W tej szkole uczeń ma prawo do milczenia w sprawach wiary
Krzyże wiszą już w 98% szkół w Małopolsce, od podstawowych po średnie. Na ich zawieszanie, pod warunkiem zgody całej społeczności szkolnej, zezwala rozporządzenie ministra edukacji z 14 kwietnia 1992 r., choć w praworządnym państwie o umieszczaniu symboli religijnych w miejscach publicznych powinna decydować ustawa, której u nas nie ma – a jeśli sądzić po walce o krzyż w budynku Sejmu, nie zanosi się też, aby ją kiedykolwiek uchwalono. W 83% szkół w województwie małopolskim krzyże są w każdej klasie, w połowie placówek znajdują się w sekretariatach, pokojach nauczycielskich i biurowych, w 12% na korytarzach i w stołówkach, a w 7% w salach gimnastycznych. To liczby z raportu Fundacji na rzecz Różnorodności Polistrefa, o którym pisaliśmy już w „Przeglądzie” (nr 7/2013). Z badań wynika, że 62% ankietowanych uczniów, rodziców i nauczycieli uważa ten stan rzeczy za normalny i nie wyobraża sobie szkoły bez obecności krzyża. Dla innych jest to sprawa obojętna, a tylko 10% respondentów odpowiedziało, że w szkole nie powinno być żadnych symboli religijnych ani uroczystości o charakterze religijnym, bo obecność krzyży w szkole narusza ich prawo do wolności sumienia i wyznania zagwarantowane w art. 53 i art. 48 ust. 1 konstytucji. Choć raport dwa miesiące temu został przesłany do resortu edukacji i kuratoriów, tymi 10% niezadowolonych z obecności symboli religijnych na terenie szkoły nikt się nie przejął. Widocznie władze oświatowe również nie wyobrażają sobie polskiej szkoły bez krzyży.
Pamiętają pewnie też, jaką aferą skończyło się jesienią 2010 r. zdjęcie krzyży w salach lekcyjnych krakowskiej Prywatnej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum Salwator przy ul. Senatorskiej. A poszło wtedy tylko o przeniesienie symboli religijnych z klas do specjalnej salki przygotowanej do nauczania religii. Właściciele placówki uznali, że mają coraz więcej dzieci cudzoziemców, wyznawców innych religii i szkoła powinna być bardziej otwarta na różne wyznania. Wybuchła gigantyczna awantura, właściciele zostali uznani za bezbożników, dyrektorkę poniewierano w mediach i zastraszano, kuria groziła wycofaniem katechety. Dzisiaj nauka religii odbywa się w odrębnej sali na terenie szkoły. Żaden uczeń nie czuje się dyskryminowany z powodu swojej wiary.
Ze szkół całego województwa małopolskiego napłynęło do fundacji Polistrefa dużo uwag dotyczących braku tolerancji, dyskryminacji religijnej, naruszania wolności sumienia i wyznania. Tylko w VII Prywatnym Liceum Ogólnokształcącym i Prywatnym Gimnazjum nr 8 im. Mikołaja Reya w Krakowie przy ul. Grodzkiej 60 nikt na nic się nie poskarżył. W tej szkole nie ma krzyży w salach lekcyjnych, na korytarzach, w sekretariacie ani w stołówce. Nie trzeba było zdejmować ich ze ścian, bo krzyży nigdy tutaj nie było, nawet przed wojną.
Wiara w sercach
W krakowskim liceum i gimnazjum im. Reya przy ul. Grodzkiej badania dla Polistrefy prowadziło dwoje religioznawców: dr Małgorzata Zawiła, adiunkt w Zakładzie Socjologii Religii Instytutu Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, oraz Szymon Beźnic, specjalista ds. badań społecznych. Przeprowadzili wywiady z dyrektorem i nauczycielami, przestudiowali anonimowe ankiety wypełnione przez rodziców oraz uczniów i długo nie mogli się otrząsnąć z wrażenia. W szkole bez krzyży szanowane są wszelkie religie i symbole wiary, nikt nikogo nie pyta o wyznanie, ani jeden uczeń nie poskarżył się na dyskryminację z tego powodu. Natomiast gdzie indziej, im więcej było krzyży i szkolnych uroczystości kościelnych, tym mniej wolności religijnej.
