Małgorzata Baranowska: Sztuka - nić w labiryncie. Poezja Tadeusza Różewicza

[2014-04-26 22:57:54]

W pisarstwie Tadeusza Różewicza objawia się nowoczesna skłonność do mieszania i jakby "podmieniania" gatunków. Nigdy nie wiadomo czy w jego poezji nie natkniemy się na fragmenty dramatu, czy w dramacie nie będziemy mieli wiersza, noweli, opowiadania. A przecież nazywa się go poetą.

To nazwa pierwsza. Tak się najczęściej nazywa pisarzy parających się różnymi gatunkami literackimi, jeśli uprawiają oni różne rodzaje pisarstwa, w tym piszą wiersze. Poezja jest, jak wiadomo, królową literatury. Ale czy o to tutaj chodzi? Może w ogóle należałoby uznać dzieło Różewicza za jeden wielki poemat. Być może tak by było najuczciwiej. Jeżeli jeszcze na początku wieku XXI nazwy gatunków literackich cokolwiek znaczą.

W stronę fragmentu

Podejście Różewicza do formy najlepiej charakteryzuje tytuł jednego z tomów - zawsze fragment (1996). On ciągle traktuje całość swej twórczości jako niegotową, nieukończoną. Już przed wojną opublikował kilka wierszy, a w partyzantce powielaczowy tomik prozy i wierszy Echa leśne,1944, coś w rodzaju silva rerum. Ale prawdziwym debiutem poetyckim, obdarzonym niepowtarzalnym różewiczowskim tonem, był tom Niepokój, 1947. Zarysowuje się tu już drastyczny obraz świata przez wojnę zmiażdżonego, zbezczeszczonego, zohydzonego, pozbawionego nadziei, wiary i może nawet miłości (oprócz matczynej). Nie należy się dawać zwodzić wyglądem człowieka młodego ani jego domniemaną niewinnością - po latach wojny. On nie jest młody. Jest już katem i ofiarą. Został mu odebrany nowożytny świat dobroci świętych i starożytny świat szlachetnej siły bohaterów. Jego wiara znikła (wiersz Lament).

Wołać milczeniem

Jeszcze tu nie ma charakterystycznej dla dzisiejszej twórczości Różewicza fragmentaryczności, ale w pewnym sensie dowiadujemy się, co w dużej mierze stanowi źródło jego późniejszej formy. Odrzucił piosenkowość dawnego, przedwojennego, także i jego, świata, ale jeszcze nie doszedł do prawdy fragmentu.

Jednak już pojawia się tak ważne w całej twórczości Różewicza milczenie. W wierszu Nazywam milczeniem całkiem wprost "milczeniem" nazwane. Oto początek wiersza:

Nienazwane mogę nazwać słowem
mogę nazwać ojczyzną
miłością złotem różą
mogę wołać albo milczeć.


Tej twórczości patronuje przekonanie, że po zagładzie nie można pisać, mówić. Po zagładzie jedynie milczenie ma wagę. Czy jednak Różewicz jako poeta ma wyjście? Musi mówić. I musi głosić milczenie. To się dzieje naraz. Ponieważ jedynie myślenie i jedynie literatura, a zwłaszcza poezja może wyrazić niemożliwe. Jedynie literatura i poezja może człowieka uwolnić od ciężaru sprzeczności i paradoksów, z którymi ma do czynienia w życiu absolutnie nie literackim.

Co nie znaczy, że dawna całość literacka, całość sztuki zginęła bezpowrotnie. Ona się przekształca. I nie sposób się dowiedzieć ile na wyobraźnię poety działa tak zwane natchnienie, a na ile to jego wykształcone, świadome działanie. W dodatku, historykom literatury dobrze wiadomo, chociaż może dziś przemawiają innym językiem, że natchnienie ma nadspodziewanie dużo wspólnego z tak zwanym duchem czasu, historycznym duchem czasu. A duch czasu kształtowany jest także przez natchnienia wielkich owego czasu. Poeta Różewicz niewątpliwie jest takim katalizatorem rozumienia wieku dwudziestego poprzez poezję.

To między innymi dlatego poezja Różewicza stała się poezją wielką, że z nieprawdopodobną wrażliwością i uporem mówi ona o sprawach nie do rozwiązania, o sprawach, o których inni ludzie nie mówią, często przerażających. Poeta nigdy nie ucieka. Przeciwnie, wchodzi w sam środek niewygodnych sprzeczności myślowych ludzkości, narodu, człowieka. Problemy rozwiązywalne i stany do końca zrozumiałe znajdują się poza obszarem jego zainteresowania. Żyć po katastrofie świata, pisać wiersze nie pisząc ich, wołać milczeniem.

Poeta, który liczy czas

A przy tym Różewicz jest przede wszystkim poetą kultury. Czasami czytając jego wiersze stajemy po prostu zdumieni tłumem artystów, malarzy, pisarzy występujących w jego wierszach, ilością cytatów i dialogów z tekstami kultury. Bo cała jego twórczość, jak przystoi dramaturgowi, jest bardzo dialogiczna. Wydaje się, że skłonność poety do dialogowania objawia się w tej poezji właśnie w ten sposób. Jest dramaturgiem. Słyszy świat jako dialog. Uprawia dialog. Myśli dialogiem.

Bywają poeci, od których nigdy się nie dowiemy, co czytają. A w tej, tak bardzo przetwarzającej rzeczywistość, poezji dowiadujemy się. Oczywiście, że nie chodzi o proste wyliczanki. Często są to zadziwiająco skomplikowane zależności. Bardzo ciekawy pod tym względem jest wiersz z tomu Płaskorzeźba, 1991, Czytanie książek . We wstrząsający sposób opisał Różewicz upływ czasu, bieg swojego życia, jako czytanie książek, pisanie wierszy, pisanie listów, których nie należy odkładać na później, bo adresaci mogą umrzeć, i umierają. A wiersz zaczyna się tak niewinnie, od stereotypowego początku biurokratycznych życiorysów:

Ja niżej podpisany
Tadeusz
Syn Władysława i Stefanii
urodzony w roku 1921
w mieście Radomsku


Nic takiego się nie dzieje. Poeta idzie po gazetę 5 listopada 1978:

"jak ten czas leci"
jest już lipiec 84
wieczór godzina 20.00


Poeta czyta o Dostojewskim, myśli o wieczności, ale "zaraz":

Wracam do listopada 1978
czytam dalej "Walkę o treść"
Irzykowskiego
..."zgon realizmu uważa się za rzecz,
która się rozumie sama przez się"
[...]


Poeta przyznaje rację Irzykowskiemu, nie Witkacemu i idzie wyrzucić śmieci, włącza radio ze współczesną piosenką. Coraz częściej nie kończy wierszy, opowiadań, listów. Listy okazują się spóźnione - w stosunku do życia adresatów. Z następnej książki - kiedy? - wydobywa się głos Rembrandta:

"Zostań w domu mówił do młodego artysty,
który chciał jechać w świat -
zostań w domu. Życia nie starczy
na poznanie cudów, jakie
się tam znajdują..."


Poeta czyta parę książek, zauważa kilka chwil - liczonych właśnie czytaniem, pisaniem listu, albo nawet jego nie napisaniem. Te chwile mają czasem swoje imiona w postaci godzin czy lat albo dni. Ale to tylko parę chwil. Po prostu nic. Człowiek, poeta, budzi się, rozmyśla, czyta, wchodzi w wewnętrzną dyskusję z kilkoma dawnymi artystami, pisarzami. A w realnym życiu, "zupełnie niespodziewanie" mija kilkadziesiąt lat. On sam ani myśli stosować się do rady Rembrandta. Na drodze do własnej formy zwiedza cudze.

Zupa śmierci

Opis mijania czasu, epok, wydarzeń historycznych w nieprawdopodobnym tempie będzie się jeszcze w tej poezji pojawiać. Oto cytat z wiersza Regression in die ursuppe, z tomu szara strefa, 2002:

wreszcie przyszedłem i ja
na świat w roku 1921 i nagle...
apsik! jestem stary zapominam okulary

zapomniałem że była
historia Cezar Hitler Mata Hari
Stalin kapitalizm komunizm
Einstein Picasso Alka-pone
alka-seltzer i alka-ida


Historia mija w tempie kichnięcia. I chociaż poeta twierdzi, że zapomniał historii, to jednak tylko z jego pamięci wysypują się pojęcia i imiona historyczne. Samo stworzenia świata, jego pojawienie się, z "bogiem jako stworzycielem mężczyzny i kobiety, słońca, kotka i kleszcza", zajmuje tu bardzo mało miejsca. Potem już tylko zjawiska pochodzące z kultury, przedmioty wytworzone przez człowieka. A całe życie, powstało z jakiejś prazupy. Poeta twierdzi, że na jego oczach zachodzi właśnie proces odwrotny. Wszystko zmienia się w jedną zupę, zupę śmierci. Tym razem nie "nic", ale bezkształt nam zagraża.

Poeta, który nie pamięta

W roku 1971 ukazał się tom Przygotowanie do wieczoru autorskiego, który stał się prawdziwym wydarzeniem - zbiór szkiców, wspomnień, fragmentów utworów różnych gatunków, będący jednym wielkim autokomentarzem jest też wielkim poszukiwaniem formy. To usilne poszukiwanie charakteryzuje całość twórczości poety. Różewicz jest pierwszym w Polsce i największym tutaj postmodernistą.

Zawsze jest poetą. Ale co to znaczy być poetą i skąd to się bierze? Oto fragment z rozdziału Przygotowanie do wieczoru autorskiego z książki o tym samym tytule:

"Kto mnie skazał na takie życie. Ja tego nie wybierałem. Zostałem wybrany. Przez kogo?

Spróbuję odpowiedzieć jasno na to pytanie. Nie pamiętam kiedy i o czym napisałem mój pierwszy wiersz. Nie pamiętam też, dlaczego napisałem pierwszy wiersz. Nie będę dorabiał 'legendy'. Nikt mnie nie 'wybierał' ani nie 'powoływał'. Jedyna pewna rzecz: pewnego dnia napisałem pierwszy wiersz. Czy od pierwszego wiersza pracowałem nad jego formą, kształtem? Nie pamiętam. Kiedy i dlaczego zacząłem pracować nad formą. Nie pamiętam. Kto mnie do tego zmusił. Nie pamiętam."


Poezja jest bezwzględna. Żąda wobec siebie podległości całkowitej. Z wiersza Zwiastowanie z tomu Zawsze fragment, 1998:

Zwiastowanie poezji
budzi w człowieku
pełnym życia
popłoch


Nie wiadomo jak to się dzieje, że poezja zagarnia młodzieńca. To się w pewnej chwili staje, a właściwie okazuje się, że tak jest, kiedy już nie ma wyboru. Ona rządzi.

Pisarz książek rodzinnych

Charakterystyczną cechą różewiczowską jest tworzenie przez niego książek nie tylko łączących różne literackie gatunki, ale i obejmujących obszary nieprzewidywalne. Czy "książki rodzinne" same w sobie są jakieś niespodziewane? Właściwie nie ma nic prostszego. Materiały do nich i wspomnienia zbiera w trochę podobnych almanachach mnóstwo ludzi nie będących poetami. A jednak w jakiś sposób zaskakujące na tle poprzednich utworów Tadeusza Różewicza wydają się dwie książki: Nasz starszy brat, 1992, i Matka odchodzi 1999 - za którą Różewicz otrzymał Nagrodę Nike, 2000. Pierwsza zawiera zapiski i utwory Janusza Różewicza, starszego brata poety - Tadeusza i reżysera - Stanisława. Są tu także wiersze i zapiski, wspomnienia Tadeusza i wspomnienia Stanisława. W drugiej poeta połączył pod wspólną okładką fascynujące wspomnienia ich matki o wsi z początku wieku dwudziestego, wspomnienia Tadeusza o matce, jego kartki z dziennika, wspomnienia Stanisława, wiersze Tadeusza.

W tych dwóch książkach pojawia się częściowe wyjaśnienie, skąd wziął się w utworach poety ten stan istnienia między życiem a śmiercią. Stan zawieszenia w przestrzeni uczuć naraz gwałtownych i jakby zastygłych. Starszy brat, Janusz, także piszący wiersze, oficer AK, rozstrzelany przez gestapo 7 listopada 1944 roku, był dla Tadeusza wzorem. I w dużej mierze to jego śmierć zaważyła na różewiczowskim zastygnięciu w poczuciu wszechobecności śmierci. Może chodzi nie tylko o bohaterską śmierć brata. A nawet na pewno nie tylko o nią.

Ale przede wszystkim zacytujmy z pamiętnika Tadeusza:

"Paryż. Coś nas ten Paryż męczył w Radomsku... Może dlatego że był równie nieznany i niedostępny jak Atlantyda. A w Paryżu mieliśmy się spotkać pod pomnikiem Mickiewicza... przyrzekliśmy sobie, że takiego to i takiego dnia i miesiąca, o godzinie 12. w południe będziemy na siebie czekali... po skończeniu wojny będziemy tam przez trzy kolejne lata przychodzili na spotkanie, będziemy dążyli wszelkimi środkami na umówione spotkanie... jeśli przez trzy lata od skończenia wojny nie spotkamy się, to znaczy... że nie spotkamy się już."

Tadeusz pojechał do Paryża w roku 1957.

"Oglądam to miasto jakbym tu... jakbym tu trafił po śmierci... W mojej obojętności jest coś nienaturalnego a może... tylko jestem martwy."

Czesław Miłosz przeraził się wtedy jego stanu. Zadrżał o poezję polską. Nie wiedział, że niesłusznie, bo poezja Różewicza, nasycona wieczną żałobą zyskała jakiś dodatkowy, wielki wymiar.

A przecież poszły na marne nadzieje wszystkich trzech braci - bo bratem Tadeusza i Janusza jest też Stanisław, reżyser. Bracia żyjący musieli przeżyć chwilę wyzwolenia, która okazała się chwilą klęski. A pamięć męki i śmierci brata, jak i innych żołnierzy podziemia została pozbawiona prawdy. To pokolenie zostało okradzione nie tylko z powojennej defilady zwycięstwa, ale i z samej walki. W wielu wypadkach także z grobów. Nie w tym wypadku. Z książki Nasz starszy brat dowiadujemy się, że po wojnie w czasie ekshumacji matka Baczyńskiego poznała go tylko po medaliku. Ojciec Janusza Różewicza i jego brat Stanisław musieli rozpoznać Janusza.

"Poznaliśmy go - pisze Stanisław - po kształcie głowy, zębach, dłoniach, paznokciach. Czarne spodnie bryczesy."

Wspólnie pochowani po pewnym czasie pod ziemią się do siebie upodobnili.

Teraz - opisane jest to w Naszym starszym bracie, w tekście z 1 września 1992 - Tadeusz Różewicz ma problem nurtujący tak wielu ludzi przed nim. Chciałby opowiedzieć swojemu starszemu bratu dzieje rodziny od roku 1944, kiedy uwięziło go gestapo -

"... ale nie jestem pewien czy w tym starym człowieku poznasz swojego młodszego brata Tadka... więc uśmiecham się i powoli odchodzę w stronę Pól Elizejskich. Oglądam się za siebie widzę ciemna na tle nieba postać Adama Mickiewicza który wędruje do Ojczyzny... widzę Ciebie... ruch ręki w moją stronę..."

W swojej poezji Różewicz bardzo często przebywa i rozmawia ze zmarłymi. Powrót z tomu Matka odchodzi, 1999:

Nagle otworzy się okno
i matka mnie zawoła
już czas wracać

rozstąpi się ściana
wejdę do nieba w zabłoconych butach


Obie te książki, składające się z bardzo różnorodnych materii, nagle pokazały nam Różewicza jako pisarza autobiograficznego. Ale czy to rzeczywiście takie niespodziewane? W jego twórczości nie brak elementów autobiograficznych, których na pierwszy rzut oka często nie możemy rozpoznać, bo umieszczamy go w abstrakcyjnym kontekście awangardowym, albo dlatego, że jako ironista i głęboki krytyk rzeczywistości akcentuje wątki i wydarzenia tak, że dajemy się zmylić.

Róże Różewicza

W żadnym wypadku też nie nazwalibyśmy Rożewicza pisarzem symbolicznym. A jednak ktoś, kto jest pisarzem kultury nie może uniknąć jakichkolwiek wątków symbolicznych. Najbardziej wyrazistym i, wydawałoby się, najprostszym, choć to tylko pozór, symbolicznym motywem poezji Rożewicza jest najbardziej zbanalizowany i najbardziej przy tym symboliczny kwiat ludzkości - róża. Już w tomie Niepokój się pojawia, wiersz Róża:

Róża to kwiat
albo imię umarłej dziewczyny

[....]
Dzisiaj róża rozkwitła w ogrodzie
pamięć żywych umarła i wiara
1945


I oto od razu tym wierszem Różewicz wprowadza w świat swojej poezji, w której sam siebie umieszcza w dziwnej przestrzeni między zmarłymi i żywymi, w pamięci i rozpaczy, w poszukiwaniu słów i w dyskrecji milczenia.

Róża w tej poezji to łącznik między światem żywych i umarłych, między młodością i starością, między zmysłowością i śmiercią, między życiem sztuki i życiem po prostu.

Róża tak bardzo jest tu obecna, że staje się nawet zieloną różą "piosenkowości", w nieco ironicznym i dźwięczącym cudzymi rytmami wierszyku z tomu Srebrny kłos, 1955, Zielone róże poety:

Odchodząc
nie zbierał burz
ale naręcza róż
a każda była zielona


Jeden z tomów Tadeusza Różewicza nosi tytuł Zielona róża. Kartoteka, 1961. Tytułowy wiersz owa Zielona róża to dziwny wiersz z różą w tytule, w którym sama róża nie występuje, oprócz pewnego haftu w motcie:

"... róży kwiatek wyszyła zielono..."

Owo sielankowe motto pozostaje w opozycji do nastroju całego wiersza, który jest już zapowiedzią słynnego wiersza Nic w płaszczu Prospera z tomu o tym samym tytule, 1963:

nic nadchodzi
nic w czarodziejskim płaszczu
Prospera
nic z ulic i wież
nic z głośników
mówi do niczego
o niczym


Zielona róża to wiersz o samotności wśród ludzi, "zaczynamy żyć coraz samotniej", i o niezidentyfikowanym czymś, co już nie jest nawet ideą, którą jakoś można wyodrębnić, tak bardzo wszystko przenika i wciska się w świadomość poety, paraliżując go. To coś, co wszystko przenika i rośnie wokół i w samym poecie, to właśnie jest owo "nic".

Oto róże z tomu Czerwona rękawiczka, 1948, z wiersza Kobieta w czerni stąpa po różach:

Dogasająca widzi na drodze
swojego życia jedną różą...
więc i ona stąpała po różach
pochylona nad tym
dziwnym kwiatem ze świata
żywych myśli i podeptanym szczęściu.


To jeszcze jeden wiersz żałoby. Ale i tu róża reprezentuje stronę życia i zmysłowości. Los róży-kwiatu to jednak sfera i rozwoju, kwitnienia, i przemijania. Oczywiste, że w poezji Różewicza musi się pojawić róża kultury, róże pochodzące z przestrzeni sztuki.

Ukazuje się także wewnętrzna przestrzeń samej róży. Czyli motyw z Wnętrza Róży Rilkego. Raczej trudno to dokładnie określić, chociaż to jak najbardziej różewiczowskie, pójść za motywem z Rilkego. W każdym razie sam Różewicz w wierszu W róży z tomu Nic w płaszczu Prospera sugeruje, że wszedł do wnętrza kwiatu za Rubensem. Tutaj, wewnątrz kwiatu odzywają się "fanfary na cześć życia" i płodności. Ale wśród scenerii groteskowego baroku ze spodu obrazu prześwituje świat podziemny, trupi.

W końcu wśród wielu róż tej poezji pojawia się nawet Róża Mistyczna. Nie sama z siebie. Nie z wewnętrznej potrzeby poety. Ale jako motyw obrazu-ołtarza Grünewalda. Przychodzi tu ze sztuki. Nie należy podejrzewać Różewicza o jakikolwiek mistycyzm. Dał zakwitnąć, a raczej dał się drasnąć, może we śnie, Róży Mistycznej:

czerwona powoli
rozkwitła do żywego
mięsa słowa
mięso żerna czarna
Isenheimer Altar
eksplozja boga
słońca
żółta Grünewald


Wprowadzona tu została przez malarstwo, zeszła z Ołtarza z Isenheim i od razu została potraktowana bluźnierczo. Tego rodzaju postępowanie współgra z tym jak często w tej poezji bywa traktowane całe życie, z którym Różewicz tak trudno się pogodzić. W tym akurat wierszu róża pochodzi być może ze snu. Stała się wysłanniczką z innego świata - świata nocnej wizji. Ale poeta natychmiast przeciwstawia tej wizji punkt widzenia dnia:

w twardym rzeczowym
świetle
dnia
odpływa nocy czarna kra


Poeta nie tylko tę wizję odpycha, ale i nurza ją w wulgaryzmie. Podczas, gdy dla Grünewalda Róża Mistyczna stanowi symbol cierpienia Chrystrusa i w tym znaczeniu jest wcielonym pięknem, Różewiczowi, poecie nam współczesnemu, ten symbol wydaje się "za piękny". Nawet kroki ku symbolowi, to dla Różewicza kroki po ziemi, w żadnym razie nie wychodzące na drogę do nieskończoności. Jego róża, jak człowiek, jest śmiertelna. Chciałoby się powiedzieć - przede wszystkim śmiertelna.

Ołtarz z Isenheim (namalowany w latach 1512-1515) stał się pociechą chorych w przyklasztornym szpitalu w Isenheim. Zarówno cierpienie Chrystusa, jak i Światło Zmartwychwstania z nieprawdopodobnym mistrzostwem przedstawione przez malarza pomagało cierpiącym przenosić swoje doznania na inny poziom duchowy. Ale w wierszu poety dzisiejszego nic takiego nie następuje. Wręcz przeciwnie. Ogłasza on swój brak zainteresowania w sposób obcesowy i odchodzi.

Sprzeczność jako zasada

Jak zwykle poezja Różewicza nie daje nam żadnej pociechy, ani tym bardziej wskazówek jak żyć. Wiele razy w twórczości Różewicza samo życie wydaje się nie tylko tragiczne, ale i po prostu niemożliwe, a obecność transcendencji więcej niż wątpliwa. Zasadą istnienia miałaby być sprzeczność? Z wiersza bez, tom Płaskorzeźba, 1991:

czemuś mnie opuścił
czemu ja opuściłem
Ciebie

życie bez boga jest możliwe
życie bez boga jest niemożliwe


Przedtem Różewicz przedstawiał świat przez Boga opuszczony, w tym wierszu doszedł do nierozwiązywalnej sprzeczności. Zgodnie z istotą całego świata swojej poezji.

Różewicz pokazuje jaką cenę płacimy za rozstanie się z absolutem i jest to, jak przystało na filozofię poety, cena utraty pewnej formy, pewnych poetyk, pewnych myśli i uczuć wyrażanych przez poetów. W tomie Płaskorzeźba znajduje się wiersz bez tytułu, inc. Wygaśnięcie Absolutu niszczy...:

"Wygaśnięcie Absolutu niszczy
sferę jego przejawiania się"

marnieje religia filozofia sztuka

maleją naturalne zasoby
języka
[...]

wymierają pewne gatunki
motyli ptaków
poetów
o imionach dziwnych i pięknych
Miriam Staff Leśmian
Tuwim Lechoń Jastrun

Norwid

nasze sieci są puste
wiersze wydobyte z dna
milczą
rozsypują się


W końcu my, czytelnicy tego tak nie odczuwamy. Może to samo spotyka sieci naszego myślenia. Chociaż przecież i my napotykamy takie wiersze. Ale może one już nie są wierszami. Poezja Różewicza wskazuje na rozpad rzeczywistości. Sama tym rozpadem nie jest.

Staff a Różewicz

Oczywiście wśród wymienionych "ginących gatunków poetów" musiał się znaleźć Staff. Nauczyciel pokoleń poetów. W jakiś przewrotny sposób, z porywu serca i z wierności, Różewicz stał się wielbicielem i uczniem Staffa i trwa w swoim uczuciu do dziś. I zrobił to taki szyderca i taki czciciel formy awangardowej, także w pewnym sensie uczeń Przybosia, jak on. Jeżeli przemyśli się poezje Staffa, to zupełnie nie może dziwić. Był to człowiek skłonny do całkowitej zmiany własnej formy, byle tylko zadowolić wymagającą poezję. Był to też jeden z największych odkrywców codzienności w poezji dwudziestego wieku. A właśnie codzienność jest jedną z "lokomotyw" owej poezji. Łatwo mówić o tym dzisiaj, po tylu różnych poetach codzienności. Staff jednak wyszedł z zupełnie innej, modernistycznej, szkoły piękna. Uważał jednak rozwój za konieczny.

Staff miał problem formy, co, wbrew pozorom, nie jest cechą wszystkich poetów. Młodsi poeci zawsze mogli się od niego czegoś nauczyć. Staff uważał, że sam może się czegoś nauczyć od własnego ucznia. W tym wypadku Różewicza. Męczyło go, że pod sam koniec życia właściwie nie mógł już całkowicie zmienić swojej rytmicznej i rymowanej, muzycznej strofki. Starał się zostać dobrym uczniem Różewicza.

W okresie debiutu skamandrytów każdy początkujący poeta zapisywał swoje wiersze w kajetach i biegł z nimi do Staffa. W przypadku Kazimierza Wierzyńskiego był to zdaje się cały kuferek wierszy. Dziś często się już o tym nie myśli. Ale Różewicz o Staffie nigdy nie zapomina. Wydał w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku wybór poezji Staffa pod tytułem Kto jest ten dziwny nieznajomy, 1964. Wybór i posłowie mają być "próbą dotarcia do dramatu poezji współczesnej, dramatu formy".

Stary i Młody Poeta

W Przygotowaniu do wieczoru autorskiego Różewicz, opisując własne trudności z napisaniem wiersza poświęconego pamięci Staffa tuż po jego śmierci, świetnie ujął różnicę między nimi:

"Stary Poeta świat przyjmował, nie odrzucał, nie szamotał się. Nie rozbijał świata. Łączył, wiązał, nasycał harmonią, której ten świat w sobie nie miał. Jestem w poezji przeciwieństwem Starego Poety. W poemacie, który piszę, jest dużo mojej ciemności i mało harmonii. Jest tęsknota do światła. To znaczy do wyjaśnienia. To jest wiersz o nim i o mnie. Piszę piętrząc sprzeczności. I tylko to mogę mu ofiarować."

W całej poezji Różewicza spotykamy Staffa. Także w tomie najnowszym - szarej strefie, obecny jest Staff. Przy tym dowiadujemy się, że nagle Różewicz uświadomił sobie, iż jest już trochę starszy od Starego Poety, jak się kiedyś myślało o Staffie. I nagle zaczął uważać go za młodszego brata "Poldka". Swoje odpowiedzi, w części tomu Appendix, na wiersze ze staffowskiego tomiku pośmiertnego Dziewięć Muz nazywa przyjacielskim przekomarzaniem się. Wydaje się, że jest to coś więcej niż przekomarzanie się. Widocznie "szara strefa" bardzo szeroko zlała się już w wyobraźni poety. Bo te przekomarzania wyglądają raczej na usilne starania, by na miejsce pogodnej filozofii w sposób "symetryczny" wstawić coś możliwie czarnego i trudnego do zniesienia. Być może w ten właśnie sposób objawiła się egzystencjalna rozpacz starego poety - Różewicza.

Bardzo ciekawy jest wierszyk według staffowskiego Dos moi pou sto, w którym Staff chce się dostać do nieba, Różewicz nie, Staff ma za krótką drabinę do nieba, Różewicz do Junga. Prostym zaprzeczeniem jest odpowiedź na wiersz Zdarzenie. Różewicz robi wszystko inaczej niż Staff, bo życie jego jest inne. Oto zakończenie, w którym jednak robi coś jak Staff, w gniewie drze kartkę:

podarłem w gniewie czystą
kartę i uśmiechnąłem się
do młodszego ode mnie Leopolda Staffa


Pojawia się też dziwny, jak na Różewicza, wiersz pod tytułem Krzywda z pointą całkowicie zaskakującą. Staff żałuje swego pieska, że nie wie, iż świat jest zagadką. Różewicz o piesku:

patrzy na mnie i nie wie
że odejdę
wiedząc że świat jest Zagadką
łamigłówką wymyśloną przez Kogoś
kto stworzył pieska mnie i siebie


Szara strefa, kolory

W szarej strefie Różewicz dochodzi do znanej z tej poezji konkluzji, że właściwie nic się nie da powiedzieć. Ciekawe, że z tym jego głównym motywem łączy się znowu róża. Nie można bowiem nawet róży nazwać "różą", bo może się znaleźć ktoś, kto tej nazwy nie zrozumie. Oto ostatnia zwrotka tego wiersza:

niemiec mówi
weiße rose i rote rose
ktoś nie zna niemieckiego
dla niego róża
nie jest "rote" ani "weiße"
jest tylko różą
ale ktoś inny nie słyszał słowa
róża i to co trzyma w ręce
jest kwiatem albo fajką


Nie mówimy tu o kwadracie czy niezidentyfikowanym rysunku, ale o "róży", a przecież to ona jest symbolicznym motywem poezji Różewicza. Poruszające, że nawet kiedy Różewicz chce dać przykład czegoś bez nazwy, to musi to być róża. I róża w szarej strefie dookreślona (po niemiecku) jest najpierw różą białą, potem czerwoną, aby już za chwilę stracić swój kolor (swoje dookreślenie) i stać się "tylko różą". Nagle dowiadujemy się, że bez nazwy "róża" może stać się po prostu kwiatem, a w końcu, że ktoś, kto nie zna słowa "róża", gotów nazwać ją "fajką".

Wiersz szara strefa to rozważanie o obecności bieli, czerni, szarości i kolorów w poezji, malarstwie, rysunku. Poeta w swych rozważaniach wspiera się na awangardowym filozofie języka. Oto motto wiersza:

"Co sprawia, że kolor szary jest kolorem neutralnym?
Czy jest to coś fizjologicznego, czy logicznego?"
"Szarość znajduje się pomiędzy dwoma skrajnościami (czernią i bielą)"
Wittgenstein


Chociaż kolory z zewnątrz napierają, szare ciągle istnieje. To także barwa depresji, oprócz niej tylko całkowita ciemność. To z Kępińskiego. jest on w wierszu zacytowany. Szara strefa wlewa się w życie poety. To już nie agresywne "nic" z Niczego w płaszczu Prospera. W wierszu występuje także malarz Get [Stankiewicz], który nie widzi kolorów, wyłącznie różne stężenia szarości, z powodów innych niż depresja. I twierdzi, że może w ten sposób łatwiej rozpoznać formę, do której każdy artysta dąży. Sądzi, że może ta forma to odpowiednik rysunku "wypełnionego czystą pustką". A poecie właśnie to wydaje się bardziej idealne niż barwy.

Zestawić biel z czernią, połączyć to w szarość, to czynność właściwie codzienna. Tyle że Różewicz ciągle zmienia perspektywę, prowadząc od skojarzenia do skojarzenia, by nas potem w końcu wiersza nagle, w momencie najmniej spodziewanym, porzucić. Szarość, biel i czerń w poezji mogą być tylko metaforą. Po wrażeniach z życia, z doznań człowieka w depresji, wracamy do świata sztuki. Bo przywołana zostaje poezja Norwida, ze swoimi czarnymi i białymi kwiatami, bo to przypomnienie tytułów cykli (nota bene nie poezji). Różewicz po czarno-białym Norwidzie wymienia Mickiewicza i Słowackiego, jako kolorystów. Sam nie przyznaje się do świata kolorów. On pochodzi z szarości. Został tu tylko wrzucony, "niegrzecznie przebudzony". Jako przebudzony widzi, jak w zielonej trawie na szarą mysz poluje rudy kot. A tymczasem malarz Get zawsze widzi kota szarego i szarą mysz. Ponieważ Różewiczowi historia z kotem przydarza się metaforycznie, nie wiemy czy to jest powrót do pospolitej rzeczywistości, czy dalszy ciąg metafory? W laboratorium formy Różewicz ciągle obmyśla własną.

I wszystko to dzieje się w obecności, lub właśnie nieobecności, róży, która raz jest realną róża, raz kobietą. Jej odbicie w lustrze może stać się słowem, jak w wierszu Świt dzień i noc z czerwoną różą z tomu Nożyk profesora, 2001. Róża w świecie poezji Różewicza może być nawet rodzajem konkurencji dla poezji?:

zauważyłem że poezja
jest zazdrosna o różę
róża zazdrosna o poezję


Leopold Staff świetnie wyraża w poezji pierwszą połowę wieku dwudziestego, sam jeszcze pochodząc z dziewiętnastego wieku. Różewicz jest już całkowicie obywatelem wieku dwudziestego i jego twórczość mówi o wszystkich tego wieku ułomnościach. Niemożliwość porozumienia się między ludźmi, masowe rzezie, bezdomność, rosnące góry śmieci. W sumie oznacza to wielką i wciąż powiększającą się samotność człowieka w tłumie, wśród niewystarczających fortyfikacji kultury, która nic nie może poradzić na wszechobecne zło, wśród toksycznych skutków przyspieszenia cywilizacji, która nie ma na celu ochraniania od zła.

Śmietnik i Recykling

Brzydota czy śmietnik dla Rożewicza nie wydają się należeć do kategorii estetycznych, ale do etycznych. Podstawowym krajobrazem życia w wieku dwudziestym jest zło. Wygląda na to, że ludzkość na naszym etapie rozwoju nie jest w stanie odróżnić zła od dobra. A co z pięknem i prawdą? Różewicz wolałby, żeby Keats nie sformułował swej słynnej myśli. Wiersz coś takiego z tomu Płaskorzeźba:

trzeba mieć odwagę
aby napisać coś takiego
piękno jest prawdą
prawda jest pięknem


Odczytanie historii ludzkości ze śmietnika, tak jak to się dziś czyni zarówno w dziennikarstwie, jak i w antropologii nowoczesnej, może, a raczej musi, przerażać. I poemat recycling z tomu zawsze fragment. recycling, 1998, w którym poeta szuka słów odpowiadających czynności poszukiwania na śmietnisku ludzkości i odpowiadających znaleziskom. Poemat ten składa się z trzech części: Moda (1944), Złoto, Mięso; w PS poeta pisze:

"O ile 'Złoto' ma jeszcze strukturę długiego 'wiersza', to 'Moda' i 'Mięso' są gatunkiem poezji 'wirtualnej'. Część III 'Mięso' ma formę śmietnika (informacyjnego śmietnika), w którym nie ma centrum, nie ma środka. Zaplanowana jałowość i bezwyjściowość stała się głównym elementem składowym utworu..."

Złoto

Odpowiedzią Różewicza na nagromadzone zło jest wyłącznie to, że pochodzi ono od człowieka, jest istotą człowieka, ponieważ nie ma zwierzęcia, które używałoby języka, słowa, do zbrodni.

człowiek jest wypadkiem
przy pracy
natury
jest błędem


A ponieważ nie ma żadnego wyjścia w stronę transcendencji, tkwimy w błędzie swych zbrodni. W tym poemacie koniec dwudziestego wieku przegląda się w swych obsesjach i sensacjach, a wszystko to tylko powracanie starych śmieci świadomości i zbrodni z domieszką nowych chorób, jak choroba szalonych krów i odkryć w rodzaju klonowania.

Wyjątkowo wstrząsająca jest część Złoto, w której opisane jest dziwne, po latach, odkrycie, tak "zaskakujące dla niewinnej i niezaangażowanej" Europy: skąd wzięło się w bankach szwajcarskich, i nie tylko szwajcarskich, tak wiele złota. Niczym nie wyróżniające się sztaby. Okazuje się, że śmietnikiem składującym zło może okazać się bank. Złoto, samo w sobie obojętne, leżące spokojnie, nacechowane znakami odciśniętymi jeszcze w czasie wojny, "zaczęło mówić" i z chwili na chwilę stało się symbolem zła. "Nagle" okazało się, że to złoto pochodzące od ofiar holocaustu, złoto nigdy nie oddane żadnym spadkobiercom, jeśli tacy w ogóle pozostali, złoto nikogo w czasie ani po wojnie nie napawające przerażeniem. To złoto po pół wieku zaczęło płakać w szacownych bankach krwawymi łzami.

Bohater-tchórz-dezerter

Wobec wszystkich zbrodni, kłamstw i drobnych kłamstewek ukrywających się w słowach, w ogólnie przyjętych stereotypach, czy możliwe jest dotarcie do jakiejkolwiek zasadniczej prawdy? Pewien wiersz Różewicza powstał w wyniku wewnętrznej jego walki ze sobą samym i w wyniku nigdy nie zakończonych rozmyślań. Otóż Tadeusz Różewicz, poeta-żołnierz, brat żołnierza-bohatera, wieczny żałobnik, pisze wiersz Dezerterzy. W Historii pięciu wierszy, 1963 (bibliofilski druczek) mówi o tym tak:

"Wiem, że nie dokończę pracy nad tym poematem - pomnikiem dla dezerterów - tych bohaterów-tchórzy. Pragnę przekazać moje próby daremne, pragnę przekazać młodym te fragmenty poematu, skazanego już przy poczęciu na jałową klęskę. Czy kiedyś dorośniemy do tego, żeby zrozumieć Całego Człowieka? Bohatera tchórza dezertera..."

Nie ma tradycji rozumienia dezertera ani przebaczenia mu. Różewicz mówi, to "wodzowie, generałowie, rzeźnicy, ludobójcy ustanawiają wojnę i pokój", także "prawo do życia" i "prawo do śmierci". Ludzie niezmiernie łatwo wypowiadają przykazanie "nie zabijaj", jednocześnie trudząc się przemysłem wojennym i samą wojną. Ale oto poeta opowiada, że, mimo protestów CDU, w Getyndze postawiono pierwszy w historii pomnik ku czci dezerterów, trzydziestu pięciu dezerterów Wehrmachtu z okresu drugiej wojny światowej. W obliczu tego wydarzenia, co myśleć o tych innych, na przykład amerykańskich w Wietnamie albo o radzieckich w Afganistanie? Już od wielu lat usiłuje poeta rozwiązać w sobie samym ten problem, ale wydaje mu się "nie-do-rozwiązania". Oto cytat z poematu Dezerterzy z tomu słowo po słowie. nowy wybór wierszy, 1994:

ja człowiek dobrej woli
i małej wiary
czekam na pomnik
nieznanego żołnierza dezertera
ze wszystkich armii
ze wszystkich wojen

pomnik wzniesiony
ukradkiem do nieba
pod ziemią
pomnik wzniesiony oczami
matek żon sióstr kochanek


Et in Arcadia ego

Na początku lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku Różewicz opublikował w tomie Głos Anonima słynny poemat Et in arcadia ego - tytuł pochodzi od łacińskiego zdania: "Ja, śmierć, jestem nawet w Arkadii", chociaż do tytułu tomu Różewicza przeszedł drogami pośrednimi. Cały ten poemat to próba "wrócenia do raju", do Arkadyjskiej przestrzeni śródziemnomorskiej tradycji kultury.

Kiedy się jednak myśli o poemacie Dezerterzy i o samym pomniku nieznanego dezertera, musimy myśleć, że znaleźliśmy się w jakimś zupełnie nowym dla europejskiej kultury punkcie. Tutaj o żadnym raju już mowy być nie może. Niektórzy chcieliby natomiast zachować jakąś podstawową ludzką przyzwoitość. Ale czy umieją?

Problematyka poematu Et in arcadia ego, która wszystkich czytelników, a zwłaszcza czytelników artystów w swoim czasie pobudziła do rozmyślań, wydaje się oddalać. Poemat recycling znajduje się już bardzo daleko od niej. W poemacie Et in arcadia ego poeta, jak dawni poeci i malarze, odbywa podróż do Włoch. W końcu nawet przyznaje się do porażenia pięknem. Cały czas czuje ciągłość tradycji europejskiej, która jest zarówno wizją przeszłości jako raju, jak i wizją raju skażonego śmiercią. Ale czy tę ciągłość da się jeszcze uratować? W latach sześćdziesiątych to było jakieś istotne pytanie do kultury europejskiej. Dzisiaj, pisząc recycling, Różewicz wydaje się już myśleć o zupełnie innych kwestiach. Mówi raczej o tym, że teraz trzeba się zastanowić, czy jest możliwe zachowanie ciągłości własnej osobowości.

A jednocześnie pozostaje Różewicz poetą kultury. W jego wierszach ciągle obecni są artyści, pisarze. Przechadzają się tu filozofowie. Rezydują przyjaciele. Toczą się rozmowy. Poeta rozmawia z żywymi i umarłymi. Być może jakąś Arkadię i w jego twórczości moglibyśmy znaleźć. I zapewne byłaby to Arkadia przyjaźni z poetami, malarzami, profesorami historii sztuki. Mimo całego pesymizmu, twórczość Różewicza udowadnia, że jednak sztuka żyje. W każdym razie to sztuka reprezentuje tu nić ciągłości. To ona stała się dla poety nicią Ariadny w labiryncie życia. Może jest jakąś dziwną pozostałością rozpadającej się cywilizacji? Sztuka toczy się codziennie między ludźmi. Wiąże się z rozmową, z przyjaźnią, z pamięcią o żywych i zmarłych.

Małgorzata Baranowska



Esej ukazał się na portalu Culture.pl

Fot. Wikimedia Commons


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


22 listopada:

1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.

1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.

1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.

1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.

1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.

1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.

2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.


?
Lewica.pl na Facebooku