Pronunciamiento Franco nie pozostawiało wątpliwości, iż w wypadku wygranej hiszpańskich generałów, parlamentarną republikę zastąpi autorytarne państwo, instytucjonalnie ukształtowane na podobieństwo podobnych reżimów w Niemczech i Włoszech. Siły frankistów - "Nacjonaliści", jak sami się nazwali - pokazały wszystkie oznaki i ideologię ówczesnego ruchu faszystowskiego: salut wzniesioną ręką o otwartej dłoni, odwołanie się do filozofii porządku, obowiązku i posłuszeństwa, deklarację zaangażowania się w zniszczenie ruchu robotniczego i rozprawienie się z opozycją. Dla świata, konflikt zainicjowany przez hiszpańskich generałów wydawał się kolejnym klasycznym starciem pomiędzy "siłami faszyzmu" a "siłami demokracji", które było tak powszechne w latach trzydziestych. To, co jednak odróżniało konflikt hiszpański od podobnych starć we Włoszech, Niemczech i Austrii, to ogromny opór, z jakim "siły demokracji" sprzeciwiły się hiszpańskiej armii. Franco i reszta spiskowców, pomimo wielkiego wsparcia, jakim cieszyli się w kadrach oficerskich, całkowicie przeliczyli się, co do powszechnego oporu, jaki napotkali. Tzw. Hiszpańska Wojna Domowa trwała prawie trzy lata - od lipca 1936 do marca 1939 - i pochłonęła w przybliżeniu około miliona ofiar.
Po raz pierwszy, jak wielu z nas postrzegało to w latach trzydziestych, cała populacja z olśniewającą odwagą zahamowała przerażający postęp faszyzmu w środkowej i południowej Europie. Niecałe trzy lata wcześniej Hitler zagarnął Niemcy z rąk zdominowanego przez marksistów ruchu robotniczego bez śladu oporu. Dwa lata przed Hiszpańską Wojną Domową Austria poddała się autorytarnemu państwu po tygodniu bezowocnych walk ulicznych, prowadzonych przez socjalistycznych robotników Wiednia. Wydawało się, że wszędzie faszyzm jest w natarciu, a demokracja w odwrocie. Jednak Hiszpania stawiła ostry opór - i stawiała go przez lata, pomimo broni, samolotów i oddziałów, które Franco dostał od Włoch i Niemiec. Zarówno dla radykałów, jak i liberałów, Hiszpańska Wojna Domowa rozgrywała się nie tylko na Półwyspie Iberyjskim, ale w każdym kraju, gdzie demokracja wydawała się zagrożona przez wzbierającą falę lokalnych i międzynarodowych ruchów faszystowskich. Próbowano nas przekonać, iż Hiszpańska Wojna Domowa była konfliktem pomiędzy liberalną republiką, która ze wsparciem ludowym, próbowała mężnie bronić państwa demokracji parlamentarnej przed autorytarnymi generałami - obraz, który przekazywany jest do dziś w większości książek dotyczących tego tematu i w nędznym filmie dokumentalnym "To Die in Madrid".
Jednakże mało kto poza granicami Hiszpanii zdaje sobie sprawę, iż Hiszpańska Wojna Domowa była tak naprawdę szeroko zakrojoną społeczną rewolucją milionów robotników i chłopów, którym wcale nie zależało na uratowaniu zdradzieckiego reżimu republikańskiego. Ludzie chcieli rewolucyjnego zrekonstruowania społeczeństwa. Prawie nie mogliśmy dowiedzieć się z prasy, że robotnicy i chłopi postrzegali Republikę prawie z taką samą wrogością, jak frankistów. Działając przeważnie z własnej inicjatywy, przeciwko "republikańskim" ministrom, którzy chcieli poddać się generałom, ludzie zajęli arsenały i sklepy myśliwskie, zdobyli broń, po czym z niezwykłą odwagą zdusili wojskowy spisek w większości miast i miasteczek Hiszpanii. Byliśmy prawie nieświadomi faktu, iż robotnicy i chłopi przejęli i skolektywizowali większość fabryk i ziemi na obszarach pozostających w rękach Republiki, ustanawiając nowy porządek społeczny, oparty na bezpośredniej kontroli produkcyjnych zasobów kraju przez komitety robotnicze i rady chłopskie. Podczas gdy instytucje republikańskie leżały w gruzach, porzucone przez większą część wojska i policji, robotnicy i chłopi stworzyli swoje własne instytucje, aby zarządzać miastami Republikańskiej Hiszpanii, uformowali swoje własne robotnicze oddziały do patrolowania ulic, ustanowili rewolucyjne oddziały milicji, do walki z siłami frankistowskimi - była to ochotnicza milicja, w której mężczyźni i kobiety wybierali swoich dowódców, i w której stopień wojskowy nie niósł z sobą społecznych, materialnych ani symbolicznych różnic. Nie wiedzieliśmy wtedy, że hiszpańscy robotnicy i chłopi dokonali gruntownej rewolucji. Stworzyli swoje własne rewolucyjne formy społeczne, żeby zarówno zarządzać krajem, jak i prowadzić wojnę przeciwko doświadczonej i dobrze zaopatrzonej armii. Hiszpańska Wojna Domowa nie była politycznym konfliktem pomiędzy liberalną demokracją, a militarnym faszyzmem, ale głęboką, społeczno-ekonomiczną walką pomiędzy robotnikami i chłopami Hiszpanii, a ich historycznymi wrogami klasowymi, od bogatych właścicieli ziemskich i kościelnych władyków z przeszłości, do rosnącej burżuazji przemysłowej i bankierów w czasach obecnych.
