czyli polityczność i alternatywa historyczna w komiksie
Słowo wstępne
Wydany w 2003 roku komiks "Superman Red Son" wniósł świeży powiew do skostniałej i nużącej opowieści o Człowieku ze Stali. Miniseria opublikowana przez DC Comics w ramach wydawniczego konceptu Elsewords przedstawiła na nowo postać superbohatera. Markowi Millarowi, autorowi scenariusza, wystarczył do tego prosty sposób, choć pociągający za sobą niebywałe konsekwencje pod względem narracyjnym, a dla niektórych czytelników także interpretacyjnym.
Otóż kapsuła kosmiczna, w której przyleciał nasz popkulturowy i komercyjny bohater nie ląduje na farmie w Kansas, jak to się stało w oryginalnej wersji (zapoczątkowanej w 1938 roku przez Shustera i Siegela), tylko w ukraińskim kołchozie. Superman staje się bohaterem sowieckim, a przy okazji największym zagrożeniem dla Ameryki, któremu nawet Osama Bin Laden skrzyżowany z Cthulhu nie może się równać. Jakby tego było mało, czytelnika może obruszyć fakt, że główny bohater komiksu staje na czele Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i nie poprzestając na tym, rozpoczyna ekspansję polityczną!
Wychowany przez biednych ukraińskich rolników kosmita zostaje okrzyknięty marksistowskim "nowym człowiekiem", o którego tak dopominała się w swych dziełach kultura socrealizmu. Zostaje dopuszczony do partycypowania we władzy, co jest zgodne z głównym propagandowym założeniem ZSRR - oddania władzy w ręce proletariatu. Superbohater, który pierwsze dwadzieścia lat swojego życia spędził w kołchozie, miał być tego założenia emanacją.
Samo przesunięcie figury Supermana z jednego mocarstwa do drugiego daje do myślenia. Skoro był pewnym nośnikiem sowieckich wartości w "Red Son", to w oryginalnej wersji musiał odgrywać podobną rolę. Autor zastosował tutaj rodzaj "partyzantki semiologicznej" (Burzyńska, Markowski: 256), o której pisał Umberto Eco - przesunięcie służy odszyfrowaniu. W USA Superman nie uczestniczy we władzy, ale analogicznie realizuje amerykański sen - kariery biednego, acz pracowitego chłopaka w wielkim mieście. Jako Clark Kent zostaje dziennikarzem dużej gazety codziennej, a nad tym unosi się protestancki duch kapitalizmu, który niegdyś opisywał Max Weber (Etyka protestancka). Ciężka praca da ci pozycję społeczną - to podstawowe jego założenie.
Superman znaczy "nadczłowiek"
Popkultura jest nośnikiem dominującej ideologii czy - wyrażając się dokładniej - hegemonicznego dyskursu. Jak pisał Krzysztof Teodor Teoplitz, "sztuka komiksu wydała plejadę bohaterów, która przeniknęła do świadomości cywilizacji" ("Sztuka komiksu": 79). Bodaj najważniejsza w tej sztuce postać Supermana reprodukuje pewien system wartości, który utożsamiany jest zazwyczaj z patriotyzmem amerykańskim i kapitalizmem, a w negatywnych skojarzeniach - z imperializmem. Można się pokusić o stwierdzenie, że sama kapsuła kosmiczna, która spadła na Amerykę, jest jej swoistym wyróżnikiem.
Pomysł "kapsuły" został stworzony na podobieństwo koszyka z papirusu, w którym znaleziono Mojżesza, późniejszego przywódcę Izraelitów. Superman także był pewnego rodzaju liderem wolnego Pierwszego Świata. Stąd pomysł odebrania kapsuły-wyróżnika musi być dla wielu amerykańskich fanów obrazoburczy. Co ciekawe, burzy wizerunek Ameryki, a nie samej postaci...
Ray Tate z "Comics Bulletin" napisał w swej recenzji "Red Son", że główny bohater przypomina mu Człowieka z Żelaza, jakim był za jego dzieciństwa - bez żadnej skazy, iście nietzscheański. Wzmaga to warstwa graficzna. Patrząc na Supermana naszkicowanego przez Dave’a Johnsona i Kiliana Plunketta, wracają wspomnienia o klasycznym superkosmicie. Wydatne muskuły, szeroka klatka piersiowa, widoczne kości policzkowe wraz z poważnym i inteligentnym spojrzeniem. Ideał kultury fizycznej.
