Nasz naród powierzył mi odpowiedzialność Prezydenta Republiki– tak Erdoğan skomentował swoje zwycięstwo i od razu przedstawił polityczne plany. Zaznaczył, że Turcja zamierza nadal „wyzwalać ziemie syryjskie”, aby napływający do Europy uchodźcy mogli powrócić do Syrii. Polityk podkreślił też, że podejmie również zdecydowane działania przeciwko organizacjom terrorystycznych.
Pomimo że przedwyborcze prognozy wskazywały, że w wyborach prezydenckich potrzebna będzie druga tura, zwycięstwo Erdoğana je podważyło. Sprawujący od 2014 urząd prezydenta polityk pozostanie na swoim stanowisku. Otrzymał on 52,5-proc. poparcie, podczas gdy na jego głównego konkurenta, socjaldemokratę, kandydata partii CHP, Muharrema İnce, głosy oddało 30,7 proc. wyborców.
Selahattin Demirtaş z lewicowej prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) otrzymał 8,4 proc. głosów. Czwarte miejsce zajęła Meral Akşener z centroprawicowej Dobrej Partii (İYİ) z 7,3 proc. głosów. Dwaj pozostali, prawicowi kandydaci otrzymali jedynie śladowe poparcie.
Turecka komisja wyborcza poinformowała, że do urn poszło 87 proc. uprawnionych do głosowania.
Czerwcowe wybory zaplanowane były na listopad przyszłego roku. Termin ten został jednak zmieniony w kwietniu br. przez samego Erdoğana. Decyzję o przyspieszeniu głosowania uzasadnił koniecznością szybkiego przejścia na bardziej efektywny w jego ocenie system rządów prezydenckich.
24 czerwca w Turcji miały miejsce także wybory do parlamentu. Zwyciężył w nich wyborczy "Sojusz Ludu". Ten stworzony przez obecnie rządzącą partię AKP oraz Nacjonalistyczną Partię Działania (MHP) blok wyborczy otrzymał 53,61 proc. głosów. Opozycyjny blok "Sojusz Narodu", skupiony wokół centrolewicowej CHP, uzyskał poparcie 33,94 wyborców, gł. z zachodniego wybrzeża Turcji. Z kolei HDP przyciągnęła 11,7 proc. wyborców, gł. Kurdów z płd.-wsch. części kraju.
Ostatnie wybory stanowią przypieczętowanie zmiany systemu rządów w Turcji z parlamentarnego na prezydencki, do której doszło na mocy referendum z kwietnia 2017 r. Według nowych przepisów szef państwa będzie miał o wiele większą władzę niż do tej pory, stając na czele rządu, w związku z czym urząd premiera zostanie zlikwidowany. Reforma dotyczy też liczby wybieranych posłów do parlamentu. Od tej pory o tureckiej polityce będzie decydować nie 550, lecz aż 600 parlamentarzystów. Wydłużona zostanie także ich kadencja – z 4 do 5 lat.
fot. Omid Vahabzadeh, FARS