W 96. rocznicę uchwalenia manifestu międzynarodowej konferencji socjalistycznej w Zimmerwaldzie z 8 września 1915 r.
Wiesława Toporowicz - wnikliwa badaczka zajmująca się bardzo obszerną a przez to niełatwą problematyką europejskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego m.in. problematyką jego funkcjonowania w wyjątkowo trudnych i kryzysowych dla niego latach pierwszej wojny światowej (1914-1918) jako współautorka wydanej w 1976 r. pracy Międzynarodowy Ruch Robotniczy. Wiek XIX - 1945 umieściła tam w jednym z podrozdziałów nad wyraz interesującą, ważną i wartą przypomnienia wzmiankę o odbytej w dniach 5-8 września 1915 r. na terytorium neutralnej Szwajcarii międzynarodowej konferencji socjalistycznej w Zimmerwaldzie. Brzmiała ona następująco: "Rozproszone siły internacjonalistyczne i antywojenne udało się po raz pierwszy skupić na międzynarodowej konferencji socjalistycznej, obradującej w Zimmerwaldzie (Szwajcaria) w dniach 5-8 września 1915 roku z udziałem 38 delegatów z 11 krajów: Bułgarii, Francji (związki zawodowe), Holandii, Niemiec, Polski (Jakub Hanecki, Stanisław Łapiński, Karol Radek i Adolf Warski), Rosji, Rumunii, Szwajcarii, krajów skandynawskich (Szwecja i Norwegia) i Włoch. Z inicjatywą zwołania konferencji wystąpili socjaliści szwajcarscy i włoscy, ale ważną rolę odegrały osobiste kontakty i korespondencja Lenina z działaczami lewicy socjaldemokratycznej wielu krajów. Chociaż organizatorzy zastrzegli, że w konferencji mogą uczestniczyć przedstawiciele tych partii, które pozostały wierne zasadom walki klasowej i idei internacjonalizmu, pod względem ideowym skład konferencji był niejednolity: większość stanowili zwolennicy centryzmy, natomiast lewica, której przewodniczył Lenin, była nieliczna - zaledwie 8 osób.
Przedmiotem dyskusji na konferencji były następujące sprawy: ocena charakteru wojny, formy i metody walki proletariatu przeciwko wojnie, zawarcie demokratycznego pokoju i stosunek do jawnie oportunistycznego skrzydła ruchu socjaldemokratycznego. Zgłoszono trzy projekty rezolucji, na których podstawie komisja konferencji opracowała "Manifest do proletariuszy Europy (...)".
Na konferencji lewica przedstawiła własny projekt rezolucji, w której stwierdzano, że istnieją obiektywne warunki do podjęcia przez proletariat walki o zwycięstwo rewolucji socjalistycznej, należy więc rozwijać świadomość klasową robotników, popierać wszelkie wystąpienia rewolucyjne i dążyć do przekształcenia wojny imperialistycznej w wojnę domową - w walkę o zdobycie przez proletariat władzy politycznej i urzeczywistnienie socjalizmu. Rezolucja ta została przez konferencję odrzucona. Nie przyjęto również postulatu lewicy w sprawie przystąpienia do tworzenia nowej międzynarodowej organizacji robotniczej. W polemice z lewicą centryści dowodzili, że II Międzynarodówka potrafi przywrócić międzynarodowe więzi ruchu robotniczego, należy zatem oczekiwać wznowienia działalności Międzynarodowego Biura Socjalistycznego (przeniesionego w końcu 1914 roku z okupowanej przez Niemców Brukseli do Hagi). Wierzyli, że robotnicy - socjaldemokraci wyzbędą się nacjonalizmu i wystąpią przeciwko polityce swych prawicowych przywódców, nie należy więc zrywać łączności z partiami socjaldemokratycznymi krajów biorących udział w wojnie.
Nie wszyscy jednak przedstawiciele lewicy akceptowali leninowskie hasło przekształcenia wojny imperialistycznej w wojnę domową. Nie poparł tej tezy reprezentant PPS-Lewicy Stanisław Łapiński, uważając - podobnie jak większość uczestników konferencji - że jeśli ruch zimmerwaldzki ma wywierać realny wpływ na ruch robotniczy w najwyżej rozwiniętych krajach europejskich, należy dążyć do przyciągnięcia antywojennie nastawionego centrum, dla którego w obecnej sytuacji hasła lewicy są trudne do
przyjęcia.