Marzenia tamtego okresu o "nadczłowieku" odcisnęły się znacząco na kulturze komiksu. Miał to być ideał stworzony, by poruszać ludzkie serca, stanowić dla nich wzór moralny. Po zetknięciu z superbohaterem odbiorcy mieli "wykuwać siebie", jak pisał Leopold Staff w wierszu "Kowal". Superman jest człowiekiem o tyle, o ile żyje w społeczeństwie ludzkim, a prefiks "nad" to jego wartość mityczna. To ona decyduje o jego wyjątkowości, a przy tym nie pozwala mu się odnaleźć. Tak było w oryginale i tak jest w komiksie Marka Millara.
Ameryka na tej zamianie traci wyróżnik w świecie. "To coś". "Zyskuje" za to Lexa Luthora, głównego wroga (archenemy) Supermana, jako prezydenta Stanów Zjednoczonych. Czy to nie wystarczająca deprecjacja? Jak się okazuje – niekoniecznie, bo nowy prezydent podnosi kraj z kolan. Problem z USA jest inny.
Perspektywa (alter)historyczna?
Michela Foucaulta najbardziej w badaniu historii interesował element przypadku i jego konsekwencji (Burzyńska, Markowski: 325). W opowieści Millar zafundował nam alternatywną historię zimnej wojny, której początek wyznaczył przypadek. Dziś banałem jest stwierdzenie, że badanie historii, a tym bardziej opowieści historyczne zawsze są uwarunkowane przez aktualną sytuację społeczno-polityczną i poglądy autora. Alternatywa historyczna w komiksie Marka Millara ma pełnić podobną funkcję - tłumaczyć nam współczesność. Struktura komiksu, której podstawą jest pewna umowność graficzna, została wsparta w "Red Son" przez umowność na polu narracji, stąd komiks jest dobrym środkiem takiego opisu rzeczywistości.
Jaka jest perspektywa (alter)historyczna? Ameryka, jak stwierdziliby lacaniści, w tym opowiadaniu została wykastrowana, straciła dominację w świecie. Superman - prezydent ZSRR podbija, a raczej "włącza jako sojusznika w ramach Układu Warszawskiego" większość państw, za wyjątkiem USA i Chile, których rządzący "dogmatycznie pozostają przy kapitalizmie" (cytaty z komiksu).
Warto zastosować do interpretacji teorie systemów-światów Immanuela Wallersteina ("Analiza Systemów-Światów"). W ramach kapitalistycznego systemu-świata wyróżnić można globalne centrum, półperyferie i peryferie. Centrum rozwija się poprzez dominację nad państwami peryferyjnymi, które podlegają różnego rodzaju zależnościom ekonomicznym, czasem wręcz politycznym i kulturowym. Wallerstein w ramach kapitalistycznego systemu-świata umieścił także blok wschodni, ponieważ jego gospodarka była silnie związana ze światowym wolnym rynkiem, a państwo leninowskie było pewnym wariantem kapitalizmu, w którym rolę przedsiębiorców przejęła partia totalitarna. Według amerykańskiego socjologa taki podział światowy występuje do dzisiejszych czasów, pomimo rozpadu bloku komunistycznego.
U Marka Millara centrum i peryferie globalizacji zamieniły się geograficznie miejscami. Tym razem przegrywającym jest USA, nie - jak to było w rzeczywistości - ZSRR. Autor w ten sposób chce nam przekazać jakąś prawdę na temat współczesnych relacji w globalnym kapitalizmie. Jak słusznie zauważyli inni recenzenci, chodzi tutaj także o imperializm amerykański. Jednakże Millar nie zwraca się do rodaków: "A co gdyby was tak podbito"? Tylko: "A co gdybyście wy byli tym innym, tym podbijanym"? Tym, któremu narzuca się zasady globalnej gry politycznej, zamazując jego podmiotowość? W drugim pytaniu jest większa doza empatii, potrzebnej do rozwiązywania współczesnych problemów światowych. Najważniejsze w tej zamianie centrum i peryferii jest zrozumienie nie samego imperializmu, ale niedoli podporządkowania i jego konsekwencji. Komiksowe USA ostatecznie atakuje ZSRR, a z perspektywy prezydenta Supermana jest to decyzja wynikająca z irracjonalnych pobudek.
