Evo Morales zdecydowanie zwyciężył wybory prezydenckie, które odbyły się 12 października i będzie sprawował urząd już trzecią kadencję. Według nieoficjalnych danych Indianin Aymara otrzymał 60 proc. głosów, dystansując cementowego magnata Samuela Dorię Medinę, za którym opowiedziało się 25 proc. głosujących. Morales wygrał w ośmiu z dziewięciu stanów Boliwii, w tym w tradycyjnie należącym do opozycji Santa Cruz, gdzie według sondaży zebrał 51 proc. głosów.
W mowie wygłoszonej z balkonu pałacu prezydenckiego w La Paz Morales dedykował zwycięstwo byłemu przywódcy Kuby Fidelowi Castro i nieżyjącemu już prezydentowi Wenezueli Hugo Chávezowi. To jest triumf antykolonialistów i antyimperialistów. Będziemy wciąż rośli i będziemy kontynuowali proces wyzwolenia gospodarczego - powiedział prezydent.
Znany z antyimperialistycznych i socjalistycznych poglądów 54-letni przywódca związku zawodowego producentów koki zawdzięcza swoją popularność prospołecznej polityce gospodarczej. Zyski z wydobycia gazu ziemnego i surowców mineralnych trafiają w Boliwii do szerokich rzesz ludzi. Od czasu, gdy Morales po raz pierwszy objął urząd w 2006 roku pół miliona ludzi w 11,5-milionowym kraju wyszło z nędzy.
Fot. archiwum