Podniesienie najniższych zarobków to element kampanii przed wyborami do Kongresu
W ostatnim dniu kwietnia w amerykańskim Senacie odbyło się głosowanie w sprawie podniesienia płacy minimalnej. Obowiązujące od 2009 r. ustawodawstwo federalne stanowi, że minimalna stawka za godzinę pracy to 7,25 dol. Wyjątek stanowią takie branże jak gastronomia, w których pracownicy mają szansę otrzymać napiwek: tam wynagrodzenie minimalne nie zmieniło się od 1991 r. i wynosi 2,15 dol. za godzinę. Ustawa zaproponowana przez demokratycznego senatora Toma Harkina miała doprowadzić do tego, by w ciągu 30 miesięcy – do 2016 r. – płaca minimalna w USA stopniowo wzrosła do 10,10 dol. za godzinę, a kolejne jej podwyżki, o stopę inflacji, następowały automatycznie. Wzrosnąć miały też stawki w tych branżach, gdzie podstawą wynagrodzenia pracowników są napiwki: tutaj płaca minimalna miała podskoczyć do poziomu 70% stawki minimalnej. Tak się jednak nie stanie. Na skutek obstrukcji parlamentarnej – republikańskiego filibustera (procedury parlamentarnej, w której debata jest przedłużana przez jednego lub więcej członków parlamentu, aby opóźnić lub całkowicie uniemożliwić głosowanie nad danym wnioskiem – przyp. red.) – ustawa nie będzie dalej rozpatrywana, chociaż poparła ją większość senatorów. Demokraci zapowiedzieli, że ponownie wniosą projekt pod obrady, najszybciej jak się da. W gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia, ponieważ nawet jeżeli Senat uchwali podniesienie płacy minimalnej, to decyzji tej nie poprze zdominowana przez Partię Republikańską Izba Reprezentantów. W tym kontekście pojawia się pytanie: dlaczego jedna z dwóch wielkich amerykańskich partii z takim uporem dąży do uchwalenia nowych płac minimalnych, a druga – z nie mniejszym – rozwiązanie takie blokuje?
Dlaczego republikanie są przeciw…
Przeciwnicy podnoszenia płacy minimalnej – czasem sprzeciwiający się nawet wynagrodzeniu minimalnemu jako takiemu – twierdzą, że nigdy nie udowodniono pozytywnych skutków wprowadzenia tego rozwiązania. Co więcej, uważają oni, że płaca minimalna, jako ograniczenie działania mechanizmu rynkowego – swobodnego ustalania płacy między pracodawcą a pracownikiem – negatywnie wpływa na gospodarkę. W takim ujęciu podnoszenie stawki wynagrodzenia minimalnego jest po prostu wprowadzaniem tylnymi drzwiami kolejnej podwyżki świadczeń opieki społecznej (welfare), co musi się wiązać z podwyżką podatków, a to w opinii Republikanów jest największym złem. Z kolei wyeliminowanie płacy minimalnej ma przynieść, zdaniem jej przeciwników, likwidację bezrobocia i poprawę warunków pracy wszystkich zatrudnionych. Jakby tego było mało, wynagrodzenie minimalne ma być sprzeczne z konstytucją USA, ponieważ wprowadza ustawowe ograniczenie prawa do swobodnego zawierania umów. Innym negatywnym skutkiem podniesienia płacy minimalnej ma być zmniejszenie motywacji najgorzej zarabiających do dalszego kształcenia się, które umożliwiłoby im w przyszłości zdobycie lepiej płatnej pracy. Argument ten czasem wymieniany jest jednym tchem wraz ze stwierdzeniem, że w gruncie rzeczy dla większości osób zatrudnionych na stanowiskach opłacanych zgodnie ze stawką minimalną praca ta jest drugą albo trzecią, ewentualnie dodatkiem do emerytury czy kieszonkowego, więc podniesienie stawki minimalnej zasadniczo nie zmieni ich sytuacji materialnej. Trudno jednak wyobrazić sobie, by ktoś pracujący w dwóch lub trzech miejscach miał czas na to, by po kilkunastu godzinach pracy jeszcze się dokształcać.
Najpoważniejszych argumentów przeciwko podnoszeniu płacy minimalnej, jakimi posługiwali się Republikanie w czasie debaty w Senacie, dostarczyło Biuro Kongresu ds. Budżetu (Congressional Budget Office – CBO). Zgodnie z jego wyliczeniami, podniesienie płacy minimalnej do 10,10 dol. do 2016 r. może spowodować likwidację ok. 500 tys. miejsc pracy.
...a demokraci za?
