Tomasz Rysz: Siedem grzechów głównych lewicy

[2012-09-04 09:44:24]

Polska lewica jest słaba od początku przełomu demokratycznego, czyli lat 1989-1990, kiedy jej poglądy, aspiracje i oczekiwania zostały zrównane w potocznej świadomości polskich obywateli jedynie z poglądami, aspiracjami i oczekiwaniami byłych członków Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, funkcjonariuszy byłego systemu (policjantów, wojskowych) czy kierowników państwowych przedsiębiorstw. Natomiast większość ruchu związkowego, kojarzonego z Solidarnością lub bardziej radykalnymi związkowymi organizacjami antykomunistycznymi przyjęła rolę odgrywania prawicy i przyjęcia wielu poglądów kojarzonych powszechnie z akceptacją kapitalizmu, a także związanych z treściami głoszonymi przez duchownych obrządku rzymskokatolickiego, obojętnie czy są one zgodne z nauką tegoż kościoła czy też nie.

Taki podział utrzymał się do dziś, choć zaszły pewne zmiany w definiowaniu lewicy od tamtego czasu. Powszechnie jednak lewica w Polsce kojarzona jest obecnie przede wszystkim z antyklerykalizmem oraz sentymentem do czasów PRL-U, a inne czynniki odgrywają tu znacznie mniejszą rolę. Jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, lewica i prawica nie są pojmowane praktycznie jako opozycja względem siebie, a niekiedy zdarza się, ze są pojmowane wręcz odwrotnie w stosunku do tego, co określa się mianem lewicy i prawicy w kwestiach gospodarczych.

Takie, a nie inne pojmowanie lewicy w Polsce wynika przede wszystkim z zaszłości historycznych, a głównie z przyzwolenia PZPR na powstanie sojuszu niezależne związki zawodowe – Kościół w latach 80., struktury aparatu i elektoratu partii, którą opinia publiczna powszechnie uznała za lewicę oraz z siły i dominacji w Polsce sił prawicowych, które narzuciły panujący obecnie w Polsce dyskurs polityczny.

Jednakże nie sposób zmienić tej niekorzystnej dla wszelkiej lewicy w Polsce sytuacji poniżenia i podporządkowania bez uwzględnienia własnych jej (naszych) błędów i zaniechań, które pozwoliły prawicy oraz grupom pragmatyczno-neoliberalnym na zdefiniowanie całej rzeczywistości, która nas otacza.

Dlatego postaram się przedstawić poniżej główne „grzechy”, jakie popełniliśmy, my lewica, które wpłynęły na to, że jesteśmy tam, gdzie jesteśmy, czyli poniżej naszych potrzeb, aspiracji i nadziei oraz tam, gdzie społeczeństwo jest spychane razem przez wyalienowane państwo, drobnych wyzyskiwaczy i kapitał międzynarodowy, czyli do poddaństwa i nędzy.

Poniżej przedstawię siedem najistotniejszych, moim zdaniem, błędów i zaniechań, popełnionych przez lewicę, zwanych przeze mnie „grzechami głównymi”.

Grzech pierwszy – brak zaplecza społecznego



Współczesna polska lewica, złożona z wielu organizacji, nie posiada silnego zaplecza społecznego, którym mogłyby być istniejące w kraju organizacje społeczne, zrzeszające wielu członków. Pomijając atomizację życia społecznego, która jest w Polsce faktem, trzeba jednak zauważyć, że pewne organizacje społeczne istniejące w Polsce są na tyle liczne, że mogłyby być zapleczem lewicy. Istnieje jednak wiele do zrobienia, a przede wszystkim poszerzenie bazy członkowskiej tych organizacji, a następnie silniejsze ich powiązanie z lewicowymi partiami politycznymi. Myślę tu przede wszystkim o następujących rodzajach organizacji:
- związki zawodowe
- spółdzielnie rolnicze i mieszkaniowe
- kluby sportowe
- organizacje młodzieżowe.