Rewolucyjny wymiar tego konfliktu był przed nami ukryty - mówiąc "my", mam na myśli wiele tysięcy głównie komunistycznych radykałów z "czerwonych" lat trzydziestych, którzy zareagowali na walkę w Hiszpanii z takim samy żarem i męczarnią, jak młodzi ludzie w latach sześćdziesiątych na walkę w Indochinach. Nie musimy sięgać do Orwella czy Borkenau, radykałów o jasno antystalinowskich przekonaniach, aby znaleźć wyjaśnienie tego żaru. Burnett Bolloten, raczej politycznie niedoświadczony reporter United Press, który akurat stacjonował w tamtym czasie w Madrycie, przekazuje swoje własne moralne oburzenie z powodu fałszywego przedstawienia hiszpańskiego konfliktu w prasie zachodniej. W swojej doskonale udokumentowanej pracy, "The Grand Camouflage" pisze:
Chociaż po wybuchu Hiszpańskiej Wojny Domowej w lipcu 1936, doszło do potężnej rewolucji społecznej w obozie antyfrankistowskim - rewolucji pod wieloma względami głębszej, niż Rewolucja Bolszewicka w jej pierwszym okresie - miliony ludzi poza Hiszpanią utrzymywanych jest w niewiedzy, nie tylko co do jej głębi i zasięgu, ale nawet, co do jej istnienia. Jest to wynikiem polityki dwulicowości i kłamstwa, której nie dorównuje nic w historii.
Prym w narzucaniu tego oszustwa światu i fałszywego przedstawiania charakteru rewolucji w samej Hiszpanii, byli komuniści, którzy, choć na początku Wojny Domowej w znikomej mniejszości, tak efektywnie skorzystali z różnorakich sposobności, jakie ukazały się u zarania konfliktu, iż przed zakończeniem walki w 1939, stali się siłą rządzącą w obozie lewicowym.
Szczegóły tego oszustwa wypełniłyby wiele opasłych tomów. Milczenie, jakie narosło dookoła Hiszpanii, niczym złe sumienie, wynika z faktu, iż ówczesne wydarzenia są ciągle bardzo żywe - równie żywe, co wysiłki w ich fałszywym przedstawianiu. Po prawie czterdziestu latach rany ciągle krwawią. W rzeczywistości, jak sugeruje niedawne odrodzenie stalinizmu, choroba, która doprowadziła do kontrrewolucji w Hiszpanii, ciągle istnieje w szeregach amerykańskiej lewicy. Jednakże opracowanie szczegółów stalinowskiej kontrrewolucji w Hiszpanii znajduje się poza zakresem tej pracy. Chciałem jednak przeanalizować rewolucyjne tendencje, które zaistniały przed lipcem 1936 oraz napisać o wpływie, jaki miały one na hiszpańską klasę robotniczą i chłopską. Ich kolektywy nie były rezultatem dziewiczej, ludowej spontaniczności (nie umniejszając ważności ludowej spontaniczności), ani nie były wyłącznie owocem kolektywistycznego dziedzictwa tradycyjnego społeczeństwa wiejskiego Hiszpanii. Rewolucyjny ruch i idee grały same w sobie decydującą rolę i ich wpływ zasługuje na bliższe przyjrzenie się.
Hiszpańscy generałowie rozpoczęli powstanie wojskowe w lipcu 1936; hiszpańscy robotnicy i chłopi odpowiedzieli na to rewolucją społeczną, która w swoim charakterze była przede wszystkim anarchistyczna, nawet pomimo tego, że socjalistyczne UGT miało równie wielu członków, co anarchosyndykalistyczne CNT. Podczas kilku pierwszych miesięcy militarnego powstania, socjalistyczni robotnicy w Madrycie często działali równie radykalnie, co anarchosyndykalistyczni robotnicy w Barcelonie. Ustanowili swoje własne milicje, patrole uliczne oraz wywłaszczyli sporą ilość strategicznych fabryk, oddając je pod kontrolę komitetów robotniczych. Podobnie, socjalistyczni chłopi w Kastylii i Estremadurze stworzyli kolektywy, z których wiele było równie anarchistycznych, co te, założone przez anarchistycznych chłopów w Aragonie i Lewancie. W początkowej, "anarchistycznej" fazie rewolucji, tak podobnej do początkowych okresów wcześniejszych rewolucji, "masy" próbowały przejąć bezpośrednią kontrolę nad społeczeństwem i wykazały się niezwykłym rozmachem w improwizowaniu swoich własnych, wolnościowych form społecznej administracji.
Spoglądając jednak wstecz na tę początkową fazę, można uczciwie powiedzieć, iż trwałość kolektywów w Hiszpanii, ich zakres społeczny oraz opór wobec stalinowskiej kontrrewolucji, zależały głównie od stopnia, do jakiego znajdowały się pod wpływem anarchistów. To, co odróżnia Rewolucję Hiszpańską od poprzednich, nie jest tylko fakt, iż większość ekonomii Hiszpanii znalazło się w rękach komitetów robotniczych i rad chłopskich, ani że ustanowiła ona system demokratycznie wybieranych milicji. Te formy społeczne, do różnego stopnia, pojawiły się w Komunie Paryskiej oraz we wczesnym okresie Rewolucji Rosyjskiej. To, co zadecydowało o wyjątkowości Rewolucji Hiszpańskiej, to kontrola robotnicza i kolektywy, których ideę głoszono przez prawie trzy pokolenia potężnego ruchu wolnościowego i które stały się jednym z głównych czynników dzielących tzw. obóz "republikański" (wraz z przeznaczeniem systemu milicji). Dzięki zakresowi swoich wolnościowych form społecznych Hiszpańska Rewolucja nie tylko okazała się "głębsza" (używając określenia Bollotena), niż Rewolucja Bolszewicka, ale wpływ głęboko zakorzenionej ideologii anarchistycznej oraz męstwo anarchistycznych bojowników dosłownie doprowadziły do wojny domowej wewnątrz wojny domowej.
Pod wieloma względami rewolucja z 1936 była kulminacją ponad sześćdziesięciu lat anarchistycznej kampanii i działań w Hiszpanii. Żeby to zrozumieć, musimy cofnąć się do wczesnych lat siedemdziesiątych XIX wieku, kiedy to włoski anarchista, Giuseppi Fanelli, zaprezentował idee Bakunina grupie robotników i intelektualistów w Madrycie i Barcelonie. Spotkanie Fanelli’ego z młodymi robotnikami z Formento de las Artes w Madrycie - historia opowiedziana z wielkim smakiem przez Gralda Brenana - jest prawie legendarne: żarliwa przemowa, którą wygłosił wysoki, brodaty włoski anarchista, nie znający prawie hiszpańskiego, przed małą, lecz entuzjastyczną publicznością, która z trudnością rozumiała jego luźną miksturę francuskiego i włoskiego. Dzięki ekspresji twarzy, tonie głosu i szczodremu użyciu wyrazów pokrewnych, Fanelli’emu udało się przekazać wystarczająco dużo idei Bakunina, aby zyskać zainteresowanie grupy i ustanowić hiszpańską sekcję Międzynarodowego Stowarzyszenia Robotników, czyli tzw. Pierwszej Międzynarodówki. Wkrótce "Internacjonaliści", jak nazywano wczesnych anarchistów hiszpańskich, błyskawicznie rozprzestrzenili się ze swoich kręgów w Madrycie i Barcelonie po całej Hiszpanii, zakorzeniając się szczególnie w Katalonii i Andaluzji. Po ostatecznym rozłamie pomiędzy marksistami i bakuninistami na kongresie w Hadze we wrześniu 1872, hiszpańska sekcja pozostała wierna ideom Bakunina. Marksizm nie osiągnął znaczenia w Hiszpanii aż do przełomu stuleci, ale nawet po osiągnięciu mocnej pozycji w ruchu robotniczym, aż do lat trzydziestych pozostał głównie reformistyczny. Podczas większości swojej wczesnej historii, siła Hiszpańskiej Partii Socjalistycznej i UGT leżała raczej w regionach administracyjnych Madrytu, niż w miastach robotniczych, jak Barcelona. Marksizm znajdował posłuch u wysoce wykwalifikowanych, pragmatycznych i raczej autorytarnych Kastylijczyków; anarchizm przyjął się u niewykwalifikowanych, idealistycznych Katalończyków i niezależnych, kochających wolność mieszkańców górskich wiosek Andaluzji i Lewantu. Szerokie masy andaluzyjskich robotników (braceros), którzy do dnia dzisiejszego pozostają najbardziej uciśnioną i zubożałą warstwą europejskiego społeczeństwa, podążały w większości za anarchistami. Jednakże ich lojalność dostosowywała się do danej chwili. W okresie wrzenia społecznego zasilili szeregi międzynarodówki bakuninowskiej i zrodzonych z niej organizacji, w okresie reakcji odchodzili w równie wielkiej liczbie.
Tak, czy inaczej, bez względu na popularność hiszpańskiego anarchizmu w różnych regionach i okresach historii, wszystkie ruchy rewolucyjne w tym sześćdziesięcioletnim okresie były zasadniczo anarchistyczne. Nawet kiedy po Pierwszej Wojnie Światowej anarchizm zaczął ustępować marksistowskim socjaldemokratom, a później organizacjom bolszewickim, hiszpański anarchizm utrzymał swój ogromny wpływ i rewolucyjny rozmach. Z radykalnego punktu widzenia, historia hiszpańskiego ruchu robotniczego pozostała głównie anarchistyczna i często definiowała zarysy marksistowskiego ruchu w Hiszpanii. "Ogólnie mówiąc, małe, lecz dobrze zorganizowane grupki anarchistów na terenach socjalistycznych popychały socjalistów w lewo", zauważa Brenan, "podczas gdy na terenach anarchistycznych, socjaliści pozostawali wyjątkowo reformistyczni". Tak więc to nie socjalizm, ale anarchizm określił metabolizm hiszpańskiego ruchu robotniczego - potężne strajki powszechne, które raz za razem wstrząsały Hiszpanią, powtarzające się powstania w Barcelonie oraz w wioskach i miasteczkach Andaluzji, zbrojne starcia między milicjami robotniczymi, a opłacanymi przez właścicieli ziemskich i kapitalistów najemnikami w miasteczkach wybrzeża śródziemnomorskiego.
Należy podkreślić, że hiszpański anarchizm nie był po prostu programem osadzonym w zwartej, teoretycznej matrycy. Był to sposób życia: częściowo życia hiszpańskiego ludu, żyjącego w blisko zjednoczonych wioskach oraz intensywnego życia sąsiedzkiego dzielnic robotniczych; częściowo życiem wyrażającym bakuninowskie idee decentralizacji, pomocy wzajemnej i ludowych organów zarządzania oddolnego. To, że Hiszpania miała długą tradycję agrarnej kolektywizacji zostało przedyskutowane i szczegółowo przebadane w "Collectivismo Agrario en Espagna", Joaquina Costy. Hiszpański marksizm uważał tę tradycję za anachroniczną i "historycznie reakcyjną". Hiszpański socjalizm opierał swój program agrarny na marksistowskim założeniu, iż chłopstwo i jego formy społeczne nie mogą mieć trwałej wartości rewolucyjnej, dopóki nie zostaną "uproletariatyzowane" i "zindustrializowane". Im szybciej nastąpiłby rozkład wsi, im szybciej chłopstwo stałoby się dziedzicznym proletariatem, "zdyscyplinowanym, zjednoczonym, zorganizowanym przez mechanizmy samego procesu kapitalistycznej produkcji" (Marks) - "mechanizm" zdecydowanie hierarchiczny i autorytarny - tym szybciej Hiszpania zrobiłaby postęp w kierunku socjalizmu.
W przeciwieństwie do socjalizmu, hiszpański anarchizm miał zdecydowanie inne podejście. Koncentrował się na prekapitalistycznych kolektywistycznych tradycjach wiejskich, pielęgnował to, co było w nich żywe, powoływał się na ich rewolucyjny potencjał - pomoc wzajemną i zarządzanie oddolne, oraz osłabiał ich posłuszeństwo, hierarchiczną mentalność i autorytarne podejście do życia, zaszczepiane przez system fabryczny. Zawsze świadomi niebezpieczeństw "uburżuazyjnienia" proletariatu (termin nie schodzący z ust Bakunina w późniejszym okresie jego życia), hiszpańscy anarchiści próbowali użyć prekapitalistyczne tradycje chłopstwa i klasy robotniczej, aby zapobiec asymilacji przez nie autorytarnego, przemysłowego racjonalizmu. Pod tym względem ich wysiłkom sprzyjało stałe "użyźnianie" hiszpańskiego proletariatu przez robotników pochodzenia chłopskiego, którzy migrując do miast, codziennie odnawiali te tradycje. Rewolucyjna werwa proletariatu Barcelony - podobnie jak żarliwość proletariatu pietrogrodzkiego i paryskiego - wynikała w dużej mierze z faktu, iż robotnicy ci nigdy porządnie nie zakorzenili się w dziedzicznej klasie robotniczej, całkowicie oderwanej od prekapitalistycznych tradycji chłopów i rzemieślników. Wzdłuż śródziemnomorskiego wybrzeża Hiszpanii wielu robotników zachowało żywą pamięć niekapitalistycznej kultury, w której każdy moment życia nie był ściśle regulowany przez kartę zegarową, gwizdek fabryczny, brygadzistę, maszynę, wysoce uregulowany dzień pracy i alienujący świat wielkiego miasta. Hiszpański anarchizmu funkcjonował wewnątrz napięcia pochodzącego z tych antagonistycznych tradycji i uczuć. W rzeczywistości tam, gdzie w Hiszpanii pojawiał się "germański proletariat" (znów używając terminu Bakunina), skłaniał się albo w kierunku UGT albo ku związkom katolickim. Jego reformistyczne podejście (jeżeli nie całkowicie konserwatywne) często wchodziło w konflikt z bardziej déclassé robotniczą klasą Katalonii i wybrzeża śródziemnomorskiego, prowadząc do konfliktowych tendencji wewnątrz całego proletariatu.
Ostatecznie, według mnie, los hiszpańskiego anarchizmu zależał od jego zdolności do utworzenia wolnościowych form organizacji, które mogły połączyć prekapitalistyczne tradycje kolektywistyczne z ekonomią przemysłową wysoce zurbanizowanego społeczeństwa. Nie mówię tutaj o zwykłym, pragmatycznym "przymierzu" pomiędzy hiszpańskim chłopstwem i proletariatem, ale mam na myśli bardziej organiczne, nowe formy organizacyjne oraz uczucia, które nadały rewolucyjny wolnościowy charakter obu klasom społecznym, żyjącym w kolidujących kulturach. Większość hiszpańskich anarchistów nie wątpiła, iż Hiszpania potrzebuje dobrze zorganizowanego ruchu wolnościowego. Ale czy ruch ten miał być odbiciem wiejskiego społeczeństwa czy społeczeństwa fabrycznego? Zważywszy na konflikt między nimi, czy można było je połączyć w jednym ruchu, bez pogwałcenia wolnościowych zasad decentralizacji, pomocy wzajemnej i zarządzania oddolnego? W klasycznej erze "socjalizmu proletariackiego", pomiędzy 1848 a 1939, w erze, która głosiła "hegemonię" proletariatu przemysłowego we wszystkich zmaganiach społecznych, hiszpański anarchizm poruszał się po historycznej trajektorii, która błyskawicznie obnażyła ograniczenia tej ery i ukazała twórcze możliwości anarchistycznych form organizacji.
W porównaniu do miast, hiszpańskie wioski zadedykowane ideom anarchizmu, nie miały wiele problemów organizacyjnych. Pomimo podkreślaniu przez Brenana roli braceros, siła anarchizmu agrarnego na południu i w Lewancie leżała w górskich wioskach, nie w szeregach proletariatu wiejskiego, który pracował na wielkich plantacjach Andaluzji. W tych stosunkowo odizolowanych wioskach, zacięte poczucie niezależności i osobistej godności były rozniecane przez gorzką nienawiść społeczną zrodzoną z ubóstwa. Tam narodzili się wiejscy "patriarchowie" anarchizmu, których całe rodziny żarliwie oddane były "Idei". Dla tych ascetycznych jednostek nieposłuszeństwo wobec państwa, kościoła i konwencjonalnych autorytetów w ogólności było sposobem życia. Zjednoczeni dzięki lokalnej prasie - w różnych okresach istniało w Hiszpanii kilkaset anarchistycznych czasopism - tworzyli ścięgna agrarnego anarchizmu już od lat osiemdziesiątych XIX wieku, a do dużego stopnia byli moralnym sumieniem hiszpańskiego anarchizmu poprzez całą jego historię.
Ich kolektywy agrarne do niezwykłego stopnia odzwierciedlały organizacyjne formy, które anarchiści pielęgnowali we wszystkich wioskach przed rewolucją z 1936. Rewolucja w społecznościach wiejskich powiększyła szeregi Pierwszej Międzynarodówki, a później CNT - przez zwiększenie członkowstwa grup albo po prostu przez połączenie się anarchistycznych rodzin w ludowe zgromadzenia. Zgromadzenia te spotykały się raz w tygodniu i podejmowały decyzje dotyczące społeczności. Forma zgromadzeń składała się na organizacyjny ideał anarchizmu wiejskiego od czasów pierwszego, w pełni bakuninowskiego kongresu hiszpańskiej Międzynarodówki w Kordobie w 1872, gdzie podkreślono wolnościowe tradycje hiszpańskiego życia wiejskiego. Tam, gdzie możliwe było istnienie takich zgromadzeń ludowych, decyzje zgromadzenia były egzekwowane przez komitet wybrany ze zgromadzenia. Prawo odwołania członków komitetu było uznawane za coś normalnego i z pewnością nie cieszyli się oni żadnymi przywilejami, uposażeniami czy instytucjonalną władzą. Ich wpływ wynikał z oczywistego zadedykowania i umiejętności. Główną zasadą hiszpańskich anarchistów zawsze było niepłacenie delegatom, nawet kiedy CNT miało już milion członków. Delegaci musieli spełniać swoje obowiązki po godzinach pracy. Prawie każdego wieczoru anarchistyczni bojownicy zajęci byli różnego rodzaju zebraniami. Na zgromadzeniach i w komitetach dyskutowali, debatowali, głosowali i administrowali, a kiedy pozwalał im na to czas, czytali i dyskutowali o "Idei", której oddali nie tylko swój czas wolny, ale i życie. Przez większą część dnia byli pracującymi mężczyznami i kobietami, obrera consciente, którzy odrzucili picie i palenie, unikali domów publicznych, krwawych walk byków, nie używali "obrzydliwego" języka i swoją prawością, godnością, szacunkiem do wiedzy oraz bojowością stanowili przykład dla całej klasy społecznej. W swoich codziennych rozmowach nigdy nie używali słowa "bóg" (używano "salud" zamiast "adios") oraz unikali wszelkiego oficjalnego kontaktu z autorytetami kościelnymi i państwowymi, do takiego stopnia, iż nigdy nie zalegalizowali swoich "wolnych związków" i nigdy nie chrzcili i nie rejestrowali swoich dzieci. Trzeba znać katolicką Hiszpanię, aby zrozumieć jak daleko sięgające były te dobrowolnie przyjęte obyczaje - i jak donkichotowsko konsekwentne i spójne były w zestawieniu z purytańską tradycją tego kraju.
Należy tutaj zauważyć, iż szeroko głoszony mit - szczególnie popularny we współczesnej literaturze socjologicznej dotykającej tego tematu - jakoby agrarny anarchizm hiszpański był antytechnologiczny w swoim duchu i atawistycznie próbował przywrócić neolityczny "złoty wiek", może być skutecznie obalony przez bliskie badania wyjątkowej edukacyjnej roli granej przez anarchistów. To właśnie anarchiści, za pomocą tanich broszur napisanych prostym językiem, przynieśli chłopom idee francuskiego oświecenia i współczesne teorie naukowe - nie aroganccy liberałowie, czy pogardliwi socjaliści. Wraz z ulotkami o Bakuninie i Kropotkinie, anarchistyczne wydawnictwa publikowały proste opracowania teorii naturalnej i społecznej ewolucji, wprowadzając hiszpańskich chłopów w tradycje świeckiej kultury Europy. Anarchiści próbowali uczyć chłopów zaawansowanych technik uprawy ziemi i żarliwie zachęcali do używania maszyn rolniczych, aby ułatwić pracę w polu i zapewnić więcej czasu na odpoczynek i rozwój osobisty. Anarchizm był daleki od atawistycznych tendencji, jak chciałby nas przekonać Hobsbawn (w "Primitive Rebels"), a nawet Brenan. Mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem opartym na szczegółowych badaniach tematu, iż hiszpański anarchizm zbliżył się do radykalnego oświecenia ludowego.
Jeśli chodzi o osobiste cechy, zadedykowani anarchiści miejscy nie różnili się w esencji od swoich wiejskich towarzyszy. Jednakże w miasteczkach i miastach Hiszpanii stanęli przed trudniejszymi problemami organizacyjnymi. Ich wysiłkom w kierunku stworzenia wolnościowych form organizacji sprzyjał oczywiście fakt, iż wielu hiszpańskich robotników było byłymi chłopami, bądź też wywodziło się dopiero z pierwszego pokolenia byłych mieszkańców społeczności wiejskich. Mimo to rozwój wolnościowej organizacji w miastach i fabrykach nie mógł zależeć od długiej tradycji wiejskiego kolektywizmu - silnego zmysłu społeczności - który istniał w wiejskich regionach anarchistycznych. Wynikało to z faktu, iż w strukturze fabryki - miejscu znoju, hierarchii, przemysłowej dyscypliny i zwykłej potrzeby materialnej - "społeczność" była raczej funkcją burżuazyjnego podziału pracy, z jego opartymi na wyzysku konotacjami, a nawet brutalną rywalizacją. Nie opierała się na humanistycznej współpracy, twórczej pracy i pomocy wzajemnej. Solidarność klasy pracującej nie opierała się na dzieleniu życia pełnego znaczenia i dającej satysfakcję pracy, ale na istnieniu wspólnego wroga - szefa - który niszczył jakąkolwiek iluzję, iż w kapitalizmie robotnik jest czymś więcej, niż zasobem przemysłowym, obiektem zimnej manipulacji i bezlitosnego wykorzystywania. Jeżeli możemy częściowo uznać anarchizm za bunt jednostki przeciwko systemowi industrialnemu, głęboka prawda leżąca w sercu tego buntu jest taka, iż fabryczna rutyna nie tylko stępia wrażliwość robotnika na bogatą ucztę życia, ale również sprawia, że robotnik nie zdaje sobie sprawy ze swego potencjału i swoich możliwości przejęcia bezpośredniej kontroli nad kształtowaniem życia społecznego.
Jedną z wyjątkowych zalet, odróżniających hiszpańskich anarchistów od socjalistów, była ich próba przekształcenia samej dziedziny fabryki - przekształcenia, które na dłuższą metę zaowocowało żądaniami robotniczego oddolnego zarządzania produkcją, a bardziej bezpośrednio próbą uformowania organizacji wolnościowej, czego kulminacją było założenie syndykalistycznego CNT. Jednakże stopień, do jakiego zarządzanie oddolne może w rzeczywistości wyeliminować alienację pracy i zmienić wpływ systemu fabrycznego na wrażliwość robotnika, wymaga w mojej opinii bardziej wnikliwej analizy, niż do tej pory. W miarę wzrostu w CNT elementu proletariackiego problem wpływu systemu fabrycznego na robotników stawał się coraz istotniejszy, podczas gdy anarchiści próbowali rozwijać cechy inicjatywy i samozarządzania, stojące w bezpośredniej sprzeczności z cechami wszczepionymi przez system fabryczny.
