Tomasz Piątek, szarżując pomysłowością (w czym wspiera go ilustratorka - Hanna Gill-Piątek), polemizuje czy raczej krytykuje horror drukowanego dydaktyzmu, którego główną metodą jest upupianie. Ten absurdalny antypodręcznik jako żywo przypomina podręczniki dominujące na dzisiejszym rynku. Czytanki, wierszyki, polecenia i pytania do tekstu (w ramce, a jakże, ze wskazującą na nie dłonią), wszechobecne, wirujące kolorowe ilustracje - bo wydawcy dekoncentrującym, powodującym oczopląs łamaniem nadążają, we własnym mniemaniu, za pokoleniem wychowanym na kulturze obrazkowej oraz szybkim cięciu wideoklipów. Jest też u Piątka przyjaciel przewodnik, który zagubionym na kartach podręcznika pomoże odnaleźć drogę - Piesek Lubo (Ponieważ lubicie zwierzątka). Zdrobnienia, konkretyzacja pojęć abstrakcyjnych (Ojczyzna / To taka wielka jest płaszczyzna / Są na niej linie proste oraz krzywe / I chyba w jakiś sposób to jest żywe), apostrofy do „drogich dzieci” tworzą klimat ciepełka, dydaktycznego kiziu miziu dla kochanych milusińskich, którym mówi się o kraju rodzinnym, tradycjach, zaradnym chłopczyku, przypomina motywy z baśni (zbój Madej, chłop próbujący przechytrzyć śmierć). Ogólnie jest miło, ecie-pecie czy Piątkowe Nazi nazi eutanazi. Pupa na poziomie formy, w treści groza i głupota. Zbój Madej grasuje w Tatrzańskim Parku Narodowym, łapie turystów i wycina im narządy, po które przylatuje helikopterem mafia. Zaradny chłopczyk wiruskiem zaraża ciasto w piekarni, z probówki wypuszcza wyhodowanego wampirka, a czarna dziurka (z kleju, śrubek, starej skórki) zabiera trzy wymiary (i pytania do tekstu: 2. Co jest najstraszniejsze: wirusek, wampirek czy czarna dziurka? 3. A może jeszcze straszniejszy byłby hałasek: nieustanny, uporczywy, wibrujący i zgrzytliwy? ). Polska zaś - nasza Ojczyna - obfituje we wszelkiego rodzaju warzywa, zwłaszcza ogórki, które porastają z czasem delikatnym białym futerkiem, a wtedy ich zapach nie ustępuje aromatom nawet najbardziej szlachetnych serów francuskich. Ot, taka radość płynąca z narodowej dumy. Polskość, kształtowanie poczucia tożsamości zajmują - rzecz jasna - sporo miejsca w podręczniku. Uczeń poznaje więc piękne miejsca w kraju (Łódź, Konin oraz Niekonin, czyli to, co znajduje się poza Koninem), dostrzega krajobraz wypełniony rzeczonymi cichymi warzywami (nawet rozłożyste liście kapusty nie szumią na wietrze; zresztą nic dziwnego, wszak nawet u Wieszcza zdała się ona dumać nad losem jarzyny). Wieje archaicznością i demontażem - gwoździe, sterczące druty, kładka donikąd. Tradycję tworzą pomnażane dni świąteczne, wojenne wspomnienia dziadka i zręczne zabijanie wigilijnych karpi trzepnięciem o podłogę. Piątek szarżuje, przypominam, ale robi to w sposób przemyślany i nie ma co się oburzać, że szarga. Bo w słusznej sprawie.
Książkę - mimo rosnącego przerażenia - bardzo dobrze się czyta. Zgrabne wierszyki - przywodzące na myśl poetykę różnych epok - hiperpoprawne, dookreślające się wzajemnie zdania czytanek, gdy trzeba - archaizacja języka (chłop sposobił się do orki, ale nagle pomiarkował, że śmierć nadchodzi).
Podręcznik dla klasy pierwszej to nie jest tylko głos w sprawie dydaktyki, infantylizmu i zadęcia tekstów dla uczniów, to także suma problemów do przemyślenia. Na przykład weźmy taką ludzką skłonność do karania tego, co od nas cieleśnie mniejsze: dzieci, psa, kota, małych grudek ziemi, kępek jałowca (komentarz pod tekstem: 3. Czy wiesz, że kiedy będziesz większy, Ty też będziesz bić? ). Albo przyjemność płynącą z upokarzania przez ośmieszanie - człowieka, zwierzęcia, obojętne: Ogolić trzeba psi kudłaty zadek /zrobić goliznę na nim w kształcie serca / Niech wyśmiewają Pieska na spacerze / Niech go zadławi ten wstyd, co uśmierca (2. Czy podczas czytania tego wiersza poczułeś rozkosz? ). Są i inne zagadnienia do refleksji. Pod wierszem o głodującym Murzynku Bambo po rutynowym poleceniu: zastanów się nad treścią, pojawia się kolejne: Potem zastanów się nad tym, co z twojego zastanawiania wynikło. Czy coś się zmieniło? .
Pisarz w swoich fascynujących, a równocześnie budzących niekiedy niesmak i przestrach wizjach brutalnie tudzież sugestywnie porównuje proces starzenia się do transformacji mutanta w grze komputerowej - człowiek nagle staje się zwisłoskórym nieforemnym płazoludem z brodawkami. Co z nim robić? W jednym z ćwiczeń pod czytanką pojawia się rada: urządź mu kącik, rób zdjęcia, a potem umieść je w szkolnej gazetce, w rubryce „Mały Biolog”. Jeśli rodzice nie pozwolą Ci na płazoluda i oddadzą go do domu starców, nie martw się. I tak niedługo będziesz miał dwoje takich na karku.
Śmieszno i straszno - jak to z groteską bywa. Tomasz Piątek wraz z autorką ilustracji straszą różnych ludzi w różnym celu. Tych decydujących o kształcie podręczników oraz edukacji i tych, co żyją sobie zwyczajnie poza tą dziedziną (Bo gdy prawdy łyżkę łykniesz / Wtedy znikniesz). Przed straszeniem próbują uchronić tylko dziatwę (a przynajmniej próbuje wydawca), przestrzegając, że podręcznik to lektura dla niej zakazana. Tymczasem po kartach książki grasują milusińscy, którzy urywają i obcinają sobie wzajem kolejne części ciała (a to tylko pierwsza klasa, Nauka dopiero się zaczyna - te słowa zamykają całość). Kolejne lata obcowania z podręcznikami mogą grozić dalszym okaleczeniem. Na szczęście dzieci są odporne. Jak świat światem z lubością wyrywają skrzydełka muchom, zamykają chrząszcze w pudełkach, Nie pogardzą również gratką, by drzemiącym dopiec dziadkom, / Podpalając brody im (co już wiedzieli Starsi Panowie) itp. Okrucieństwo wpisane zostało w życie i dla jego złagodzenia nie ma co udawać, że uczniowie są niewinni. Nie tędy droga, zwłaszcza że w swej dorosłej hipokryzji odpędzamy dzieci od filmowych dreszczowców, by za chwilę, odpowiednio modulując głos, opowiadać im, jak wilk pożarł babcię i Czerwonego Kapturka (a następnie szczęśliwie je odzyskujemy, zabijając zwierzę i w wyobraźni wyplątując obie bohaterki z jelit agresora). Czyli robimy to samo, co Tomasz Piątek oraz Hanna Gill-Piątek, tworząc podręcznik dla pierwszaków, lecz nie dla dzieci.
Reasumując, kończmy z wychowawczą obłudą i przeczytajmy nową, zaskakującą książkę autora m.in. Heroiny, Pałacu Ostrogskich, Węża w kaplicy, Antypapieża - dla nauki własnej oraz literackiej przyjemności.
Tomasz Piątek: „Podręcznik dla klasy pierwszej”, Wydawnictwo „Krytyki Politycznej”, Warszawa 2011, s. 69.
Małgorzata Kąkiel
Recenzja ukazała się w „Nowych Książkach” 2011, nr 10.