Demonstrujący od czterdziestu dni w Sofii z żądaniem dymisji rządu Płamena Oreszarskiego i rozpisania przedterminowych wyborów opowiedzieli przedstawicielce unijnego rządu o szerzącej się według nich korupcji, kontroli nad mediami i dążenie do tego, by władze ich wysłuchały i zareagowały na żądania.
Reding wezwała władze do wsłuchania się w głos protestujących. Wy jesteście tymi, którzy decydują, jaki ma być rząd. Politycy powinni stworzyć system, który słuchałby głosów obywateli - powiedziała.
Większości zebranych wyraziła jednak opinię, że społeczeństwo obywatelskie nie może nie liczyć na wsparcie UE. Jak możemy się czuć Europejczykami, skoro nie czujemy się pełnoprawnymi Bułgarami, a nasze prawa są gwałcone przez oligarchię? - zapytał jeden z uczestników spotkania transmitowanego przez publiczną telewizję i kilka kanałów komercyjnych.
Nie chcę, by inni Europejczycy płacili za błąd mojego rządu - stwierdził inny uczestnik, nawiązując do poparcia protestujących przez ambasadorów Niemiec i Francji. W liście otwartym dwa tygodnie wcześniej Matthias Hoepfner oraz Philippe Autie napisali, że dobre rządy w Bułgarii leżą w interesie wszystkich Europejczyków między innymi dlatego, że około 40 proc. przyznanych temu krajowi funduszy unijnych pochodzi od niemieckich i francuskich podatników.
Reding otrzymała od grupy protestujących list, z którego wynika, że prawo do protestów w Bułgarii nie jest w pełni respektowane, a policja próbuje straszyć i dyskredytować demonstrantów. Jego treść przekazała mediom platforma internetowa noresharski.com, która określa siebie jako "antyrządowa służba prasowa" i zapewnia, że przekazuje prawdziwe wiadomości o protestach i ich uczestnikach.
Komisarz wyjaśniła, że UE pomaga Bułgarii w reformowaniu jej instytucji, m.in. dzięki mechanizmowi obserwacji i kontroli, który nie zostanie zniesiony, a dla zwiększenia efektywności walki z korupcją KE opracowała projekt unijnej prokuratury.
Po zakończeniu wizyty Reding sytuacja w Sofii zaostrzyła się. Protestujący okrążyli parlament, w którym trzy komisje parlamentarne zaaprobowały projekt nowelizacji ustawy budżetowej, i nie pozwalali deputowanym i akredytowanym dziennikarzom na wyjście z gmachu. Według telewizji publicznej zatrzymano kilka osób.
Parlamentarny klub nacjonalistycznej partii Ataka zwrócił się do naczelnego prokuratora o nałożenie sankcji na protestujących, którzy - zdaniem jego członków - naruszają porządek publiczny. Nacjonaliści domagają się także sankcji dla władz Sofii, które nie zakazują nielegalnych protestów.
Fot. Wikimedia Commons