W kinie amerykańskim i w amerykańskiej kulturze bardzo silny jest motyw utraty rodziców. Z braku silnej tożsamości klasowej, a także (wbrew pozorom) narodowej, wizja indywidualnej, osobistej straty jest kulturowo jednym z najsilniejszych czynników skłaniających bohatera danej opowieści do podjęcia określonego działania. Bruce Wayne, spadkobierca fortuny, jest kimś, kto poprzez sam fakt utraty bliskich staje się już nadczłowiekiem, kimś natchnionym przez wyższą ideę i posiadającym specjalne życiowe przeznaczenie. Wyraźnie zaznaczmy w tym miejscu, że Batman nie posiada żadnych nadprzyrodzonych mocy, jest zwyczajnym człowiekiem, który dopiero poprzez trening, przy pomocy gadżetów i przede wszystkim dzięki swojej nieugiętej sile woli staje się kimś nadzwyczajnym. Dodatkowo Batman, jako dobry miliarder, zawsze wie co robić, zna bowiem kapitalizm i jest jego prawowitym wyrazicielem. Spiderman zatem to „efekt przypadku”, losu szczęścia –tak możliwość awansu postrzegają klasy ludowe. Wiadomo, baśń, jak mawiał Hegel, to gatunek niewolniczy. Batman to mit kapitalistyczny, mit jedności (tożsamości) pieniądza i woli.
Trylogia o Batmanie reżyserii Christophera Nolana to próba rekonstrukcji mitu tego bohatera i stworzenia nowej wersji tej – starej już – opowieści. Pierwsza część trylogii opowiada o początkach kariery Batmana. Bruce’a Wayne’a spotykamy w momencie, w którym porzuca on swój dwór i majątek i rusza na wędrówkę po świecie by ugasić pragnienie zemsty. W drodze Wayne styka się z tajemniczą Ligą Cienia i rozpoczyna szkolenie, które przerywa przed ostatecznym testem buntując się przeciwko brutalności Ligi planującej zniszczyć Gotham City by oczyścić je ze wszelkiej przestępczości i zepsucia. Wayne chcąc ocalić ziomków przybiera sekretną tożsamość Batmana (która staje się jego prawdziwym Ja), następnie udaje mu się pokonać zarówno przestępców jak i fałszywych zbawicieli, czyli Ligę Cieni. Pierwsza część to dopiero początek walki Batmana z przestępcami. Kulminacja tej walki nadchodzi w drugiej części, w „Mrocznym rycerzu”. To w drugiej części trylogii Batman mierzy się z szaleńcem wzywającym do totalnej anarchii, z Jokerem. Po długiej i pełnej ofiar walce, po wprowadzeniu nowego, specjalnego prawa (kojarzącego się z Patriot Act) Gotham City zaznaje wreszcie pokoju. Batman by to osiągnąć poświęca nawet swoją reputację (mieszkańcy uważają, że pokój zawdzięczają prokuratorowi Dentowi, którego legendę Batman ocalił biorąc na siebie jego winy) i odsuwa się w cień zrozpaczony po śmierci ukochanej.
Początek trzeciej części zastaje Bruce’a Wayne’a w izolacji w jego pałacu. Firma przeżywa kryzys po tym jak Wayne zainwestowawszy w projekt budowy reaktora, którego przejęcie mogłoby się skończyć dla miasta zagładą później rezygnuje z jego kontynuacji. Przedsiębiorstwem Wayne’a kieruje Miranda Tate, która namawia go do powrotu do aktywnego życia. Tymczasem okazuje się, że powierzchowny pokój panujący w Gotham City ukrywa inne niebezpieczeństwo - pogłębiającą się w mieście biedę. Bieda ta szybko staje się groźna. Z jednej strony pojawia się Selina Kyle, nazywana Kotem, która okrada bogatych i daje biednym, z drugiej, z czeluści kanałów wyłania się prawdziwy bóg terroru i król przestępczości, wyszkolony przez Ligę Cieni, główny, zamaskowany Zły imieniem Bane. Przy pomocy giełdowych sztuczek, wywołując mini kryzys gospodarczy, Bane przejmuje kontrolę nad firmą Wayne’a i doprowadza go do bankructwa. Wkrótce potem złoczyńcy udaje się także przejąć wspomniany już reaktor, co zmusza Wayne’a do powrotnego przywdziania tożsamości Batmana i walki. Przegrywa jednak i trafia do ‘dziury’, więzienia z którego długo nie udaje mu się wydostać i gdzie trenuje by móc ponownie zmierzyć się z Bane’m.
