W niedawnym exposé premier zapowiedział bezmiar poświęceń, które w najbliższych latach i dziesięcioleciach ma ponieść polskie społeczeństwo, by ratować finanse publiczne. Wiele z tych propozycji zasługuje na poparcie. Uderzające jest jednak to, że całkowicie pominięta została kwestia otwartych funduszy emerytalnych (OFE), stanowiących od 1999 r. II filar systemu emerytalnego. A przecież jeszcze w lutym 2011 r. minister finansów Jacek Rostowski porównał II filar do raka, „który urósł do gigantycznych rozmiarów i niszczy cały system emerytalny, a teraz przerzucił się na finanse publiczne”.
OFE rujnują 15 mln Polaków i budżet państwa.
Minister postawił też pytanie: „Kiedy autorzy reformy przyznają się do tego, że 38 mld zł rocznie to »znaczny wzrost długu publicznego«” i dodał: „Globalnie jedna trzecia długu publicznego wynika z OFE, czyli 232 mld zł aż do dzisiaj” („Gazeta Wyborcza”, 7 lutego 2011). Warto doprecyzować, że od 1999 r. do końca 2010 r. z powodu OFE powstała faktycznie połowa długu publicznego Polski (według danych GUS w 1999 r. dług wynosił ok. 273 mld zł, a na koniec 2010 r. 748 mld zł, wzrósł więc o 475 mld zł, w tym z powodu OFE o 232 mld zł). Państwo musi bowiem zapewnić środki na wypłatę bieżących emerytur, musi więc zrekompensować ubytek składki emerytalnej, która zamiast na wypłatę tych emerytur, idzie do OFE. Z obliczeń dokonanych w lipcu 2010 r. w Ministerstwie Finansów wynika, że skumulowany koszt utworzenia OFE mógłby osiągnąć w 2060 r. co najmniej 94% PKB. Tak wielkie obciążenie kraju długiem tylko z tego jednego powodu oznaczałoby rzeczywistą katastrofę finansów publicznych dużo wcześniej, a właściwie nawet w nieodległym czasie.
Czas wyrzeczeń
Być może wiele osób uważa, że problem OFE został już rozwiązany, po zredukowaniu na mocy ustawy z 25 marca 2011 r. o dwie trzecie składki emerytalnej przekazywanej przez ZUS do OFE. Gdyby nie ta redukcja, w 2011 r. dług publiczny kraju wzrósłby o kolejne 40 mld zł (24 mld zł – transfer składki, plus ponad 15 mld zł rocznych odsetek od długu powstałego z powodu OFE), a w następnych latach jeszcze bardziej. W tym roku udało się uratować ok. 13 mld zł, a w 2012 r. dzięki tej zmianie zaoszczędzimy 18 mld zł, co zmniejszy potrzeby pożyczkowe kraju. Trzeba jednak podkreślić, że istnienie OFE nawet w okrojonej postaci oznacza potrzebę zdobycia co najmniej 24 mld zł w 2012 r. i coraz większej kwoty w kolejnych latach, by sfinansować transfer składki emerytalnej przez ZUS do OFE oraz pokryć odsetki od lawinowo narastającego długu.
Zważywszy na dojście przez Polskę do ustawowego limitu długu publicznego do PKB (55%) i zagrożenie osiągnięcia w nieodległym czasie limitu konstytucyjnego (60% PKB), dalsze utrzymywanie OFE poprzez zaciąganie przez państwo pożyczek nie będzie już możliwe. Przed obywatelami ze wszystkich grup społecznych rysuje się zatem ogrom wyrzeczeń w postaci wyższych podatków i redukcji świadczeń społecznych, by sfinansować ten gigantyczny ciężar dla kraju, jakim są OFE. Warto więc, by jak najwięcej osób poznało, na czym naprawdę polegają OFE i czy faktycznie zapewnią taką emeryturę, jaką nieustannie reklamują ich twórcy oraz inni lobbyści opłacani przez prywatne instytucje finansowe.
Instytucje te, będące właścicielami działających w Polsce 14 powszechnych towarzystw emerytalnych (PTE), niemal w 90% należą do zagranicznych koncernów finansowych, głównie do największych na świecie firm ubezpieczeniowych. Nie udało im się stworzyć w swoich krajach takiego przymusowego systemu jak polskie OFE. Żaden rozwinięty kraj takiego systemu nie ustanowił, uznając, że jest on zbyt ryzykowny dla przyszłych emerytów, do tego rujnuje finanse publiczne, jest więc w istocie systemem pasożytniczym. Obowiązkowe OFE powstały tylko w nielicznych krajach Ameryki Łacińskiej oraz w Europie Środkowo-Wschodniej. Państwa te, słabe ekonomicznie i silnie uzależnione od zagranicznej pomocy finansowej, okazały się bezbronne i nie potrafiły skutecznie oprzeć się presji ze strony międzynarodowych instytucji finansowych. Na podstawie doświadczeń uzyskanych w Chile instytucje te dostrzegły, że ustanowienie w jakimś kraju przymusowego, kapitałowego filara systemu emerytalnego stwarza nieograniczone źródło zysków na dziesiątki lat. Nie dziwi zatem, że przy wykorzystaniu wszelkich sposobów oddziaływania na rządzących doprowadziły do faktycznego opodatkowania na swoją rzecz wielkich grup społecznych przynajmniej w kilku krajach.
Miliony osób, także w Polsce (obecnie ponad 15 mln członków OFE), mają więc obowiązek podzielenia się z tymi instytucjami miesięcznym wynagrodzeniem poprzez przekazywane im opłaty od składek i opłaty za zarządzanie aktywami. Dla instytucji finansowych duże znaczenie ma też możliwość dysponowania przez dziesięciolecia, według własnego uznania, powierzonymi im pod przymusem pieniędzmi milionów członków funduszy. Dbając jedynie o to, by nie przekraczać ustawowych limitów inwestowania w akcje i inne ryzykowne papiery, mogą dowolnie finansować powiązane ze sobą podmioty z pieniędzy pochodzących ze składek emerytalnych. Ten wymuszony przez państwo dopływ wielkiego strumienia pieniędzy do prywatnych firm oraz prawo do nieustannego pobierania przez nie opłat, bez względu na wyniki w inwestowaniu, pokazuje, jak atrakcyjne jest to rozwiązanie dla instytucji finansowych, a z drugiej strony, jak rujnujące dla Polski i krzywdzące dla przyszłych emerytów. Wiedza na ten temat w polskim społeczeństwie jest bardzo niewielka, gdyż znaczące media prywatne, należące w części do instytucji finansowych i/lub uzależnione od ich reklam, nie są zainteresowane pokazywaniem prawdziwego oblicza OFE. Większość mediów publicznych natomiast, zamiast bronić interesu państwa i obywateli, daje nieustannie szanse wypowiedzi lobbystom OFE, stojącym w Polsce faktycznie na straży interesów instytucji finansowych.
Odsetki od długu
Szkodliwość OFE dla Polski wynika z tego, że nasz kraj nie miał i nadal nie ma nadwyżek budżetowych, by tworzyć rezerwę w postaci OFE. Ma natomiast od dawna dług publiczny, który pod koniec 2011 r. osiągnął poziom znacznie przekraczający 800 mld zł, a roczne odsetki od tego długu to co najmniej 40 mld zł. Oszczędności, które można będzie osiągnąć dzięki realizowanym przez rząd posunięciom, powinny być przeznaczone przede wszystkim na zmniejszanie długu publicznego i ratowanie kraju przed nadchodzącym z Zachodu kryzysem zadłużenia. Kryzys ten stwarza realne zagrożenie dla Polski w przypadku pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych, oznaczające niemożność pozyskania środków potrzebnych na spłatę rat istniejącego długu i na sfinansowanie bieżącego deficytu budżetowego. Potrzeby pożyczkowe kraju w 2012 r. są szacowane na ok. 170 mld zł.
Oddłużaniu kraju powinny też służyć środki z realizowanych i planowanych podwyżek obciążeń podatkowych oraz cięć wydatków budżetowych. Tymczasem duża część tych dodatkowych ciężarów pójdzie na utrzymanie OFE, które nie są warte tych wyrzeczeń. Nie tylko nie zapewniają propagowanego przez ich zwolenników większego bezpieczeństwa przyszłych emerytur, ale wręcz drastycznie je zmniejszają.
Poza wskazanymi wyżej skutkami dla wypłacalności państwa wynikającymi z długu spowodowanego transferem składki przez ZUS do OFE, zagrożenia te wywoływane są przez ogromne ryzyko inwestowania składek na rynku finansowym i ryzyko bankructwa instytucji finansowych zarządzających środkami kierowanymi do OFE. Rok 2011 można zaliczyć do najgorszych w historii tych funduszy. Na koniec 2010 r. aktywa netto OFE wynosiły 221,3 mld zł. Przez 11 miesięcy 2011 r. ZUS przekazał do OFE składki na kwotę ponad 14,5 mld zł. Mimo tak ogromnego transferu środków na koniec listopada 2011 r. aktywa netto OFE wynosiły zaledwie 222, 5 mld zł, co, uwzględniając otrzymane składki, oznacza faktyczny spadek o ok. 13 mld zł.
Realne pieniądze, przekazane w tym okresie przez ZUS, nie tylko więc nie zostały pomnożone w wyniku inwestycji, ale niemal w całości zostały stracone! Nieuchronnie nasuwa się tu refleksja o rabunku polskich finansów publicznych na niewyobrażalną skalę w wyniku utrzymywania OFE. W tej sytuacji zastanawiać może bezczynność instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa i interesy członków OFE.
By ocenić dokładniej ryzyko ponoszone przez przyszłych emerytów, należy spojrzeć na strukturę portfela inwestycyjnego otwartych funduszy. Ponad połowa aktywów jest ulokowana w skarbowych instrumentach dłużnych, około jednej trzeciej w akcjach, a reszta w innych instrumentach finansowych (w tym w depozytach bankowych). By można było te wszystkie aktywa zgromadzić w portfelach OFE, państwo polskie musiało dotychczas zaciągnąć dług na kwotę ponad 250 mld zł. Trzeba więc było znaleźć nabywców obligacji skarbowych na tę ogromną sumę. Gdyby nie OFE, ten dług nie powstałby i rząd nie musiałby szukać chętnych na te papiery. Część owych papierów nabyły same OFE, gdyż lokowanie w innych instrumentach podlega ograniczeniom. Z kolei gdyby nie było limitów inwestowania w akcje, straty poniesione dotychczas przez OFE byłyby znacznie większe. Fakt, że większość portfela OFE stanowią polskie papiery skarbowe, oznacza bezsensowne obciążenie dla przyszłych pokoleń Polaków. Wszyscy (także członkowie OFE) będą musieli się złożyć, poprzez wyższe podatki w przyszłości, by te obligacje rząd mógł wykupić i przekazać emerytowi prawdziwe pieniądze na należną mu emeryturę.
Widać wyraźnie bezsens OFE polegający na tym, że obecnie Polska zadłuża się, by przekazać im pieniądze, a w przyszłości poniesie dodatkowy ciężar związany z wykupem od nich skarbowych papierów dłużnych. Po drodze, przez kilkadziesiąt lat, instytucje finansowe pobierają regularnie opłaty od tego swoistego przemiału papierów.
Kilka dni temu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zobowiązał Polskę do zniesienia 5% limitu inwestowania przez OFE środków za granicą. Powstały więc duże możliwości ulokowania pieniędzy polskich emerytów m.in. w wysoko oprocentowane obligacje skarbowe krajów strefy euro i wykazania się przez PTE wysoką stopą zwrotu w krótkim okresie, bez patrzenia na to, że w nieodległym czasie papiery te mogą mieć status śmieciowy, a wydane na nie pieniądze będą nie do odzyskania. Zniesienie tego limitu umożliwi masowy wypływ pieniędzy przyszłych emerytów za granicę i narazi ich na jeszcze większe ryzyko.
Lobbyści OFE
Obrońcy OFE pracują intensywnie nad znalezieniem tzw. bezpiecznych papierów, w których miałyby być lokowane składki emerytalne członków OFE. Tymczasem należy podkreślić, że nie ma na świecie takiego kraju, którego obligacje byłyby bezpieczne. Wszystkie te papiery są obarczone ryzykiem, a ryzyko to może gwałtownie wzrosnąć w bardzo krótkim czasie. Obligacje skarbowe części krajów, które faktycznie zbankrutowały, jeszcze do niedawna miały najwyższe na świecie oceny ratingowe. Analogiczna sytuacja jest z akcjami. Ogłaszane przez lobbystów zamiary stworzenia w ramach OFE tzw. bezpiecznych subfunduszy to świadome działanie na niekorzyść przyszłych emerytów, mające wprowadzić ich w błąd, by OFE mogły wciąż istnieć.
