Claudia Snochowska-Gonzalez, jedna z reżyserek filmu "Podziemne państwo kobiet" - rozmawia Piotr Szumlewicz.
O czym jest "Podziemne państwo kobiet"? Co chciała Pani wraz z Anną Zdrojewską tym filmem pokazać?
"Podziemne państwo kobiet" to film o podziemiu aborcyjnym. Wystąpiły w nim kobiety, które usunęły ciążę w podziemiu, nielegalnie, z przyczyn społecznych oraz kobiety, które od lat działają w organizacjach na rzecz liberalizacji ustawy antyaborcyjnej. Występujące w tym dokumencie osoby przedstawiają kontekst społeczny, polityczny, ekonomiczny obecnie obowiązującej ustawy antyaborcyjnej i próbują pokazać, jak bardzo jest ona - ich zdaniem - szkodliwa dla setek tysięcy kobiet w Polsce.
Jak film był do tej pory przyjmowany?
Film jak do tej pory nie trafił do masowej dystrybucji, ale odbyło się mnóstwo pokazów w bardzo wielu miejscach. Nie tylko w Warszawie, ale też w mniejszych miastach i miasteczkach. Prawie za każdym razem po pokazie organizowana była żywa debata, w której brało udział wiele osób. I dobrze. Bo kiedy robiłyśmy film, naszym celem było odnowienie dyskusji na temat podziemia aborcyjnego, zakazu aborcji i dodanie do niej nowych akcentów. Ostatnio przez długi czas, gdy mówiono o aborcji, rozmawiano jedynie o człowieczeństwie płodu, a moim zdaniem to jest ślepa uliczka, bo w tej kwestii nie ma dobrych rozstrzygnięć. Jedni uważają, że jest to płód, drudzy, że jest to człowiek i zwolennicy tych przeciwstawnych poglądów na pewno nie dojdą do porozumienia. My chciałyśmy sprawić, aby znów zaczęto rozmawiać o sytuacji kobiet.
Jakie zmiany w podejściu do aborcji nastąpiły Pani zdaniem w ciągu ostatnich kilkunastu lat?
Aborcja przed 1993 rokiem była legalna z przyczyn społecznych, ale już od lat 80. rosła presja środowisk związanych z Kościołem, aby jej zakazać. Niekiedy przedstawiano aborcję jako coś narzuconego Polakom przez Rosjan, po to, aby nas zdziesiątkować. To działo się już w okresie PRL-u, ale wówczas cały czas można było w szpitalu legalnie dokonać aborcji. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że usuwanie ciąży już w tamtym czasie w coraz większym stopniu przenosiło się do prywatnych gabinetów. Lekarze placówek publicznych coraz częściej przyjmowali wobec kobiet postawę oceniającą. Na początku lat 90. Jacqueline Heinen i Anna Matuchniak-Krasuska przeprowadziły badania dotyczące aborcji w Łodzi. Zrobiły wywiady z robotnicami, które opowiadały o zabiegu aborcji jako o cierpieniu i upokorzeniu, bo przy jego dokonywaniu w szpitalach bardzo źle je traktowano. Tak więc, chociaż Polki miały zagwarantowaną możliwość dokonania aborcji, to wiele z tych, które się na nią decydowały, traktowano źle. I także z tego powodu w coraz większym stopniu aborcje przenosiły się do gabinetów prywatnych, gdzie za odpowiednią opłatą (niższą niż obecnie) można było sobie załatwić ludzkie traktowanie. Moim zdaniem, podobnie jest dzisiaj. Jeśli ma się pieniądze, można sobie zapewnić dobre traktowanie i możliwość dokonania bezpiecznej aborcji w prywatnym gabinecie. Dla kobiet gorzej uposażonych, nawet jeżeli zgodnie z ustawą mają prawo do aborcji, w wielu przypadkach droga do jej przeprowadzenia prowadzi przez mękę. Jeszcze gorsza jest ich sytuacja, jeżeli nie mają prawa do usunięcia płodu.
Dlaczego Pani zdaniem na początku lat 90. kwestia aborcji budziła tyle emocji, a w ostatnich latach tak mało się o niej mówiło?
W ciągu ostatnich lat władzy udało się stworzyć wrażenie, że wszystkie spory światopoglądowe to już rzecz zamknięta, rozwiązana, postanowiona, ustalona w wyniku tzw. "kompromisu" z Kościołem i więcej o tych sprawach dyskutować nie należy. Zgodnie z dominującym przekazem mamy teraz "wolną Polskę" i tę wolność należy realizować przede wszystkim w prowadzeniu własnego biznesu. Wolność i odpowiedzialność jest pojmowana bardzo wąsko i sprowadza się do indywidualnej kariery. Pomija się tutaj wiele ważnych zjawisk społecznych, w tym te związane z aborcją. Bardzo bym chciała, aby politycy zaczęli wreszcie traktować poważnie prawa kobiet, w tym ich prawo do aborcji.
W jakim kierunku powinny pójść według Pani zmiany w obecnej ustawie aborcyjnej?