Konferencja dała początek nowej organizacji międzynarodowej - Zjednoczeniu Zimmerwaldzkiemu (zwanemu także Międzynarodówką Zimmerwaldzką). Powołano również organ wykonawczy - Międzynarodową Komisję Socjalistyczną z siedzibą w Bernie, a od roku 1917 - w Sztokholmie. Działała ona niezależnie od istniejącego nadal Międzynarodowego Biura Socjalistycznego - centralnego organu wykonawczego II Międzynarodówki.
Międzynarodowa konferencja socjalistyczna w Zimmerwaldzie była pierwszym krokiem ku skupieniu rozproszonych sił internacjonalistycznej lewicy. Przyjęty przez nią "Manifest do proletariuszy Europy (...)" był - według określenia Lenina - "krokiem naprzód w kierunku ideowego i praktycznego zerwania przez lewicę ruchu robotniczego z oportunizmem, choć nie wywołał spodziewanego oddźwięku, a we Francji i w Niemczech pisma socjalistyczne pominęły go milczeniem"1.
Cóż zatem zawierał pod względem treści kompletnie dziś niestety zapomniany "Manifest do proletariuszy Europy" uchwalony 8 września 1915 r. w chwili gdy kontynent europejski od ponad roku broczył w potokach krwi?
"Proletariusze Europy! Przeszło rok trwa już wojna. Miliny trupów pokrywają pobojowiska, miliony ludzi na całe życie stały się kalekami. Europa podobna jest do olbrzymiej rzeźni mięsa ludzkiego. Kultura, stworzona pracą wielu pokoleń, skazana jest na zniszczenie. Najdziksze barbarzyństwo święci dziś triumf nad wszystkim, co stanowiło dotąd chlubę ludzkości"2 - stwierdzali we wstępie z wyczuwalnym dramatyzmem i przerażeniem autorzy dokumentu po czym dodawali, że: "ktokolwiek przed historią za wybuch tej wojny bezpośrednio ponosi odpowiedzialność - jedno nie ulega wątpliwości: wojna, która chaos ten zrodziła, jest płodem imperializmu, dążności klas kapitalistycznych każdego narodu do sycenia swej pożądliwości wyzyskiem pracy ludzkiej i skarbów przyrodzonych na całej kuli ziemskiej"3 - stwierdzano bez ogródek.
Autorzy dokumentu nie zapomnieli w nim przypomnieć także wszystkim świadomym, niezainfekowanym nacjonalizmem, ksenofobią i szowinizmem proletariuszom Europy, że: "narody ekonomicznie zacofane lub politycznie słabe dostają się przy tym w jarzmo mocarstw, które w wojnie tej usiłują krwią i żelazem przeobrazić mapę świata w myśl swych drapieżczych interesów. Nad całymi ludami i krajami, jak Belgia, Polska, kraje bałkańskie, Armenia, zawisłą groźba, że jako łup zdobyczny staną się, wśród gry kompensat, w całości lub na sztuki rozdarte, pastwą aneksji"4 - dramatycznie konstatowano we wstępie "Manifestu".
W dalszej części dokumentu stwierdzano ponadto w dosadny, dość sugestywny i mocno bezkompromisowy sposób, że: "w miarę postępu wojny coraz dobitniej ujawniają się w swej ohydzie jej czynniki. Coraz nowe strzępy odpadają z zasłony, która przed oczyma ludów zakrywała istotne znaczenie katastrofy wszechświatowej. Kapitaliści wszystkich krajów, z przelanej krwi ludu pijący czerwone złoto zysków wojennych, twierdzą, że wojna służy obronie ojczyzny, demokracji, wyzwoleniu uciśnionych ludów. Kłamstwo! W rzeczywistości grzebią oni na polach bitew wraz z niepodległością innych narodów wolność ludu własnego. Nowe pęta powstają, nowe kajdany, nowe ciężary, a dźwigać je będzie proletariat wszystkich krajów, zarówno zwycięskich, jak zwyciężonych. Podniesienie dobrobytu - zwiastowane w początkach wojny - nędza i niedostatek, brak pracy i drożyzna, głód i zarazy oto jej rzeczywiste wyniki. Przez całe dziesięciolecia wysysać będą ciężary wojny soki żywotne ludów, podcinać zdobycze reformy społecznej i hamować każdy krok naprzód"5 - przestrzegano w dokumencie.