Niestety, minione 20 lat, to nie tylko „odlewicowienie” tych organizacji, a także przechył niektórych z nich wyraźnie na prawo. Przede wszystkim problem jest ze związkami zawodowymi, a zwłaszcza w największym z nich, czyli NSZZ Solidarność, w którym nie tylko większość aktywnych działaczy, ale też zwykłych członków reaguje „alergicznie” na słowo „lewica”. Nie pomoże tutaj lewicy większy nacisk na prospołeczną politykę gospodarczą czy zmniejszenie akcentów antyklerykalnych. Dlaczego? Pozwoliliśmy my, lewica, na to, aby Solidarność jako ruch był historycznie gloryfikowany, zaś przedwojenne czy PRL-owskie organizacje robotnicze poniżane z racji ich związków z jakkolwiek pojmowanym socjalizmem. Takie poglądy są często przekazywane dzieciom, a dzieci dzisiejszych emerytów, byłych związkowców oraz współczesnych związkowców głosujących przede wszystkim na PiS, w dużej mierze jawnie głosują na równie antykomunistyczne partie drobnych wyzyskiwaczy w rodzaju różnorodnych inicjatyw Janusza Korwina-Mikke, walcząc z zawsze „socjalistycznym” aparatem państwa, obecnie firmowanym przez rząd Tuska.

Grzech drugi – brak propagandy i marketingu



Kiedy konserwatywna, narodowo-katolicka propaganda masowo sieje, głównie w Internecie, nienawiść polsko-polską oraz Polaków względem obcych, homoseksualistów czy innych nieczystych sił, które knują spiski, lewica pogrąża się w milczeniu.

Kiedy pragmatyczni neoliberałowie głoszą publicznie, że od idei oszczędności publicznych i niskich podatków nie da się odejść, a partia drobnych wyzyskiwaczy a la JKM twierdzi nawet, że i to za mało, lewica powszechnie nie wydaje nawet głosiku.

A tu potrzeba chóru, dosyć zgodnego i śmiem mniemać, że zaplanowanego. Jak w mało której dziedzinie, tak w walce politycznej, na lewicy jest potrzebne coś w rodzaju „centralnego planowania”. Nie należy się tu z tego śmiać, dając się wodzić za nos prawicy czy neoliberalnym guru, bo centralne planowanie czy kolektywne współdziałanie jest w sytuacji lewicy koniecznością.

Przypomnijmy tylko, że obecnie lewicowe są nieliczne pisma, takie jak „Przegląd”, zaś konserwatywne tytuły („ Uważam Rze”, ”Gazeta Polska”, „Rzeczpospolita”, ”Nasz Dziennik”) oraz neoliberalne („Gazeta Wyborcza”, „Newsweek”, „Wprost”, „Polityka”) dominują. Podobnie jest z telewizją – większość głównych kanałów zarówno telewizji publicznej, jak i telewizji komercyjnych jest dalekich od lewicowego punktu widzenia. Podobnie z radiem – dominują inicjatywy nastawione na zysk i kicz oraz programy katolickie.

Grzech trzeci – brak jedności



Lewicy dokucza brak jedności organizacyjnej, co oczywiste ze względu na poszczególne ruchy i partie odnoszące się do odmiennych nurtów polityki uznanych za lewicowe. Pomijając jednak tą kwestię, trzeba powiedzieć, że drobnej lewicy, ani większych partii uznawanych za lewicowe, nie łącza ze sobą poszczególne cele, nawet wtedy, gdy są tożsame. Podobnie jak na prawicy, tyle że z mniejszym natężeniem, pojawiają się zarzuty o domniemane zdrady ideałów czy ludzi, nie zawsze trafne z punktu widzenia rzeczywistości. Inicjatywom aspirującym do miana lewicy stawia się tylko wymagania i poddaje ostrej krytyce, natomiast nie wiedzieć czemu małe organizacje nie próbują w znacznej swej mierze stowarzyszyć się z większymi podmiotami przez nie transferować swe postulaty.

Odnoszę się tu przede wszystkim do Ruchu Palikota. Inicjatywa ta nie jest jeszcze lewicą, ale można rzec, że do niej aspiruje, przejmując wiele z lewicowych haseł nie tylko w kwestiach światopoglądowych. Formacja ta została już mocno skrytykowana, często słusznie, m.in. na łamach tego portalu. Rzecz jednak, aby nie tylko jakiś ruch krytykować, lecz go „przejąć” i pomóc mu nadać rzeczywiście lewicowy charakter.

Rzecz to trudna, w kraju, gdzie tak wielu pracowników przejęło albo prawicowe hasła albo zdystansowało się od polityki, na lewice patrząc jak na wroga. W tej sytuacji trudno się dziwić, że partie uchodzące za lewicowe swój podstawowy elektorat w znacznej mierze czerpią z kręgów kierowniczych (SLD) lub z kręgów drobnego biznesu (Ruch Palikota), skoro z badań CBOS przeprowadzanych przez lata wynika, że ludzie posiadający niższe od średnich dochodów głosowali głównie na AWS, PSL i ROP, a obecnie na PiS, czyli na formacje definiujące się jako prawica (sic!).

Grzech czwarty – brak lewicy na prowincji



Działalność polskich partii politycznych, w tym zwłaszcza lewicowych, jest skoncentrowana głównie w dużych miastach. Prowincja prezentuje się pod tym względem słabo. Dodajmy jeszcze, że bolączką polskiej prowincji jest o wiele niższa frekwencja niż w dużych miastach – głównych bastionach polskiego neoliberalizmu. Ba, na całych połaciach kraju, lewica jest bardzo słabo obecna, dotyczy to zwłaszcza województw południowych i wschodnich, a na północy także Kaszub, czyli regionów związanych z indywidualnym, drobnym rolnictwem, gdzie we wsi rządzi przenajświętsza trójca w osobach pana (lokalnego przedsiębiorcy, który wszystko może), wójta i plebana (księdza).

Z drugiej strony nawet tam, gdzie partie lewicowe od czasu do czasu zdobywa jakieś liczące się poparcie, czyli ziemie leżące na zachodzie oraz północy polski, a także wyspy w środkowej (łódzkie, ziemia częstochowska czy kielecka) i wschodniej Polsce (okolice Chełma czy prawosławna Białostocczyzna), poparcie to wynika często z niskiej frekwencji na tamtejszej prowincji, gdzie ludzie głosują na sobie znanych ludzi, nominalnie lewicowych, ale tworzących podobne samorządowe trójkąty, czyli, jak już pisałem, układ przedsiębiorca – wójt – proboszcz. Klasyczny przykład oligarchii znany z pism C.W. Millsa. Lepsze wyniki lewicy na tamtych ziemiach i tak są często gorsze niż najgorsze wyniki lewicy w pewnych regionach zachodnioeuropejskich. Potencjalny głos na lewicę to obecnie głos osoby mieszkającej na szeroko rozumianej prowincji, która w wyborach nie głosuje. Bo ci co głosują, głosują zwykle na prawicę, jakkolwiek rozumianą, neoliberałów czy pragmatycznych ludowców.

Grzech piąty – fatalna pozycja lewicy w największych miastach



Pomimo istnienia w dużych miastach wielu lewicowych środowisk, należy powiedzieć o tym, ze ich częstotliwość jest znacznie mniejsza niż prawicowych i neoliberalnych. Wprawdzie nie ma tu takiej przewagi konserwatywnego światopoglądu, jak na wsi, zwłaszcza we wschodniej połowie kraju, to przewaga środowisk antylewicowych jest tu równie ogromna, a ich instytucje przytłaczają wręcz lewicę. W takich dużych miastach, jak Gdańsk, Wrocław czy Kraków, lewica, oprócz inicjatyw społecznych, w polityce właściwie nie istnieje, pomimo że mamy tam wiele rozpolitykowanej młodzieży, także o inklinacjach lewicowych, dzielnice biedy czy duże obszary mało zniewolone kościelną propagandą.

Niewykorzystane możliwości posiada lewica w aglomeracji górnośląskiej i Łodzi. Tu w przeciwieństwie do innych dużych ośrodków, istnieją jeszcze bogate tradycje czy to związkowe (Górny Śląsk) czy to ogólnie lewicowe (Łódź, Zagłębie Dąbrowskie), a klasyczna burżuazja jest dużo mniejsza niż w innych wielkich miastach, zaś proporcjonalna liczba osób zaliczająca się do klas wyzyskiwanych większa w stosunku do klasy średniej. Jest więc duże pole do manewru. Nie można się więc jedynie skarżyć tylko na to, że prowincja jest duża i nie ma środków, aby ją zdobyć, zaś miasta opanowane są przez burżuazję. Pomimo faktu, że tak właśnie jest, można wiele rzeczy zrobić, począwszy od zaangażowanego street-artu po organizowanie klubów, na pierwszy rzut oka odległych od politycznego zaangażowania i pozbawionych formalności.

Grzech szósty – syndrom zadowolenia z tego, co jest



Pomimo słabej pozycji lewicy na arenie parlamentarnej i pozaparlamentarnej, czasami wydaje się, że niektórym działaczom, publicystom czy szeregowym członkom takiej czy innej lewicy wydaje się, że mimo słabości lewicy, nie jest tak źle. Wystarczy im powielanie medialnych zwrotów o konieczności skupienia się na walce o zachowanie demokratycznej Polski przed autorytarnymi zakusami Kaczyńskiego czy Rydzyka lub odblokowanie synekur rządowych w czasach premierostwa Donalda Tuska.

Śmiem twierdzić, że nie powinien być to ważny cel dla szeroko rozumianej lewicy, choć krytyka obu obozów powinna oczywiście zostać zachowana. Przede wszystkim należy ułożyć wspólny dla całej lewicy plan, który każdy będzie mógł w ramach własnych struktur realizować, tak aby nie czuć się przez innych ograniczanym i kontrolowanym. Trzeba jednak wyrobić świadomość, dlaczego ważny jest ten plan i dlaczego należy go wykonać. Dodać należy do tego, że organizację, która planu nie realizuje lub też nie chce przyjąć pomocy wykonawczej ze strony innych organizacji należy wyjąć spod porozumienia, dlatego iż szkodzi ona interesom lewicy i sabotuje jej plany i cele.

Grzech siódmy: Brak celów



I tak oto dochodzimy, do tego, co wynika z pozostałych grzechów, które my lewicowcy w naszym kraju popełniamy, a mianowicie brak jasno określonych celów, wobec czego jakakolwiek propaganda, marketing, zakładanie klubów, współpraca z kulturą czy inne sposoby dotarcia do ludzi w Polsce kuleją. Lewica zbiera się tylko wtedy, gdy ja atakują, czy to za związki z komunizmem, czy za to, że jest po prostu „lewactwem”, które nie jest cecha ludzi normalnych wg prawicy itd. Lewica nie atakuje, bo nie ma środków, a nie ma nawet najskromniejszych środków, bo nie ma też celów. Pieniądze są oczywiście bardzo ważne, ale zważmy, że lepiej wiedzieć na co je wydać niż wydawać je nierozsądnie. Tak więc najpierw należy wyjść od celów i stosownie do tego organizować środki.

Jednak nie tylko środki pieniężne, bo postawienie wyłącznie na nie byłoby oznaką lekkomyślności małych przeważnie organizacji lewicowych. Często należy zastępować środki pieniężne środkami materialnymi. Taki sposób gromadzenia zasobów na rzecz organizacji jest bardziej stosowny dla ludzi, których interesy bardziej idą zgodnie z prądem lewicy, czyli klas wyzyskiwanych. Klasy takie nie mają zbyt dużych dochodów, wobec czego należy zastanowić się czy dobrym elementem zdobycia poparcia takich osób nie byłoby członkowstwo o charakterze bezskładkowym, polegające głównie na angażowaniu się poprzez kolektywne organizowanie zasobów niepieniężnych. Natomiast w sferze idei należy zastanowić się na budową zbiorników myśli (ang. think-tanks), które łączyłyby ze sobą poszczególne ośrodki lewicowe. Owe zbiorniki formułowałyby nie tylko cele dalekosiężne, ale także tworzyły cele krótkoterminowe i cele regionalne lewicy w poszczególnych zakątkach Polski, ponadto oceniałyby one realizacje celów przez poszczególne organizacje lewicowe.

Na koniec, chciałbym jeszcze powiedzieć coś o samych celach. Wprawdzie planuję napisać osobny tekst o celach, które, mym zdaniem, powinna przyjąć polska lewica, tym niemniej już teraz mogę powiedzieć, co jednoznacznie powinno być celem numer jeden polskiej lewicy na dziś. Mam tu na myśli budowę państwa opiekuńczego z szerokim zestawem świadczeń społecznych, niskim bezrobociem i progresywnymi podatkami oraz ulgami stosowanymi w sektorze badan naukowych, edukacji i rozwoju.

Tomasz Rysz


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku