O co walczy RAŚ?
Odpowiedź na to pytanie najłatwiej znaleźć w opracowanym przez to ugrupowanie dokumencie "Statut Organiczny" dla Regionu Autonomicznego Górny Śląsk. W zamyśle śląskich autonomistów dokument ten miałby być swoistą konstytucją autonomicznego Śląska. Statut powołuje organy władzy Górnego Śląska, takie jak Sejm, Senat, Premier, Gabinet, Skarb Górnośląski , Górnośląski Rzecznik Praw Obywatelskich, czy Górnośląski Sąd Administracyjny. Wiele emocji budzić może użycie nazwy organu wykonawczego (Premier) typowego raczej dla państw niepodległych. To jednak kwestia pewnej symboliki. Znacznie więcej uwagi należy poświęcić propozycjom RAŚ dotyczącym Górnośląskiego Sądu Administracyjnego. § 42 Statutu Organicznego przyznaje Górnośląskiemu Sądowi Administracyjnemu prawo orzekania o zgodności z ustawodawstwem górnośląskim aktów normatywnych Rzeczpospolitej Polskiej. Zapisy § 42 mają na celu umożliwienie kontroli i oceny przez Górnośląski Sąd Administracyjny nad ustawodawstwem Sejmu RP, stawiając tym samym Górnośląski Sąd Administracyjny ponad Sejm, Senat, Radę Ministrów i Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Całościowa analiza Statutu Organicznego pozwala na stwierdzenie, iż wprowadzenie tego Statutu ograniczyłoby, a wręczy wyłączyło prawo Sejmu RP kształtowania prawa na terenie RP a zwłaszcza na terenie Regionu Autonomicznego Śląsk.
Statut Organiczny propagowany przez RAŚ budzi również wiele wątpliwości w zakresie interesów ekonomicznych Rzeczpospolitej Polskiej. § 56 Statutu zakłada bowiem przejęcie części mienia będącego własnością Skarbu Państwa przez Region Autonomiczny Górny Śląsk. Nie wybrzmiały jeszcze ostatnie akordy afery hazardowej a temat hazardowego interesu powraca, tym razem za sprawą RAŚ. Autonomiści chcą bowiem aby Region Autonomiczny Górny Śląsk realizował zadania administracji publicznej w zakresie "gier losowych, zakładów wzajemnych, gier na automatach i gier na automatach o niskich wygranych" (§ 15, ust. 3, lit. b). RAŚ chce również, ażeby większość podatków płaconych na Górnym Śląsku pozostawała na miejscu. Ile? Tego nie zdradza. Statut Organiczny wprowadza natomiast zasadę, że wszystkie podatki na terenie Górnego Śląska ściągane są przez Skarb Górnośląski, który pewną ich część oddaje do budżetu centralnego (§ 38). Kwestie finansowe mogą budzić największe emocje. Górny Śląsk jest cały czas regionem zamożnym. Jakub Majmurek na stronie "Krytyki Politycznej" pisze, że "Zrealizowanie postulatu śląskiej autonomii pociągnie za sobą żądania innych bogatych regionów i miast, które także nie będę chciały "płacić" na obszary uboższe - od Warszawy sprzeciwiającej się >>janosikowemu<< poczynając". Koresponduje to skądinąd z koncepcją rozwoju znaną z raportu "Polska 2030" zespołu Michała Boniego. A także przywodzi na myśl takie ruchy jak włoska Liga Północna. Stoi natomiast w sprzeczności z poglądami tych, którzy uważają, że rząd centralny powinien aktywnie wyrównywać różnice między Polską A a Polską B. Z drugiej jednak strony Górny Śląsk boryka się on z gigantycznymi problemami o charakterze strukturalnym. Jak trafnie wskazała część komentatorów (wywiad z prof. Wawrzyńcem Konarskim, "Gazeta Wyborcza", 9-10.04.2011) program gospodarczy dla Śląska nie jest mocną stroną RAŚ. Realizacja jego postulatów politycznych może mieć poważne konsekwencje społeczno-gospodarcze. Po przyjęciu Statutu Organicznego trudno będzie znaleźć w skali całego kraju polityczne uzasadnienie dla utrzymania emerytur górniczych, które kosztują budżet rocznie 4 mld zł. Po przyjęciu zasady, że "śląskie pieniądze zostają na Śląsku" reszta kraju może zwyczajnie nie mieć ochoty na finansowanie tych świadczeń. A Skarb Górnośląski raczej nie udźwignie ciężaru ich finansowania.
Ten problem jednak nie spędza snu z powiek liderom RAŚ. Wolą kusić wyborców Strażą Górnośląską, stojącą "na straży porządku publicznego Regionu Autonomicznego Górny Śląsk" (§ 51), czyli własną formacją policyjną. Śląscy przestępcy mają być nie tylko łapani przez śląską policję, ale również trafiać do śląskich więzień, tzn. więzień podlegających władzom Regionu Autonomicznego Górny Śląsk (§ 15, ust. 3, lit. g).