W związku z powyższym dla autorów "Manifestu" jako świadków "ohydnej rzezi narodów" rozgrywającej się na ich oczach było rzeczą aż nazbyt oczywistą, że: "wojna odsłania nagą istotę kapitalizmu nowoczesnego, wrogiego nie tylko interesom mas robotniczych, nie tylko potrzebom rozwoju dziejowego, lecz i elementarnym warunkom współżycia ludzkiego"6.
Równie oczywistą i nie budzącą żadnych wątpliwości dla autorów dokumentu rzeczą było, że: "potęgi społeczeństwa kapitalistycznego, w rękach których spoczywały losy narodów, rządy monarchiczne czy republikańskie, dyplomacja tajna, potężne organizacje przemysłowców, stronnictwa burżuazyjne, prasa kapitalistyczna, Kościół - one wszystkie ponoszą cały ciężar odpowiedzialności za dzisiejszą wojnę, która wyrosła z ustroju żywiącego je i przez nie chronionego, wojnę, która w imię ich interesów się toczy"7 - podkreślano bez ogródek w "Manifeście".
Twórcy dokumentu zwracając się w nim bezpośrednio do wszystkich trzeźwo myślących i niezmanipulowanych fałszywie "patriotycznymi" hasłami lansowanymi przez zarabiającą na wojnie nacjonalistyczną burżuazję europejskich robotników przypominali im: "Robotnicy! Was, wyzyskiwanych, uciskanych, pomiatanych, nazywano po wybuchu wojny, gdy szło o pójście na rzeź, na śmierć, mianem braci i współtowarzyszy. I teraz, gdy militaryzm Was kaleczy, szarpie na strzępy, poniża i tępi, klasy panujące żądają od was ofiary z Waszych interesów, celów, ideałów, słowem: niewolniczego poddania karku pod jarzmo "jedności narodowej". Odbierają Wam możność wyrażenia swych poglądów, uczuć, bólów, zabraniają Wam podnoszenia i bronienia swych żądań. Prasa zdławiona, prawa i wolności polityczne zdeptane - nad wszystkim ciąży żelazna pięść dyktatury wojskowej"8.
Jak zatem widać autorzy "Manifestu" byli w pełni świadomi, że europejski proletariat znajdował się wówczas w tragicznym położeniu. Cóż należało zatem robić w tej niewątpliwie tragicznej, ale jednocześnie nie beznadziejnej w przekonaniu autorów dokumentu sytuacji? Twórcy "Manifestu" udzielali na to zasadnicze pytanie następującej odpowiedzi: "My (...) nie możemy, nam nie wolno przyglądać się dłużej bezczynnie temu stanowi rzeczy, który zagraża przyszłości Europy i całej ludzkości. Socjalistyczny proletariat od dziesiątków lat prowadził walkę z imperializmem. Przedstawiciele jego z coraz większym niepokojem roztrząsali na swych zjazdach krajowych i międzynarodowych niebezpieczeństwo wojny, coraz groźniej wyłaniające się z imperializmu. Międzynarodowe Kongresy Socjalistyczne w Stuttgarcie (VII Kongres II Międzynarodówki z 1907 r. - przyp. R.R.), w Kopenhadze (VIII Kongres II Międzynarodówki z 1910 r. - przyp. R.R.), w Bazylei (IX nadzwyczajny Kongres II Międzynarodówki z 1912 r. - przyp. R.R.) wytykały drogę proletariatowi9 - przypominali w dokumencie jego autorzy.
Wszystkim świadomym, szanującym ze względu na wagę i powagę antyimperialistyczne i antywojenne uchwały Międzynarodowych Kongresów Socjalistycznych europejskim robotnikom zwracano uwagę w "Manifeście", aby nigdy bez względu na okoliczności nawet najtragiczniejsze nie zapomnieli, że: "partie socjalistyczne i organizacje robotnicze różnych krajów, które w tych uchwałach brały udział, z początkiem wojny zaparły się obowiązków, stąd wypływających. Przedstawiciele ich wezwali robotników do zawieszenia walki klasowej, jedynie możliwego i skutecznego oręża wyzwolenia proletariatu. Uchwalili klasom panującym kredyty na prowadzenie wojny, oddali się rządom na najrozmaitsze usługi, starali się przez prasę i wysłanników pozyskać kraje neutralne dla polityki swoich rządów, dostarczyli rządom ministrów socjalistycznych jako zakładników utrzymywania jedności narodowej i przez to przyjęli wobec klasy robotniczej, wobec jej teraźniejszości i przyszłości odpowiedzialność za wojnę, za jej cele i metody. A podobnie jak poszczególne partie zawiodło i najbardziej powołane przedstawicielstwo socjalistów wszystkich krajów - Międzynarodowe Biuro Socjalistyczne"10 - z bólem i goryczą przyznawali twórcy "Manifestu".
