Sieniawska powiedziała, że choć ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii pozwala na umorzenie postępowania w przypadku posiadania niewielkiej ilości narkotyku, zatrzymani z reguły o tym nie wiedzą i o to nie wnioskują. Ze statystyk biura wynika, że umarzanych jest zaledwie 11 proc. takich spraw. Zatrzymani z reguły nie wiedzą o tej możliwości i dobrowolnie poddają się karze.
Typowy "przestępca narkotykowy", jaki wyłania się z raportu rzecznika i policyjnych statystyk, to mężczyzna przed trzydziestką, zatrzymany z powodu posiadania marihuany - najczęściej ilości nie większej niż 3 gramy. Sieniawska opowiedziała, że najbardziej poruszył ją przypadek pana Kamila, który został zatrzymany za posiadanie 0,2 grama marihuany, dostał karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na czerty lata, jednak przed końcem tego okresu ponownie zatrzymano go z taką samą ilością, w rezultacie kara została odwieszona, a on trafił do więzienia za posiadanie 0,2 grama marihuany.
Zdaniem Sieniawskiej walka z narkomanią w Polsce odbywa się kosztem praw obywatelskich i na przekor dowodom naukowym, dlatego jest nieskuteczna. Potrzebna jest m.in. tabela wartości granicznych, która jednoznacznie rozstrzygnęłaby, w jakich sytuacjach można odstąpić od karania zatrzymanych za posiadanie narkotyków. Takie rozwiązanie, stosowane w Europie, ułatwia pracę policji i prokuratorów. Opowiedział się za nim również dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Przypomniał, że w założeniach do projektu ustawy była mowa o wprowadzeniu tabeli wartości minimalnych jako załącznika. Rozważano też wprowadzenie wytycznych prokuratora generalnego, do czego jednak nie doszło.
Kładoczny zwrócił również uwagę, że mówiąc o narkotykach, mówimy o wielu bardzo różnych substancjach, o różnym stopniu szkodliwości; jego zdaniem nie należy "wrzucać ich wszystkich do jednego worka". O to samo zaapelował Tomasz Lipiński, muzyk współpracujący z Polską Siecią Polityki Narkotykowej. Jego zdaniem w dzisiejszych czasach każdy młody człowiek prędzej czy później zetknie się z jakąś substancją psychoaktywną, dlatego zamiast straszyć szkodliwością narkotyków w ogóle, lepiej uświadamiać, jakie działanie mają poszczególne substancje, które są mniej, a które bardziej groźne i uzależniające.
W raporcie rzecznika zwrócono również uwagę na konieczność dopuszczenia medycznego zastosowania marihuany. Były minister zdrowia Marek Balicki przekonywał, że zakazywanie tego jest pozbawianiem ciężko chorych ludzi środka przeciwbólowego. Dodał, że z punktu widzenia medycznego, marihuana nie jest szkodliwym środkiem. Jego zdaniem nieporównywalnie większe szkody powodują substancje psychoaktywne legalne. Alkohol jest rocznie bezpośrednią przyczyną średnio 10 tys. zgonów, a marihuana bezpośrednio nie spowodowała żadnego jeszcze zgonu - powiedział.
Autorzy raportu krytykują anachroniczny sposób leczenia osób uzależnionych w Polsce, który opiera się głównie na izolacyjnych ośrodkach stacjonarnych, gdzie leczenie może trwać bardzo długo i jest mało efektywne. Na ten rodzaj leczenia NFZ przeznacza 60 proc. wszystkich środków na terapię uzależnionych. Tymczasem - jak zauważył Charmast - równie istotne powinno być leczenie ambulatoryjne, substytucyjne i postrehabilitacja, które obecnie są niedofinansowane. Dlatego też autorzy raportu postulują m.in. podwojenie nakładów na leczenie ambulatoryjne oraz rozbudowanie sieci hosteli postrehabilitacyjnych.
Fot. www.politykanarkotykowa.pl