Przywódcą tajnej obozowej organizacji, która przygotowała bunt, był porucznik Alieksandr "Sasza" Peczerski (na zdjęciu). Trafił on do obozu we wrześniu 1943 roku w jednym z ostatnich transportów z Mińska radzieckich jeńców pochodzenia żydowskiego. W tym czasie działała już w obozie konspiracyjna grupa, którą kierował Leon Feldhendler.
Bunt rozpoczął się od zabicia na terenie obozu zastępcy komendanta SS - Untersturmfuehrera Johanna Niemanna. W ciągu następnych niecałych dwóch godzin, jeszcze przed podjęciem otwartej walki, członkom konspiracyjnej grupy udało się zwabić do pomieszczeń gospodarczych i zabić kolejnych siedmiu esesmanów oraz jednego ukraińskiego strażnika. Uszkodzono również transformator oraz przecięto linie telefoniczne. Zdobyto także kilka sztuk broni.
W chwili wybuchu buntu w obozie przebywało około 550 więźniów. Podczas walki oraz na polach minowych otaczających obóz zginęło około 80. Uciekło około 300. Wielu z nich Niemcy schwytali jednak w czasie pościgu i zamordowali.
Przed zbliżającą się 70. rocznicą buntu prezydent Rosji Władimir Putin nakazał opracowanie przez Ministerstwo Obrony projektu upamiętnienia tego wydarzenia. Wpisuje się on w kampanię umacniania patriotyzmu, prowadzoną przez władze Rosji. Rada ds. praw człowieka, ciało konsultacyjne przy prezydencie, zaapelowało o przyznanie pośmiertnie Peczerskiemu najwyższego państwowego tytułu honorowego - Bohatera Federacji Rosyjskiej.
14 października odbyły się uroczystości w synagodze w Moskwie, w której uczestniczyli przedstawiciele administracji prezydenckiej i ministerstwa obrony. Telewizja publiczna nazajutrz pokaże film dokumentalny o wydarzeniach sprzed 70 lat. Czy nie jest zdumiewające, że ten heroiczny czyn, znany na całym świecie, nie został uhonorowany publicznie w Rosji? - powiedział agencji AFP autor dokumentu Leonid Mleczyn. On sam - jak przyznaje - poznał historię buntu w Sobiborze dopiero niedawno.
Peczerski po ucieczce z obozu wrócił na front. Po wojnie, jak i inni uczestnicy zrywu, nie otrzymał odznaczenia za swój czyn. Natomiast z powodu żydowskiego pochodzenia padł ofiarą kampanii antysemickiej na początku lat 50. Dopiero po śmierci Józefa Stalina w 1953 roku dostał pierwszą pracę w fabryce. Utrzymywał kontakt z innymi uciekinierami z Sobiboru. Jednak władze nigdy nie pozwoliły mu wyjechać za granicę, aby mógł uczestniczyć w procesach zbrodniarzy hitlerowskich czy wziąć udział w rocznicowych uroczystościach.
Na dziesięciolecia historia buntu w Sobiborze została w ZSRR zapomniana. Peczerski zmarł w 1990 roku w rodzinnym Rostowie nad Donem, gdzie niemal nikt nie wiedział o jego roli w tym wydarzeniu.
Tymczasem na temat buntu powstał w 1987 roku w Wielkiej Brytanii film "Ucieczka z Sobiboru", nazwiskiem Peczerskiego nazwano ulicę w Izraelu, a w Bostonie postawiono poświęconą mu pamiątkową stelę.
Do Sobiboru pierwsze transporty kolejowe z ludnością żydowską trafiły pod koniec kwietnia 1942 roku. Ogromna większość Żydów była mordowana przez Niemców tuż po przybyciu do obozu. Uśmiercani spalinami z motoru diesla, dusili się w wielkich męczarniach przez 15-20 minut. Ciała pomordowanych wrzucano do masowych grobów na terenie obozu, a od jesieni 1942 roku zwłoki palono.
Liczba wszystkich ofiar obozu zagłady w Sobiborze nie jest znana. Szacuje się, że do października 1943 roku Niemcy wymordowali w nim co najmniej 250 tys. Żydów pochodzących z Polski, Holandii, Czechosłowacji, okupowanych terenów Związku Radzieckiego, Niemiec i Francji, a także około tysiąca Polaków.
Fot. archiwum