W dalszej części zimmerwaldzkiego dokumentu jego twórcy poruszeni go głębi rozmiarami i efektami trwającej drugi rok "rzezi narodów", która przeobrażała Europę dzień po dniu w "dymiące pobojowiska" składali wobec powyższego uroczystą deklarację o następującej treści: "W tym nieznośnym położeniu my, przedstawiciele partii socjalistycznych, związków zawodowych i ich mniejszości, my Niemcy, Francuzi, Włosi, Rosjanie, Polacy, Łotysze, Rumuni, Bułgarzy, Szwedzi, Norwedzy, Holendrzy i Szwajcarzy, my, stojący nie na gruncie solidarności narodowej z klasą wyzyskiwaczy, lecz solidarności międzynarodowej proletariatu i walki klasowej, zjechaliśmy się, aby nawiązać na nowo przerwane nici stosunków międzynarodowych i wezwać klasę robotniczą do opamiętania się i do walki o pokój"11.
W tym miejscu należy podkreślić, że powyższą, uroczystą deklarację autorzy "Manifestu" uzupełnili następnie koniecznym w ich przekonaniu zwięzłym i zrozumiałym w treści dla robotników wyjaśnieniem sformułowania "walka o pokój": "ta walka jest walką o wolność, o braterstwo ludów, o socjalizm. Bój podjąć trzeba o pokój, pokój bez aneksji i kontrybucji. Ale taki pokój jest możliwy tylko przy potępieniu wszelkiej myśli o gwałcie nad prawami i swobodami ludów. Okupacja całych krajów czy też ich części nie powinna prowadzić do wcielania ich przemocą. Żadnego zaboru, ani otwartego ani zamaskowanego, żadnych też przyłączeń gospodarczych, które stałyby się tylko jeszcze nieznośniejsze wskutek pozbawienia praw politycznych. Prawo narodów do stanowienia o sobie musi być niezachwianą zasadą przy ustanawianiu stosunków międzynarodowych"12 - z naciskiem zaznaczali autorzy zimmerwaldzkiego dokumentu.
W końcowej części "Manifestu" gorąco zaapelowano do wszystkich, wiernie trwających przy idei internacjonalistycznego socjalizmu europejskich robotników: "Proletariusze! Od czasu wybuchu wojny oddaliście swą energię, odwagę, wytrwałość na usługi klas panujących. Czas wystąpić do walki za własną sprawę, za święte cele socjalizmu, za wyzwolenie ludów uciśnionych i klas ujarzmionych, wystąpić do nieprzejednanej proletariackiej walki klasowej gdyż - "nigdy nie było w historii pilniejszego, wyższego, wznioślejszego zadania niż to, które naszym wspólnym siłom przypada w udziale. Nie masz ofiar za wielkich, nie masz brzemion za ciężkich dla tego celu: osiągnięcia pokoju między ludami"13.
Ostatnie zdanie zimmerwaldzkiego "Manifestu do proletariuszy Europy" brzmiało krótko, zwięźle i było (nadal jest!!!) oczywiste w swojej treści dla każdego klasowo uświadomionego robotnika bez względu na jego przynależność narodowościową: "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się"14.
Krwawa i z gruntu bezsensowna rzeź zainicjowana przez żarłoczny, nienasycony kapitalizm i jego gorliwych wyznawców w sutannach, we frakach i w mundurach w sierpniu 1914 r. trwać miała w Europie jeszcze ponad trzy lata. Trzy, wyjątkowo długie lata...
Dziś, w 2011 roku my, ludzie pracy, współcześni marksiści wyznający szlachetne idee socjalnej, internacjonalistycznej lewicy, których wymownym symbolem był, jest i pozostanie robotniczy czerwony sztandar i nie wstydzący się tego okazywać zmuszeni jesteśmy żyć i funkcjonować (póki co) tak jak autorzy "Manifestu do proletariuszy Europy" z 1915 r. w ramach wyjaławiającego jednostkę systemu kapitalistycznego - systemu, który poraża i przeraża jednocześnie na każdym kroku swoją bezgraniczną amoralnością, bylejakością, trywialnością, bezmyślnością, tępotą, irracjonalnością i kiczowatą sztucznością.
Poraża i przeraża także system kapitalistyczny bijącym po oczach obrzydliwym oportunizmem, odpychającym konformizmem, żałosnym, godnym politowania luzactwem lansowanym przez kolorowe brukowce i komercyjne serwujące przy tym na okrągło bezideową sieczkę dla imbecyli stacje TV.
System ten poraża i przeraża również prostackim, wszech obecnie wyczuwalnym karierowiczostwem, egoizmem i cynizmem różnej maści nastawionych mentalnie jedynie na szybki i łatwy zysk nowobogackich, prymitywnych i przy tym po prostu bezczelnych "biznesmenów" z kalkulatorem w głowie zamiast mózgu.
Poraża i przeraża też w tym systemie niegodziwe z gruntu zachowanie ciągle narzekających na "wysokie koszty pracy i płacy" pazernych "przedsiębiorców", którzy najchętniej dla zysku w imię "wysokiego" PKB i oczywiście z błogosławieństwem rządzących zamęczyliby na śmierć (dosłownie) "swoich" pracowników, pozbyliby się związków zawodowych i razem z nimi Kodeksu Pracy.
Nie dajmy się jednak zwariować, zachowajmy tak jak autorzy "Manifestu do proletariuszy Europy" przysłowiową zimną krew. Nie reagujmy zbyt gwałtownie na wypowiadane co rusz przez narcystyczne, "wszechwiedzące" neoliberalne pseudo autorytety bzdurne opinie i uwagi, że idee socjalnej lewicy to archiwalne mrzonki należące do przeszłości.
Pamiętajmy, że prędzej czy później poddawane obecnie ogłupiającej, nachalnej, pozbawionej wszelkich intelektualnych subtelności manipulacji i propagandzie: świat i ludzkość (nie tylko w Polsce) uświadomią sobie w pełni, że neoliberalny kapitalizm - system od samego początku, w całości oparty na patologicznej obłudzie, równie patologicznym kłamstwie, na bezdusznych, odhumanizowanych, pustych, gołosłownych, bełkotliwych i wyjątkowo bzdurnych frazesach o "wymogach rynku pracy", o "konkurencyjności", o "kreatywności", o "wolnej przedsiębiorczości", o "samozatrudnieniu", system nie mający kompletnie nic wspólnego ani z prawdziwą demokracją, ani z trwałym pokojem międzynarodowym, ani też z prawdziwą wolnością i tym samym z realnym, namacalnym poczuciem bezpieczeństwa socjalnego to faktycznie droga prowadząca donikąd i to zarówno w sensie ogólnoludzkim, społecznym jak i polityczno-gospodarczym. Że to właśnie neoliberalny, wielokrotnie skompromitowany kapitalizm należy bezpowrotnie i nieodwołalnie do przeszłości. Dodajmy - do głębokiej przeszłości.
Taki czas z pewnością nastąpi!!!
Przypisy:
1. Cyt. za: W. Toporowicz, "Międzynarodowa Konferencja Socjalistyczna w Zimmerwaldzie (5-8 września 1915)" (w:) "Międzynarodowy Ruch Robotniczy. Wiek XIX - 1945", tom 1, Warszawa 1976, s. 304-306.
2. Cyt. za: "Manifest międzynarodowej konferencji socjalistycznej w Zimmerwaldzie z 8 IX 1915 r." (w:) "Wiek XX w źródłach". Opracowali Melania Sobańska-Bondaruk, Stanisław Bogusław Lenard, Warszawa 1998, s. 27.
3. Ibidem.
4. Ibidem.
5. Ibidem.
6. Ibidem.
7. Ibidem s. 27-28.
8. Ibidem s. 28.
9. Ibidem.
10. Ibidem.
11. Ibidem s. 28-29.
12. Ibidem s. 29.
13. Ibidem.
14. Ibidem.
Ryszard Rauba
Autor jest pracownikiem Instytutu Politologii Uniwersytetu Zielonogórskiego.