wszyscy. Dlaczego? Ponieważ Donald Tusk to twardziel. Szeryf, który bez mrugnięcia okiem walczy z patologiami. Nieważne, czy chodzi o dopalacze, pedofilów czy kibiców. Medialna burza musi być. Większość społeczeństwa, która stadiony widuje co najwyżej w telewizji, działania rządu kupi. A to cel nadrzędny. Nikt nie nagłośni informacji, że z roku na rok liczba incydentów na stadionach piłkarskich spada, co przyznaje policja. Tendencja jest wyraźna, a porównania z pełnymi agresji latami 90. są nie na miejscu. Mamy więc do czynienia z paradoksem - im bezpieczniej na stadionach, tym ostrzejsza walka z "kibolstwem".

Tusk straszy opinię publiczną "kompromitacją" podczas Euro 2012, żerując na niewiedzy większości społeczeństwa. Szansa, że 100 bojówkarzy wylosuje bilety na jeden i ten sam mecz Euro jest mniej więcej taka jak to, że Ryszard Kalisz (wszak zapalony tenisista) wygra Wimbledon. Zresztą, powiedzmy szczerze: większość tego towarzystwa mecze piłkarskiego Euro interesują równie mocno, co Puchar Świata w saneczkarstwie. Jeśli problem się pojawi, to nie na stadionach, lecz w strefach kibica. Tam jednak problemem mogą być chuligani w ogóle, a nie mityczni "kibole".

Zapomniał Donald, jak "kibolem" był


Donald Tusk ma osobisty powód, aby nie lubić kibiców. Co prawda sam był w latach 70. prominentnym kibicem, czy - jak by powiedziały dzisiejsze media - kibolem Lechii Gdańsk. Znając relacje Tomasza Wołka o sławnych wyczynach premiera, można by go nawet nazwać, jak jedna z redaktorek stacji TVN24, pseudokibolem (sic!). Widać z kibicowskiej solidarności pozostało niewiele. Liczy się polityka. A tej wiosny kibice zaczęli Tuskowi na tym polu bruździć. Transparentów o treści "Miały być drogi. Jest drogi cukier", takich "szmat" (cytując dziennikarzy działu sportowego "Gazety Wyborczej"), na oczach blisko stutysięcznej widowni ligowej kolejki wywieszać nie wolno. Komisja Ligi każdemu klubowi przysoliła po tysiąc złotych kary za "transparenty niezwiązane z meczem". W odpowiedzi zawisły kolejne transparenty niezwiązane z meczem: "Witamy w Tuskolandii. 1000 zł kary za krytykę rządu".

Against Modern Football


I w tym miejscu dochodzimy do istotnego sporu o charakter piłkarskich stadionów. Czy mają być one miejscem, gdzie widzowie (bo już nie kibice) podziwiają występy wirtuozów piłki kopanej? Czy może miejscem artykulacji społecznych nastrojów i społecznego gniewu - niezależnie od politycznych kolorów? To jedna ze stawek dzisiejszego konfliktu kibiców z rządem i częścią mediów.