Jak wie każdy politolog, wszelkie systemy opierają się na podporządkowaniu. Bez znaczenia, jaka jest ich naczelna ideologia, to i tak muszą one być oparte o - w najlepszym przypadku - przemoc symboliczną bądź dyskursywną. Ujęcie tego w ramach stosunków międzynarodowych odsłania mechanizmy globalnej areny, ale przecież można to odnieść do roli, jaką dominujący dyskurs odgrywa w społeczeństwie i wpływie na jednostki. Może nie warto dochodzić do tego, jak byś się czuł podbitym, tylko zapytać - czy nie dostrzegasz, że twoje myślenie, twoje życie zostało "podbite", zdominowane przez pewne ideologiczne kalki.
Jeśli już przy kalkach jesteśmy, to warto zwrócić uwagę na słynne hasło: "historię piszą zwycięzcy". W narracji "Red Son" przegranymi są Amerykanie bądź nieco ogólniej - obywatele wolnego świata. Ujęcie historyczne USA w komiksie Millara rozmywa się, ponieważ odbiorca widzi Amerykę i Amerykanów z perspektywy zwycięskiego (przynajmniej do pewnego momentu) Układu Warszawskiego. Dopóki Stany Zjednoczone przegrywają, niezrozumiałe są motywy, jakimi ich przywódcy się kierują, dlaczego - jak wyraża się radziecka wersja Wonder Woman - pozostają przy "dogmacie kapitalizmu", skoro jego efektem społecznym jest głód i ubóstwo. Niezrozumiałe są motywy dziejowe tych "przegranych", ale przez to trudniej zrozumieć prawdziwą rolę historyczną "zwycięzców".
Wartość "Red Son" w krytycznym rozumieniu historii jest spora. Jak pisał Nietzsche - zadanie historyka to nie "adekwatna rekonstrukcja historyczna, ale aktywne starania i próby wciąż przywracania do życia" (Burzyńska, Markowski: 503). Przywrócono do życia starcie między dwoma wrogimi obozami, aby coś nam opowiedzieć o "niezrozumieniu cywilizacyjnym" w epoce globalizacji. Narracja alternatywnej historii przewagę ma taką, że odciążona jest ze złudzenia obiektywizmu, które posiada wiele szkiców i prac historycznych.
Z opowieścią jawnie subiektywną można się zgodzić lub nie - lecz zawsze trzeba przy tym myśleć.
Antagonizm bohaterów
Ciekawy wydaje się także spór między liderami "zwycięzców" i "przegranych". Lex Luthor poprawia sytuację wewnętrzną Stanów Zjednoczonych, wygrywając w wyborach z aktualnym prezydentem... Friedmanem. Może to zwykła zbieżność nazwisk, lecz też bardzo symptomatyczna: postaci z offu przypisano nazwisko głównego ideologa szkoły neoklasycznej ekonomii, Miltona Friedmana, którego wezwanie: "więcej rynku, mniej państwa", słuchało wielu możnych tego świata. Luthor, genialny naukowiec, za młodu tworzący przeciwników-mutantów dla lidera sowieckiego komunizmu, przeprowadza reformy w stylu keynesowskim, prowadząc politykę na rzecz pełnego zatrudnienia i zabezpieczając socjalnie biedniejsze grupy społeczne. Krótko mówiąc, ogranicza działanie sił rynkowych.
Przeciwstawiony tu zostaje porządek dawny (podporządkowany dogmatom wolnorynkowym) nowemu, które wprowadza uczony. Lex Luthor jest postacią symbolizującą przeświadczenie o niezawisłości nauki, oświeceniowego rozumu. Nie jest to jednak postać idealistyczna - poprawa sytuacji społecznej jest środkiem do celu, jakim jest wzmocnienie własnej władzy, aby definitywnie pokonać Supermana. Amerykańskim prezydentem kierują osobiste pobudki, które krytyka feministyczna zapewne określiłaby jako chęć męskiej dominacji nad innym, walkę o tytuł samca alfa. Zaślepiony żądzą dominacji nie rozumie, że walczy z osobnikiem wykraczającym poza definicje człowieka...