Uwięzienie Batmana pozwala Bane’owi szybko przejąć całkowitą kontrolę nad Gotham City. Wysadza on mosty, więzi policjantów w kanałach, grozi detonacją bomby atomowej i przy okazji prowadzi ofensywę propagandową, twierdząc, że przynosi wyzwolenie ludowi i odtąd to lud będzie panował w mieście. Miasto przemienia się w dyktaturę przestępców, którzy mordują wszystkich zwolenników starego porządku, szerzy się bezprawie. Jak też nie trudno się domyślić, Batmanowi udaje się w końcu uciec z więzienia i w wielkiej bitwie – w której walczą ze sobą policjanci i przestępcy – pokonuje on Bane’a, a także Mirandę Tate, która okazuje się córką twórcy Ligi Cieni i prawdziwym złoczyńcą. Selina Kyle z kolei, przyłącza się do Batmana – temu udaje się zapobiec detonacji bomby atomowej, pozornie za cenę własnego życia. Ostatnie sceny filmu to odsłonięcie pomnika Batmana w mieście, fikcyjny pogrzeb, który gromadzi nielicznych, znających prawdziwą tożsamość superbohatera oraz iście sensacyjne ocalenie Batmana, gdyż jak się w końcu dowiadujemy, zdołał w porę naprawić autopilota swojej maszyny dzięki czemu nie zginął w eksplozji. Ostatecznie widzimy superbohatera całego i zdrowego we florenckiej kawiarni razem z nową wybranką, Seliną. Gotham zyskuje też nowego obrońcę, dotychczasowego funkcjonariusza policji, Robina, który natrafia na jaskinię Batmana, czym reżyser daje nam do zrozumienia, że odtąd to on właśnie stanie się nowym stróżem miasta.
Pomijając liczne fabularne niuanse i zawiłości najnowszy film o Batmanie koncentruje się przede wszystkim wokół wizji zagrożenia i zburzenia porządku społecznego. Tym co naruszyć może pokój panujący w Gotham City jest pochodząca wprost z czeluści kanałów przestępczość zorganizowana, innymi słowy - terroryści. Bane, przywódca i król nowego bezładu, jest jednocześnie kryminalnym bossem, który organizował przedtem zamachy stanu w Zachodniej Afryce. Wydaje się zatem, że dla reżysera, podobnie jak dla wielu Amerykanów, jedyna alternatywa społeczna dla obecnego ustroju i stanu to alternatywa dominacji ciemnej strony Stanów Zjednoczonych – przestępczości. Jedyna alternatywa i jednocześnie śmiertelne zagrożenie. Szaleniec Bane jest uosobieniem jedynego możliwego do wyobrażenia w USA zła, stoi za nim przekonanie, że tylko szaleniec może walczyć z imperium i jego zdobyczami.
W filmie Nolana są obecni i nieobecni. Jest kapitalistyczny superbohater, jest Kapitalizm, są dewianci i sekty, nie ma za to proletariatu, nie ma robotników, nie ma ludzi pracy, nie ma nawet ludu. Są jedynie poszczególni biedni, jest garść ofiar (nie wiadomo do końca czego ci ludzie są ofiarami) oraz rzesze przestępców. Nie doczekamy się jednak żadnej analizy genezy przestępczości. Przestępca w filmach o Batmanie to po prostu ktoś, kto posiada w sobie immanentną, nieuleczalną skłonność do czynienia zła. Wyjątkiem jest tu jedynie Selina Kyle, która miała po prostu w dzieciństwie „pod górkę” – nawet to jednak nie jest dostatecznym usprawiedliwieniem okradania bogatych.
Prawdziwi mieszkańcy Gotham City to policjanci. Wola mieszkańców, wola ludu ma prawo do siebie jedynie w działaniu policji. Film wręcz uświęca instytucję stróżów prawa - istnienie praworządności, czy stabilność systemu zależą wyłącznie od utrzymania się policjantów na powierzchni. Wizji policjantów uwięzionych w kanałach grozą dorównać mogłaby chyba jedynie wizja wysadzenia Statuy Wolności, czy też zniszczenie WTC…
Gotham City to Stany Zjednoczone widziane oczami burżuazji. Skorumpowana policja i przestępczość to przeciwieństwo dobrych kapitalistów oraz dobrej policji – tej należycie reprezentującej interesy burżuazji. Batman to burżuazyjny generał na czele państwa policyjnego walczącego z przestępcami kierowanymi przede wszystkim przez szaleńców i szaleństwo. Nowa Trylogia o Batmanie jest więc na wskroś konserwatywna. Co ważne, zawarty w niej obraz rzeczywistości społecznej to zmyślnie skonstruowana dychotomia, uniemożliwiająca opowiedzenie się po stronie innej niż strona policji, miliarderów i banków (giełdy). Jesteśmy też w filmie świadkami specyficznego, wyalienowanego podejścia do przemocy. Przemoc dostrzegana jest wtedy, gdy zagraża ‘nam’, nie wtedy gdy faktycznie zachodzi. W ten właśnie sposób reżyser buduje krytykę Ligi Cienia i ludzi Bane’a. Przemoc, dzięki której bogaci się firma Wayne’a, czy też pełna przemocy istota dekadenckiego systemu panującego w Gotham, pozostają nietknięte.
W „starych Batmanach” świat przedstawiony był światem fantastycznym, bajkowym. Filmy Nolana urzeczywistniły Batmana, uczyniły z Gotham City Stany Zjednoczone w pigułce. Nolan, we własnym przeświadczeniu bawiąc się stylem noir i psychodelą nieświadomie pokazał ukrytą stronę USA, spotęgował w ciemnym obrazie negatywne cechy Imperium. Jednocześnie uczynił ze swoich filmów farsę. Poświęcenie Batmana i jego ciągła walka z zepsuciem miasta nie mają końca – inaczej bowiem niż w starych filmach, w których zło pochodziło od istot nadnaturalnych, w nowych filmach zło jest wszechobecne i czysto ludzkie i jako takie niepokonane. Nasuwa się proste pytanie, czy jego czego bronić, czy jest o co się starać? Odpowiedź udzielona przez filmową postać Ra's al Ghula, który chce zniszczyć miasto i przywrócić tym samym w świecie równowagę wcale nie wydaje się tak bardzo absurdalna. Świat Batmana prosi się o rewolucję, Gotham City dąży do samozniszczenia. Podobnie jest z USA, które karmią się zdobyczami kolonialnymi i od dziesiątek lat pozostają w stanie ciągłej wojny (czy to z Koreą, z Wietnamem, czy z Irakiem…). Tak jak Gotham City pozostaje nieczułe na działania – nihilistycznego – Batmana, tak kapitalizm pozostaje nieczuły na pobożne życzenia reformatorów, nie ma też żadnej magicznej recepty, która pozwoliłaby go naprawić. Filmowa rzeczywistość pozbawiona jest jednak siły, której wyraziciele mogliby obalić system i zastąpić go innym. Liga Cienia to liga zniszczenia, to twór szaleńców, którzy nie mają planu ‘co potem’… . Takiego planu nie ma także Batman, a jest tak dlatego, że horyzont filmowej rzeczywistości kończy się na kapitalizmie, podobnie zresztą jak amerykańska rzeczywistość.
Tak jak w pogrążonym w politycznej impotencji Gotham City, tak i w USA ruch robotniczy jest niezwykle słaby, a opozycja z prawdziwego zdarzenia praktycznie nie istnieje. Dzięki długoletniej indoktrynacji napiętnowany i zmarginalizowany został też wszelki socjalizm. Stał się pojęciem wprost wyklętym. „Wola ludu” w USA jest w większości przypadków tożsama z wolą establishmentu, czyli kapitalistycznego systemu, ponieważ ten tworzy dostęp do jednego z najbardziej uprzywilejowanych rynków pracy na świecie. To właśnie jest powodem słabości ruchu Occupy, z tego wynika, że w USA nie ma żadnej realnej politycznej opozycji, która byłaby zdolna do budowanie prawdziwej alternatywy. Łupy z kolonii skutecznie przekupują i ogłuszają społeczeństwo i tworzą przestrzeń porozumienia, przestrzeń kompromisu. Wyjście poza tę przestrzeń jest utożsamiane z opowiedzeniem się po stronie przestępców, którzy nawet w najnowszym filmie o Batmanie stylizowani są na rewolucjonistów. Jedyne na co zezwala imperialny kapitalizm to umiarkowane dyskusje i debaty dotyczące dzielenia zrywanych owoców – realia i metody ich uprawy pozostają tematem tabu.
Potężne, policyjne i opanowane przez korporacje zbrojeniowe państwo nie obawia się nikogo. W najnowszym filmie o Batmanie mamy do czynienia z fantazją na temat możliwego zagrożenia. Zagrożeniem dla systemu, którego naprawdę się on obawia, jest przede wszystkim terroryzm, a także – co równie interesujące - niedopatrzenie i niedopilnowanie biednych (!) – które w filmie owocuje „dziką” przestępczością.
Tylko zbuntowani biedni mogliby stanowić faktycznie rewolucyjną siłę wewnątrz zarówno Gotham City jak i w samych Stanach Zjednoczonych. W opowieści o Gotham City możemy wyobrazić sobie zakończenie, w którym do głosu dochodzi zorganizowana bieda, żebracy, którzy dotąd w filmach pełnili jedynie rolę dekoracji. W przypadku Stanów Zjednoczonych szanse na taki obrót spraw wydają się jednak niewielkie, zwłaszcza, że ewentualnie groźna bieda szybko zostanie ugaszona, przy pomocy płynących zza oceanu, często krwawych pieniędzy…
"Mroczny Rycerz powstaje", reżyseria: Christopher Nolan, scenariusz: Jonathan Nolan, Christopher Nolan; produkcja: USA, Wielka Brytania; premiera: 27 lipca 2012 (Polska), 18 lipca 2012 (świat).
Tymoteusz Kochan