Ale emocjonalnie! Ale głupio! Ale dziecinnie! Tak wyglądały reakcje komentatorów i internautów, głównie z prawej strony sceny politycznej, choć nie tylko. Brylowali też różni „liberałowie” spod znaku Świętego Wolnego Rynku. Nagle okazało się, że mamy w Polsce całą masę ekspertów od tego, jak należy dyskutować o kryzysie klimatycznym. Tak się dziwnie składa, że w skład tego panelu eksperckiego wchodzą głównie ludzie, którzy albo negują zagrożenia związane z globalnym ociepleniem, albo od lat je lekceważą.
„Uważam, że o sprawach tak trudnych jak klimat powinno się debatować z naukowcami i ekspertami, a nie z dziećmi” – poucza Witold Jurasz. Można by zapytać: kto Panu broni z nimi dyskutować? Na pewno nie Thunberg, która popularyzuje ustalenia nauki, między innymi wnioski Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu. Sami eksperci od klimatu nie mają problemu z młodą Szwedką, nie pohukują na nią, nie czują się przez nią zagrożeni, bo mówi ona dokładnie to samo co oni: działania polityków są niewystarczające, zmierzamy wprost do katastrofy.
Łukasz Warzecha przekonuje, że to wszystko jest bardziej skomplikowane niż głosi nastolatka. Tylko nie bardzo wiadomo, kto miałby oddać temu skomplikowaniu sprawiedliwość, skoro specjalistów od klimatu Warzecha posądza o sprzyjanie „ekooszołomstwu”. Sam zaś od lat posługuje się tak wyszukanymi argumentami wobec ekologów jak: „Spadajcie na bambus, gdzie wasze miejsce, i najlepiej już stamtąd nie schodźcie. Zwłaszcza, że to wasze środowisko naturalne”. Rzeczywiście, bardzo dojrzale.
Patryk Wachowiec z FOR, kolejny bardzo dorosły, poważny i odpowiedzialny człowiek, postanowił z kolei zabawić się na Twitterze w psychologa na odległość, pisząc: „Nie ma najmniejszego powodu, by w tej sprawie okazywać AŻ takie zdenerwowanie, bo to trąca nerwicą lub jakimś stadium lęku przed śmiercią”.
Tak to się robi w dorosłym świecie. I może to jest najlepsza odpowiedź, czemu o klimacie muszą mówić dzieci. Bo dorośli dają ciała. Szczególnie ci, którzy lubią opowiadać, jak bardzo bawią ich działania młodej Szwedki.
Od pierwszego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu minęło już prawie 30 lat. I co w tym czasie zrobili dorośli, którzy teraz tak się wymądrzają w internecie? Jaki wkład ma prawica i dogmatyczni wolnorynkowcy w zapobieganie katastrofie? Co zrobili przez te lata oprócz siania dezinformacji i powtarzania każdej antynaukowej bzdury wyprodukowanej przez konserwatywne think tanki?
Nawet teraz, gdy fakty na temat zbliżającej się katastrofy są przytłaczające, dorośli przemądrzalcy zachowują się w sposób skrajnie nieodpowiedzialny. Weźmy na przykład oświadczenie Towarzystwa Ekonomistów Polskich w sprawie zmiany klimatu. Znajdziemy tam między innymi takie kwiatki, jak „Rozwój gospodarczy nie jest ograniczony przez prawa fizyki oraz zasoby naturalne”.
Zostało nam kilka, góra kilkanaście lat, żeby coś zrobić w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych, a polscy ekonomiści fantazjują o gospodarce nieograniczanej prawami fizyki. I nikt tego specjalnie nie krytykuje, nikt się nie śmieje, wszystko to uchodzi na sucho, tak samo jak kolejne negacjonistyczne teksty Łukasza Warzechy, ochoczo publikowane przez media.
Co innego podśmiewanie się z 16-letniej dziewczyny. Do tego chętnych nie brakuje. Nagle każdy ma coś do powiedzenia w kwestii odpowiedzialnego podejścia do problemu. Zamiast cieszyć się z ogromnej mobilizacji wśród młodzieży, która bierze udział w strajkach klimatycznych, dorośli żartują sobie z niej.
„Trzeba przyznać, że strajk przeciwko ociepleniu klimatu był bardzo skuteczny. Na termometrze tylko 6 stopni. Jak na ostatnie dni lata mało. Kiedyś w Sejmie Marek Jurek zarządził modlitwę o deszcz, ale nic to nie dało. Czyli – strajki są skuteczniejsze” – pisał Witold Gadomski, publicysta „Gazety Wyborczej” na temat strajku klimatycznego. Hahaha, wyborny żart. Doroślej się już chyba nie da.
„Naprawdę nie potrafię zrozumieć, czemu dorośli ludzie poświęcają tyle czasu na wyśmiewanie i atakowanie nastolatki za promocję nauki, zamiast zająć się czymś pożytecznym” – odpowiada Greta swoim krytykom.
To jest bardzo dobre pytanie. Skąd ta histeria? Trudno pozbyć się wrażenia, że po prostu wielu dorosłych, szczególnie panów, poczuło się zagrożonych przez młodą Szwedkę. To spełnienie ich koszmarów: kobieta, która cieszy się szerokim uznaniem dzięki swojemu postępowemu przesłaniu. Dorośli panowie nie mają ostatnio łatwego życia: jakiś czas temu ogromną popularność w USA zyskała młoda kongresmenka Alexandria Ocasio-Cortez, co wywołało u tamtejszej prawicy masowe napady agresji, teraz cały świat mówi o Grecie Thunberg. A smutnych, dorosłych panów, którzy pomrukują coś o „lewicowych fanatykach”, o „niewzruszonych prawach rynku”, o „ekokomunizmie” słucha coraz mniej ludzi.
Dla świata to jest bardzo dobra wiadomość. Może jednak uda się zapobiec najgorszym skutkom zbliżającej się katastrofy?
Tekst pochodzi ze strony internetowej Codziennik Feministyczny.
Tomasz Markiewka - filozof, absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, tłumacz, publicysta. Autor książki „Język neoliberalizmu. Filozofia, polityka i media” (2017). Przełożył na polski między innymi „Społeczeństwo, w którym zwycięzca bierze wszystko” (2017) Roberta H. Franka i Philipa J. Cooka.
fot. Wikimedia Commons