Tymczasem jakoś nie jest nam do śmiechu. Nie jesteśmy zadowoleni ze sposobu przedstawiania sprawy w mediach – sprowadzenia jej do skandalu obyczajowego oraz upadku dobrego smaku. Przerażająca jest liczba prześmiewczych i agresywnych komentarzy, które internauci zamieścili pod artykułami o proteście, a także na funpage'u kwartalnika „Bez Dogmatu”. Reakcje na protest uświadamiają, że wybory Miss SGGW są jedynie wierzchołkiem góry lodowej, symptomem szeroko rozprzestrzenionego zjawiska, jakim jest seksizm i backlash (opór) wobec równouprawnienia kobiet.
Poniżej główne typy backlashowców, z przykładami autentycznych wypowiedzi (pisownia oryginalna):
1) Backlashowiec bezrefleksyjny, nie odczuwający potrzeby racjonalizowania swojego seksizmu: Pojebani jesteście. SGGW – brawo!
2) Backlashowiec-wolnościowiec: Formuowanie takich petycji (…) jest próbą narzucenia światopoglądu jednej wąskiej grupy innym ludziom. Jeszcze raz NIE dla wsadzania nosa w nie swoje sprawy! Niech żyje wolność przekonań!
3) Backlashowiec antyklerykalny: Trzeba być dewotem, by wypisywać takie bzdury. Nie podpisuję!; Mnie jako prawdziwego ateistę cieszą takie bezbożne imprezy,(...) udajecie ludzi bez dogmatów, ale wasze umysły widać pozostały chrześcijańskie, pruderyjne, wrogie radości życia. W tej sprawie moglibyście zawiązać sojusz z Talibami, oni też nie lubią skąpo ubranych kobiet.
4) Backlashowiec pruderyjny: Doszukiwanie się taniego medialnego szumu kosztem niewinnych dziewczyn. Tak się podpisujecie pod jakąś śmieszną petycją - podobno - w ich obronie, tylko szkoda, że w ogóle nie pomyśleliście o tym, że nie chciałyby być np. wytykane palcami czy być szykowane przez 'hieny dziennikarskie' ; Brawo brawo... teraz te kobiety na prawdę mogą się poczuć przedmiotowo potraktowane.... widząc siebie w takim świetle.
5) Backlashowiec bon-vivant: Pruderyjne "ciotki" i "wujkowie". Leczcie się z kompleksów. Nikt Was nie zmuszał do udziału w tej zabawie lub oglądania jej w necie.; Erotyka jest czymś jak najbardziej normalnym, czego lewactwo wydaje się nie rozumieć.
6) Backlashowiec kochający kobiety: Jeżeli "seksizm" oznacza dyskryminację kobiet, ich pogardę, uznawanie ich za gorsze, to tam raczej mieliśmy przykład ich uwielbienia, kultu itp.
7) Backlashowiec wyznawca-teorii-resentymentu: Protestują pewnie kobiety, które ogólnie nie są postrzegane jako obiekty seksualne i widocznie bardzo je to boli, że inne kobiety nie wstydzą się swojej atrakcyjności i seksualności; "Sama nie mam co pokazać, więc nie lubię pokazywania" - oto wasza postawa.
8) Backlashowiec pracuś: jak komuś się nudzi, to zachęcam do wzięcia się do produktywnej pracy; żenada, zajmijcie się prawdziwymi problemami społecznymi a nie kilkoma głupimi laskami w pończochach.
9) Backlashowiec fatalista: Jestem lewicowy, ale kobiety zawsze przez większość ludzi będą traktowane jako obiekty seksualne- na to nie ma rady.
10) Backlashowiec o podwójnych standardach: [Rektor SGGW] Przeprasza bo musi, a nie bo macie racje.
Autorzy protestu na co dzień zajmują się „produktywną pracą” i nie mają wystarczających mocy przerobowych, żeby debatować z backlashowcami wszystkich dziesięciu rodzajów, a także przedstawicielami typów mieszanych (przy czym najczęściej spotykaną hybrydą jest chyba wolnościowiec-bon vivant). Dlatego, bez wielkiej nadziei na zrozumienie, kieruję to krótkie wyjaśnienie do wszystkich bez wyjątku.
Celem protestu wystosowanego przez Bez Dogmatu jest walka z seksizmem – nie z seksem, nie ze złym gustem, marnowaniem publicznych pieniędzy, ani z upadkiem etosu uczelni wyższych, lecz właśnie z seksizmem. Dlaczego uznajemy imprezę za seksistowską, wyjaśniliśmy w treści protestu (http://www.activism.com/pl_PL/petycja/protest-przeciw-wyborom-miss-sggw/43594). Czy seksizm jest zakorzeniony w naszej kulturze? Bez wątpienia tak. Czy można go wyrugować? Wierzymy, że tak. Warto w każdym razie próbować. Obecnie jednak jest do tego stopnia obecny w rzeczywistości i w rozmaitych aspektach kultury, że często pozostaje wręcz niewidoczny – tak jak był niewidoczny dla studentów i pracowników SGGW (łącznie z Wydziałem Nauk Humanistycznych, którzy zjawiskami takimi jak seksizm zajmują się „zawodowo”), dopóki nie wskazaliśmy na niego palcem. Skoro profesorom SGGW zajęło rok uświadomienie sobie „nieodpowiedniości” tej imprezy, można przypuszczać, że także kandydatki nie były do końca świadome na co się piszą. Być może nie miały świadomości jak będzie wyglądał końcowy spektakl, później zaś, z różnych względów, wstydziły się wycofać. Być może otoczenie, przy dużej pomocy wykładowców i samorządu, wmówiło im, że jest to jedyna lub najlepsza dostępna im ścieżka kariery. Zgadzamy się, że obecnie mogą czuć się upokorzone, lecz nie to było naszym celem – chodzi nam o to, by takie imprezy się nie odbywały. Nie mamy tu na myśli imprez z seksem w roli głównej (jak w klubach ze striptizem, gdzie obie strony zawierają rodzaj dobrowolnej umowy), lecz imprezy i sytuacje, w których wykorzystuje się władzę, aby seks, mniej lub bardziej subtelnie wymusić. Tym, którzy uważają, że imprezy tego rodzaju stanowią wywyższenie kobiety, polecamy przeczytanie komentarzy pod filmem z wyborów: „dobre suki” – jest najbardziej reprezentatywnym z nich. Tym, którzy uważają, że są one odtrutką na klerykalizację rzeczywistości, proponujemy wycieczkę na SGGW, gdzie rok akademicki uroczyście otwiera prymas (czemu nie został zaproszony na wybory Miss?)
Powyższy wywód zawiera odpowiedź skierowaną do większości backlashowców, ale nie do wszystkich. Do typu pierwszego, bezrefleksyjnego, argumenty nie trafiają z zasady. Typ ostatni, o podwójnych standardach, słucha racjonalnego rozumowania i kiwa głową, jest nawet skłonny się zgodzić, ale tak naprawdę obstaje przy swoim. Jedna prawda dla prasy, publiczna, a druga – prywatna. Oby do ostatniego typu nie należały władze SGGW.
Marta Natalia Wróblewska