Odpowiedzialność rozkłada się więc po równo.
Nie było żadnego starcia prawicy z lewicą. Fakty są takie, że niesprowokowani nacjonaliści na placu Konstytucji rzucili się na siły porządkowe i dokonali zniszczeń w całym mieście, podczas gdy Antifa starała się chronić uczestników i uczestniczki legalnej blokady i koncertu.
Pojawiają się też absurdalne interpretacje w myśl których za zajścia odpowiedzialni są "Niemcy". Naprawdę szokujące było dla mnie, gdy po tym jak prawicowa demonstracja doprowadziła do rozpętania przemocy na wielką skalę, liberalne media np. TVN koncentrowały się na organizacjach lewicowych i w nieskończoność powtarzały szowinistyczne opinie, że zajścia były sprowokowane przez niemieckich antyfaszystów, określanych zbiorowo jako "Niemcy". Stopień zafałszowania rzeczywistości oraz ideologicznego zaślepienia osiągnął poważne rozmiary.
Pełen insynuacji i ukrytych odniesień język w jakim formułowano oskarżenia pod adresem Niemców mógłby być tematem ciekawej analizy dla językoznawców.
Ciekawe jakie byłby komentarze TVNu gdyby uczestnicy Parady Równości palili samochody i rzucali płytami chodnikowymi? Czy wówczas również szukano by usprawiedliwienia dla agresorów?
11 listopada Warszawę niszczyli ludzie, którzy przyszli na manifestację zorganizowaną przez prawicę. Organizatorzy Marszu Niepodległości powinni ponieść odpowiedzialność za szkody, które wyrządzili uczestnicy ich imprezy. Wprowadzanie tutaj kontekstu międzynarodowego, że parę godzin przed wydarzeniami na placu Konstytucji, na Nowym Świecie doszło do jakiejś przepychanki grupki niemieckich antyfaszystów z policją jest nieuczciwym zabiegiem propagandowym mającym na celu zafałszowanie rzeczywistości, poprzez wprowadzanie fałszywej symetrii.
Byłem uczestnikiem blokady na ulicy Marszałkowskiej i uważam, że Antifie należą się podziękowania ze strony uczestników koncertu i blokady. Aktywiści i aktywistki Antify ustawili się zwartym rzędem w poprzek ulicy Marszałkowskiej na wysokości skrzyżowana z ulicą Wilczą, tworząc żywą zaporę. Strategia Antify poległa na zabezpieczaniu koncertu Kolorowej Niepodległej poprzez niedopuszczanie na teren koncertu grup prowokatorów, kiboli, nacjonalistów itd. Antifa pełniła funkcję gwarancji, że nasze zgromadzenie nie będzie atakowane.
Każdy to był na blokadzie na ulicy Marszałkowskiej widział liczne bardzo agresywne prowokacje ze strony nacjonalistów. Co i rusz z różnych stron, z bocznych ulic i bram, podbiegały grupki osób atakujących nasze pokojowe zgromadzenie. Antifa za każdym razem nie dopuściła do przedostania się kibiców i nacjonalistów do miejsca gdzie odbywał się koncert. Strach pomyśleć co by się stało gdyby nie było blokującej linii Antify i gdyby prowokatorzy za każdym razem swobodnie przedostawali się pod scenę gdzie odbywał się koncert Kolorowej Niepodległej. Do czego są zdolni było widać na oddalonym o 150 metrów Placu Konstytucji z którego docierały do nas odgłosy demolki jaką właśnie urządzali.
Byłem na Placu Konstytucji 15 minut po godzinie 15, widok był przerażający potłuczone kawałki płyt chodnikowych, powywracane betonowe gazony, walające się kosze na śmieci, porozrzucane stalowe ramy chroniące drzewa.
Gdyby nie Antifa pewnie tak zakończyłby się koncert Kolorowej Niepodległej.
Marcin Starzewski