Jak widać apetyty śląskich autonomistów są całkiem spore. Jednak i one są siłą rzeczy ograniczane przez obowiązujące prawo. Z oczywistym względów Ruch Autonomii Śląska nie mógłby otwarcie mówić o chęci "oderwania Śląska" od Polski. Oznaczałoby to narażenie się na odpowiedzialność karną za przestępstwo. W świetle art. 127 §2 kodeksu karnego już same przygotowania do m.in. "oderwania części obszaru" od Rzeczypospolitej Polskiej jest zbrodnią zagrożoną karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3. W tym stanie, zupełnie zrozumiały jest zapis §9 Statutu Stowarzyszenia: "Działania Ruchu na rzecz autonomii Śląska nie zmierzają do zmiany granic państwowych".
Prezydent skinem w garniturze?
Działalność RAŚ budzi jednak niepokój nie tylko Jarosława Kaczyńskiego i "skinów w garniturach", jak łaskaw był powiedzieć jeden z celebrytów. Swoje zaniepokojenie koalicją Platformy Obywatelskiej i RAŚ w sejmiku Województwa Śląskiego wyraził prezydent Bronisław Komorowski: "Nie potrafię zrozumieć mechanizmów, które do tego prowadzą. Wydaje mi się to być poważnym błędem z punktu widzenia przyszłości państwa polskiego" - mówił prezydent w grudniu zeszłego roku podczas wizyty na Śląsku. Komorowski użył metafory o uczniu czarnoksiężnika, który uwolnił moce, nad którymi nie był w stanie zapanować. Ta uwaga w odniesieniu do Śląska jest dzisiaj aktualna, jak nigdy przedtem. Także pochodzący ze Śląska przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek z niechęcią wypowiadał się o koalicji PO-RAŚ: "Osobiście uważam, że należy dać wiele samodzielności wszystkim polskim regionom, a nie tylko jednemu autonomię. Ja nie popieram tego rodzaju działań, bo one pokazują na naszą - tu na Śląsku - niepokojącą inność" - pod koniec listopada 2010 roku Jerzy Buzek.
Jakie są przyczyny tak krytycznej postawy w stosunku do RAŚ? Kontrowersje budzą wypowiedzi lidera tej formacji Jerzego Gorzelika, obecnie dzięki koalicji z PO, członka zarządu Województwa Śląskiego. "Dać Polsce Śląsk to tak, jak dać małpie zegarek. No i po 80 latach widać, że małpa zegarek zepsuła" - takiego porównania kilka lat temu użył Gorzelik, odwołując się do słów brytyjskiego premiera Davida Lloyda George’a, orędownika pozostania Górnego Śląska w granicach Niemiec (Rzeczpospolita, 24.05.2008). Wbrew temu co sugeruje część elektronicznych mediów Gorzelik nie opowiada się za śląskością rozumianą, jako etnoregionalizm wzbogacający polską tożsamość. "Jestem Ślązakiem, nie Polakiem, i nie Polsce przyrzekałem, więc jej nie zdradziłem i nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa" (Polskie Radio, 29.11.2010). Kilka tygodni temu Gorzelik odmówił założenia koszulki z napisem "Jestem Ślązakiem, jestem Polakiem", którą od młodych socjaldemokratów otrzymali wszyscy radni śląskiego sejmiku. Gorzelik tłumaczył, że "nie wyraża one jego tożsamości".
Nawet jeśli te ostatnie artykuły nie są wyznacznikiem obecnej linii politycznej RAŚ to z pewnością jest nią projekt Statutu Organicznego dla Górnego Śląska. Zawiera on postulaty niezgodne z polską Konstytucją lub takie, które z pewnością wzbudzą zaniepokojenie wszystkich solidaryzujących się ze Ślązakami po ostatnich wypowiedziach Jarosława Kaczyńskiego. Tak czy owak prezes PiS wprowadził kwestię Górnego Śląska do wielkiej polityki. To dobrze. Górny Śląsk zasługuje na poważną refleksję, analogiczną do tej, jaka miała miejsce w Berlinie nad losami Zagłębia Ruhry. Jednocześnie do wielkiej polityki chce się prowadzić także RAŚ. Domaga się on nowelizacji kodeksu wyborczego "likwidującej bariery uniemożliwiające ugrupowaniom regionalnym wprowadzenie przedstawicieli do centralnych organów władzy". Innymi słowy RAŚ chce, aby jego ugrupowanie w wyborach do Sejmu było zwolnione z obowiązku przekroczenia 5-procentowego progu wyborczego w skali kraju. Jeśli postulat ten zostałby spełniony RAŚ zawitałby do Warszawy. Przykład katowickiego sejmiku pokazuje, kto chętnie ze śląskimi autonomistami zawiązałby koalicję. Tym razem w polskim Sejmie.
Bartosz Machalica
Tekst ukazał się w tygodniku "Przegląd".