Ryszard Dąbrowski: Sprzedadzą nas na mięso i skórę

[2012-11-29 15:49:50]

Z Ryszardem Dąbrowskim, przewodniczącym Zarządu Krajowego Racji Polskiej Lewicy rozmawiała Bożena Dunat.



Bożena Dunat: Jest Pan szczęśliwy, bo politycznie spełniony?



Ryszard Dąbrowski: Nie bardzo.

Przecież przed wyborami mówił Pan w wywiadzie dla Onet.pl, że szczęście jest dla Pana równoznaczne z wprowadzeniem do parlamentu pierwszego posła RACJI. Jan Cedzyński z RACJI zdobył mandat z Ruchem Palikota. Powinien Pan kombinować, jak być jeszcze bardziej szczęśliwym, czyli jak w kolejnych wyborach wprowadzić do Sejmu 2 ludzi.



Mamy 2 ludzi. Posłem został też Roman Kotliński, wprawdzie honorowy członek RACJI, ale jednak. Palikot wprowadził 38 posłów, znacznie więcej, niż zamierzał. Paradoksalnie to za wielki sukces, żeby wyszedł lewicy na zdrowie. Kęs był za duży i stanął w gardle.

Janusz Palikot nie jest wystarczająco pokorny?



Wydawało się, że stworzymy dobry związek, bo oparty na trwałych podstawach. My mieliśmy doświadczenie, również organizacyjne i antyklerykalne głowy, w których poukładała prof. Maria Szyszkowska. Chodziło nam o realizację idei, a nie o prywatne kariery. O całkowity rozdział kościoła od państwa, społeczną gospodarkę rynkową, świecką edukację, państwo przyjazne oraz pomocne obywatelowi, pełne równouprawnienie kobiet i mężczyzn, brak jakiejkolwiek dyskryminacji. Oni są z ulicy, bez partyjnej ogłady, tak naprawdę bez programu, nastawieni na błyskawiczny sukces. Ale mieli chęć walki i pieniądze.

Uważa Pan, że Palikot nie jest lewicowcem, tylko stroi się w lewicowe piórka?



Nie wiem i z politycznego punktu widzenia nie ma to znaczenia. Bo nie chodzi o to, co komu w duszy gra, ale jak się zachowuje. Palikot nas kiwa. Od czasu ogłoszenia wyników współpraca znaczy dla niego wchłonięcie RACJI. Wierzę, że może zostać prezydentem RP, ale wiem już, że przy pierwszej okazji sprzeda nas na mięso i skórę.

Bo jesteście słabsi. Należało przed ślubem podpisać intercyzę, czyli umowę koalicyjną.



Baliśmy się, że nie przekroczymy progu wyborczego. Bo jako koalicja musielibyśmy wziąć dużo więcej głosów, żeby wejść do parlamentu, a zależało nam na szerzeniu zbieżnych idei.

8 procent zamiast 5.



Właśnie. Zdecydowaliśmy się na cichy sojusz. Z list Palikota wystartowało 119 członków RACJI, każdy przyniósł ponad 560 podpisów osób popierających. Bez naszych kobiet i zaangażowania naszych członków nie byłaby możliwa rejestracja list w całej Polsce.

Jak Pan to zrobił, że nie został Pan posłem?



Miałem zagwarantowane pierwsze miejsce w swoim okręgu poznańskim, ale postanowiłem oddać je medalistce olimpijskiej w kajakarstwie Izabeli Dylewskiej. W ostatniej chwili straciła wiarę, że od Palikota można wejść do parlamentu. Ja już byłem wpisany na drugie miejsce i nie chciałem przeskakiwać. Sądziłem, że jak zrobię dobrą kampanię, wygram ze sprzedawcą motocykli.

Przeliczył się Pan. Od Palikota wchodziły wyłącznie jedynki. To jest prawdziwe źródło niechęci do lidera?



Przed wyborami Janusz był na posiedzeniu Rady Krajowej. Dawał gwarancję, obiecał, że nie zdradzi zaufania. Ale już podczas wieczoru wyborczego pokazał, że zwycięzca jest jeden. Pamięta Pani, jak ogłosił, że jego posłowie nie wypną się na wyborców? Wyglądało to na spontaniczne przemówienie, a to był cytat z przysięgi, "Zobowiązanie Wyborcze" przygotowanej przez RACJĘ. Nie powołał się na źródło i uciekł ze sceny, do dzisiaj prześladują go koszmary.

A ja słyszałam, że spieracie się z Palikotem o kasę, a nie jakieś gówna.



O pieniądze również. Była obietnica, że zwrócą nam koszty kampanii. Dostali 15 mln subwencji, mogliby się podzielić.

Podobno z posłem Kotlińskim też przestał się Pan rozumieć, więc od stycznia wydajecie własną gazetę?



Strzelił sobie samobója, spada mu nakład, uznał że murzyn zrobił swoje. Przed wyborami prosiliśmy o wsparcie. Chcieliśmy w jego tygodniku zamieścić apel do czytelników o dofinansowanie kampanii. Odmówił. Zrobił wiele, żeby osłabić nasz wynik wyborczy. Sam poprosił czytelników o datki, będąc milionerem. Byliśmy zniesmaczeni i rozczarowani, bo przecież pomogliśmy mu osiągnąć sukces. Zabije się własną pięścią, otworzył oczy swoim bezkrytycznym wielbicielom. Ten skoordynowany atak zmusił nas do wysiłku, ale nas nie zabił. RACJA wciąż żyje, tymczasem wiele wskazuje na to, że za trzy lata Ruchu może już nie być i to jest największa szkoda, jaką uczyni swoim wyborcom Palikot.

Prawda, rozdawaliście numery archiwalne "Faktów i Mitów" na partyjnych happeningach. Ale można odwrócić to stwierdzenie. Nie byłoby Was bez "Faktów i Mitów".



Rzeczywiście w 2002 r. ogłoszono na łamach tego pisma, że można przysyłać deklaracje członkowskie, bo powstanie partia antyklerykalna. Wpisało się 26 tysięcy ludzi. Ale od tego czasu przeszliśmy bardzo długą drogę.

Podobno z tych starych zostało tylko 68 osób?



Tak. Ostatnio znów wymietliśmy sporo martwych dusz. Pozbyliśmy się członków, którzy nie płacą składek. Mamy stały napływ nowych członków, 8-10 miesięcznie. Żeby żyć, partia musi mieć pieniądze na biura, manifestacje, imprezy. Mamy darczyńców, którym podoba się to, co robimy, otwieramy kolejne biura, ostatnio w Wadowicach. Jak każda partia, przeżywamy wzloty i upadki. Ludzie przychodzą przed wyborami i odchodzą po, bo się na nic nie załapali, a my nie rządzimy, więc nie mamy nic do zaoferowania oprócz ciężkiej pracy.

Wiem, że mruga do Pana SLD. Będzie romans czy małżeństwo?



Szliśmy z nimi do wyborów samorządowych w 2006 r. oraz parlamentarnych w 2007 r. I nas orżnęli.

To wyborcy się na Was wypięli. W wyborach parlamentarnych przynieśliście liście jedynie 10.264 głosy. Raptem 0,44% w skali kraju.



Ale kiedy startowaliśmy z Polską Partią Pracy, nasi kandydaci zebrali 1/3 głosów z listy. Pani redaktor, przecież w Polsce wyborcy nie głosują na kandydatów i programy, ale na miejsce na liście i na twarze, które widzą w telewizji. Nie ma cię w telewizji - nie istniejesz w polityce.

Podczas układania list wyborczych zawsze walczymy o dobre miejsca dla RACJI (nie mówię o miejscach biorących, ale według naszych sojuszników, powyżej szóstego okazywało się dla nas za dobre). Więc mówić, że nie chcieli nas wyborcy, to duże uproszczenie. Z naszych badań wynika, że mamy jakieś 3-5 proc. zwolenników.

Jak się lepiej przyjrzeć Waszej historii wyborczej, odchodzi ochota do występowania w Waszych barwach. W 2005 r. kandydatką na prezydenta Polski była prof. Maria Szyszkowska. Szans nie miała, ale kampania zrobiłaby wiele dla propagowania Polski jako państwa świeckiego. Niestety, RACJA nie zdołała zebrać wystarczającej liczby podpisów. Zdecydowaliście się poprzeć na prezydenta Daniela Podrzyckiego. I zginął chłop przed wyborami w wypadku samochodowym. Chciałoby się powiedzieć, że jednak Bóg istnieje, tyle że nie trzyma z RACJĄ.



Pod kandydaturą Marii Szyszkowskiej podpisy zbierała nie tylko RACJA, mięliśmy cichą umowę z PPP, ale... powiedzieli nam że oni nie są dżentelmenami, więc nie muszą dotrzymywać dżentelmeńskich umów. Jeśli przyjąć pani tezę, że Bóg istnieje, to śmierć Daniela Podrzyckiego można zinterpretować jako karę bożą za oszukanie RACJI. Ale mówiąc poważnie to trudno o dobry wynik, jeśli na 24 godziny przed rejestracją nasz sekretarz generalny na zapytanie skierowane do Komitetu Wyborczego, ile podpisów jeszcze brakuje, uzyskuje z ust przewodniczącego tegoż komitetu odpowiedź: "Nie wiem. Dziewczyny liczą"! Poza tym ja przewodniczącym zostałem rok temu i odpowiadać mogę jedynie za ostatni wynik wyborczy.

Wracając do romansu...



Będziemy z SLD romansować, dlaczego nie. I nawet wyobrażam sobie chodzenie pod rękę z Leszkiem Millerem i z Krystyną Łybacką, owszem to wielkie osobowości polityki. Współpraca między naszymi partiami w Wielkopolsce, Małopolsce, na Śląsku istnieje i układa się coraz lepiej. Przypominam że w ostatnich wyborach urwaliśmy SLD 5% poparcia. Nabrali szacunku do RACJI.

Wyobraża Pan sobie, że zbliżają się kolejne wybory parlamentarne, a Pan siedzi na jednej ławeczce z Millerem, Palikotem i wspólnie kombinujecie, jak ograć prawicę?



Czemu nie? W polityce nigdy nie mówi się nigdy.

Dziękuję za rozmowę.



drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku