Obywatelski projekt przygotowany przez polskie środowiska „anty-choice” zakładał usunięcie jednego z trzech dopuszczalnych prawnie wyjątków dla przeprowadzenia w Polsce legalnego zabiegu usunięcia ciąży. Chodziło o sytuację, w której badania wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu. Przez aktywistów „anty-choice” ten wyjątek łączony był z praktykami eugenicznymi.
Obowiązująca od 1993 r. ustawa dopuszcza aborcję w 3 przypadkach: gdy lekarz uzna, że ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki, kiedy badania lub inne przesłanki medyczne wskazują na istotne prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby oraz w sytuacji, gdy ciąża stanowi rezultat gwałtu.
Wicemarszałkini Sejmu, Wanda Nowicka, określiła projekt jako "najbardziej represyjny, jaki można sobie wyobrazić". Z koeli poseł SLD Marek Balt stwierdził, że wnioskodawcy lekceważą fakt, iż tysiące polskich rodzin, wychowujących dzieci niepełnosprawne, żyją w biedzie.
Za odrzuceniem wniosku głosowali wszyscy obecni na sali parlamentarzyści SLD i Ruchu Palikota, a także większość, acz nie wszyscy, posłowie PO. Od głosu wstrzymał się wicepremier i minister finansów, Jan Rostowski, za kontynuacją prac nad projektem był natomiast minister sprawiedliwości, Marek Biernacki. Tak samo głosowali wszyscy obecni posłowie PiS, Solidarnej Polski i zdecydowana większość koalicyjnego PSL, z której wyłamali się tylko posłowie: Jan Bury, Marek Gos, Józef Racki i Stanisław Żelichowski. Wszyscy pozostali liderzy Stronnictwa byli za zaostrzeniem ustawy. Podobnie jak posłowie niezrzeszeni: John Godson, Jarosław Gowin, Jacek Żalek i Przemysław Wipler. Reprezentujący Mniejszość Niemiecką Ryszard Galla wstrzymał się od głosu. Ryszard Kalisz nie wziął udziału w głosowaniu.
Fot. Wikimedia Commons