Zwolennicy podniesienia płacy minimalnej również powołują się w dyskusji na dane Biura Kongresu ds. Budżetu. Wskazują, że podwyżka stawki minimalnej spowoduje, że wynagrodzenie 900 tys. osób wzrośnie do poziomu przekraczającego próg ubóstwa. CBO szacuje też, że po uwzględnieniu wszystkich zysków i strat w wynagrodzeniach, które nastąpią na skutek podniesienia wynagrodzenia minimalnego, dochody ludności wzrosną o 2 mld dol. Zyskają przy tym przede wszystkim najbiedniejsi, stracą zaś głównie te rodziny, których roczny dochód sześciokrotnie przekracza próg ubóstwa, tj. wynosi ok. 140 tys. dol. (zmaleje o 0,4%). Zwolennicy podniesienia płacy minimalnej chętnie powołują się na badanie przeprowadzone w 1991 r. przez Davida Carda i Alana B. Kruegera z Wydziału Nauk Ekonomicznych Princeton University, którzy porównali sytuację na rynku pracy w New Jersey i Pensylwanii – sąsiadujących ze sobą stanach o podobnej gospodarce – po tym jak w New Jersey podniesiono płacę minimalną, a w Pensylwanii pozostała ona na niezmienionym poziomie. Okazało się, że podniesienie stawki minimalnej nie spowodowało wzrostu bezrobocia w New Jersey ani ucieczki firm do Pensylwanii. By udowodnić, że wyniki tego badania pozostają aktualne, przytaczane są współczesne przykłady poszczególnych stanów i miast, które zdecydowały się zwiększyć płace minimalne na swoim terenie – często do poziomu znacznie przekraczającego propozycje senatora Toma Harkina. Żaden z tych regionów nie zanotował gwałtownego wzrostu bezrobocia, co więcej: niektóre znajdują się bardzo wysoko na liście obszarów, gdzie najszybciej powstają nowe miejsca pracy. Zwolennicy podniesienia płacy minimalnej podkreślają jednak przede wszystkim, że więcej pieniędzy w rękach najbiedniejszych przyczyni się do pobudzenia popytu, a tym samym do poprawy sytuacji gospodarczej i dalszego zmniejszenia się bezrobocia.
Kto pracuje za płacę minimalną?
Kogo jednak bezpośrednio dotyczy wysokość stawki minimalnej? Ile osób pracuje za minimalne wynagrodzenie? Oficjalne dane federalnego Biura ds. Statystyki Pracy (Bureau of Labor Statistics) wskazują, że ponad 1,5 mln osób w USA otrzymuje za swoją pracę minimalne wynagrodzenie federalne, a kolejne 2 mln otrzymuje płacę jeszcze niższą – są to osoby, których dochód uzupełniają napiwki, studenci i niepełnosprawni. Osoby te stanowią prawie 5% pracowników, którzy są wynagradzani według stawki godzinowej, i prawie 3% wszystkich pracowników. Przy czym należy podkreślić, że w 19 stanach i w Dystrykcie Kolumbii obowiązuje lokalna płaca minimalna, która jest wyższa od minimum federalnego. Oznacza to, że liczba osób otrzymujących za swoją pracę wynagrodzenie minimalne jest znacznie wyższa. Niewiele ponad 50% wszystkich pracowników zatrudnionych za stawkę minimalną to ludzie młodzi (między 16. a 24. rokiem życia). Ponad trzy czwarte to ludność biała, a połowę stanowią kobiety. Prawie dwie trzecie zatrudnionych za stawkę minimalną pracuje – nie zawsze dobrowolnie – w niepełnym wymiarze godzin, głównie przy przygotowywaniu i podawaniu żywności oraz w handlu. Duży odsetek wychowuje dzieci.
Po pierwsze, wybory
Wiele jednak wskazuje na to, że podstawowym czynnikiem motywującym obie główne amerykańskie partie polityczne do zaciętej walki w sprawie płacy minimalnej nie jest troska o sytuację gospodarczą państwa ani o los najbiedniejszych mieszkańców, ale bieżąca kalkulacja polityczna w związku z listopadowymi wyborami do Kongresu. Republikanie przeciwstawiają się podniesieniu wynagrodzenia minimalnego, by pokazać, że troszczą się o przedsiębiorców i utrzymywanie kosztów pracy na niskim poziomie, a jednocześnie pilnują, by państwo nie wtrącało się do tego, jak działa gospodarka. Dla Demokratów popierana przez zdecydowaną większość Amerykanów podwyżka płacy minimalnej ma stanowić jeden z tematów przewodnich kampanii wyborczej, który dzięki mobilizacji elektoratu umożliwi im utrzymanie kontroli nad Senatem. Poruszając temat wynagrodzenia minimalnego, Demokraci chcą się zaprezentować jako partia, która opowiada się po stronie przeciętnego Amerykanina. Tym samym Republikanie zostaliby zepchnięci do roli partii milionerów, niewrażliwej na trudny los większości. Kampanii wyborczej ma służyć również przypominanie, że 42 republikańskich senatorów, głosując przeciwko podniesieniu płacy minimalnej, nie chciało dać podwyżki milionowi weteranów, którzy w szeregach sił zbrojnych USA narażali życie dla ojczyzny. Przy okazji wytyka się kongresmenom, że od 1988 r. ich wynagrodzenie było podnoszone 15 razy, podczas gdy płaca minimalna tylko siedem. Niezależnie jednak od motywacji Demokratów wiele złego się nie stanie, jeśli w czasie debaty przypomniany zostanie smutny fakt, że w USA nadal można pracować w pełnym wymiarze godzin bez ubezpieczenia zdrowotnego i płatnego urlopu i zarabiać zbyt mało, by przekroczyć próg ubóstwa.
Jan Misiuna
Artykuł pochodzi z numeru 21/2014 tygodnika "Przegląd".
Fot. Profil społeczności "Campaign to Raise the Minimum Wage" na Facebooku