Cały spór ma jednak znacznie szerszy wymiar. Zajął się nim w jednym ze swoich filmów Ken Loach. Bohaterowie Szukając Erica to w większości fanatyczni kibice Manchesteru United. Jeżdżą na wyjazdowe mecze za swoją ukochaną drużyną po całej Anglii. Wiernie meldują się w miejscowym pubie, gdy tylko United wybiega na zieloną murawę - żaden z nich od dziesięciu lat nie pojawił się natomiast na stadionie swojego ukochanego klubu. Old Trafford, stadion zwany "Teatrem Marzeń", jest dla nich niedostępny. Dlaczego? "Wymiana publiczności". Jeszcze w latach 80. futbol w Anglii był sportem klasy robotniczej i to jej przedstawiciele zapełniali trybuny. Dzisiaj stadiony piłkarskie zasiedlają przedstawiciele klasy średniej, ze wskazaniem na jej wyższą część. Przyczyna? Stopniowa podwyżka cen biletów. Rok po roku. Funt po funcie. Dzisiaj średnia cena biletu na mecz angielskiej Premiership jest cztery razy wyższa niż na mecz niemieckiej Bundesligi. Starym kibicom i ich potomkom pozostało oglądanie meczów w telewizji i wspominanie starych dobrych czasów. Jak pokazuje film Loacha, dla młodego przedstawiciela working class jedyną szansą na zdobycie biletu na mecz ukochanej drużyny jest... wstąpienie do lokalnej grupy przestępczej, której boss hojnie nagradza swoich kompanów wejściówkami. Kibicom Manchesteru United taki stan rzeczy nie odpowiada. Dlatego, tak jak wielu fanów innych angielskich drużyn, prowadzą walkę z nowymi właścicielami klubu (podobnie jak swego czasu sympatycy Legii Warszawa). Zakładają także własny klub piłkarski. Zasady jego działania nie pozwalają utożsamiać klubu piłkarskiego z nastawionym na zysk przedsiębiorstwem. Są częścią ruchu "Against Modern Football".

Ten konflikt toczy się również w polskich warunkach. Czy kluby mają być przedsiębiorstwami zapewniającymi rozrywkę, colę i hamburgera przedstawicielom klasy średniej? Czy miejscem skupiającym kibiców, których często trudno nazwać wygranymi transformacji, a którzy jednak kochają swój klub miłością przez duże M i lubią na stadionie wykrzyczeć, co im leży na wątrobie?

W Polsce ostrość tego sporu zaciemnia obraz chuligana w kominiarce i klubowym szaliku. Z chuligaństwem walczyć należy. Najlepiej jednak u społecznych źródeł tego typu postaw. Podobnie jak należy walczyć z przestępczością zorganizowaną, działającą niekiedy pod przykryciem klubowego szalika. Pamiętajmy jednak, że nawet ostatnie nagłośnione zatrzymania kibiców pokazują, że zorganizowana przestępczość nie dotyczy wszystkich grup kibicowskich, tylko pojedynczych ekip. Jest to jednak rak, który należy usuwać, tak jak walczy się z przestępczością zorganizowaną. Zamykanie stadionów dla dziesiątków tysięcy kibiców to nie najlepszy sposób.

Ziobryzm stosowany


Jakie narzędzia walki z chuliganami proponuje rząd? 1. Zakazy wejścia na wszystkie mecze piłkarskie w Polsce. Proszę bardzo, sądy mogą zresztą o takich zakazach orzekać już dzisiaj. 2. Zamykanie stadionów? Dlaczego to najgorszy z możliwych sposobów, już trochę pisaliśmy. 3. Sądy na stadionach? Pachnie ziobryzmem w czystej postaci. Zdaniem ekspertów szykuje się jeszcze większa kompromitacja niż w przypadku sądów 24-godzinnych. 4. Zakazać wyjazdów. Ten patent testują obecnie Grecy. Niedawno oni również rozgrywali finał krajowego pucharu, AEK Ateny kontra Atromitos Ateny. Skończyło się taką zadymą, że grający w Atromitosie byli reprezentanci Polski Marcin Baszczyński i Marek Saganowski już pakują walizki i marzą o powrocie na bezpieczne polskie stadiony.

Jakich stadionów chcemy?


Grecję pozostawmy miłośnikom mocnych wrażeń. Anglię traktujmy jako przestrogę. Rzućmy jednak okiem za zachodnią granicę - pełne stadiony, chóralne śpiewy, klubowe flagi i bilety już od kilku euro. Zamiast więc razem z rządzącymi i częścią mediów zastanawiać się, jak "wytępić całe to bydło", zastanówmy się, jak przybliżyć się do Bundesligi.

Bartosz Machalica


Tekst ukazał się na stronie internetowej "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku