Po tym jak billboardy się pojawiły w kilkunastu stacjach metra, swój protest zorganizowała nowojorska dziennikarka Mona Eltahawy. Przed obiektywem kamery zaczęłą zamalowywać sprayem rasistowski plakat. W tym momencie pojawiła się proizraelska działaczka, która zasłoniła plakat swoim ciałem i zaczęła odpychać Monę Eltahawy statywem swojej kamery. Między paniami doszło do drobnej przepychanki. Pytana przez proizraelską aktywistkę, czy przeszkadza jej wolność słowa, Mona Eltahawy odpowiedziała, że właśnie korzysta z prawa do wyrażania wolności słowa protestujac przeciwko rasistowskim plakatom. Gdy po chwili pojawili się policjanci, aresztowali dziennikarkę, bez postawienia jej zarzutów. W czasie, gdy policjanci zakuwali ją w kajdanki, mówiła do zgromadzonych ludzi: "Zobaczcie tę Amerykę. Oto co się dzieje z pokojowo protestującymi osobami w Ameryce w 2012 roku". Wiadomo już, że stanie przed sądem za wandalizm. Aktywistkę, która zaatakowała Monę Eltahawy puszczono bez żadnych pytań.
Mona Eltahawy jest niezależną dziennikarką pochodzenia egipskiego. Pisze artykuły na tematy bliskowschodnie, w tym o Egipcie, koncentrując się na kwestiach praw kobiet. Publikowała w "New York Timesie", "Washington Post", "Miami Herald", brytyjskim "Guardianie" i innych gazetach, była też korespondentką Reutera w Kairze i Jerozolimie. W listopadzie 2011 roku została aresztowana w pierwszym z tych miast w czasie relacjonowania wydarzeń na placu Tahrir. W czasie aresztu była napastowana i bita, wskutek czego doznawała m.in. złamań obu rąk.