Slavoj Żiżek w "Od tragedii do farsy" skonstruował podział stanowisk politycznych wobec rzeczywistości, dwie z nich pasują do głównych bohaterów "Red Son" (Żiżek: 119). Superman jest fundamentalistą, który kurczowo trzyma się swoich ideałów - międzynarodowego ładu, chociażby za cenę większej kontroli społeczeństwa, co powoduje buntownicze nastroje wśród ludzi (czego wynikiem jest postać Batmana-terrorysty). Lex Luthor kontestuje dominację ZSRR i jej lidera. Obaj obracają się obok tego samego fetyszu - jeden go ślepo akceptuje, drugi równie ślepo chce go zniszczyć. W kontekście Żiżkowskiego podziału łatwiej zrozumieć, dlaczego cynik Luthor spiskuje z Piotrem Roslowem, nieślubnym synem Stalina i szefem NKWD, który od początku jest krytykiem tego, by nadczłowiek realizował ideały równości społecznej. Według Żiżka, zarówno cynicy, jak i krytycy rzeczywistości mają tę samą postawę - alians między nimi jest racjonalnie zrozumiały.
Dotychczasowo spór między Człowiekiem ze Stali a jego archenemy Luthorem był oparty na wartościowaniu. Superman, który zazwyczaj był obrońcą dobra, a może nawet jego emanacją, miał przeciwnika w postaci typowego antybohatera - podporządkowanego ogólnie pojętemu złu. Co sugeruje czytelnikowi komiksu narracja, wedle której liderem złego imperium jest jego ulubiony superbohater, a na czele Stanów Zjednoczonych stoi antybohater? Postacie nie są już ani dobre, ani złe, tylko postideologiczne. Kierują się innymi pobudkami.
Wojna między nimi toczy się li tylko o władzę. Celem jest czysta dominacja, a nie starcie koncepcji ideologicznych, bo obaj prezydenci proponują podobny ład społeczny - równość za cenę wolności. Luthor pod koniec "Red Son" wprowadza własną dynastię i rząd globalny, Superman piastuje władzę sam. Postaci stworzone przez Marka Millara żerują na peryferiach. "Man of Steel", bo daje im wybór: pływajcie ze mną albo topcie się sami (jak to przedstawiciele światowych imperiów mają w zwyczaju), a Lex Luthor dlatego, że chce głównie poprawić własną pozycję. W istocie są tą samą stroną medalu.
Znajome postawy, czyż nie?
Mit Supermana
Superman ostatecznie przegrywa. Odbiorca może przeczuwać to od początku, jeśli jest obeznany z popkulturą amerykańską (a kto nie jest?), której podstawową, żołnierską zasadą jest - Ameryka na końcu zawsze zwycięża! Jednakże coś w samej postaci jest zakodowane, co wpływa destrukcyjnie na wszystkie ideały, które starała się realizować w praktyce.
Pierwszy aspekt porusza Piotr Roslow, stwierdzając w rozmowie z Supermanem, że nadczłowiek nie odpowiada marksistowskiemu rozumieniu równości. Otaczający go mit nie pokrywa się z mitem suwerennego demosu, który jest wspólny liberalnej demokracji oraz ogólnie pojętemu socjalizmowi, czyli bodajże dwóm największym projektom społeczno-politycznym w dziejach. Superman, jak Lex Luthor, ma profil psychologiczny typowego guru. Obaj ograniczają relacje z ludźmi, ale nie bałwochwalcze kontakty. Superman stwierdza nawet, że "ludzkie konwersacje go nużą"!
Nie to jest jednak najważniejsze. Wartość mityczną superbohatera stanowi idea naczelna: utrzymać / wprowadzić ład, równowagę i bezpieczeństwo. Realizacja tego postulatu ma zazwyczaj na celu umocnienie aktualnej władzy oraz dyskursu, który ją wspiera. Popkulturowy Superman, jakiego zna praktycznie każdy, był obrońcą społeczno-politycznego status quo, walcząc z burzycielami porządku. Skoro czegoś bezwarunkowo bronisz, to w pełni musisz to akceptować.
Drugi Superman, ten z serii wydawniczej "Elsewords", ład i równowagę chce narzucić poprzez władzę centralną, jaką sprawuje, a wzmacnia ją swoim pierwiastkiem nadludzkim. Obie postawy mają na celu to samo, choć pewnie różnie można je wartościować. Utopii, którą chce wprowadzić Człowiek ze Stali, nie da się zrealizować we współczesnym świecie, opierającym się na nieładzie i nierównowadze społecznej. Dziś, według Zygmunta Baumana, żyjemy w płynnej nowoczesności, a współczesna utopia powinna raczej zwać się "u-vią", gdzie naczelną zasadą jest ciągły ruch, przebieg informacji, dynamika rynkowa, a nade wszystko - powszechna konsumpcja, która pozwala zapomnieć o strachu względem niestabilnej rzeczywistości, względem jutra ("Kultura...": 45). Strach był główną siłą napędową realizacji utopii, której dobrym przykładem jest idea ładu i równowagi. Modernistyczny superbohater albo pozwoli się ostatecznie wyprać z idei, albo przepada.
W "Red Son" autor stawia przed Supermanem i czytelnikiem prosty wybór: zatrać się i podporządkuj modernistycznej władzy i jej dyskursowi albo rozmyj się w postmodernistycznej rzeczywistości.
To, co wyparte
Teoretycy psychoanalizy uważali, że aby dojść do sedna danej kwestii - chcąc opisać rzeczywistość - należy skupić się także na tym, co z niej wyparte. W narracji komiksu Marka Millara nie da się ukryć dziury, w której miejscu powinien być głos społeczeństwa czy też ludzi, ludu. Gdzieś w tym ferworze walki umyka społeczna podmiotowość. Społeczeństwo pojawia się jako przedmiot, który ma służyć uzupełnieniu tła dla bohaterów. W rzeczywistości komiksu nie jest podmiotem działania.
Superman jako dyktator w patologicznej strukturze państwa, Lex Luthor z własną dynastią - obaj są jawnie antydemokratyczni. Obie utopie są zbudowane na przemocy: dyskursywnej, symbolicznej, niekiedy nawet realnej. Krótko mówiąc, rządy "twardej ręki" i propagandowej myśli.
Czy przyczyną tego są współczesne problemy i kryzys demokracji w zachodnim świecie? Być może. Mimo wszystko należy pamiętać, że jedyną odpowiedzią na kryzys demokracji jest... "więcej demokracji!" To powinna być zasada zarówno dla wyimaginowanych światów, jak i dla naszego, jak najbardziej realnego.
Bibliografia:
Bauman, Zygmunt. "Kultura w płynnej nowoczesności". Warszawa: Agora SA, 2011.
Burzyńska, Anna, Markowski, Michał Paweł. "Teorie literatury XX wieku. Podręcznik". Kraków: Znak, 2009.
Millar, Mark (scen.). "Superman Red Son". London: DC Comics, 2004.
Tate, Ray (scen., rys.). "Superman: Red Son #1, Comics Bulletine".
Teoplitz, Krzysztof Teodor. "Sztuka komiksu. Próba definicji nowego gatunku artystycznego". Warszawa: Czytelnik, 1985.
Wallerstein, Immanuel. "Analiza Systemów-Światów. Wprowadzenie". Tłum. K. Gawlicz, M. Starnawski. Kraków: Wydawnictwo Akademickie Dialog, 2007.
Weber, Max. "Etyka protestancka a duch kapitalizmu". Tłum. B. Baran, P. Miziński. Warszawa: Aletheia, 2010.
Żiżek, Slavoj. "Od tragedii do farsy, czyli jak historia się powtarza". Tłum. M. Kropiwnicki, B. Szelewa. Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2011.
Bartosz Ślosarski
Tekst ukazał się w piśmie "Zeszyty Komiksowe".