Jakub Popławski: Oburzeni w lustrze
[2011-10-20 08:04:26]
Ponad wszelką wątpliwość przeżywamy kryzys demokracji reprezentacyjnej. Partie polityczne, pomimo ściśle nakreślonych w programach wyborczych światopoglądów, przestały reprezentować swoich wyborców. Co więcej, wielokrotnie dawały nam dowód swojej alienacji. Stosunkowo świeże są jeszcze wspomnienia zakupów prezesa Kaczyńskiego. Do dziś wiele osób wspomina je jako spacer kosmity po obcej planecie. Trudno teraz wyliczać ile razy w debacie publicznej słyszeliśmy termin "zabetonowanie sceny politycznej". Oddolne inicjatywy, które próbowały przebić się przez tą ścianę ginęły równie szybko, jak powstawały. O rosnącej rezygnacji społeczeństwa, co cztery lata, przypomina nam frekwencja w wyborach do Sejmu. W tym momencie nikogo nie powinny dziwić tłumy z żądaniem realnej demokracji na ustach. W atmosferze obecnego kryzysu finansowego i bliskowschodnich manifestacji, powstał szereg ruchów domagających się zmian. Wszyscy pamiętamy jak na fali protestów w Egipcie i Tunezji, na ulice Madrytu wyszli młodzi Hiszpanie. To był początek czysto antykapitalistycznych wystąpień, których zwieńczeniem jest obecna okupacja Wall Street . Nikt chyba nie spodziewał się jaką fantastyczną lekcję demokracji i społecznej odpowiedzialności potrafimy zafundować sobie sami. Wszystkie protestujące grupy u swoich fundamentów położyły bezpośrednia formę władzy - powszechne głosowanie. Decyzje są podejmowane wspólnie. Nie posiadają reprezentantów, a wszelkie próby stania się nimi, kończą się ostracyzmem. Wielu komentatorów uważało takie postępowanie za największą słabość tych ruchów. Z tego powodu miały one być niestabilne i po dłuższym czasie rozpaść się. Ku zaskoczeniu wielu, Hiszpanie konsekwentnie okupują Puerta del Sol od początku wiosny. Z kolei Amerykanie udowodnili skuteczność demokracji bezpośredniej, unikając "akcji oczyszczającej" burmistrza Bloomberga. Mimo wszystko, czy w krytycznych opiniach nie ma odrobiny prawdy? Czy oprócz wyłuszczania kolejnych przejawów nierówności i zachłanności najbogatszych, jesteśmy w stanie zaproponować spójną wizje innego świata? Przez pierwszy okres wystąpień do perfekcji opanowaliśmy posługiwanie się liczbami. "Jesteśmy 99%", "Najbogatsze 10% posiada 85% majątku" czy "60% aktywów kontroluje najzamożniejszy 1%". Obecnie kolejne ruchy publikują listy postulatów, które mają albo ogólnikowy charakter, albo dotyczą wąskiej, ekonomicznej, przestrzeni naszych problemów. Co więcej, konsekwentnie jesteśmy ignorowani przez polityków. Trudno znaleźć środki nacisku które byłyby skuteczne w tej globalnej walce. Ogólnoświatowy strajk powszechny? Taki scenariusz może wymknąć się wszelkiej racjonalnej kontroli. Wszyscy zdajemy się rozumieć genezę obecnej sytuacji, po części jesteśmy w stanie zaproponować rozwiązania, ale z pewnością nikt nie wie jak je realnie wcielić w życie. Oczywiście, nikt nie powinien oczekiwać tego typu odpowiedzi od "oburzonych" tłumów. W naturalny sposób, rozwiązanie na tę przepaść między społeczeństwem a władzą, powinna znaleźć lewica. Szczególnie oczekiwania mam od środowisk naukowych, które powinny mocniej zaangażować się w bieżące wydarzenia i wykorzystać swoje kompetencje do szukania kompleksowych rozwiązań. Obecna atmosfera sprzyja również dyskusji na temat tożsamości lewicy - szczególnie socjaldemokratycznej. Od wielu lat nie jesteśmy w stanie dotrzeć do odbiorców naszych idei, a oni właśnie stoją na ulicach. Ludzie siedzący na bruku Manhattanu nie tylko pokazują jak bardzo wszyscy potrzebujemy zmian w naszej rzeczywistości, ale również na ile jesteśmy bezradni w tej sytuacji. Mamy przed sobą problemy natury globalnej. Środowisko któremu się przeciwstawiamy jest od nas zdystansowane i ma co najmniej "rozmytą" naturę. Nie zmienia to faktu, że sporo osiągnęliśmy. Nikt rok temu nie przypuszczał, że aż tylu ludzi będzie chciało krytykować obecny system. Tworzy się nowy dyskurs, wobec którego nie można się już nie ustosunkować. Przy okazji miejmy dużo pokory. Być może prawdziwe owoce tej rewolucji pojawią się, gdy pokolenie, które obecnie okupuje ulice wymieni sprawujących teraz władze. Swoją drogą, nic lepiej nie symbolizuje bariery miedzy władzą a społeczeństwem, jak lustra weneckie w oknach nowojorskich biurowców. Być może jeszcze pan poseł Waszczykowski, który uparcie twierdzi w telewizyjnej debacie poświęconej "15 października", że ostatnią szanse na zmiany przegapiliśmy nie głosując na Prawo i Sprawiedliwość. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?