– Podczas wywiadów tłumaczono nam, że brak krzyży w salach lekcyjnych wynika z szacunku dla tego znaku wiary, gdyż klasa nie jest właściwym miejscem do jego eksponowania – mówi Szymon Beźnic. – Placówka starannie rozgranicza wymiar religijny i świecki, pozostawiając ten pierwszy indywidualnym wyborom uczniów i ich rodziców.
– Ta szkoła bez symboli religijnych, wyjazdów pielgrzymkowych i rekolekcji jest przykładem instytucji oświatowej neutralnej światopoglądowo – dodaje dr Małgorzata Zawiła. – Kwestie religijne, sposób ich traktowania i obecności w szkole, zostały przemyślane i potraktowane z powagą, widoczny jest szacunek dla wyznawców różnych religii i światopoglądów oraz brak wyraźnego faworyzowania jednej religii.
Dyrektor liceum i gimnazjum im. Reya, Piotr Machowski, który sprawuje tę funkcję od 1998 r., tłumaczy mi, że nikt nie próbował go namawiać do powieszenia krzyży, bo ich brak zapewnia spokój i otwartość na wszystkie religie. Przed wojną w tym budynku też była szkoła, w której po 30% stanowili wyznawcy katolicyzmu, protestantyzmu oraz judaizmu, i również nie było w klasach krzyży. Dzięki temu nie odnotowano żadnych incydentów na tle religijnym.
– Nie mamy na ścianach krzyży ani żadnych innych symboli religijnych, bo szkoła, zgodnie z zapisami polskiej konstytucji, powinna być miejscem wspólnym dla uczniów wszystkich wyznań i tych niewierzących. Nie zawieszamy krzyży również z szacunku dla symbolu, którego miejsce jest w kościele, co rozumieją zarówno uczniowie, jak i rodzice. Jedynym miejscem, gdzie mogą się pojawiać symbole religijne i komunikaty o uroczystościach religijnych różnych wyznań, jest ekumeniczna tablica na szkolnym korytarzu.
Prawo do milczenia
Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej, rodzice muszą zadeklarować uczestnictwo ucznia w nieobowiązkowych lekcjach religii lub etyki. Tymczasem w prawie wszystkich szkołach nowy uczeń z góry jest traktowany jako katolik. W 86% badanych przez Polistrefę placówek w Małopolsce postępuje się odwrotnie, trzeba na piśmie zgłosić, że dziecko nie jest zainteresowane uczeniem się religii.
Za to w szkołach im. Reya ani rodzice, ani uczniowie nie muszą niczego deklarować. – Żadnego ucznia nie pytamy o jego wiarę ani światopogląd – mówi dyrektor Machowski. – Chcemy być szkołą otwartą, wolną od jakiejkolwiek indoktrynacji światopoglądowej czy religijnej. Nigdy nie żądamy od rodziców oświadczeń, że ich dziecko będzie lub nie będzie chodziło na religię. Domaganie się takich oświadczeń jest naruszeniem praw człowieka, bo każdy ma prawo do milczenia. U nas uczeń może przyjść bez zapisywania się na lekcję religii katolickiej lub protestanckiej i sama jego obecność jest wyrazem akceptacji. Gdyby rodzice dzieci innych wyznań tego chcieli, jesteśmy w stanie uczyć każdej religii.
Choć Ministerstwo Edukacji Narodowej nakazuje organizowanie lekcji religii na pierwszej lub ostatniej godzinie, w Małopolsce jest to realizowane w zaledwie 6% szkół. Dyrektorzy 94% placówek oświatowych stwierdzili, że takie rozplanowanie nie jest możliwe, bo katecheci nie będą chcieli przychodzić dwa razy w ciągu dnia. W krakowskiej szkole nie ma z tym żadnego problemu, lekcje religii katolickiej i protestanckiej zawsze są planowane jako pierwsze i ostatnie. – W pełni respektujemy ministerialne rozporządzenie nakazujące nauczanie religii na pierwszej lub ostatniej lekcji – mówi dyrektor Piotr Machowski. – Jeżeli uczeń nie chce się uczyć religii, przychodzi później lub wcześniej idzie do domu. Szkoły nagminnie łamią ten przepis, zasłaniając się trudnościami w organizowaniu zajęć i dzieleniu godzin oraz aby ułatwić życie katechetom. Dla nich jest lepiej, bo nie mają okienek, ale zapominają, że szkoła ma wtedy problem z uczniami nieuczęszczającymi na ich zajęcia.
