Kontrowersje wzbudziło zaproszenie do debaty Jana Stachury (na zdj.) prawnika zarabiającego na skupywaniu roszczeń reprywatyzacyjnych i wysiedlaniu dawnych lokatorów z reprywatyzowanych budynków. Na początku debaty odbył się happening. Przedstawiciele grup broniących praw lokatorów przynieśli transparent "Bóg, honor, kamienice", który trzymali przy głowie Stachury.
Nawiązywano też do tego, że Inicjatywę Mieszkańców Warszawy tworzą w rzeczywistości przedstawiciele Polski Razem Jarosława Gowina, Kongresu Nowej Prawicy i narodowcy.
Przedstawiciel Kolektywu Syrena zabierając głos przed prelegentami powiedział, że nie może być mowy o cywilizowanej rozmowie z człowiekiem, który doprowadza do eksmisji lokatorów na bruk i, że lokatorzy są w tym konflikcie stroną słabszą.
Na sali obecni byli także liczni przedstawiciele Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, Warszawy Społecznej oraz lokatorzy z jednego z należących do Stachury budynków.
Marcelina Zawisza z Zielonych, która miała być jedną z panelistek stwierdziła, że nie widzi sensu dyskutowania z ludźmi takimi jak Stachura. Oświadczyła jedynie, że w senacie trwają właśnie prace nad penalizacja działań czyścicieli budynków, które ukróciłyby ich dotychczasową bezkarność.
Jan Stachura mówił iż lokatorzy powinni domagać się pomocy od miasta, które ma obowiązek dostarczać im lokale komunalne.
W panelu wzięli udział również Barbara Jezierska - architekt, była mazowiecka konserwator zabytków oraz kandydatka Polski Razem Jarosława Gowina do Parlamentu Europejskiego oraz adwokat i kandydat KNP Jarosław Wilk.
W drugiej części dyskusji dominowały głosy obrońców praw lokatorów. Odczytane zostały między innymi postulaty WSL oraz WS polegające między innymi na tym aby miasto domagało się od przejmujących kamienice pokrycia kosztów ich wieloletniego utrzymania i remontów, co sprawiłoby, że skup roszczeń stałby się nieopłacalny.
Pojawiły się również głosy krytyki reprywatyzacji jako oddawania budynków odbudowanych po wojnie społecznym kosztem między innymi przez obecnych lokatorów lub ich dziadków czy rodziców.
Obrońcy praw lokatorów mówili, że ludzie tacy jak Stachura bogacą się kosztem ogromnej większości społeczeństwa, wyciągając rękę po budynki, które powinny należeć do miasta.
(fot. B.K.)