Żaden duży ruch w czasach współczesnych nie zadał sobie poważnie pytania, czy należy rozwinąć formy organizacyjne, które propagowałyby zmiany w najbardziej fundamentalnych wzorcach zachowania jego członków. W jaki sposób ruch wolnościowy mógł osłabić ducha posłuszeństwa, hierarchicznej organizacji, relacji "przełożony i podwładny", autorytetu wpojonego przez kapitalistyczny przemysł? Zasługą hiszpańskiego anarchizmu - i anarchizmu w ogóle - jest zadanie tego pytania. W dokumentach hiszpańskich anarchistów raz za razem pojawia się termin "osobowość integralna". Niestrudzenie próbowano rozwinąć jednostki, które przyjęłyby zasady wolnościowe nie tylko intelektualnie, ale próbowałyby je praktykować. Dlatego też organizacyjny szkielet ruchu (Międzynarodówki, CNT i FAI) miał być zdecentralizowany, aby pozwolić na jak największy stopień inicjatywy i podejmowania decyzji u podstaw, oraz żeby zagwarantować oddolne struktury, które zapobiegłyby powstaniu biurokracji. Wymagania te musiały być zbalansowane z potrzebą koordynacji, wspólnego działania i efektywnego planowania. Organizacyjna historia anarchizmu w miastach i miasteczkach Hiszpanii - formy, które zostały stworzone przez anarchistów oraz te, odrzucone przez nich - jest głównie relacją ścierania się tych dwóch wymagań i stopnia do jakiego jedno osiągało przewagę nad drugim. Napięcie to nie było tylko kwestią doświadczenia i strukturalnej improwizacji. Na dłuższą metę wynik ścierania się decentralizacji z potrzebą koordynacji, zależał od zdolności najbardziej zadedykowanych anarchistów do wpływania na świadomość robotników, którzy weszli do związków zawodowych pozostających pod wpływem anarchizmu - szczególnie związków o charakterze syndykalistycznym, których celem nie była jedynie walka o bezpośredni zysk materialny, ale również stworzenie infrastruktury dla społeczeństwa wolnościowego.
Na długo zanim syndykalizm stał się popularnym terminem we francuskim ruchu robotniczym pod koniec XIX wieku, istniał już we wczesnym ruchu robotniczym Hiszpanii. Pozostająca pod wpływem anarchizmu Hiszpańska Federacja starej Pierwszej Międzynarodówki, w mojej opinii była wyraźnie syndykalistyczna. Na założycielskim kongresie Hiszpańskiej Federacji, W Barcelonie, w lipcu 1870, "komisja społecznej organizacji robotników" zaproponowała strukturę, która stała się podstawą wszystkich późniejszych anarchosyndykalistycznych związków robotniczych w Hiszpanii, między innymi CNT. Komisja zaproponowała typową syndykalistyczną strukturę podwójną: organizację przez branżę i organizację przez lokalność. Lokalne organizacje handlowe (Secciones de oficio) zgrupowały razem wszystkich robotników z dużych przedsiębiorstw i różnych branż w wielkie federacje zawodowe (Uniones de oficio), których główną funkcją była walka o lepsze warunki pracy i ekonomiczną poprawę bytu. Lokalne organizacje różnych branży zebrały wszystkich robotników, których ilość była zbyt mała, aby stworzyć efektywna organizację. W każdej społeczności i regionie, gdzie reprezentowana była Pierwsza Międzynarodówka, różne lokalne Secciones były grupowane razem, bez względu na branżę, w geograficzne organy (Federaciones locales), których funkcja była otwarcie rewolucyjna: zarządzanie społecznym i ekonomicznym życiem w oparciu o decentralistyczne, wolnościowe podstawy.
Ta podwójna struktura stanowi podstawę wszystkich syndykalistycznych form organizacji. W Hiszpanii, tak jak i wszędzie, struktura ta była połączona komitetami robotniczymi, których źródłem były indywidualne zakłady, fabryki i społeczności rolnicze. Zbierając się wspólnie w zgromadzeniach, robotnicy wybierali spośród siebie komitety, które przewodniczyły sprawom branżowych Secciones de oficio i geograficznych Federaciones locales. Komitety te tworzyły federacje regionalnych komitetów prawie w każdym większym regionie Hiszpanii. Co roku, jeśli było to możliwe, robotnicy wybierali delegatów na coroczny kongres Hiszpańskiej Federacji Pierwszej Międzynarodówki, która z kolei wybierała narodową Radę Federalną. Wraz z upadkiem Pierwszej Międzynarodówki, zaczęły tworzyć się syndykalistyczne federacje związkowe, które powstawały i znikały w różnych regionach Hiszpanii, szczególnie w Katalonii i Andaluzji. Pierwszą była dosyć silna Federacja Robotnicza z lat osiemdziesiątych XIX wieku. Po jej upadku hiszpański anarchizm skurczył się do niezwiązkowych grup ideologicznych, jak Anarchistyczna Organizacja Regionu Hiszpańskiego, bądź też do regionalnych federacji unijnych, jak kataloński Pakt Związków i Solidarności z lat dziewięćdziesiątych oraz Solidarność Robotnicza z pierwszej dekady XX wieku. Oprócz krótkotrwałej Federacji Stowarzyszeń Robotniczych Regionu Hiszpańskiego, założonej w 1900, z inicjatywy związku madryckich murarzy, nie pojawiła się w Hiszpanii żadna krajowa federacja syndykalistyczna - do powstania CNT w 1911. Wraz z ustanowieniem CNT hiszpański syndykalizm wszedł w swój najbardziej dojrzały i decydujący okres. Znacznie większe niż jej rywal - UGT, CNT stało się największą areną anarchistycznej kampanii w Hiszpanii.
CNT nie zostało po prostu "założone"; rozwinęło się organicznie z katalońskiej Solidarności Robotniczej i jej najbardziej skonsolidowanej federacji regionalnej, federacji katalońskiej (Confederacion Regional de Trabajo de Cataluna). Później w każdej prowincji zostały ustanowione inne federacje regionalne - wiele z nich będące pozostałościami Federacji Stowarzyszeń Robotniczych Regionu Hiszpańskiego. Na początku lat trzydziestych było ich już osiemdziesiąt. Dlatego też krajowa organizacja była luźnym zbiorem regionalnych federacji, które dzieliły się na lokalne i okręgowe federacje, ostatecznie dochodząc do sindicatos, czyli związków indywidualnych. Te sindicatos (wcześniej znane pod dramatycznym imieniem, sociedades de resistencia al capital - towarzystwa oporu przeciwko kapitałowi) opierały się na podstawach branżowych i w typowo syndykalistyczny sposób grupowały się w geograficzne i branżowe federacje (Federaciones locales i Sindicatos de oficio). Aby koordynować te struktury, coroczny kongres CNT wybierał Komitet Krajowy, który miał zajmować się głównie korespondencją, badaniem statystyk i pomocą dla więźniów.
Ustawy katalońskiej federacji regionalnej pokazują nam wytyczne dla całego ruchu krajowego. Według tych ustaw organizacja oddana była "akcji bezpośredniej", odrzucając wszelką "ingerencję polityczną i religijną". Stowarzyszone dystrykty i lokalne federacje miały być "zarządzane z największą możliwą autonomią, w tym znaczeniu, iż miały kompletną wolność we wszystkich sprawach zawodowych w odniesieniu do indywidualnych branży, które je łączą". Oczekiwało się, iż każdy członek będzie płacił miesięczną składkę dziesięciu centymów (drobna suma), a wpływy miały być rozdzielane po równo pomiędzy lokalnymi organizacjami, Konfederacją Regionalną, Konfederacją Krajową, gazetą związkową (Solidaridad Obrera - "Solidarność Robotnicza") i bardzo ważnym specjalnym funduszem dla "więźniów społecznych".
Według statusu Komitet Regionalny - regionalny odpowiednik Krajowego Komitetu CNT - miał być tylko organem administracyjnym. Chociaż jasne jest, iż grał kierowniczą rolę w koordynowaniu działania, jego aktywność ograniczona była zasadami ustanowionymi przez coroczny kongres regionalny. W niecodziennych sytuacjach Komitet mógł skonsultować się z lokalnymi organami, bądź to przez referendum, bądź też za pomocą pisemnych kwestionariuszy. Oprócz corocznego kongresu regionalnego, na którym wybierano Komitet Regionalny, Komitet był zobowiązany do zwołania kongresu nadzwyczajnego na prośbę większości lokalnych federacji. Z kolei lokalne federacje z trzymiesięcznym wyprzedzeniem dostawały zapowiedź regularnego kongresu, dzięki czemu mogły "przygotować tematy do dyskusji". Miesiąc przed kongresem Komitet Regionalny musiał opublikować przedstawione tematy w gazecie związkowej, dając w ten sposób robotnikom dosyć czasu na zdefiniowanie swojego nastawienia wobec tych tematów i poinstruowanie delegatów zgodnie z tym nastawieniem. Delegacje do kongresu, których moc głosowania określana była przez ilość członków, przez nich reprezentowanych, wybierane były na powszechnych zgromadzeniach robotników zwoływanych przez lokalne i okręgowe federacje.
Ustawy te określały zasady działania CNT aż do rewolucji w 1936. Chociaż wyraźnie brakowało warunków odwoływania członków komitetu, organizacja w swoim heroicznym okresie była bardziej demokratyczna, niż wskazywałby na to status.
U podstaw tej ogromnej organizacji leżała pulsująca witalność, wyraźna w aktywnym zainteresowaniu problemami CNT i znaczącym wpływem inicjatywy indywidualnej. Ośrodki robotnicze (centros obreros), które anarchiści ustanowili w czasach Pierwszej Międzynarodówki, nie były tylko lokalnymi urzędami związków; były również miejscem zebrań i ośrodkami kulturalnymi, gdzie członkowie chcieli dzielić się ideami i uczęszczać na wykłady. Wszystkie sprawy lokalnego CNT były zarządzane przez zwykłych, nieopłaconych robotników. Chociaż oficjalne zebrania związkowe odbywały się tylko raz na trzy miesiące, każdego sobotniego wieczora i niedzielnego popołudnia miały miejsce "konferencje o pouczającym charakterze". Solidarność sindicatos była tak intensywna, że nie zawsze udawało się utrzymać odizolowany strajk. Często jeden strajk doprowadzał do wybuchu innych oraz do aktywnej pomocy ze strony różnych sindicatos.
W ten sposób CNT próbowało organizować swoje sprawy i podczas sprzyjających okresów naprawdę to działało. Następowały jednak okresy, kiedy represje i nagły, często decydujący zwrot wypadków prowadził do zawieszenia corocznego albo regionalnego kongresu i wtedy decyzje, co do strategii ograniczone były do komitetów przywódczych lub "kongresów", które nie były niczym więcej, niż niespójnymi konferencjami. Charyzmatyczni przywódcy na wszystkich poziomach organizacji zbliżyli się bardzo do działania w sposób biurokratyczny. Syndykalistyczna struktura sama w sobie nie jest uodporniona na biurokratyczne deformacje. Nie było niczym trudnym, aby złożona sieć komitetów, składająca się na regionalne i krajowe organy, przyjęła wszystkie wady scentralizowanej organizacji i udaremniała pragnienia lokalnych zgromadzeń robotniczych.