Etyka dla wszystkich
W całej Małopolsce etyka, jako przedmiot nieobowiązkowy, uczona jest w zaledwie 17 szkołach. Dyrektorzy tłumaczą to brakiem funduszy albo niemożliwością znalezienia nauczycieli tego przedmiotu. Tymczasem w VII Prywatnym Liceum Ogólnokształcącym i Prywatnym Gimnazjum nr 8 im. Mikołaja Reya w Krakowie etyka jest przedmiotem obowiązkowym, zarówno w liceum, jak i w gimnazjum. Tu nie mają żadnych problemów ze znalezieniem wykładowców.
– Gdy minister Giertych wprowadził ocenę z religii lub etyki na świadectwach, ustanowiliśmy etykę jako obowiązkowy przedmiot we wszystkich klasach, i w gimnazjum, i w liceum – tłumaczy dyrektor. – Zrobiliśmy to, aby nikt nie miał krechy na świadectwie. W miejscu „religia/etyka” wpisujemy ocenę z etyki, a gdy ktoś chce, na jego życzenie na świadectwie dopisujemy ocenę z religii, nie precyzując, o jaką religię chodzi. Ta dodatkowa nota jest uwzględniana przy obliczaniu średniej ocen. Krecha na świadectwie byłaby naruszeniem konstytucyjnego prawa do prywatności wyznania.
Ale to nie wszystko. W tym krakowskim liceum jest też nieobowiązkowy przedmiot religioznawstwo. Młodzież poznaje różne wyznania, odwiedza świątynie wielu kościołów. Z zatrudnieniem nauczycieli w tym przypadku też nie ma problemu.
Nauka, a nie katecheza
W szkole przy ul. Grodzkiej w Krakowie odbywają się zajęcia z religii katolickiej i protestanckiej, choć gdyby zgłosili się wyznawcy innych religii, też byłyby dla nich organizowane lekcje. Warunek jest tylko jeden – to ma być nauka religii, a nie katechizacja. Dlatego nie ma rekolekcji, pielgrzymek, jasełek, wigilii, jajeczek, obchodów dnia papieskiego, ślubowań pierwszoklasistów w kościele ani święcenia tornistrów.
– Bardzo skrupulatnie przestrzegamy zasady, że szkoła uczy religii, tej czy innej, ale nie jest miejscem prowadzenia katechizacji – tłumaczy dyrektor Machowski. – Do działalności formacyjnej służą kościoły. Dlatego nie organizujemy rekolekcji, gdyż to wykracza poza naukę religii. Nie należy mieszać sacrum z profanum. Jeżeli ktoś chce słuchać rekolekcji, może po szkole pójść do kościoła. Oddajmy Bogu, co boskie, a co cesarskie, cesarzowi. U nas księży czy katechetów każdego wyznania traktujemy jako nauczycieli religii. Nie wyobrażam sobie, aby na terenie szkoły można było prowadzić działalność formacyjną.
Cztery razy w roku dla wszystkich chętnych organizowane są spotkania ekumeniczne, naprzemiennie w kościele protestanckim i katolickim. Dyrektor Machowski trochę dziwi się, że jego szkoła jest podawana jako niedościgniony przykład przestrzegania tolerancji w szkole, bo jedynie realizuje to, co jest w konstytucji oraz w rozporządzeniach ministra edukacji narodowej. I wyjaśnia: – Właścicielem naszego VII Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego oraz Prywatnego Gimnazjum nr 8, szkół noszących imię Mikołaja Reya, jest założona przez krakowskich ewangelików Fundacja Edukacyjna im. J.S. Bandtkiego. Kontynuujemy tradycje szkoły ewangelickiej, która w tym samym miejscu istniała przed wojną i zawsze była znana z zasad tolerancji. Chcemy być szkołą dla wszystkich, bez względu na światopogląd i wiarę, oraz szanować porządek konstytucyjny.
Leszek Konarski
Artykuł ukazał się w tygodniku "Przegląd".