Jak można poważnie traktować takie ugrupowanie polityczne? Wielokrotnie w ciągu ostatnich czterech lat zarzucało ono PiS-owi i personalnie Kaczyńskiemu rozdzielenie tych funkcji szefa partii zwycięskiej w wyborach i stanowisko premiera rządu. Zarzut słuszny. Zwycięstwa wyborcze, prezesowanie formacji, która wygrała wybory i nominowanie na premiera powolnych sobie osób: w przeszłości był to Marcinkiewicz, obecnie Szydło i Morawiecki jr, to kpina z podstawowych zasad demokracji. Jak konfrontować te ciągłe zapewnienia „platformersów” o najwyższych standardach etyczno-moralnych oraz merytoryczności w prowadzeniu przez nich polityki, gdy w starciu ze swoim – jak głoszą – zasadniczym i głównym politycznym konkurentem (choć te różnice między PO i PiS-em, jak nawet na tym przykładzie widać są raczej drugo- i trzeciorzędne) takimi decyzjami powielają krytykowany sposób prowadzenia polityki? Jak poważnie traktować „wodza” – Schetyna cały czas kreuje się na takie demoliberalne alter ego Jarosława Kaczyńskiego - i najpoważniejszej siły opozycyjnej kiedy efektem jest mizerna replika naczelnika z Żoliborza, jedynie mocno przypudrowana i ubarwiona klasycznie neoliberalnymi frazesami?
Może i Małgorzata Kidawa-Błońska jest odpowiednią osobą na to eksponowane stanowisko. Nie wiem. Ale forma i podteksty towarzyszące ogłoszeniu tej decyzji przez Schetynę są żenujące. Po raz nie wiadomo który to środowisko i akolici bezkrytycznie wielbiący ów twór polityczny oraz wszystko co z nim jest związane pokazują, iż nic, kompletnie nic, z zachodzących procesów w Polsce, Europie i na świecie nie rozumieją. Porażki w kolejnych wyborach traktują jako zjawisko z metafizycznych czy nadprzyrodzonych przestrzeni. Było dobrze, tylko niewdzięczny lud się zbiesił i dał się przekupić. Nie patrzą na procesy światowe, europejskie w sposób holistyczny i nie wyciągają z tego jakichkolwiek racjonalnych konkluzji. No ale jeśli za całym kryzysem tzw. demoliberalnego porządku i zwycięstwami prawicowych populistów stoi pociągający za wszystkie sznureczki z Kremla Putin, to co można powiedzieć o jakości takich politycznych tuzów? Jak można ich poważnie traktować? No i ten serwilistyczny, lizusowski i absolutnie bezrefleksyjny jazgot owych akolitów w proplatformerskich mediach zawsze był jest i będzie – abstrahując od merytorycznych zarzutów m.in. wcześniej tu podniesionych – tragiczny. Tu obróci się koniec końcem przeciwko Kidawie–Błońskiej. Bo co za cymbał podnosi na piedestał, równocześnie z tą nominacją, jej rodzinne koneksje z czasów II RP mające stanowić (w jego zamyśle) podstawowy element predestynujący do premierostwa RP? Uzasadnia tym samym:
- po pierwsze, ciągłe przywiązanie elit politycznych PO (a wcześniej „Mumii Wolności” i klonów około „mumijnych”) do stosunków i porządków politycznych II RP, które to 1 września 1939 runęły niczym domek z kart. A po owocach ich ponoć poznacie
- po drugie, świadczy to o przywiązaniu elit „platformerskich” (tak jak to miało miejsce w nieboszczce „Unii Wolności”) do ekskluzywności, paternalizmu i wyniosłej elitarności charakteryzujących sanacyjne środowiska „Warszawki”, Krakowa i Lwowa
- po trzecie, przywiązanie polskiego społeczeństwa (cokolwiek by na ten temat sądzić i jak to nie komentować) do egalitaryzmu jest powszechnie znane. M.in. z tego tytułu PiS cieszy się takim zaufaniem u wyborców (choć o tym się nie mówi i nie podkreśla się tego akurat aspektu, gdyż stwarza raczej wrażenie owej egalitarności niż ma to miejsce na prawdę), a „platformersi” absolutnie tego nie rozumieją i tych „znaków czasu” nie potrafią absolutnie odczytać. Bo i skąd?
Nasz polski egalitaryzm w połączeniu z niechęcią – delikatnie mówiąc – do elit oraz pamięć o rządach Platformy (chcąc nie chcąc też jak PiS nawiązujących do tradycji i politycznych konotacji z czasów II RP) i lokajskim zachwytem nad rodzinnymi tradycjami przyszłej Pani Premier, które są już same z siebie wspaniałym, namaszczonym przez tradycję II RP aplauzem dla tej kandydatury na Premiera źle wróżą tak Platformie jak i samej, może i sympatycznej wobec arogancji Schetyny , Kidawie-Błońskiej.
I na koniec, idąc śladem uzasadnień i podnoszonych konotacji rodzinnych Kidawy-Błońskiej eksponowanych przez usłużne PO media, rodzi się pytanie: czy dynastyczność jest pożądaną i pozytywną cechą nowoczesnej demokracji?
fot. Wirtualna Polska