Marta Natalia Wróblewska: Niewinność utracona na lekcji religii

[2013-04-26 13:29:00]

Kobiety antyfeministki, geje na przekór wszystkiemu garnący się do Kościoła, pracownicy budżetówki głosujący na UPR, biedni i dyskryminowani, którzy gardzą biednymi i dyskryminowanymi, a za to solidaryzują się z bogatymi i dyskryminującymi – pewnie wszystkim zdarzyło się spotkać osoby wyznające poglądy całkiem sprzeczne z własnymi interesami.

Zajęcia plastyczno-teologiczne



Skąd się biorą takie przypadki? Zapewne z bezkrytycznego uznawania za własne wartości i idei, które ktoś cieszący się w naszych oczach autorytetem przedstawił nam jako słuszne. I choć z czasem estyma, jaką darzymy wujka Stefana, panią wychowawczynię czy szkolnego katechetę, słabnie, wiele osób nigdy nie rewiduje przekonań, które niegdyś za ich pośrednictwem nabyli. Dlatego zdaje się dość ważne, kto i co kładzie dzieciom do głowy.

O ile treść innych zajęć (przykładowo języków obcych i informatyki) stanowi przedmiot żywego zainteresowania rodziców, o tyle religia traktowana jest z równą pobłażliwością co lekcje plastyki i techniki. Pozornie zresztą katecheza niewiele się od nich różni: w pierwszych klasach podstawówki religia polega głównie na wycinaniu i rysowaniu. Czynności to niewinne – ale pamiętajmy, że nie jest bez znaczenia, co konkretnie się rysuje.

Roku Pańskiego 2011 pracowałam w dwóch warszawskich podstawówkach. Traf chciał, że w obydwu szkołach przydzielono mi salę do religii (choć wcale nie prowadziłam katechezy). Być może to mnogość świętych obrazów (nad tablicą górowali: Chrystus Ukrzyżowany, Jan Paweł II, Matka Boska Częstochowska i Święta Rodzina w komplecie) oraz spływające zewsząd kaskady różańców natchnęły mnie do przyjrzenia się gazetkom ściennym i przerzucenia zeszytów uczniów. Obserwacje, które poczyniłam, choć oparte na niewielkim wycinku szkolnej rzeczywistości, dają pojęcie o tym, jakie to idee „ubogacają" szkolną młodzież na lekcji religii.

Módl się i nie myśl



Pierwszą rzeczą, która uderza w salach do katechezy, jest wszechobecna gloryfikacja męczeństwa. Uczniowie klas I-III przygotowali ilustracje przedstawiające ulubionych świętych. W efekcie na ścianie wisi kilka gazetek poświęconych ukamienowanemu św. Szczepanowi i jedna przedstawiająca ojca Pio (wyeksponowano stygmaty). Jest także sugestywny komiks ukazujący ścięcie głowy św. Filomenie (do tego dramatyczne dialogi w rodzaju „giń, giń niewdzięczna!") oraz rysunek przedstawiający św. Agatę, której uśmiechnięty żołnierz oznajmia, że z rozkazu cesarza obetnie jej piersi. Wykonane dziecinną ręką ilustracje zdają się powielać estetykę gier komputerowych czy kreskówek. Przesłanie jest jasne: męczeństwo to coś dobrego, wręcz pożądanego. Zapewne podobną naukę mieli w pamięci posłowie, którzy z lekkim sercem chcieli skazać tysiące kobiet na rodzenie ciężko upośledzonych dzieci.

Ponadto promowane jest przekonanie, że dobry charakter nie może być efektem samodzielnej pracy. Przykładowo uczeń II klasy napisał: „człowiek powinien starać się być dobrą osobą, aby dobro przychodziło mu z łatwością". Katecheta opatrzył to zdanie znakiem zapytania, podobnie jak pojawiające się w innej pracy domowej stwierdzenie: „świętość nie musi być trudna". Inny uczeń napisał, że jego zdaniem można „osiągnąć świętość" dzięki pomaganiu innym. Nauczyciel dopisał: „ale bez modlitwy się nie da!".

Obrazki i wypracowania dzieci świadczą o tym, że uczniowie już zdążyli sobie przyswoić postawę niesamodzielności w dziedzinie wyborów moralnych (choć pewnie nie muszą ich jeszcze dokonywać). Od rozwiązywania problemów natury etycznej jest Kościół katolicki, w żadnym razie zaś własny osąd czy sumienie. Jeden z uczniów ujął tę myśl w obrazku opartym na schemacie równania: smutna buźka + konfesjonał = wesoła buźka. Na klasówce dzieci otrzymały zadanie określenia, czym jest cnota. Pozytywnie została oceniona wypowiedź: „sami nie za bardzo możemy wypracować cnoty, tylko z pomocą Ducha Świętego", podczas gdy stwierdzenie innego ucznia, że „cnoty można osiągnąć samemu", katecheta skomentował: „czy tak?"

Ateisto, czemu jesteś tak głupi?



„Głupi są wszyscy ludzie, którzy (...) patrząc na dzieła nie poznali Twórcy" (Mdr, 13,1) – duży, odblaskowy cytat z Biblii rzuca się w oczy już od wejścia. Choć taka sentencja może urazić osoby niewierzące, dzieci otrzymały za zadanie napisać list zachęcający kolegę ateistę do uczęszczania na katechezę. Właściwie w żadnym z nich nie znalazło się odwołanie do wiary jako takiej czy do ewentualnej wiedzy, jakiej dostarczają zajęcia. Choć zwykło się przyjmować, że dzieci mają w nosie konwenanse, uczniowie pierwszych klas wyraźnie przyswoili je całkiem dobrze, gdyż z lubością pouczają kolegę jak „się" postępuje w społeczeństwie. Uczennica wyznaje: „Tak jak ty nie jestem katoliczką i nie chciałam chodzić na religię. Rodzice mnie do tego zmusili, abym mogła przystąpić do bierzmowania". Inny uczeń przekonuje: „nawet jeśli nie jesteś w stanie uwierzyć, to innym osobom byłoby miło porozmawiać z tobą o Bogu". Kolejny list zaczyna się od ataku: „Bartku! Czemu jesteś tak głupi i nie chodzisz na religię?" Dalej autor wyznaje ze szczerością: „Rozumiem, ja też nie wierzę, ale chodzę na religię" i poucza: „Nie rozumiem jak ochrzczony człowiek może nie chodzić na te zajęcia. Myślę, że to sobie przemyślisz". Dodam, że list był sprawdzony przez katechetę i nagrodzony plusem. Wygląda więc na to, że przedstawiona w nim postawa (nie wierzę, ale słucham księży oraz potępiam tych, którzy tego nie robią) może być uznana za sukces katechezy.

Dzięki ci za zwierzęta (do jedzenia)



Gazetka ścienna „Chwała na wysokości" poświęcona jest dziełom Bożym, za które dzieci są wdzięczne Stwórcy (jak pamiętamy „głupi są..." itd.). I tak, dzieci „chwalą Boga za lasy, które dają drewno na domy i do ogrzewania; za morze, z którego ludzie mogą wydobywać ryby i się w nim chłodzić; za zwierzęta, które mogą służyć jako pożywienie". Choć w samym wyczuleniu na piękno przyrody nie ma nic złego, zauważmy, że w powyższych przykładach jej wartość wynika jedynie z użyteczności dla celów człowieka. W kontekście tej nauki nie dziwi, że wegetarianizm jest wciąż uważany w Polsce za dziwactwo, a naturę postrzega się jako źródło zasobów należących do człowieka. Ta postawa znajduje odbicie w bezmyślnej konsumpcji mięsa pochodzącego z przemysłowej produkcji, przetrzymywaniu zwierząt gospodarskich w strasznych warunkach, tworzeniu dzikich wysypisk i sprzeciwie wobec tworzenia obszarów chronionych.

Obywatel daje na tacę



Kolejna gazetka: „Jak dbać o dobro wspólne". Dowiaduję się, że o dobro wspólne dba się poprzez kasowanie biletu, segregację śmieci, sprzątanie po psie, a także... dawanie na tacę i wywieszanie polskiej flagi (kibicowanie reprezentacji? – obrazek niejasny). To ładnie, że na religii dzieci uczą się także rzeczy przydatniejszych niż definicja teofanii, ale już promowanie wspierania Kościoła jako obywatelskiego obowiązku wydaje się dość niepokojące. W połączeniu z przekonaniem, że kwestie moralne rozwiązuje za nas instytucja religijna, otrzymujemy łatwe usprawiedliwienie dla nieangażowania się w kwestie społeczne. Nie promuje się wśród dzieci postaw, takich jak pomaganie innym, tworzenie organizacji, fundacji i stowarzyszeń, głosowanie, protestowanie itd. – wystarczy przecież dać ofiarę na Kościół. Skoro zaś dawaniem na tacę (i kibicowaniem Polsce) dbamy o dobro wspólne, to co możemy powiedzieć o tych, którzy nie dają ofiary i nie wywieszają flagi?

Kuźnia „homo religiosus"



Poziom wiedzy o religii katolickiej jest w społeczeństwie polskim niski, mimo że większość osób ma za sobą długie lata katechezy. Nie ma czemu się dziwić – zajęcia te nie są wszak nastawione na przekazywanie konkretnej wiedzy, lecz na ukształtowanie określonej wizji świata (co zresztą przyznają sami hierarchowie w liście uzasadniającym wprowadzenie matury z religii [1]). Światopogląd wpajany dzieciom od pierwszych lat szkoły zakłada, że świat został oddany ludziom w posiadanie, że człowiek bez przywództwa duszpasterzy jest słaby, zagubiony, zły, że cierpienie to integralna część ludzkiej egzystencji, a postawą zasługującą na najwyższy szacunek jest męczeństwo. Choć młodzież z czasem odrzuca część nauczania kościelnego, która jest jej nie na rękę i nie przystaje do realiów (choćby zakaz stosowania antykoncepcji czy in vitro, przez większość młodych ludzi nieakceptowany [2]), niektóre przekonania wyniesione z katechezy zapadną głęboko w pamięć i zostaną uznane za naturalne.

Nie istnieje coś takiego jak „samodzielnie ukształtowany światopogląd", szczególnie we wczesnej młodości. Prędzej czy później wszyscy ulegniemy perswazji członków rodziny, grupy koleżeńskiej, charyzmatycznego nauczyciela czy utalentowanego pisarza. Chyba każdy w jakimś momencie życia przyjmuje ideały, wartości i poglądy, które z czasem uzna za błędne, a może nawet głupie. Każdy prędzej czy później traci niewinność. Ale, na Boga, czy musi ją tracić na lekcji religii?

Przypisy:
[1] Joanna Podgórska, „Tańce z maturą", Polityka nr 48, 28.11–4.12.2012.
[2] Ibidem.

Marta Natalia Wróblewska



Artykuł pochodzi z kwartalnika "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku