Pytanie jest tylko z pozoru łatwe. Kto powinien płacić za zagraniczne wojaże rodziny premiera? Otóż automatycznie nasuwająca się odpowiedź, że rodzina premiera sama powinna płacić za siebie jest zadaniem rzecznika rządu Michała Tobera błędna. We wczorajszej „Kropce nad i” rzecznik rządu uznał, że powinien płacić podatnik. Argument na rzecz tej tezy jest bardzo poważny: premier Buzek także latał z rodzina rządowym samolotem do Watykanu na koszt podatnika. Jest więc rzeczą oczywistą - zdaniem Michała Tobera – że „sprawy związane z kosztami wyjazdów zagranicznych osób towarzyszących politykom powinny być rozwiązywane tak jak dotychczas".

Podróż synowej premiera do Moskwy na koszt podatnika także jest w pełni usprawiedliwiona, ponieważ "Irena Miller jest Ukrainką i ma ze Wschodem związki sentymentalne". Przeciwników rodzinnych wojaży premiera Michał Tober wezwał do zachowania rozsądku, uświadamiając im, że „rządowy samolot i tak startuje i ląduje z premierem na pokładzie”. „Czy sześcioletnia wnuczka Leszka Millera waży tak dużo, że samolot zużyje przez jej obecność więcej paliwa?" – pytał rzecznik rządu.