Rankiem 19 lipca 1936 generał Joaquin Fanjul wydał ponad 2 tysiącom żołnierzy rozkaz rozpoczęcia ataku na Madryt. Rozpoczynała się najdłuższa bitwa wojny domowej w Hiszpanii, starcie, w którym robotnicze milicje udowodniły, że są w stanie skutecznie stawić czoła przeciwnikowi.
Próba zamachu stanu zaskoczyła republikański rząd. Wcześniejsze doniesienia kontrwywiadu o spiskach w armii były lekceważone. Prezydent Manuel Azana, polityk chwiejny i niezdecydowany oraz członkowie rządu wierzyli, że odsunięcie niepewnych politycznie generałów z najbardziej prestiżowych stanowisk wystarczy. Dokonano pewnych czystek w armii, jednak miały one bardzo łagodny przebieg i mały zasięg.
Na czele wojskowych buntowników w Madrycie stanął generał Joaquin Fanjul, a centrum prawicowego spisku przeciwko republice były koszary Montana. Strategicznie położone miały stać się bazą do przejęcia kontroli nad centrum miasta.
Widząc, że sytuacja zmierza ku konfrontacji, jeszcze przed rozpoczęciem walk związki zawodowe – socjalistyczny Powszechny Związek Robotników (UGT) oraz anarchosyndykalistyczna Krajowa Konfederacja Pracy (CNT) zaczęły mobilizować swoich ludzi.
Jest osiemnasty lipca 1936 roku. Wieści o buncie wojskowych dotarły już do Madrytu. Rząd jest niezdecydowany, podobnie jak prezydent, próbujący dzwonić do zbuntowanych generałów i prosić o wycofanie wojsk. Na ulicach Madrytu wrze. Związki zawodowe ogłosiły strajk generalny. Robotnicy zamiast do fabryk udają się do siedzib związków zawodowych. Tłumy przed rządowymi budynkami domagają się wydania broni. Pojawiają się oddziały Gwardii Szturmowej (Asaltos) witane owacjami. Funkcjonariusze tej miejskiej policji to w znacznej części sympatycy socjalistycznej PSOE. 25 kompanii gwardzistów obsadza najważniejsze budynki. Wciąż brakuje jednak broni, a z podmadryckiego Getafe dochodzą informacje o buncie oficerów w bazie lotniczej. W koszarach Montana gromadzą się z kolei prawicowi ochotnicy z faszystowskiej Falangii oraz grup monarchistów.
Część młodych oficerów przystaje na żądanie robotników. Wbrew zakazowi wydanemu przez rząd otwierają magazyny. Na ulicach pojawiają się też ciężarówki wypełnione bronią i amunicją. Grupy związkowców rozdzielają między sobą około 5 tysięcy karabinów. Na ulicach pojawiają się wspólne patrole asaltos i milicji robotniczych.
Następnego dnia, 19 lipca Pułkownik Francisco Serra, komendant koszar Montana otrzymuje rozkaz wydania władzom zgromadzonej w nich broni – ponad 60 tysięcy karabinów, karabinów maszynowych i znacznych zapasów amunicji. Pomimo, że polecenie wydali jego zwierzchnicy z ministerstwa wojny odmawia, co stanowi symboliczny początek wojskowej rebelii w Madrycie. Do koszar przybywa generał Joaquin Fanjul i wydaje rozkaz wymarszu. 2 tysiące żołnierzy i około 500 prawicowych ochotników rusza w kierunku centrum Madrytu Plaza d’Espana. Wkrótce okazuje się, że robotnicy przegrodzili ulice barykadami. Z dachów i okien budynków zaczynają padać strzały. Asaltos oraz milicjanci którzy zajęli pozycje przy głównych ulicach celnym ogniem powstrzymują marsz buntowników.
Generał Fanjul w obliczu rosnących strat wydaje rozkaz odwrotu do koszar. Buntownicy chcą je zamienić w twierdzę i oczekiwać na wsparcie garnizonów zlokalizowanych pod Madrytem. Ulice są pod całkowitą kontrolą milicji. W okolicach koszar Montana pojawiają się karabiny maszynowe, a okoliczne budynki są umacniane aby można z nich prowadzić ostrzał. Rozpoczyna się chaotyczna strzelanina.
20 lipca wiadomo już, że podmadryckie garnizony pozostaną wierne Republice. Na lotnisku Getafe zbuntowani oficerowie zostają po walce rozbrojeni lub zabici. Nad miastem pojawiają się rządowe samoloty. Zrzucają na koszary Montana ulotki z wezwaniem do poddania się, a następnie pierwsze bomby. Milicja wytacza na sąsiadujące z koszarami ulice dwa działa polowe i rozpoczyna ostrzał. Kierują nim robotnicy mający za sobą doświadczenie wojskowe. Pojawiają się też samochody pancerne Gwardii Szturmowej.
Generał Fanjul oraz pułkownik Serra zostają ranni. Buntownicy mają wprawdzie duże zapasy broni i amunicji, jednak ponoszą znaczne straty. Część szeregowych żołnierzy zaczyna domagać się kapitulacji. Na budynkach koszar pojawia się biała flaga. Rozentuzjazmowany tłum mieszkańców Madrytu wbrew ostrzeżeniom niektórych milicjantów rusza w kierunku bramy. W tym momencie odzywają się karabiny maszynowe, zmiatając seriami pierwsze szeregi milicjantów.
Podobna sytuacja powtarza się jeszcze raz, rozwścieczając oblegających. W tym momencie nie ma już odwrotu, broniący się oficerowie wydali na siebie wyrok śmierci.
Wkrótce milicja oraz Gwardia Szturmowa ruszają do ostatniego ataku. Broniący się żołnierze są niezdecydowani. Część ulega panice, inni szukają szansy na poddanie się.
Brama koszar zostaje wysadzona, a tłum wdziera się do środka. Poszukuje oficerów, których w większości na miejscu zabija. Kilku fanatycznych faszystów popełnia samobójstwo widząc, że bitwa jest przegrana. Pułkownik Serra zostaje na miejscu rozstrzelany. W czasie całego oblężenia ginie w sumie ponad 200 obrońców.
Generała Fanjula zatrzymują funkcjonariusze Gwardii Szturmowej. Zostanie osadzony w więzieniu. Czeka go proces i rozstrzelanie za zdradę Republiki. Zatrzymywani są też prawicowi bojówkarze Falangi i z grup monarchistycznych. Jedynie niewielkiej grupie, przebranej w cywilne ubrania udaje się uciec. Szeregowi żołnierze sił regularnych, zwłaszcza ci, którzy od początku chcieli się poddać są z kolei brani do niewoli. Niektórzy z nich zmienią stronę i będą później brać w obronie Madrytu przez prowadzonymi przez generała Franco siłami Armii Afryki.
Wieczorem 20 lipca 1936 roku Madryt jest bezpieczny. Uzbrojeni robotnicy zdusili w zarodku rebelię dzięki pomocy młodych oficerów, którzy nie czekali na rozkaz rozdania broni ludziom. Zaczynają się aresztowania ludzi związanych z rebeliantami, w tym również samosądy i akty okrucieństwa wymierzone na ślepo, w cywilów. Organizuje się ruch antyfaszystowski. Oddziały milicji złożone z ludzi z największym doświadczeniem wojskowym wyruszą wkrótce do okolicznych miast i miasteczek. Związkowcy z CNT i UGT zajmą między innymi Guadalajarę, miasto na jednej z głównych dróg do Madrytu i strategicznie ważny punkt obrony stolicy.
W Madrycie nie dojdzie jednak do tak szerokich zmian społecznych jak na przykład w Barcelonie. Tradycyjna republikańska klasa polityczna dzięki wsparciu Gwardii Szturmowej zachowa swoje przywileje, a zwłaszcza w szeregach PSOE będzie narastał konflikt między lewicą, reprezentowaną przez premiera Largo Caballero a reformistami, z Indalecio Prieto na czele, chcącymi przywrócić dawne kapitalistyczne formy własności środków produkcji. Część republikańskich polityków będzie bała się uzbrojonych robotników tak samo jak wojskowych buntowników i już wkrótce zawiąże z pozoru egzotyczną koalicję mieszczańskich demokratów, prawicowych socjaldemokratów i stalinistów, w celu powstrzymania społecznego wymiaru rewolucji. W lipcu 1936 roku Madryckie fabryki były jednak w rękach ludzi pracy. Powstawały kolektywy zajmujące się organizowaniem codziennego życia. Bardzo szybko przywrócono dostawy żywności do sklepów i funkcjonowanie transportu miejskiego. Madryt pod wspólną robotniczo-republikańską kontrolą funkcjonował normalnie, pomimo, że zbliżała się najważniejsza bitwa wojny domowej. Kolumny wojsk generała Franco zmierzały w jego kierunku. Milicje robotnicze po raz kolejny musiały potwierdzić swoją determinację i wartość bojową. Wówczas to powstało słynne hasło propagandowe – „no pasaran!” („nie przejdą”).
Piotr Ciszewski
Na zdjęciu: Członkowie milicji robotniczych i Gwardii Szturmowej prowadzą wziętego do niewoli oficera.
fot. Asibiz.The Spanish Civil War photo gallery