Przemysław Prekiel: Inna Warszawa
[2023-10-21 11:50:13]
Większość mieszkańców Warszawy po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku żyło walką o codzienny byt. Radość z odzyskania wolności była w zasadzie połowiczna, bowiem nie szła za tym radykalna poprawa życia. Brakowało wszystkiego: mieszkań, pracy, opieki zdrowotnej, opału, posiłków. Autor podzielił swoją publikację na kilka rozdziałów. W każdym porusza najbardziej palące problemy miasta z punktu widzenia najważniejszej grupy społecznej: klasy robotniczej. Najważniejszej, bowiem to ona ponosiła największy ciężar codziennej rozwoju, bez którego miasto i jej elity nie mogłoby funkcjonować. Nie spotkamy w żadnych filmach dokumentalnych o Warszawie zdjęć z baraków dla bezdomnych na Żoliborzu bądź Annopolu, które były wielką wyspą nędzy, nie jedyną w ówczesnej Warszawie. To był temat tabu i wydaje się, że jest nim do dziś, jak bowiem wytłumaczyć, że tak wielka rzesza ludzi była w zasadzie obywatelami drugiej kategorii i żyła poniżej ludzkiej godności? Pojawiały się jednak niekiedy reportaże z warszawskich slamsów, nie wzbudzały one jednak większego zainteresowania. Wszyscy żyli tym, czym żyją elity, skandalami obyczajowymi, życiem kulturalnym. Przypomina to nieco dzisiejsze czasy. Lepiej sprzedają się newsy o celebrytach niż o biednych emerytach żyjących samotnie, pozbawionych opieki i pomocy czy związkowcach wyrzucanych z pracy. Autor monografii o Dąbrowszczakach dość szczegółowo opisuje fatalne warunki mieszkaniowe robotników warszawskich. Mieszkania były przeludnione, warunki fatalne, często brakowało kanalizacji i elektryczności. Gęstość zaludnienia na niektórych dzie lnicach była przerażająca. I tak na Woli wynosiła ona 531,5 osoby na jeden hektar w obejmującym jej komisariacie mirowskim. W dużo gorszej sytuacji znajdowali się robotnicy żydowscy, którzy mieszkali przeważnie na Długiej, Pawiej, Gęsiej i Nalewkach i rejonie Placu Grzybowskiego. Bieda, fatalne warunki mieszkaniowe, brak perspektyw powodował, że wzrastała przestępczość. Do takich należała m.in. dzielnica Powązkowska. Robotnicy, o ile mieli szczęście mieszkać w swoich domach, zamieszkiwali drewniane domy, bez żadnych instalacji sanitarnych, nie ogrzewanych, bowiem brakowało pieniędzy na opał. Nie były to zatem Szklane Domy Żeromskiego, ale drewniane baraki, choć lewica podjęła skuteczną próbę zmiany tego stanu rzeczy powołując do życia WSM na Żoliborzu, która była ewenementem na mapie Warszawy. Okazało się, że można się integrować, wypocząć do ciężkiej pracy, pójść do biblioteki, mieć na miejscu wszystko, co potrzebne do życia. To była jednak kropla. Tam, gdzie lewica posiadała większe wpływy i możliwości, tam możliwy stawał się rozwój kultury robotniczej, czego przykładem było Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego. Ważną część publikacji Ciszewskiego stanowi ówczesna sytuacja polityczna na ruchu robotniczym. Autor dość obszernie opisuje antagonizmy na ówczesnej lewicy, zwłaszcza pomiędzy komunistami a socjalistami, którzy walcząc o ten sam elektorat, niekiedy podejmowały walkę wręcz o wpływy w mieście. KPRP, a następnie KPP nie była w Warszawie pozbawiona wpływów. Komuniści mieli swoich wiernych wyborców, choć nie na taką skalę, na jaką liczyli. Byli jednak przy tym partią działająca niemal w podziemiu, antypaństwową, oskarżaną o przesiąknięcie wpływami sowieckimi, niekiedy nadgorliwość władz i policji była jednak przesadzona. Z kolei PPS, która posiadała znaczące wpływy w związkach zawodowych i większe w parlamencie, działała legalnie, rozbudowując swój potencjał intelektualny, organizacyjny i paramilitarny. Do starć pomiędzy działaczami dwóch partii dochodziło dość często. Kulminacją była zazwyczaj pochody 1-Majowe. Podczas kilku takich podchodów polała się krew, byli poszkodowani i ranni. Ówczesna polityka nie była żadną zgodą ponad podziałami, była brutalną walka w której decydował kastet, pałka i pięść. Ważną cezurą w życiu międzywojennej Warszawy stanowił kryzys gospodarczy, który pojawił się w 1929 roku. Szybko rosło bezrobocie, tysiące robotników było pozbawionych pracy, pozbawieni byli podstawowych świadczeń społecznych. Dochodziło do wielu ludzkich dramatów, jak samobójstwa, które stały się smutnym symbolem życia w stolicy. Już w 1931 roku zatrudnienie w przemyśle spadło o 60% w porównaniu z rokiem 1929, a w Warszawie przeważali robotnicy przemysłowi, w mniejszym stopniu rzemieślnicy. Tym, którym udało się utrzymać pracę, musieli liczyć się z tym, że ich pensje będą dużo mniejsze. Wielu fabrykantów, przedsiębiorców i kamieniczników żerowało na kryzysie, drenując swoje zyski, nie bacząc na robotniczą biedę. Słabły związki zawodowe, który były w zasadzie jedynym gwarantem pomocy i walki o ludzi pracy. Składki były nie do przeskoczenia dla wielu zrzeszonych w związkach, zarówno w wielkich centralach, jak i związkach branżowych. Rosły i tak wysokie koszty życia oraz czynsze mieszkań. Ludzie koczowali na klatkach schodowych i ziemiankach. Trudno wyobrazić sobie przeżycie dnia w takich warunkach, zwłaszcza zimą, gdy temperatura stawała się groźnym wyzwaniem. Obniżano systematycznie i tak niską pomoc społeczną. Jedynym ratunkiem, co opisuje autor, były prace interwencyjne bądź chałupnictwo. Bezrobotni, wynędzniali i zdesperowani robotnicy koczujący pod budynkami Urzędów Pośrednictwa Pracy często wzniecali bunt i protesty podczas których interweniowała policja. Ewentualny areszt bądź pobicie przez policję było wpisane w prozę życia tysięcy ludzi. Piotr Ciszewski z prawdziwą pasja i kronikarską dokładnością przedstawia na dalszych stronach trudne lata kryzysu w poszczególnych dzielnicach i zawodach w których znajdowali się robotnicy. Mało kto z taką werwą opisuje niedolę tych ludzi, zwraca uwagę na bezduszność władz i nieporadność państwa. Brakuje dziś publikacji dotyczących polityki społecznej, mieszkaniowej i politycznej z czasów II Rzeczypospolitej, widzianej oczami większości mieszkańców. Autor wykorzystał szeroką kwerendę, dokonał jej selekcji, nie przeładował czytelnika mnogością cytatów. Książka wypełnia poważną lukę w historii Warszawy. Brakowało bowiem takiej publikacji po 1989 roku, która byłaby z jednej strony pozbawiona emocjonalnego kontekstu z lat PRL, oraz wyidealizowanego obrazu miasta, który na siłę wtłaczany jest nam niemal każdego dnia. Piotr Ciszewski „Robotnicza Warszawa 1918-1939”, Fundacja Pro Recta, Warszawa 2023, s. 320. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
21 listopada:
1892 - Na zjeździe w Paryżu postanowiono utworzyć Polską Partię Socjalistyczną.
1918 - Odwołanie delegatów PPS z warszawskiej Rady Delegatów Robotniczych i utworzenie własnej Rady.
1918 - W czasie demonstracji robotniczej w Czeladzi żołnierze otworzyli ogień do manifestantów - 5 osób zabitych.
1918 - Rząd Jędrzeja Moraczewskiego wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu.
1927 - USA: masakra w Columbine w stanie Kolorado - policja ostrzelała strajkujących górników ogniem karabinów maszynowych.
1936 - Polscy górnicy zadeklarowali jeden dzień pracy dla bezrobotnych, wydobywając na ten cel 9500 ton węgla.
1940 - W Krakowie grupa bojowa GL PPS (WRN) pod dowództwem M. Bomby dokonała aktu dywersji na terenie zakładów "Solvay", paląc 500 wagonów prasowanego siana.
2009 - Duńska Partia Komunistyczna założyła własną organizację młodzieżową Ungkommunisterne.
?