Pisarz ten jest znanym specem od średniowiecza, a także doktorem filozofii. Niestety z książki o wojnie domowej dowiemy się, że brakuje mu wiedzy na temat procesów społecznych czy politycznych. Postanowił przedstawić historię buntu wojskowych z 1936 r. przez pryzmat historii różnych postaci, w formie fabularyzowanej. Książka jest wręcz reklamowana jako nieprzeładowana faktami, a wykorzystująca elementy prozy. To ciekawy zabieg ułatwiający czytanie. Krótkie rozdziały i zawarte w nich opowieści, nieraz tragiczne, innym razem komiczne, sprawiają, że Niewygodna historia... jest interesującym tytułem. Czytelnik śledzi losy zarówno generałów, jak i „zwykłych ludzi”. Przez całą książkę przewijają się spostrzeżenia dwóch pracowników kancelarii prezydenta Manuela Azañy – od początku rebelii po ewakuację legalnych władz do Francji.
Dlaczego więc książka Galána nie jest faktycznie „niewygodną historią”? Posiada ona ogromne braki – nie warsztatowe, lecz merytoryczne. Przede wszystkim, autor przedstawiając wydarzenia za pośrednictwem historyjek, wręcz anegdotek, spłyca ich społeczny kontekst. Swoją opowieść zaczyna od przygotowań do wojskowego puczu. Bardzo niewiele miejsca poświęca z kolei „dwóm Hiszpaniom”, czyli reprezentowanej przez uprzywilejowaną elitę oraz drugą: ludzi pracy. Dlatego też nie poznajemy rzeczywistych motywów gen. Franco i innych puczystów występujących w obronie przywilejów arystokracji i kapitalistów. Dla Galána wojna domowa będzie więc jedynie ślepym okładaniem się przez obie strony oraz ogólnokrajową tragedią.
Bardzo niewiele uwagi autor poświęcił ruchom rewolucyjnym. Dokonał karkołomnej sztuki napisania historii wojny domowej marginalizującej rolę anarchosyndykalistycznej Krajowej Konfederacji Pracy (CNT). Wspominanie liczącego w 1936 r. ponad milion członków związku zawodowego tylko sporadycznie, to daleko posunięta manipulacja.
Sam początek puczu został przez Galána omówiony niemal wyłącznie z perspektywy Madrytu, Maroka i Sewilli. Jedynie wspomniana została klęska zamachowców w konfrontacji z np. uzbrojonym ludem na ulicach Barcelony. Być może dlatego, że wydarzenie to byłoby niewygodne dla autora, stawiającego tezę o nieprzygotowaniu milicji ludowych do walki i lekceważącego ich siłę. Siły, które rozniosły garnizony wojskowe w Barcelonie i Madrycie, przedstawia on jako zdezorganizowaną gromadę. Tutaj docieramy do sympatii politycznych autora. Galán stara się pisać bezstronnie, to fakt, jednak czytając między wierszami zauważyć można jego sympatię do drobnomieszczańskich republikanów. Przytacza słowa urzędnika kancelarii prezydenta, oburzonego tym, że wyszedł na miasto bez dokumentów i nie został rozpoznany przez patrol milicji, który go zatrzymał. W innych rozdziałach na męża stanu kreuje z kolei prezydenta Manuela Azañę, który był w rzeczywistości politykiem strachliwym i niezdecydowanym, starającym się pertraktować z wojskowymi, gdy ci strzelali do ludzi na ulicach. Czytelnik znający inne publikacje na temat wojny domowej w Hiszpanii będzie dziwił się skąd tak pozytywne nastawienie dla postaci odgrywającej bardzo negatywną, wręcz defetystyczną rolę. Galán, który w wielu innych przypadkach stara się skomentować tę sytuację, przytacza kapitulanckie wypowiedzi Azañy, wciąż wierzącego w demokrację i wieszczącego upadek Republiki, bez przedstawienia żadnej przeciwwagi.
Druga sprawa to zupełne niezrozumienie, czy też niechęć do zrozumienia ze strony autora dla samego mechanizmu rewolucji. W jego postrzeganiu świata jest to jakiś tumult wiążący się z niezrozumiałymi hasłami. Przedstawia punkt widzenia republikańskich polityków - technokratów, ale nie rewolucjonistów, którzy wystąpili zarówno przeciwko wojskowym buntownikom, jak i władzom. W jego postrzeganiu świata nie mieści się to, że ludzie spoza polityki, o niskim statusie społecznym, podczas rewolucji są w stanie sprawnie organizować nowe struktury, alternatywne wobec państwowych. Nie rozumie również, że to republikańscy technokraci obawiający się ludu tak samo jak faszystów, uniemożliwili stłumienie buntu już w zarodku. Pomija dowodzącą tego niewygodną dla jego tez historię. Jedynie wspomina o upadku Saragossy, nie mówiąc o jego przyczynach. To właśnie w tym mieście republikańscy politycy nie chcieli uzbroić milicji, co pozwoliło nacjonalistom na przejęcie kontroli nad całym regionem.
Galán nie ma również pojęcia o procesach ekonomicznych, kolektywizacji prowadzonej w rewolucyjnej Hiszpanii, czy rzeczywistej organizacji milicji związkowych. Te aspekty zostały w książce całkowicie pominięte.
Bardzo dużo uwagi poświęcone zostało z kolei terrorowi obu stron – egzekucjom, procesom pokazowym, czy aresztowaniu przeciwników politycznych. Jest to akurat mocna strona tej publikacji. Wbrew wielu opiniom zrównującym terror biały i czerwony, Galán kilkakrotnie zaznacza, że w przypadku strefy republikańskiej miał on zwykle spontaniczny charakter, natomiast po stronie nacjonalistów stanowił element strategii zastraszania społeczeństwa. Warto spojrzeć również do epilogu, w którym przedstawione zostały dane dotyczące liczby ofiar wojny. Według niej w strefie republikańskiej w wyniku represji zginęło około 20 tys. osób, natomiast w nacjonalistycznej zamordowano od 150 do 200 tys.
Inną zaletą publikacji jest opis życia na froncie oraz działań wojennych, chociaż tutaj także mamy do czynienia ze skrzywieniem wynikającym z poglądów autora. Przytacza on przykłady nieudolności republikańskiej milicji, chwaląc z kolei tworzoną później Armię Ludową oraz niektórych dowodzących nią oficerów. Galán nie zauważa, że przekształcenie milicji w coraz bardziej zależną od radzieckich doradców armię regularną miało także skutki polityczne. To, co opisuje w dalszej części książki, czyli przejęcie władzy przez stalinowców, nie było zaskoczeniem.
Bardzo wybiórczy jest także dobór opisywanych frontów. Zdecydowanie dominują starcia pod Madrytem, a później bitwa nad Ebro. Aragonia, gdzie walczyli głównie anarchiści, została jedynie wspomniana. Kraj Basków pojawia się tylko w kilku rozdziałach, w tym dotyczącym bombardowania Guerniki. Galán przyjął czysto militarne priorytety. Przedstawił głównie odcinki najważniejsze pod względem wojskowym, zapominając o politycznym tle walk w Aragonii i Kraju Basków. Nawet pod względem militarnym widać braki. Bardzo oględnie wspomniane zostały np. Brygady Międzynarodowe, walczące przecież na najbardziej niebezpiecznych i zagrożonych odcinkach frontu.
Poziom książki jest nierówny również jeśli chodzi o przedstawienie intryg po obu stronach frontu. Ciekawie opisuje konflikty między zbuntowanymi generałami, rywalizację faszystów, karlistów i innych sił zaangażowanych we wspieranie buntowników. Z kolei starcia między rewolucjonistami i republikanami Galán omawia bez polotu i ogólnikowo. Wydarzenia z maja 1937, kiedy to w Barcelonie stalinowcy i mieszczańscy republikanie, o czym autor w ogóle nie wspomina, stanęli przeciwko rewolucjonistom, omówione zostały w jednym rozdziale.
Trudno mi polecić książkę Galána jako prezentującą historię wojny domowej w Hiszpanii. Warto sięgnąć po nią jako dodatek do poważniejszej publikacji, ponieważ czyta się ją rzeczywiście dobrze. Wiele ciekawych elementów znajdo w niej miłośnicy historii wojskowości, czy ci, którzy chcieliby poznać życie żołnierzy na froncie za pośrednictwem opowieści uczestników wydarzeń. Historii wojny domowej, a tym bardziej rewolucji hiszpańskiej nie ma się jednak co od Galána uczyć.
Juan Eslava Galán, Niewygodna historia hiszpańskiej wojny domowej, przeł. Jan Wąsiński, Jerzy Wołk-Łaniewski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2010.
Piotr Ciszewski