Przemysław Wielgosz: Zbawienny dług
[2020-09-11 10:31:09]
Mamy tu do czynienia z dwoma efektami. Pierwszy polega na tym, że obserwowane spadki są znacząco mniejsze niż zapowiadano. Apokaliptyczne wizje z marca i kwietnia nie sprawdziły się jak dotąd, a zatem pojawia się pokusa, by odetchnąć z ulgą uznając, że wszystko skończyło się na strachu. Tymczasem kryzys oczywiście trwa, ale – znowu jak dotąd – okazał się o wiele mniejszy niż oczekiwano jeszcze pięć miesięcy temu. I tutaj dochodzimy do drugiego efektu łagodzącego jego obraz. Jeżeli bowiem pandemia nie zdruzgotała gospodarki, to stało się tak tylko i wyłącznie za sprawą rządowych interwencji, zaangażowania ogromnych środków finansowych w ratowanie przedsiębiorstw, a w niektórych krajach także miejsc pracy. Jak dotąd wydano na to setki miliardów dolarów i strumień ten wciąż płynie, czego dowodem przyjęty w lipcu unijny pakiet pomocowy na sumę 750 mld euro. O wielu programach pomocowych, można oczywiście powiedzieć, że to za mało i za późno. W przypadku polskich tarcz antykryzysowych dodatkowo, że były chaotyczne, pisane na kolanie, różne ich postanowienia wzajemnie się wykluczały i generalnie, że spychają koszty kryzysu na barki pracowników. Ale gdyby tych działań w ogóle nie podjęto Europa byłoby dziś jedną wielką Grecją z 2012 r. (jeśli chodzi o skalę społecznej katastrofy, bo natura ówczesnego kryzysu była przecież inna). Ekonomiści od dawna już przekonują, że ekonomiczne skutki pandemii odczujemy na dobre dopiero po jej ustąpieniu. Najistotniejsze jest dziś zatem, żeby nie zawieszać działań antykryzysowych tylko dlatego, że liczba zachorowań zacznie wreszcie spadać, albo dojdzie do szybkiego wynalezienia szczepionki. To byłby najgorszy scenariusz obejmujący gigantyczną recesję, bezrobocie, pauperyzację klas pracujących, połączone z inflacją cenową i wzrostem nierówności. By ich uniknąć rządy i instytucje międzynarodowe powinny po pandemii jeszcze mocniej wesprzeć gospodarki niż podczas jej trwania. W tym kontekście nie ma się co dziwić pomysłowi porzucenia konstytucyjnych limitów zadłużenia i deficytu budżetowego. Biorąc pod uwagę, że limity te ustalono zupełnie arbitralnie i nie mają one żadnego poważnego uzasadnienia ekonomicznego (niech ktoś wyjaśni dlaczego ma to być 3% deficytu budżetowego i 60% długu publicznego, a nie np. 2% i 49% lub 6% i 75%?), można raczej zapytać dlaczego dopiero teraz kwestia ta powoli przenika do głównego nurtu debaty ekonomicznej w Polsce. Dlatego cieszy, że dziś o konieczności zniesienia lub podniesienia limitów mówią zarówno lewicowi ekonomiści jak i rządowy Polski Instytut Ekonomiczny [1]. Jedni i drudzy przekonują, żeby nie bać się długu publicznego, bo jest on normalnym sposobem finansowania w gospodarce kapitalistycznej, państwo może go kontrolować, a pobudzony deficytem wzrost najskuteczniej przyczynia się do spadku zadłużenia [2]. Strach przed długiem publicznym podsycany przez rzeczników neoliberalizmu stanowi skądinąd rodzaj zasłony dymnej mającej ukryć znacznie groźniejsze zjawisko. Prawda jest przecież taka, że neoliberalne państwa od dekad nieustannie dotują prywatny biznes. Prezenty fiskalne (niski PI T dla bogatych i CI T, zwolnienia dla inwestorów), zamówienia rządowe, prywatyzacje zasobów i sektora usług i ubezpieczeń publicznych, uspołecznianie strat w ramach partnerstw publiczno-prywatnych, a także tych wynikających z dewastacji środowiska naturalnego przekładają się na grube biliony dolarów i euro wypłacone prywatnemu kapitałowi w minionych trzech dekadach. Tak to działa zarówno w krajach OEC D jak i poza tym ekskluzywnym klubem. Kryzys pandemiczny, podobnie zresztą jak kryzys lat 2007-2015 i każdy poprzedni, wymusił zwiększenie państwowego wsparcia dla gospodarek, czyniąc je widocznym gołym okiem, ale w żadnym razie sytuacja ta nie jest czymś nowym. Ciekawe skądinąd, że ci sami eksperci, którzy podnoszą larum z powodu długu publicznego nie kłopoczą się prezentami dla kapitału, choć to przecież one przyczyniają się do wzrostu zadłużenia państw. Skąd ta schizofrenia? Stąd, że przeszkadza im nie sam deficyt, ale to co miałby sfinansować. Wsparcie dla korporacji farmaceutycznych jest OK, ale już nie dla publicznych szpitali, prezenty dla rad nadzorczych zwalniających pracowników, by wypłacić sobie wyższe dywidendy są dobre, ale broń boże nie wolno podnosić płacy minimalnej itd. itp. W obecnej sytuacji możemy się spodziewać, że larum będzie jeszcze głośniejsze. Stawką będzie bowiem nie tylko podniesienie limitów długu, ale przede wszystkim zasadnicze odwrócenie strumieni publicznych pieniędzy. Zamiast robić z nich prezenty dla kapitału, który jak uczy doświadczenie potrafi albo je przejadać, albo używać ich do spekulacji finansowych, kryzys wymusza dziś wsparcie dla pracowników, sektora usług publicznych i dóbr wspólnych (jak np. zdrowie). Tam gdzie, jak pokazały wydarzenia ostatnich miesięcy, bije nie tylko serce gospodarki, ale także społeczeństwa w ogóle. [1] Patrz: „Dług dla regeneracji. Apel o zniesienie limitu zadłużenia w Konstytucji RP [LIST OTWARTY]”, Pospolita, 2 lipca 2020, http://pospolita.eu/dlugdlaregeneracji/, oraz Jakub Sawulski, „Wychodząc z kryzysu, zaakceptujmy wyższy dług”, Dziennik Gazeta Prawna, 1 lipca 2020. [2] Istotne byłoby też podniesienie podatków dla najbogatszych. Tekst pochodzi z dwumiesięcznika "Le Monde diploamtique - edycja polska" |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
22 listopada:
1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.
1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.
1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.
1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.
1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.
1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.
2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.
?