Jednym z żegnanych był 44 - letni Włodzimierz Markin, miejscowy polityk, który został zabity podczas zaciętej walki ulicznej z bojówkami Prawego Sektora. Markin był zwolennikiem miasteczka protestacyjnego i przeciwnikiem rządu w Kijowie. Drugim pochowanym był 31-letni Maksim Nikitenko, zabity i wyrzucony przez okno przez prawicowych bojówkarzy podczas walk wewnątrz budynku Domu Związków Zawodowych do którego schronili się przeciwnicy rządu po tym jak bojówki z Kijowa spaliły ich namioty. Cytowany przez brytyjski dziennik The Guardian kolega Maksima, mówił, że Maksim nie był separatystą ani ekstremistą ale pobiegł bronić budynku, gdy usłyszał, że został zaatakowany.
Przed pogrzebem, otwarta trumna Nikitenki wystawiona została w budynku miejscowego parlamentu, wokół którego zgromadził się tłum ludzi, by wyrazić swój gniew. Z kwiatami przybył miejscowy gubernator ale wściekły tłum przywitał go wrogimi okrzykami. Gdy wynoszono z budynku trumnę, tłum skandował: "Bohater, bohater, bohater..." oraz "Odessa nie zapomni i nie wybaczy" a także "Odessa to rosyjskie miasto".
Przypomnijmy, że 2 maja kilka tysięcy zwolenników rządu w Kijowie, głównie stadionowych chuliganów i członków Prawego Sektora przybyło do Odessy z zamiarem rozbicia antyrządowego ruchu protestacyjnego w mieście. Celem jest całkowite oczyszczenie Odessy - mówił jeden z działaczy Prawego Sektora w rozmowie z dziennikarzami mając na myśli "oczyszczenie" z przeciwników rządu.
Do starć między grupami doszło szybko, zwolennicy rządu obrzucali butelkami z benzyną miasteczko namiotowe protestujących a sami protestujący musieli uciekać do pobliskiego Domu Związków Zawodowych, gdzie się zabarykadowali. Zwolennicy rządu podpali budynek. Część z chroniących się w budynku osób musiała skakać z wysokości, by ratować się przed ogniem a część zginęła w płomieniach.
Gdy zwolennicy rządu dostali się do środka, bili i zabijali napotkanych opozycjonistów, w tym kobiety. Śmierć poniosła na przykład pracująca wewnątrz jako sprzątaczka, ciężarna kobieta, którą uduszono kablem od telefonu. Zdjęcia z miejsca tragedii, które obiegły internet, pokazują zwęglone lub oczadzone ciała ludzi, niektóre z dziurami od kul, inne ze spaloną odzieżą a inne prawdopodobnie rozebrane przed spaleniem, jak na przykład zwłoki jednej z kobiet, bez dolnej części garderoby*.
Łączna liczba ofiar to według policji 42 osoby. Część mieszkańców Odessy sugeruje znacznie wyższą liczbę, sięgającą nawet ponad stu osób, ale jak do tej pory brakuje wiarygodnych informacji potwierdzających te liczby. Pamiętać należy, że w sytuacji konfliktów takich jak ten trwa wojna medialna i obie strony używają liczb ofiar jako narzędzia propagandy.
Rząd w Kijowie odpowiedzialnością za masakrę obarczył swoich przeciwników z Odessy. Według przedstawicieli rządu, przemoc zainicjowali "separatyści" i "rosyjscy prowokatorzy". Takie podejście nie jest niczym nowym. Reżim Jaceniuka od początku powstania we wschodniej Ukrainie utrzymuje, że protestujący tam ludzie to grupy rosyjskich służb specjalnych lub agenci z Moskwy.
Przeciwnicy rządu przedstawiają odwrotną wersję wydarzeń - według nich, przemoc w Odessie 2 maja zaczęła się od ataku neonazistów i oskarżają rząd o inspirowanie wydarzeń. Według nich policja stała bezczynnie i przyglądała się masakrze. To ostatnie oskarżenie znajduje potwierdzenie w amatorskich filmach na których rzeczywiście widać stojących w szeregu policjantów przyglądających się działaniom bojówkarzy pro-rządowych.
Cytowany przez dziennik "The Guardian", którego korespondent uczestniczył w pogrzebach w Odessie, 52-letni mieszkaniec miasta Igor Bułatow, który przyszedł na pogrzeb, mówił, że wśród antyrządowych demonstrantów niewielu było zwolenników separatyzmu, ale ofiary z zeszłego tygodnia mogą to zmienić.
Przyszedłem oddać cześć ludziom, którzy zostali zamordowani... gdy zabija się ludzi za ich poglądy, to to jest faszyzm. (...) Na skutek ostatnich wydarzeń wielu ludzi się teraz zastanawia w jakim kraju chcą żyć. Jest atmosfera szoku. To jest moment samo-określenia się: ludzie muszą się zdecydować kim są i czego chcą - powiedział Bułatow.
Według sondaży przeprowadzonych we wschodniej Ukrainie do tej pory większość mieszkańców chciała większej autonomii od rządu w Kijowie, w tym federalizacji kraju. Ale ci, którzy opowiadali się za przyłączeniem do Rosji byli w mniejszości. Na skutek masakry w Odessie a także krwawych akcji ukraińskiego wojska w Donbasie, nastroje mogą się zmienić.
*Na prywatnym blogu http://ersieesist.livejournal.com/813.html prowadzonym przez jednego z mieszkańców Odessy można zobaczyć szokujące zdjecia ofiar masakry w Domu Związków Zawodowych. Zdjecia były publikowane w internecie na innych stronach i autor je zgromadził na swoim blogu. Jednak nie wiemy kim jest autor bloga, zatem nie gwarantujemy, że artykuły i informacje zgromadzone na tym blogu są wiarygodne.
Na zdjęciu ciężarna pracownica Domu Związków Zawodowych w Odessie zamordowana w czasie ataku Prawego Sektora na budynek. Zdjecie pochodzi z bloga http://ersieesist.livejournal.com/813.html