Spójrzmy teraz na drugi składnik portfela OFE, jakim są akcje. Należy pamiętać, że tak jak całość aktywów OFE, również ich inwestycje w akcje Polska finansowała dotychczas, zadłużając się. Przy ocenie wpływu otwartych funduszy na rozwój polskiej giełdy i rynku kapitałowego, a także na prywatyzację firm państwowych trzeba brać pod uwagę, że aktywność OFE w tych dziedzinach była realizowana kosztem ogromnego zadłużania kraju.
Z punktu widzenia przyszłego emeryta znaczenie ma to, że wartość akcji w portfelach otwartych funduszy jest rujnowana przez kolejne kryzysy finansowe. Najdotkliwsze skutki przyniósł kryzys, który rozpoczął się w 2007 r. Np. 22 grudnia 2011 r. WIG – główny indeks Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, był aż o 33% niższy niż cztery lata wcześniej, a WIG20 aż o 38%. Można mieć obawy, że obecny kryzys nabierze charakteru długotrwałego ze względu na zagrożenie niewypłacalnością wielu państw rozwiniętych. Rynek akcji będzie zatem narażony na dalsze znaczące spadki cen, a poniesionych strat nie da się odrobić.
Wybór ratunkiem
Zapowiedziane w exposé podwyższenie wieku emerytalnego to świetna wiadomość dla koncernów finansowych (właścicieli PTE), gdyż oznacza odsunięcie o wiele lat chwili prawdy, gdy przyjdzie im wywiązać się ze zobowiązań i zacząć wypłacać dużej grupie ludzi emerytury z OFE. Młody człowiek, który podejmie pracę jako 18-latek, powierzy im swoje pieniądze aż na 50 lat. Ponadto włączenie do OFE dodatkowych wielkich grup społecznych to nowe zyski z opłat i możliwość dysponowania przez te koncerny jeszcze większymi środkami polskich podatników. Takiego raju jak w Polsce nie mają one ani w swoich krajach, ani nigdzie na świecie.
Paradoks polskiej sytuacji polega też na tym, że OFE przyczyniły się do powstania dużej części polskiego długu publicznego. Teraz ten spory dług wydaje Polskę na łaskę i niełaskę wielkich międzynarodowych graczy, w tym wspierających ich agencji ratingowych. Całkowita likwidacja OFE, zakładająca powrót ich aktywów do finansów publicznych, uwolniłaby Polskę od wielkiego ciężaru. Z drugiej strony, pozbawiłaby instytucje finansowe wspaniałych zysków. Z tego powodu można mieć obawy, że lobbyści OFE zaskarżą nasz kraj do międzynarodowych trybunałów.
W tej sytuacji realnym sposobem ratowania finansów publicznych i przyszłych emerytur przed zagrożeniami związanymi z otwartymi funduszami jest dostosowanie się Polski do wymogów unijnej dyrektywy MiFID (Markets in Financial Instruments Directive) dotyczącej rynku instrumentów finansowych, zakazującej przymuszania obywateli do inwestowania na rynku finansowym. Po zawieszeniu transferu składek do OFE członek OFE powinien więc mieć czas na zapoznanie się z ryzykiem, opłatami pobieranymi w ramach funduszy i ich wpływem na przyszłą emeryturę. Jeśli uzna, że jest w stanie ponieść to ryzyko i koszty, może złożyć pisemne oświadczenie, że chce w OFE pozostać. Brak takiego oświadczenia skutkowałby przeniesieniem zgromadzonych przez niego środków na jego konto w ZUS. Ten, kto wybrałby OFE, musiałby pogodzić się z tym, że w tym kasynie, jakim jest rynek finansowy, będzie grać na własny rachunek, co oznacza, że państwo, czyli wszyscy podatnicy, nie zrekompensuje mu poniesionych strat. Może zatem nie mieć na starość choćby minimalnej emerytury. Dla Polski wprowadzenie takiej dobrowolności stanowiłoby jakąś ulgę, ale nawet gdyby w OFE został tylko 1% z obecnych ponad 15 mln członków, kraj i tak ponosiłby związane z tym koszty. Nie stać nas nawet na to. Zbliżający się kryzys zadłużenia niedługo pokaże, że OFE to ciężar, którego należy się pozbyć całkowicie.
Leokadia Oręziak
Autorka jest profesorem zwyczajnym w Szkole Głównej Handlowej oraz na Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
Artykuł ukazał się w tygodniku "Przegląd".