Moim zdaniem aborcja powinna być dostępna nie tylko w tych trzech przypadkach, które zakłada obecna ustawa, ale także z przyczyn społecznych. Aczkolwiek tutaj istnieje pewna kontrowersja, ponieważ zgodnie z obecnymi regulacjami aborcja jest dozwolona, kiedy ciąża zagraża życiu i zdrowiu kobiety. Pojęcie zdrowia w tym paragrafie można pojmować bardzo szeroko. Są kraje, w których zdrowie obejmuje też dobry stan psychiczny, co pozwala lekarzom wydawać zgodę na aborcję, kiedy kobieta chce przerwać ciążę z przyczyn osobistych. W Polsce dzieje się inaczej. Lekarze nawet w oczywistych przypadkach nie chcą udzielać zgody na aborcję. Moim zdaniem więc przyczyny społeczne powinny być zapisane w ustawie. Wtedy pojawią się spory, co rozumiemy przez przyczynę społeczną i czy to jest to samo, co aborcja na życzenie, ale moim zdaniem sytuacja kobiet w tej kwestii wówczas się poprawi. Sama nie chcę mówić, że aborcja powinna być dostępna na życzenie, bo żadna kobieta nie życzy sobie aborcji. Ciąży nie usuwa się tak jak wychodzi się na kawę z przyjaciółkami. Stąd warto mówić o przyczynach społecznych takich decyzji podejmowanych przez kobiety.
Kilka dni temu klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej zapowiedział, że przedstawi w Sejmie ekspozycję "Piekło kobiet", ale marszałek Grzegorz Schetyna nie zgodził się na jej pokazanie. Jak Pani ocenia pomysł wystawy i odmowę marszałka Sejmu?
Trzeba pamiętać o tym, że wystawa pro-life już była w Sejmie i pokazywano zdjęcia płodów. Wtedy nikt nie mówił, że jest to temat kontrowersyjny. Dla mnie więc zakazanie tej wystawy jest polityczną zagrywką. Sam pomysł pokazania tego typu wystawy oceniam natomiast bardzo pozytywnie, bo o takich sprawach należy mówić, szczególnie w Sejmie. Jest to przecież miejsce, w którym podejmuje się decyzje, jaki kształt ma mieć ustawa aborcyjna.
Sądzi Pani, że SLD rzeczywiście doprowadzi do liberalizacji ustawy antyaborcyjnej i będzie w tej sprawie konsekwentny także po wyborach? Ten temat zazwyczaj pojawia się w okresie kampanii wyborczej, a później wszystkie partie o nim zapominają.
Mam nadzieję, że w tej sprawie SLD będzie konsekwentne. Zarzut, że temat aborcji został wyciągnięty z kapelusza przed wyborami, aby zbić na nim kapitał polityczny, rzeczywiście się pojawia. Środowiska feministyczne pamiętają, jak w 2005 roku marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz nawet nie dopuścił do dyskusji nad projektem liberalizacji ustawy antyaborcyjnej i że SLD nie dążyło konsekwentnie do jej zmiany. Dla krytyków SLD jest to argument na rzecz tezy, że Sojusz nie jest partią prawdziwie lewicową, lecz oportunistyczną. Teraz SLD ma okazję, aby pokazać, że tak nie jest. Z drugiej jednak strony w polityce poważne tematy rzeczywiście często poruszane są dopiero tuż przed wyborami. Ale moim zdaniem dobrze, że ta kwestia wreszcie się pojawiła.
Grzegorz Napieralski zapowiedział, że będzie chciał zrobić pokaz Pani filmu w parlamencie. SLD rozmawiało z Panią na ten temat?
Rozmawiałam o tym z osobą, która organizowała wystawę, i pokaz filmu w parlamencie został wstępnie ustalony. Myślę, że Sejm jest bardzo dobrym miejscem do dyskusji o naszym filmie.
Czy nie przeszkadza Pani, że film staje się częścią kampanii wyborczej jednej z partii? Nie boi się Pani posądzeń o upartyjnienie?
Uważam, że kwestia aborcji powinna się stać częścią kampanii wyborczej każdej partii, która poważnie traktuje sprawy społeczne i w ogóle - szerzej - sprawiedliwość społeczną. Moim zdaniem dobre państwo powinno zapewnić rzetelną edukację seksualną, dostęp do refundowanej antykoncepcji i in vitro, krótszą procedurę adopcyjną, pomoc dla rodziców i legalną aborcję z przyczyn społecznych. Wszystkie te prawa są w tej chwili w Polsce przywilejami, dostępnymi dla najbogatszych, co w przypadku aborcji widać jak na dłoni. Moim zdaniem, jako wyborcy powinniśmy więc pytać każdą partię, jak zamierza zmienić tę sytuację. I wymagać, żeby potraktowała sprawę z należytą powagą. Dlatego ja obawiałabym się raczej tego, że kwestia aborcji nie stanie się częścią kampanii wyborczej.
Tekst ukazał się na stronie internetowej TVP Info (www.tvp.info.pl).