Ostatecznie CNT, pomimo programowego oddania komunizmowi wolnościowemu i swoim wysiłkom funkcjonowania w wolnościowy sposób, była raczej wielką federacją związkową, niż czysto anarchistyczną organizacją. Angel Pestana, jeden z najbardziej pragmatycznych przywódców, obliczył, że za anarchistów można uznać w przybliżeniu jedną trzecią członków CNT. Wielu było raczej bojownikami, niż rewolucjonistami; inni przyłączyli się do CNT tylko dlatego, iż był to najsilniejszy związek zawodowy w ich okolicy. Do lat trzydziestych większość członków CNT stanowili raczej robotnicy, niż chłopi. Andaluzyjczycy, kiedyś stanowiący największy procent związków pozostających pod wpływem anarchistów, teraz byli w mniejszości - fakt nie zauważany przez takich pisarzy, jak Brenan i Hobsbawm, którzy przesadnie podkreślają ważność elementu wiejskiego w anarchosyndykalistycznych związkach zawodowych.
Wraz z powolną zmianą społecznej kompozycji CNT oraz ze wzrostem wartości przemysłowych nad wiejskimi wśród jego przywódców i członków, według mnie konfederacja ostatecznie zamieniłaby się w konwencjonalny związek zawodowy typu latynoskiego. Hiszpańscy anarchiści byli świadomi tego niebezpieczeństwa. Chociaż związki syndykalistyczne stanowiły największą arenę anarchistycznych działań w Europie, anarchistyczni teoretycy zdawali sobie sprawę, iż reformistyczni przywódcy syndykalistycznych związków mogą łatwo zmienić kierunek kontroli z oddolnej na odgórną. Widzieli syndykalizm jako zmianę skupienia z komuny na związek zawodowy, z ogółu uciśnionych na proletariat przemysłowy, z ulic na fabryki i przede wszystkim z powstania na strajk generalny.
Malatesta, obawiając się powstania biurokracji w związkach syndykalistycznych, ostrzegał, że "urzędnik jest dla klasy pracującej niebezpieczeństwem, porównywalnym jedynie do parlamentaryzmu; obydwie rzeczy prowadzą do korupcji, a z korupcję od śmierci dzieli jedynie mały krok". Chociaż z czasem zmienił swój stosunek do syndykalizmu, zaakceptował ten ruch z wieloma zastrzeżeniami i nigdy nie przestał podkreślać, że "związki zawodowe z samej swej natury są reformistyczne, nigdy rewolucyjne". Do tego ostrzeżenia dodał: "Rewolucyjny duch musi być zaszczepiony, rozwijany i utrzymywany przez stałe działanie rewolucjonistów, którzy działają z wewnątrz, jak i z zewnątrz szeregów związkowych".
Syndykalizm podzielił hiszpański ruch anarchistyczny, nie doprowadzając jednak do rozłamu. W rzeczywistości do momentu ustanowienia FAI, rzadko można było mówić o jakiejś powszechnej organizacji anarchistycznej, w której mógłby nastąpić rozłam. Mimo to hiszpański ruch anarchistyczny trzymał się razem na dwóch poziomach: za pomocą dobrze znanych czasopism, jak La Revista Blanca i Tierra y Libertad, jak również w postaci małych kręgów zadedykowanych anarchistów, zarówno wewnątrz, jak i poza związkami syndykalistycznymi. Już od lat osiemdziesiątych XIX wieku te typowo latynoskie grupy przyjaciół, tradycyjnie znane jako tertulias, spotykały się w ulubionych kawiarniach, gdzie dyskutowały nad ideami i planem działania. Grupki te nadawały sobie barwne nazwy, wyrażające ich wzniosłe ideały (Ni Rey ni patria), duch rewolucyjny (Los Rebeldes), bądź też po prostu ich poczucie braterstwa (Los Afines). Anarchistyczna Organizacja Regionu Hiszpańskiego, o której wcześniej wspominałem, założona w Walencji w 1888, świadomie uczyniła tertulias nićmi, z których próbowała upleść spójny ruch. Kilka dekad później pojawiły się one ponownie w FAI, jako grupos de afinidad (grypy powinowactwa), z bardziej formalną lokalną i krajową strukturą.
Chociaż hiszpański anarchizm nie doprowadził do powstania żadnego efektywnego ruchu krajowego, aż do powstania FAI, różnice pomiędzy anarchosyndykalistami i anarchokomunistami były znaczne. Obydwie tendencje w hiszpańskim anarchizmie działały w bardzo różny sposób i wzajemnie sobą pogardzały. Anarchosyndykaliści działali bezpośrednio w związkach. Przyjmowali ważne pozycje w związkach i kładli nacisk na organizację, często kosztem osłabienia ideologicznego oddania. Jako "ludzie praktyczni", katalońscy anarchosyndykaliści, jak Jose Rodriguez Romero i Tomas Herreros, byli gotowi na kompromisy, a bardziej precyzyjnie - na przymierze z "czystymi i prostymi" związkowcami.
Anarchokomuniści byli "tamtymi fanatykami" w biurach wydawniczych Tierra y Libertad - byli purystami, jak Juan Baron i Francisco Cardenal, uważający anarchosyndykalistów za dezerterów, którzy stali się reformistami. Wiernie trzymali się doktryn komunistycznych, które stanowiły podstawy starej Organizacji Anarchistycznej Regionu Hiszpańskiego. Nie skłaniali się ku działalności w związkach zawodowych i podkreślali oddanie zasadom komunizmu wolnościowego. Ich celem nie było stworzenie ogromnego "ruchu masowego" robotników, którzy nie byliby zbytnio zainteresowani ideami wolnościowymi, ale chcieli powstania autentycznie rewolucyjnego ruchu zadedykowanych anarchistów, bez względu na jego rozmiar i wpływ. Choć w pewnym okresie byli bardzo wpływowi, ich terrorystyczna taktyka na przełomie stuleci i spowodowane nią represje przerzedziły ich szeregi.
Murray Bookchin
Polskie tłumaczenie pochodzi z pisma "Jasna Polana".